Przede nami leżą stare fotografie z dawnych zakładowych wycieczek w Pieniny, na które jeździliśmy w minionej epoce z naszymi rodzicami. Są też zdjęcia naszych rodziców. Na zdjęciach tych widać tratwy flisackie, a w nich znajome twarze, tylko trochę młodsze. Jak ten czas leci? Nie było wtedy jeszcze jeziora Czorsztyńskiego, a spływ tratwami przełomem Dunajca był dłuższy o kilka kilometrów.
Spływ Dunajcem to typowe wspomnienie z Pienin dla większości z nas, przywołujące wspomnienie urwistych ścian skalnych, opadających często wprost do płynącego Dunajca, widok Trzech Koron, czy Sokolicy z reliktową sosną. Takie obrazki z Pienin zna każdy ze szkoły, telewizji, pocztówki. Tak Pieniny kojarzą się chyba większości ludzi, podobnie zresztą jak nam, a przynajmniej do dziś, bo dziś spotkaliśmy się ponownie z Pieninami, ale mamy zamiar popatrzeć z innej perspektywy... z perspektywy ich własnych wysokości. Jak było... postaramy się to opisać.
Zamek w Czorsztynie Czorsztyn Macelak Przełęcz Szopka (779 m n.p.m.) Trzy Korony/Okrąglica (982 m n.p.m) Przełęcz Szopka (779 m n.p.m.) Schronisko PTTK „Trzy Korony” Sromowce Niżne.
Pieniny to niewielkie, aczkolwiek bardzo osobliwe pasmo górskie. Ludzie nieobyci z geografią gór zwykle łączą je z obszarem pomiędzy Czorsztynem i Niedzicą, z kulminacją Trzech Koron. Jest to jednak tylko część pasma Pienin, zwana Pieninami Właściwymi, albo Środkowymi. Mówi się o nich, że są najatrakcyjniejsze pod względem przyrodniczym i krajobrazowym. Do pasma Pienin wliczyć należy jeszcze dwie grupy górskie: zachodnią, czyli Pieniny Spiskie między Dursztynem a Niedzicą z najwyższą kulminacją Żaru (883 m n.p.m.) oraz wschodnią, czyli Małe Pieniny rozciągające się między Dunajcem na wysokości Szczawnicy a przełęczą Rozdziele. Małe Pieniny, wbrew swojej nazwie zawierają najwyższy szczyt całego pasma Pienin, którym jest Wysoka (1050 m n.p.m.).
Hasło przewodnie dzisiejszej wycieczki to „Pieniny jesienią”. Mamy październik, a więc hasło takie jest jak najbardziej adekwatne. Jednak po przyjeździe do Czorsztyna zauważyliśmy też pierwsze symptomy nadchodzącej zimy.
Nim tak na serio wejdziemy na pasmo górskie Pienin, mamy jeszcze zaplanowaną dodatkową atrakcję. Na lewym brzegu Dunajca na wysokiej, trudnodostępnej skalistej górze wznoszą się ruiny zamku w Czorsztynie. Dziś z górskiej fortecy pozostały jedynie malownicze postrzępione ruiny przeglądające się już ze znacznie mniejszej wysokości w toni powstałego na Dunajcu jeziora Czorsztyńskiego. Nadal jednak Zamek w Czorsztynie wraz ze znajdującym się po drugiej stronie jeziora Zamkiem w Niedzicy stanowią razem istotny, urokliwy element pienińskiego krajobrazu. Zamkowe wzgórze Czorsztyna jest też rezerwatem przyrody będącym enklawą Pienińskiego Parku Narodowego, pod nazwą Uroczysko Zamek Czorsztyn.
Zamek w Czorsztynie (staloryt Leonarda Chodźko, La Pologne historique..., Paris 1855-1856) |
Pod koniec XVIII wieku Zamek w Czorsztynie spłonął od uderzenia pioruna i zaczął popadać w ruinę. Można by powiedzieć, że natura przyczyniła się do jego posadowienia przygotowując w tym celu wyborne miejsce, a potem go sama zniszczyła uderzeniem pioruna. Jednak natura nie unicestwiła jego pięknej kompozycji z samą sobą, i jego historii, która trwale odcisnęła się w pamięci narodowej. W 1860 roku, 70 lat po pożarze, miłośnik podróży i pięknych widoków, pisarz i poeta Bogusz Zygmunt Stęczyński opiewał w pieśni popadający w ruinę zamek:
Na lewej stronie Czorsztyna stoi rozwalony,
Zamek w Czorsztynie
(drzeworyt według rysunku A.Schouppego,
Tygodnik Illustrowany 1867).
