W styczniu tego roku wspinając się na Skrzyczne walczyliśmy z deszczem, śniegiem, wiatrem i chłodem. Mgła znacznie ograniczała widoczność. Nie ulegliśmy jednak aurze i zagościliśmy w sympatycznym schronisku na Skrzycznem. Jego gospodarze rekomendują je hasłem „Kto raz odwiedzi to miejsce na pewno tu powróci!” Powróciliśmy pod stoki Skrzycznego, by powtórzyć tą samą trasę, tyle że w wyśmienitych warunkach pogodowych.
Wędrówkę rozpoczynamy o godzinie 9.00 w centrum Szczyrku przy ulicy Myśliwskiej koło węzła szlaków turystycznych. Za zielonymi znakami, które wprowadzają nas na ulicę Leśną obieramy kierunek na Skrzyczne. Przekraczamy rzekę Żylicę i wspinamy się drogą wyłożoną betonowymi płytami, wzdłuż płynącego z prawej potoku Zapalenica. Na początku mijamy efektowny skalniak, wznoszący się na stromym zboczu po prawej stronie drogi. Szlak prowadzi nas lasem, a właściwie jego skrajem. Po prawej za ostatnimi drzewami ciągną się cały czas łąki z rozproszonymi domostwami osiedla Zapalenica. Z lewej mamy zalesione zbocze góry Palenica, wznoszącej się na wysokość 680 m n.p.m. W pewnym momencie ponad drzewami pokazuje się nam coś, czego nie było nam dane widzieć ostatnim razem - okazały wierzchołek Skrzycznego z wysokim masztem antenowym.
|
Szczyrk, ul. Myśliwska. |
|
Wierzchołek Skrzycznego widziany z Zapalenicy. |
Stopniowo oddalamy się od potoku Zapalenica. Jesteśmy coraz wyżej ponad jego korytem, a wkrótce oddalamy się również od niego w poziomie. Pół godziny od rozpoczęcia wędrówki szlak nasz odbija w lewo na szeroką szutrową dróżkę. Teraz przychodzi zmierzyć się nam z większą stromością. Idziemy przez mieszany las, który osłania nas przed palącymi promieniami słońca.
|
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.). |
Po godzinie od rozpoczęcia wędrówki szlak odbija z szutrowej drogi w lewo na leśną skarpę. Wychodzimy na nią i idziemy niemal w poziomie trawersując bardzo strome zbocze leśne. Pomiędzy drzewami znów widzimy Skrzyczne. Ba, widać również Jaworzynę z infrastrukturą stacji pośredniej wyciągu krzesełkowego. Niesamowite jakże inny wymiar estetyczny ma wędrówka przy doskonałej pogodzie. Pod koniec trawersu zbocze obsypane jest głazami. W tym miejscu ścieżka z powrotem zaczyna piąć się do góry, po czym zakręcając w lewo wyprowadza na zarastającą polankę. Z drugiej strony polanki krótkim, bardziej forsownym podejściem o godzinie 10.10 osiągamy Przełęcz Becyrek (862 m n.p.m.), na której spotykamy czerwony szlak z Buczkowic biegnący również na Skrzyczne.
|
Trawers bardzo stromego zbocza leśnego |
|
Krótkie, ale forsowne podejście na Przełęcz Becyrek (862 m n.p.m.). |
Na przełęczy skręcamy w prawo i dalej z mozołem wspinamy się przez las. Ścieżka jest teraz kamienista i z początku dość stroma. Zarośnięta jest różnymi krzakami i otoczona drzewami. Po około 10 minutach wspinaczki łagodnieje, ale po krótkim wytchnieniu znów pnie się w górę. Wkrótce korona drzew robi się rzadsza i słońce zaczyna nam dogrzewać. Przecinamy drogę gruntową i dalej ostro pniemy się w górę. Przed nami widać już nartostradę FIS, a za nami dzięki temu, że wyszliśmy na obszar mało zadrzewiony, roztacza się piękna panorama na dolinę Żylicy, masyw Klimczoka. Chwilę później, o 10.35 przecinamy nartostradę i ponownie wchodzimy na leśną ścieżkę.
