Chyba nie spodziewaliśmy tego, iż wizyta w Kocobędzu (czes. Chotěbuz) będzie tak bardzo atrakcyjna i że po prostu nie będzie chciało się nam z niego wyjeżdżać. Ciągnie nas jednak w góry Beskidu Śląsko-Morawskiego, do którego zatęskniliśmy już w dniu, w którym go opuszczaliśmy podczas ostatniego pobytu. Chcielibyśmy odwiedzić dawne miejsca, ale pozostały jeszcze nieznane szlaki; wśród nich takie, których nie zdążyliśmy przebyć podczas rajdu dookoła Beskidu Śląsko-Morawskiego w 2011 roku. Niestety ze względu na groźbę burzy musieliśmy wtedy z niektórych zaplanowanych odcinków zrezygnować. W obawie przed burzą opuściliśmy wówczas grań przez boczny grzbiet Ostrego (czes. Ostrý) schodząc do Gródka (czes. Hrádek) skąd przejechaliśmy pociągiem do Mostów koło Jabłonkowa (czes. Mosty u Jablunkova), a stamtąd udaliśmy się na nocleg do Chaty Skalka, no a na następny dzień powędrowaliśmy już do Polski. Dzisiaj mamy zamiar dotrzeć do miejsc nieznanych nam jeszcze, gdzie zakończyliśmy tamtą wędrówkę, czyli w pobliże szczytu Kałużny (czes. Kalužný).
Rybí Dům
Po zwiedzeniu słowiańskiego grodu Starego Cieszyna, czyli Archeoparku Chotěbuz położonego na terenie katastralnej gminy Podobora (pol. Zwierzyniec, niem. Thiergarten) w pod cieszyńskiej wsi Kocobędz (czes. Chotěbuz) warto zaglądnąć do położonego pod grodowym wzgórzem Rybiego Domu (czes. Rybí dům). Strzeże go władca zaświatów Weles, zwany też Wołosem. Dawni Słowianie mówili o tych zaświatach: Nawie, a mówiąc o Perunie zaraz za nim wymieniali imię Welesa. Nazwa Nawie pochodzi od prasłowiańskiego wyrazu „navь” oznaczającego duszę zmarłego. Słowianie wierzyli, że Nawie znajduje się za rzeką, przez którą dusze zmarłych przewożone są na łodzi, na drugi brzeg do krainy dusz na rajskie pastwiska.