Ostremi opokami groźnie otoczony;
(...)
Witaj stary Czorsztynie! Zabytku przeszłości!
Świadku męztwa i cnoty, sławy i wielkości!
(...)
O zamku malowniczy swojem położeniem,
Pozwól siebie oglądać z czcią i uwielbieniem!
Niech mamy tę przyjemność w tej szczęśliwej dobie,
Poznać ciebie dokładnie - i dumać o tobie.
(...)
Ruiny zamku w Czorsztynie, w okresie międzywojennym. |
Pod koniec XIX wieku zapoczątkowano prace restauratorskie zamku, które prowadzone są do dziś.
O godzinie 10.30 dojeżdżamy do pierwszego celu wycieczki. Okazuje się, że pogoda jest jakby lekko mroźna, ale bardzo rześka i słoneczna, co nastawia nas w bardzo optymistycznych nastrojach. Do zamku trzeba dojść pieszo z parkingu, co zajmuje około 5 minut. Wcześniej w kasie przy parkingu musimy kupić bilety wstępu do zamku. Dojście do zamku oznaczone jest zielonymi znakami szlaku turystycznego, który wiedzie szerokim traktem leśnym. Szlak jest raczej wilgotny, miejscami nawet mokry, z rzadka występują na nim fragmenty śniegu. Szlak praktycznie cały czas obniża się, ale pod koniec skręca w lewo i pnie się lekko do góry, wprost do bramy wprowadzającej nas na dziedziniec podzamkowy. Jest to dziedziniec nie istniejącego już zamku dolnego, otoczony resztkami murów. Widać, że trwają tu jeszcze prace konserwatorskie, bo część dziedzińca odgrodzona jest blaszanymi segmentami.
Do ruin zamku wchodzi się po metalowych schodach i pomostach, które doprowadzają nas do sieni Baszty Baranowskiego, przez którą przechodzimy do dziedzińca zamku średniego. Stąd można wejść na piętro Baszty Baranowskiego, gdzie znajduje się ekspozycja fotograficzno-opisowa zamku czorsztyńskiego. Jednak na początek wybieramy inne kierunek zwiedzania i wchodzimy XVI-wieczną klatką schodową na zamek górny. Z tarasu zamku górnego zostajemy olśnieni fenomenalnym widokiem na Jezioro Czorsztyńskie, Nidzicę ze swoim zamkiem, a dalej Tatry i z prawej Pieniny Spiskie zamykające roztaczający się przed nami horyzont.
Widoki z tarasu zamku górnego. |
Nad Jeziorem Czorsztyńskim z wolna przesuwa się mgła, jakby chciała coś ukryć przed naszym wzrokiem, co nadaje tejże panoramie niesamowity, wręcz diaboliczny charakter. Wychylając się nieco dostrzegamy pod murami zamczyska odległe zarysy łodzi z wędkarzami. Przechodzimy w różne punktu tarasu i z każdego równie zachwycające widoki. Trzeba tylko uważać, aby nie poślizgnąć się na trochę oblodzonej płycie tarasu.
Nad Jeziorem Czorsztyńskim z wolna przesuwa się mgła. Widok z tarasu zamku górnego (fot. H.Małocha). |
Z tarasu schodzimy do pomieszczeń zamku górnego, w których urządzono ekspozycję muzealną i wystawę prezentującą historię Czorsztyna i zapory. Znajduje się tu też niewielkie lapidarium, a także sklepik z pamiątkami. Trzeba przyznać, że prezentowana tutaj wystawa jest bardzo pasjonująca.
Mury Zamku Czorsztyńskiego. |
Przechodzimy do okazałej, czworobocznej wieży, wybudowanej w pierwszej połowie XVII wieku przez ówczesnego starostę Jana Baranowskiego. Z okien baszty Baranowskiego podziwiać można piękne widoki na Podhale, Gorce i kawałek Pienin Czorsztyńskich. W dolnej kondygnacji umieszczono ekspozycję dotycząca zamku, Dunajca i w ogóle całych Pienin. Oglądane fotografie przywołują nam wiele wspomnień, które przypominają nam to co kiedyś tu wiedzieliśmy zanim powstało Jezioro Czorsztyńskie. Było to gdzieś na samym początku lat 80-tych, kiedy przejeżdżając nad doliną Dunajca podziwialiśmy jej plenery, a przewodnik wskazywał nam obszary, które za kilka lat znikną pod wodami przyszłego zbiornika czorsztyńskiego. Staraliśmy się wtedy utrwalić w pamięci jak najwięcej szczegółów, ale niestety pamięć ludzka jest ulotna, pozostawiając tylko jakieś rozmazane obrazy z przeszłości. Na szczęście pozostały stare fotografie, a sam zbiornik, mimo wielu wcześniejszych obaw, pięknie wpisał się w tutejszy krajobraz.