W zimie trasę od tego miejsca pokonywaliśmy zupełnie inaczej, bo nie dało się przejść na drugą stronę nartostrady, bowiem zabezpieczona była w tym miejscu wysoką siatką. Szliśmy wtedy wzdłuż tej siatki wprost ku wierzchołkowi góry. Dziś jednak idziemy zgodnie ze znakami zielonego szlaku. Po kilkuminutowej wędrówce przez las ponownie wychodzimy na inną nitkę nartostrady (jest to trasa czerwona oznaczona numerem 22), na której spotykamy niebieskie znaki prowadzące ze Szczyrku przez Jaworzynę.
Idziemy chwilę nartostradą w górę, by znów na krótko wejść do lasu. Ścieżka wspina się teraz wśród głazów piaskowca.
|
Orle Gniazdo - najwyżej położony w tej części Beskidów potężny kompleks hotelowy
zlokalizowany na zboczach Klimczoka i Magury. |
Po wyjściu z lasu szlak przecina po raz drugi nartostradę FIS, by zakosem pokonać przywierzchołkowe zbocze góry. Jednak w drodze głosowania wybieramy krótszą, ale bardzie forsowną trasę. Idziemy nartostradą wprost na szczyt. Forsowność podjętego wyzwania jest znaczna, bowiem nartostrada FIS na niektórych odcinkach opada pod kątem bliskim 45 stopni, a miejscami być może nawet większym. Zmęczenie jednak nie jest w stanie nas owładnąć - nadzwyczajne panoramy nie pozwalają na to, bo co chwilę zatrzymujemy się i odwracamy w ich kierunku, a nawet na dłużej przysiadamy na stromym stoku. O sławie skrzyczeńskich panoram dotychczas tylko słyszeliśmy, ale dziś zawładnęły naszymi umysłami. Urozmaicają je paralotniarze majestatycznie szybujący nad doliną Żylicy.
|
Rudzik zwyczajny, raszka (Erithacus rubecula). |
|
Forsowność podjętego wyzwania jest znaczna, bowiem nartostrada FIS na niektórych odcinkach
opada pod kątem bliskim 45 stopni. |
|
Hala Jaworzyna. |
Stoki Skrzycznego ofiarowują nam coś niezwykłego. Najpiękniejszą ucztę do oka z Klimczokiem i Magurą w roli głównej. Mamy nadzieję, że stoki Klimczoka i Magury odwdzięczą się nam tym samym i jeszcze dziś ukażą nam w pełnej okazałości Skrzyczne wraz ze jego mniejszym bratem.
|
Stoki Skrzycznego ofiarowują nam coś niezwykłego - najpiękniejszą ucztę do oka
z Klimczokiem i Magurą w roli głównej. |
|
Rusałka pokrzywnik (Aglais urticae). |
Szczyt Skrzycznego wznoszący się na wysokość 1257 m n.p.m. zdobywamy o godzinie 11.25. Pierwsze co robimy, to udajemy się na platformę widokową. Roztacza się z niej przepiękny widok na Beskid Żywiecki, okolice Żywca i Jeziora Żywieckiego. Przy tak ładnej pogodzie dobrze też widać Babią Górę, a nawet Tatry. Prezencji Magury i Klimczoka nie będziemy drugi raz opiewać.
|
Panorama ze Skrzycznego. |
|
Na platformie widokowej. |
Najbardziej charakterystycznym obiektem na szczycie Skrzycznego jest 87-metrowy maszt nadajnika RTV. Jest to jeden z nielicznych obiektów nadawczych w Polsce położonych na tak dużej wysokości. Dzięki niemu Skrzyczne jest łatwo rozpoznawalne z wielu okolicznych miejsc, m.in. w Beskidzie Żywieckim lub w Tatrach.
|
Najbardziej charakterystyczny obiekt na szczycie Skrzycznego: 87-metrowy maszt nadajnika RTV. |
|
Pod tabliczką szczytową Skrzycznego (1250 m n.p.m.). |
Na kopule wierzchołkowej Skrzycznego, na wysokości 1250 m n.p.m. znajduje się też schronisko PTTK, o stylowym drewnianym wnętrzu. Jednak pogoda nie zachęca dziś do spędzania wolnego czasu w jego wnętrzu. Odpoczywamy na zewnątrz łapiąc nieco opalenizny. Tak spędzamy tu około godziny.