Widok Czorsztyna z wieży zamku w Niedzicy przed utworzeniem Jeziora Czorsztyńskiego. (fot. W. Kaczmarczyk 1986 r.). |
Po tej zadumie schodzimy już z powrotem na dziedziniec zamku średniego, a potem na niższy dziedziniec dawnego zamku dolnego. Robimy parę fotografii i wracamy do autokaru tą samą drogą, którą tutaj przyszliśmy.
Zamek w Niedzicy widoczny z dziedzińca zamku dolnego w Czorsztynie. |
Teraz czas rozpocząć górską wędrówkę po Pieninach przez Pieniński Park Narodowy. Wejście do parku znajduje się 25 minut drogi stąd szlakiem zielonym, który prowadzi mniej ciekawym terenem obok asfaltowej drogi, dlatego postanawiamy skorzystać z autokaru, który podrzuca nas niemal do wrót Pienińskiego Parku Narodowego.
O godzinie 11.35 wysiadamy z autokaru i od razu kierujemy się poboczem drogi na trasę po Pienińskim Parku Narodowym. Po lewej mijamy gustowny Gościniec Pod Smrekami oraz położony w jego sąsiedztwie stylowy zajazd, kuszący smacznym posiłkiem, przy szklanicy grzańca. Pokusa nie jest jednak tak silna, jak głód wędrówki, w kierunku bramy wbudowanej w białym murze, dającym nam wrażenie, że wchodzimy do innego, autonomicznego świata, wyizolowanego od tego naszego codziennego. Wstęp na teren Pienińskiego Parku Narodowego jest bezpłatny. Płatne są jednak wejścia na punkty widokowe, o czym przekonaliśmy się później.
Gościniec Pod Smrekami - tuż przed wejściem do Pienińskiego Parku Narodowego. |
Zaraz za bramą wejściową, po lewej znajduje się pawilon PPN, zresztą jeden z kilku usytuowanych wokół parku. Zasięgnąć tu można informacji turystycznej, zaopatrzyć się w mapę lub przewodnik, czy też kupić kartki pocztowe i pamiątki. Przygotowana w nim wystawa zapoznaje z przyrodą Pienin, jak również pasterstwem na łąkach pienińskich.
Niebieski szlak, którym podążamy prowadzi głównym grzbietem Pienin Właściwych. W kilka minut od wejścia na teren PPN wychodzimy na rozległą, trawiastą Polanię Majerz, zwaną też Polaną Cisówka. Dawniej majerz oznaczał folwark, a majer - pasterza. Nazwa polany dokładnie oddaje jej wykorzystanie, na której wzniesieniu znajduje się Hala Majerz, a na jej skraju stoi prawdziwa bacówka. W godzinach popołudniowych, w sezonie wypasu owiec (maj-październik) w bacówce tej można podobno spotkać najprawdziwszego gazdę, opowiadającego rozmaite historie, którego oczywiście warto przy okazji zapytać o pogodę. Można też tu zobaczyć jak się robi oscypki, bundz oraz żętycę. Teraz jednak przy bacówce nie ma nikogo - być może baca i juhasi są teraz zajęci pracą. Trzeba by zaglądnąć tu w godzinach popołudniowych.
Bacówka na skraju Hali Majerz. |
Spod bacówki widzimy też łańcuch najwyższej części Tatr Wysokich, Tatr Bielskich, a także polską i słowacką część Spisza w okolicach Niedzicy.
Widok spod bacówki na Tatry i Spisz. |
Widok jak wyżej, ale na zbliżeniu. |
Idziemy dalej po Hali Majerz. |
Idąc dalej Halą Majerz, na południowej stronie coraz lepiej widać rozległą dolinę Dunajca, a w niej Jezioro Czorsztyńskie spiętrzone zaporą oraz zamki w Niedzicy i Czorsztynie. W kulminacyjnym punkcie Majerz osiąga wysokość 689 m n.p.m. Po minięciu tego dość płaskiego wierzchołka, szlak obniża się łagodnie na szeroką przełęcz Osice do poziomu 665 m n.p.m. Przełęcz tą przecina szosa łącząca Krośnice ze Sromowcami Niżnymi. Przechodzimy przez drogę i mijając tablicę informacyjną PPN wchodzimy do lasu.
Zamek w Niedzicy z Hali Majerz. |
Zamek w Czorsztnie z Hali Majerz. |
Mijamy kolejne wzniesienia i przełęcze, to lasem, to łąką, to skrajem pola, stopniowo, ale lekko nabierając wysokości. Nieco bardziej strome podejście mamy pod rozłożystym Macelakiem, jednak jego wierzchołek sięgający 857 m n.p.m. obchodzimy od strony południowej. Chwilę później dochodzimy do miejsca, w którym do naszego niebieskiego szlaku dochodzi szlak czerwony ze Sromowców Kątów.
Zakole Dunajca przed słowacką wioską Majere (po polskiej stronie znajduje się przysłonięta przez las przystań flisacką Sromowce Kąty). |
Szlak niebieski biegnie dalej na wschód, mijając rozległe łąki i polany oraz ukryte między drzewami wapienne skałki. Wydawać by się mogło, że jesień to taka szara i ponura pora roku, a tu dookoła nas, z polany na polanę otaczają nas szeregi drzew mieniących się w ogromnie różnorodnej kolorystyki. Z pięknej polany wchodzimy na jeszcze piękniejszą. Tak bogate barwy jesieni, jakie o tej porze roku tu występują są fascynujące, co mimowolnie zmusza nas do uwieczniania ich posiadanymi aparatami fotograficznymi.
Szeregi drzew mieniących się w ogromie jesiennej kolorystyki. |
W oddali widać już masyw Trzech Koron. |
Na Przełęczy Szopka. |
W pewnej chwili wędrówki z prawej mijamy wyróżniający się foremny stożek zalesionej Nowej Góry (903 m n.p.m.). Potem skręcamy w lewo i przez las wchodzimy na kolejną polanę, z której rozciąga się ładny widok na pozostającą w tyle Nową Górę oraz niedalekie już Trzy Korony. Ścieżka idzie teraz wąskim, zalesionym wałem, i schodzi na szeroką, trawiastą Przełęcz Szopka. Na Przełęczy Szopka jesteśmy o 13.30.
Przez Przełącz Szopka przebiega najstarsze używane przejście łączące Sromowce i Krościenko. Kto tu się wdrapał, po mozolnym podejściu z ulgą wzdychał „Chwała Bogu” i takie też słowa przylgnęły do tejże przełęczy jako zamienna nazwa. Przełęcz Szopka na wysokości 779 m n.p.m. oddziela tzw. Pieniny Czorsztyńskie od masywu Trzech Koron. Ustawiono na niej dużo drewnianych ławek dla strudzonych wędrowców. Przysiadamy na nich chwilę by odpocząć przed ostatecznym podejściem na Trzy Korony.
Podejście z Przełęczy Szopka na Trzy Korony. |
Po odpoczynku, o godzinie 13.45 ruszamy dalej szlakiem niebieskim, który szybko wchodzi w las, ostro pnąc się do góry - 30 minutowe podejście wyprowadza nas na niewielkie, zalesione siodło. Znajdują się tu drewniane ławki i stoły, kasa biletowa oraz bramka umożliwiająca wejście na szczyt platformy widokowej, na Okrąglicy. Starsi stażem turyści opowiadają nam, że dawniej, przed wykonaniem tej platformy, Okrąglica była trudno dostępna. Wdrapywali się na nią jedynie najodważniejsi, a pozostali wchodzili na znajdującą się niżej Niżnią Okrąglicę (tzw. Ganek).
Nie ma dzisiaj tu dużo ludzi - właściwie większość z nich to nasza grupa turystyczna. Dlatego po kupieniu biletów od razu możemy wchodzić na platformę widokową. W sezonie letnim zapewne trzeba tu długo stać w kolejce, w oczekiwaniu na wejście na szczyt.
Wejście na platformę widokową. |
O godzinie 14.10 wchodzimy na metalowy pomost. Pod naszymi butami słychać metaliczny stukot - odgłos od stalowej kraty podestu. Ruch na platformę widokową odbywa się dwukierunkowo, lewostronnie po wydzielonych przejściach. Najpierw przechodzimy po poziomej galeryjce nad urwiskiem, równolegle do pionowej skały po naszej prawej. Przejście odbywa się po metalowych kratownicach ubezpieczonych balustradą, jednak mimo tego osoby o dużej wrażliwości na ekspozycję mogą poczuć się nieswojo. W dole po lewej, niemal pod naszymi stopami widać Dunajec.