|
Schronisko PTTK na Skrzycznem (1250 m n.p.m.). |
W programie mamy dziś jeszcze Klimczoka i postanawiamy skorzystać z kolejki linowej, aby przyspieszyć zejście. Kolejka linowa łączy wierzchołek Skrzycznego ze Szczyrkiem, ale składa się z dwóch odcinków: dolnego łączącego Szczyrk z Halą Jaworzyna oraz górnego łączącego Halę Jaworzyna ze Skrzycznem. Dolny odcinek pokonuje 406 metrów wysokości pomiędzy stacja dolną położoną na wysokości 555 m n.p.m. a pośrednią na Hali Jaworzyna na wysokości 961 m n.p.m. Górny odcinek pokonujący 296 metrów różnicy wysokości pomiędzy stacją górną położoną na szczycie Skrzycznego 1257 m n.p.m. a Halą Jaworzyna na wysokości 961 m n.p.m. Zjazd górnym odcinkiem gwarantuje wspaniała ucztę dla oczu, dlatego postanawiamy zjechać na Halę Jaworzyna, a później juz zejść pieszo do Szczyrku.
O godzinie 12.30 kupujemy bilety, i dzieląc się na dwójki zasiadamy na krzesełku z plecakami na kolanach. Wspaniała panorama ze Skrzycznego warta jest wejścia na jego szczyt, ale krzesełkowa kolejka linowa jest znakomitym rozwiązaniem dla osób nie przepadających za górską wędrówką. Wrócimy jednak do naszego zjazdu. Już na początku przekonujemy się, że dostarcza on zdecydowanie większych doznań widokowych niż przyziemna wędrówka piesza. Drzewa przestają być przeszkodą i można całkowicie skoncentrować się na tym co widzimy przed sobą, bo nie trzeba patrzeć pod nogi. Po 3 minutach jazdy zwiększa się stromość stoku i przez chwilę odruchowo mocniej wciskamy się w krzesełko. Jednocześnie otwiera się przed nami przestrzeń, a stopy zwisają wysoko nad powierzchną stoku. Miejsce, gdzie zbocze Skrzycznego przybiera na stromości zajęte jest przez liczną grupę paralotniarzy. Stąd właśnie startują do lotu. Po minięciu tego miejsca przez kilka chwil zrównujemy się z unoszącymi w powietrzu paralotniami i czujemy się, jakbyśmy lecieli równolegle nad dolinę Żylicy. Doskonale widać pasmo Klimczoka, a bardziej na lewo pasmo Równicy oraz całą dolinę rzeki Brennicy, która przed Skoczowem uchodzi do Wisły, jako jej pierwszy większy prawobrzeżny dopływ. Zmieniająca się z w każdej sekundzie perspektywa patrzenia czyni z postrzeganego krajobrazu kino akcji. Odległe szczyty gór chowają się za bliższe, giną rysy dolin, coraz wyraźniejsze stają się zabudowania Szczyrku - trwa to cały czas, bezustannie i płynnie. Warto było zafundować sobie taką przejażdżkę. Trwała ona około 15 minut. Zjazd pozostałym odcinkiem trwa kilka minut dłużej, ale jest już chyba mniej emocjonujący.
|
Zjeżdżamy ze Skrzycznego - przed nami piękna panorama na masyw Klimczoka. |
|
Klimczok. |
|
Takie coś lata nad naszymi głowami. |
Kilkanaście minut spędzamy na Hali Jaworzyna, siedząc na trawce i słuchając górala, który wita ludzi wyjeżdżających kolejką na halę. O godzinie 13.00 ruszamy już na butach w dół, niebieskim szlakiem. Pięknie stąd widać Szczyrk i wylot doliny Żylicy na Kotlinę Żywiecką, za którą widać Beskid Mały.