Niemal pod naszymi stopami widać Dunajec (widok z galerii nad urwiskiem). |
Potem zaczynają się strome schodki, które wyprowadzają nas na wapienną grań, najwyższej z turni tworzącej masyw Trzech Koron - Okrąglicę (982 m n.p.m.). Już na tych schodkach pojawiają się imponujące widoki, a ten na samym szczycie zapiera dech w piersiach, bo otwiera przed nami niezwykłą panoramę o 360 stopniowym zakresie widoczności.
Panorama z Okrąglicy w stronę Małych Pienin. |
Pod naszymi stopami jest pół kilometra przestrzeni, a gdzieś tam w dole wije się wstążka rzeki - to Dunajec. Taki widok jest piękny, a zarazem przerażający, gdyż pod platformą widokową turnia Okrąglicy opada 500 metrowym urwiskiem na Rówień koło Dunajca, otwierając widok na przełom Dunajca. Tamże też porozrzucane są maleńkie domki i inne zabudowania, pośród których odnajdujemy Czerwony Klasztor, Schronisko PTTK, do którego później pójdziemy, a także przystań flisacką. Można poczuć się tu jak ptaki. Do tego na szczycie daje się we znaki bardzo porywisty wiatr, który sprawia wrażenie na tyle silnego, by móc nas porwać. Nasuwają się w tym momencie skojarzenia z utworem grupy TSA, którego słowa wyrażają dosłownie i bez podtekstów te uczucia, które właśnie się pojawiły:
Zazdrościsz ptakom ich lotu
Wolności wiatr chciałbyś poczuć
A trzepot skrzydeł
koi twój ból, lęk i strach
Ty jesteś wolnym ptakiem miasta,
Którego już nie złamie nic
Bo rosną w tobie białe skrzydła
Poszybuj na nich nawet pod wiatr!
Marzyłeś o świecie bez granic
Za tobą wielkie podróże
Gdzie twoje miejsce
Teraz już wiesz, wiesz, wiesz!
Ty jesteś wolnym ptakiem miasta,
Którego już nie złamie nic
Bo rosną w tobie białe skrzydła
Poszybuj na nich nawet pod wiatr!
W dole Sromowce Niżne - widok z Okrąglicy (fot. H.Małocha). |
Co niektórzy turyści odruchowo naciągają mocniej nakrycia głowy lub przytrzymują rękoma dyndające na szyi aparaty fotograficzne. Przed nami okazałe Tatry, Podhale i Spisz, pobliskie masywy Pienińskiego Parku Narodowego. Na odleglejszym planie można dostrzec Beskid Sądecki, Gorce, Beskid Żywiecki i Magurę Spiską. Widok jest na prawdę cudowny, jeden z najładniejszych w polskich górach. „Kto raz te miejsca poznał... ten będzie miał ich obraz na zawsze w pamięci wyryty”, jak pisał w 1831 roku Jan Nepomucen Rostworowski. Szkoda, że trzeba powoli przesuwać się do zejścia z platformy, robiąc miejsce następnym. Mieści się na niej niewiele osób, gdyż ma tylko 4 metry kwadratowe powierzchni. I tak mieliśmy dużo szczęścia, że nie było dziś dużego tłoku.
Acha! Jeszcze należy wspomnieć o małej uroczystości na szczycie Okrąglicy. To tu właśnie nastąpiło oficjalne wręczenie Elżbiecie brązowej Górskiej Odznaki Turystycznej, którą zdobyła dzięki wytrwałemu przemierzaniu kilometrów po górach.
Z platformy widokowej na Okrąglicy schodzimy o godzinie 14.25 w ten sam sposób jak się dostaliśmy, z tą różnicą, że poruszamy się przejściem wyznaczonym dla ruchu powrotnego. Potem schodzimy z powrotem do Przełęczy Szopka, którą osiągamy o 15.00.
Tam nagle rozpoczęła się bitwa śnieżna, może lepiej opowie o tym Ela:
- Przyniosłam sobie duży kawał śniegu, którym zaatakowałam. Pani Agata chciała mi oddać, ale uciekłam. W mojej obronie stanęła mama, która zza drewnianej balustrady przyłączyła się do walki na śnieżki. Potem Alicja zaczęła pomagać pani Agacie. Czasem oczywiście ktoś inny przypadkiem dostawał śnieżką i też musiał się bronić.