Szybko przekonujemy się, że letnie zejście to zupełnie co innego niż zimowe. Idziemy niby tą samą ścieżką, mijamy te same drzewa i domy, ale to zupełnie inna bajka, na każdym kroku wędrówka zamienia się w przyjemne wyszukiwanie różnic na szlaku - bo wtedy to wyglądało tak, a teraz to tak.
|
Jaworzyna (948 m n.p.m.) - stacja pośrednia kolejki linowej. Krótki odpoczynek i... |
|
...dalej w dół już na butach do Szczyrku. |
|
Wylot doliny Żylicy na Kotlinę Żywiecką, za którą widać Beskid Mały. |
Wkrótce uwagę naszą pochłania niebo, na którym szybko rośnie liczba majestatycznie pływających paralotni. Trudno przeliczyć, czy jest ich 20, czy też więcej, bo wciąż przemieszczają się na firmamencie, zataczając łuki w lewo i w prawo. Już po 10 minutach schodzenia z Hali Jaworzyna mijamy pierwsze budynki. Szlak prawie cały czas jest dość kamienisty. Przechodzi głównie odsłoniętymi fragmentami zbocza. Dopiero po 20 minutach wchodzimy w gęstszy las, ale na krótko. Później znów przez polany z grupami drzew, domami i tylko na krótkich odcinkach schowani w gąszczu chaszczy zbliżamy się do centrum Szczyrku. O godzinie 13.40 wchodzimy na ulicę Uzdrowiskową osiedla Dunacie. Paralotniarze wciąż latają nad nami, a my po dotarciu do ulicy Myśliwskiej, skręcamy na niej w prawo do centrum Szczyrku - do miejsca gdzie zaczynaliśmy dzisiejszą wędrówkę; tam też zaczniemy drugą wędrówkę na Klimczok. O godzinie 13.55 docieramy do skrzyżowania dróg, za którym Myśliwska zmienia nazwę na Beskidzką, a na północny zachód odbiega ulica Górska, w którą wbiega szlak zielony i niebieski. Niebieski będzie nas teraz prowadził.
Mijamy po lewej charakterystyczną Starą Karczmę, za którą głośno słychać rzeźbiarza tworzącego z pnia drzewa wysoką drewnianą rzeźbę, któremu dłuto i młotek zastąpiła piła mechaniczna. Po lewej stronie drogi płynie w kierunku Żylicy potok Wilczy. Do drogi przylega wiele posesji. Wkrótce przechodzimy w pobliżu podniszczonego budynku Domu Turysty PTTK, za którym zlokalizowany jest wyciąg narciarski Beskidek. Na jego wysokości skręcamy w prawo na ulicę Wrzosową. Do tej pory droga wiodła nas nieznacznie w górę, ale na Wrzosowej kończy się odprężenie. Od pierwszych metrów pnie się zakosami w górę zbocza. W dalszym ciągu idziemy asfaltem. Na Wrzosowej nie ma poboczy, a więc trzeba uważać na przejeżdżające pojazdy, a nie zawsze je widać ze względu na ostre zakosy. Jest to dość ruchliwa droga, bowiem w górze oprócz licznych miejsc agroturystycznych znajduje się Orle Gniazdo - najwyżej położony w tej części Beskidów potężny kompleks hotelowy. Widzieliśmy go już ze Skrzycznego i stamtąd wybijał się swoją wielkością na zboczach Klimczoka i Magury. Ponadto droga ta prowadzi do znanego Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski w Szczyrku.
Minęła już 14.00. Nie do wiary, ale za nami w dalszym ciągu panuje tłok w powietrzu. Wciąż latają paralotniarze kręcąc na nieboskłonie zawijasy i ósemki, a przecież nie mają własnych silników. Pod paralotniami ładnie zaczyna prezentować się kopuła szczytowa Skrzycznego.
|
Nad Skrzycznem wciąż szybują paralotniarze. |
Wciąż idziemy, pniemy się w górę asfaltową drogą. Tylko w jednym miejscu szlak skraca jej zakos schodząc przed zakrętem do lasu. Wkrótce jednak wraca z powrotem na ulicę.