- Elu, a jak to się zaczęło?
- Pierwszą bitwę rozpoczął pan Filip, który rzucił śnieżką do mnie. Pani Ola powiedziała do pana Filipa: „przestań, bo później będzie na mnie”, ale on jej nie posłuchał. Rzuciłam śnieżką w panią Olę i schowałam się za dużym krzakiem. Dobiegła do mnie Agata - siostra pana Filipa. Za krzakiem razem lepiłyśmy kolejne śnieżki, którymi rzucaliśmy do wszystkich którzy przechodzili obok krzaczka. Była świetna zabawa.
Bitwa na Przełęczy Szopka. |
Kilkanaście minut po godzinie 15.00 zaczynamy schodzić z Przełęczy Szopka żółtym szlakiem do Sromowców Niżnych. Zejście to szybko wchodzi w las. Po lewej przez moment świetnie widać wierzchołek Okrąglicy z platformą widokową. Potem szlak wnet szybko opada, wijąc się zakosami. Teraz widać, że w przeciwną stronę szlak ten stanowi bardzo mozolne podejście.
Okrąglica - widok podczas zejścia do Wąwozu Szopczańskiego. |
Leśne zejście do Wąwozu Szopczańskiego. |
Po około 20 minutach marszu z Przełęczy Szopka dochodzimy do dna Wąwozu Szopczańskiego. Po naszych obu stronach wznoszą się pionowe ściany skalne tworząc kanion. Białe turnie wapiennych ścian pięknie kontrastują z kolorowymi, jesiennymi liśćmi. Zejście tutaj łagodnieje, a przez szlak zaczyna się przeplatać strumyk z krystalicznie czystej wody - to Szopczański Potok. Panuje tu jednak niejaka dzikość. Wydaje się, że słońce nigdy tutaj nie dociera. „Jest to parów tak dziki, że nawet roślinie nie da kwiatów rozwinąć w swej pustej krainie” - pisał o tym wąwozie w 1860 roku Maciej Bogusz Zygmunt Stęczyński.
Wąwóz Szopczański. |
O 15.40 wychodzimy z tego niesamowitego, ale zarazem pięknego wąwozu. Po prawej mijamy krzyż. Teraz idziemy już po łagodnym terenie wprost do Schroniska PTTK „Trzy Korony”.
Z prawej mijamy krzyż... |
...przed nami Schronisko PTTK „Trzy Korony”. |
Jednak coraz częściej oglądamy się za siebie, bo zaczyna się pojawiać typowy, okazały widok całego masywu Trzech Koron. Dopiero stąd widać, że partia szczytowa masywu składa się z pięciu wapiennych turni, posiadających też swoje regionalne nazwy, a mianowicie:
Okrąglica (982 m n.p.m.) - Wysoka/Chuda Kaśka,
Niżnia Okrąglica (902 m n.p.m.) - Ganek,
Płaska (Plaska) Skała (950 m n.p.m.) - Gruba Baśka,
Pańska Skała (Bryłowa) (920 m n.p.m.) - Kudłata Maryśka.
W schronisku zjadamy dobry, ciepły posiłek. Potem przechodzimy na chwilę za budynek schroniska, zza którego jest ładny widok na Trzy Korony. Schodząc dalej, jeszcze wiele razy oglądamy się za siebie, sięgając po aparat fotograficzny. Wzrok swój kierujemy również w stronę słońca, spod którego zauważamy zarys Tatr.
Końcówka naszego żółtego szlaku przechodzi obok pawilonu PPN, przy którym zainteresowanie nasze kierujemy do ogródka z roślinami Pienin. Stąd jeszcze tylko 5 minut drogi do przystani flisackiej w Sromowcach Niżnych.
W Sromowcach Niżnych podchodzimy jeszcze właśnie nad brzeg Dunajca, znad którego wspominamy przeżyte spływy na tratwach flisackich. Stąd widać pierwsze urwiste skały przełomu Dunajca. Potem jeszcze jedno spojrzenie na Trzy Korony, ale tym razem już ostatnie.
Trzy Korony nad Dunajcem. |
Na tym kończymy naszą wycieczkę, obfitującą w znakomite widoki, dającą niezapomniane wrażenia. Słońce już nam powiedziało „dobranoc”, a chwilkę później księżycowy blask zaczął rozświetlać nam drogę powrotną, pobudzając nasze marzenia o następnej wyprawie.
Księżycowy blask. |
A w ktorym roku powstała ta platforma widokowa czy może Pan wie ?
OdpowiedzUsuń