O godzinie 14.25 docieramy do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski, usytuowanego na wysokości 670 m n.p.m., w miejscu potocznie zwanym „Górką”. Powstało ono w miejscu, gdzie od dnia 25 lipca 1894 roku przez kilka miesięcy ukazywała się Matka Najświętsza dwunastoletniej dziewczynie, która wraz z dwoma innymi dziewczynkami chodziła po tutejszym lesie, zbierając grzyby i jagody. W miejscu objawień niebawem trysnęło cudowne źródełko, a pielgrzymowanie tutaj naznaczone łaskami i cudami przyczyniło się do uznania tego miejsca jako miejsca cudownego. Powstała tu najpierw drewniana kaplica, a w 1912 roku rozpoczęto budowę murowanego kościoła. Tradycja kultu doprowadziła do Koronacji Koronami Papieskimi Obrazu Matki Bożej Królowej Polski. Koronował go ks. kardynał Stanisław Dziwisz w 2008 roku.
|
Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski na „Górce”. |
Po kilku minutach postoju w tej zacisznej okolicy ruszamy dalej. Rozstajemy się z asfaltową drogą i rozpoczynamy strome, kamieniste podejście przez las. Niezbyt długie, gdyż rychło wracamy na znaną nam asfaltową drogę. Szlak prowadzi przeważnie odkrytym zboczem górskim, przez co mamy znakomity krajobraz w stronę Skrzycznego i Małego Skrzycznego oraz inne pasma otaczające ten grzbiet. Po jakimś czasie w miejsce asfaltu pojawiają się betonowe płyty. Droga biegnie teraz bardziej stromo, ale w miarę nabierania wysokości dostarcza coraz wspanialszej panoramy górskiej. Pojawiają się na niej odleglejsze pasma górskie i chciałby się przysiąść i popatrzeć, ale niestety nie mamy aż tyle czasu.
W międzyczasie znikają z drogi betonowe płyty i pojawią się kamyki. Ostatnie domy bardzo wysoko położonego osiedla Podmagurka pozostawiamy za sobą. Coraz częściej przy drodze pojawiają się leśne drzewa. O godzinie 15.10 dochodzimy do skrzyżowania dróg i rozstaju szlaków „Na pięciu drogach”. Z naszym niebieskim krzyżuje się tu szlak zielony, który wspólnie wychodził z centrum Szczyrku. Tu się spotykają stwarzając możliwość wyboru trasy dalszej wędrówki w górę stoku. Wybieramy zielony. Skręcamy zatem w prawo i wspinając się znowu delektujemy się niesamowitym widokiem z prawej. Piękne widoki mamy aż do zakosu drogi, za którym droga wchodzi do lasu.
|
Teraz to stoki Magury i Klimczoka ofiarowują nam coś niezwykłego - najpiękniejszą ucztę do oka
ze Skrzycznem w roli głównej. |
|
Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea L.). |
Niedługo potem o godzinie 15.40 wychodzimy na polanę, gdzie na wysokości 1064 m n.p.m. (niewiadomo dlaczego na schronisku podana jest wysokość 1034 m n.p.m. - niżej niż Siodło pod Klimczokiem) położone jest Schronisko PTTK na Klimczoku i choć powszechnie jest tak zwane, to w rzeczywistości leży ono pod szczytem Magury. Klimczok zaś wznosi się na zachód od nas. Doskonale stąd widać jego wierzchołek ze stalowym masztem z antenami przekaźników telekomunikacyjnych. Prowadzi na niego szeroka przecinka leśna, która opada spod schroniska na Siodło pod Klimczokiem, a następnie wznosi się na wierzchołek Klimczoka. W zimie funkcjonuje na niej nartostrada.
Oprócz nas sympatyczną polanę wokół schroniska nawiedziło dziś sporo osób. Schronisko PTTK na Klimczoku popularnością niewiele ustępuje Skrzycznemu i nie ma się co dziwić, bo jest to zadbane i urokliwe miejsce. Obok niego i 200 metrów dalej w Siodle pod Klimczokiem znajdują dwa duże węzły szlaków turystycznych. W otoczeniu schroniska znajdują się: boisko do siatkówki, krąg ogniskowy, basen kąpielowy, plac zabaw dla dzieci, 7-metrowa ściana wspinaczkowa. Poza tym łatwo się tu dostać dzięki kolejce gondolowej na pobliski szczyt Szyndzielni.
W tym miłym miejscu robimy postój na posiłek i odpoczynek. W sielskich klimatach schroniska spędzamy blisko godzinę. O godzinie 16.35 uznaliśmy, że przyszedł czas na zdobycie Klimczoka.
|
Schronisko PTTK „Klimczok” pod Magurą zostawiamy za sobą... |
|
...idziemy na szczyt Klimczoka. |
W 5 minut schodzimy niebieskim szlakiem na Siodło pod Klimczokiem położone na wysokości 1040 m n.p.m. W oczach rośnie nam bardzo strome podejście na Klimczoka. Z siodła na szczyt prowadzi czarny szlak. Podejście jest bardzo krótkie, ale bardzo strome i o godzinie 16.55 zdobywamy szczyt Klimczoka wznoszący się na wysokość 1117 m n.p.m. Zbocza Klimczoka porośnięte są bukowo-świerkowymi lasami, ale poprzez szeroką przecinkę nartostrady mamy oryginalny widok. Pośrodku mamy Magurę ze schroniskiem, po lewej część Beskidu Małego, a po prawej Babią Górę. Nie można nie przysiąść tutaj.
Nazwa góry Klimczok pochodzi od nazwiska legendarnego zbójnika Klimczoka (albo Klimczaka), który na tej górze miał swoją kryjówkę. Grasował on po okolicy ze swoją bandą rabując bogatych i pomagając biednym. Banda Klimczoka łupiła bogatych kupców, gospodarzy, a nawet księży w okolicach Żywca. Dziś o szlachectwie tego zbójnika szumią czasem już tylko drzewa, przypominając o tym jak chciał stworzyć świat sprawiedliwy i lepszy.
|
Widok ze szczytu Klimczoka na Magurę, na której położone jest schronisko PTTK „Klimczok” pod Magurą. |
Kilka minut po 17.00 zaczynamy schodzić z powrotem na Siodło pod Klimczokiem. Z siodła za niebieskimi znakami kierujemy się na stromą i kamienistą ścieżkę leśną, biegnącą ku znanemu nam już rozstajowi „Na pięciu drogach”.
|
Zejście z Siodła pod Klimczokiem. |
O tego rozstaju schodzimy znaną nam już trasą, wytyczona niebieskimi znakami. Znów towarzyszą nam malownicze widoki. Oprócz okazałego grzbietu Skrzecznego widać też Beskid Żywiecki z Babią Górą. W dole widać oczywiście Szczyrk oraz jego liczne zabudowania rozproszone na stokach gór. Na południowym zachodzie słońce jest już nisko, ale wciąż można podziwiać pasmo górskie wznoszące się nad Szczyrkiem od północy, obejmujące Beskidek (850 m n.p.m.), Hyrcę (929 m n.p.m.) Beskid Węgierski (912 m n.p.m.) oraz Kotarz (965 m n.p.m.). W oddali widać Wielką Czantorię, Stożek Wielki oraz Kiczory - wspaniałe szczyty w okolicach Wisły, choć z tamtej strony słońce poraża nas już swoim blaskiem.
W centrum Szczyrku jesteśmy o godzinie 18.00. Trafiamy idealnie w godzinę odjazdu busa do Bielska-Białej. W Bielsku-Białej nie mamy jednak już tyle szczęścia i trochę musimy sobie poczekać na autobus do Krakowa, ale niewygasłe jeszcze podekscytowanie dzisiejszą wyprawą sprawia, że czas mija błyskawicznie.
Wszystkie te miejsca są mi znane :-) i "motyle" na niebie też. Ja teraz nie chciałam patrzeć w górę, bo tam było jeszcze sporo śniegu, a ja jego widoku mam już dość tej wiosny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper udana wycieczka :)
OdpowiedzUsuńOkolice szczyrku to piękne tereny. Warto wybrać się chociaż raz, a najlepiej to kilka, bo podczas jednego pobytu, z pewnością nie uda się wszystkiego obejść.
OdpowiedzUsuń