Dawno go nie widzieliśmy. Przyjechaliśmy do Sopotni Wielkiej, aby znów go
zobaczyć. A potem wyruszymy w piękną drogę żywieckimi grzbietami gór. To
będzie trochę taki wspomnieniowy powrót w czasy przeszłe, w miejsca, gdzie już
bywaliśmy.
TRASA:
Sopotnia Wielka (1012 m n.p.m.)
Kotarnica (1156 m n.p.m.)
Majcherkowa (1365 m n.p.m.)
Romanka (1617 m n.p.m.)
Majcherkowa (1365 m n.p.m.)
Romanka (1366 m n.p.m.)
Matroszka (1189 m n.p.m.)
Przełęcz Pawlusia (1176 m n.p.m.)
Schronisko PTTK na Rysiance (1254 m n.p.m.)
Trzy Kopce (1216 m n.p.m.)
Palenica (1338 m n.p.m.)
Munczolik (1356 m n.p.m.)
Hala Cebulowa
Kopiec (1391 m n.p.m.)
Góra Pięciu Kopców (1534 m n.p.m.)
Pilsko (1557 m n.p.m.)
Schronisko PTTK na Hali Mizowej (1271 m n.p.m.)
Wodospad w Sopotni Wielkiej jest największym i jednym z najbardziej znanych w
polskich Beskidach. Potok Sopotni płynie tędy korytem skalnym, opadającym w
niektórych miejscach progami. Największy z nich osiąga 10 metrów wysokości,
pomiędzy lustrami wody nad i pod progiem. Woda spływająca po skośnych płytach
piaskowca magurskiego żłobi ruchem wirowym kocioł eworsyjny, który obecnie ma
około 5 metrów głębokości. Długość płyty piaskowca, po których spływa woda ma
15 metrów długości. Trzeba mieć na uwadze, że są one bardzo niebezpieczne i
lepiej na nie wchodzić, bo są bardzo śliskie. Koryto rzeki poniżej wodospadu
ginie w jarze głębokim na 12-15 metrów. Otoczenie wodospadu zmieniło się od
ostatniego czasu, a było to prawie 14 lat temu. Ścieżka, która prowadzi pod
wodospad jest jakby bardziej za domami, ale są przy niej ławki na skarpie
potoku, pośród drzew, będących pozostałością lasów gradowych.
|
|
Wodospad w Sopotni Wielkiej.
|
|
Potok Sopotnia . |
W Sopotni Wielkiej, turystycznej wsi u stóp Romanki, przy sklepie „Delikatesy
Centrum” rozpoczynamy naszą wędrówkę, która potrwa dwa dni. Po przekroczeniu
rzeki tuż powyżej wodospadu idziemy krótki czas uliczkami Sopotni Wielkiej.
Widzimy drogowskaz, który kieruje w prawo do Młodzieżowej Stacji Kosmicznej
YSS. My na tym rozwidleniu dróg skręcamy w lewo. Mijamy kilka kolejnych
obejść; w międzyczasie staje się bardziej wyczuwalne nachylenie drogi. Przed
jedną z najwyżej położonych posesji wchodzimy na ścieżkę, która wiedzie przez
łąkę, najpierw wzdłuż ogrodzenia posesji, potem środkiem łąki do lasu.
Zalesione zbocze góry ma jeszcze większe nachylenie.
Idziemy w górę spokojnym krokiem. Nie pozwalamy sobie się zmęczyć, tym
bardziej, że nic nas nie goni. Zdobywamy powolutku metr po metrze, ale nie z
jakimś mozołem, raczej z przyjemnością. Dzień otwarty został piękną, ciepłą i
słoneczną aurą.
|
Ścieżka przez las. |
W miarę zwiększania wysokości czujemy większą izolację od ludzkich skupisk,
jakoby las stawał się dzikszy i gęstszy. Jednak las ten tak naprawdę nie jest
bardzo stary. Jeszcze nie tak dawno cała ta góra usłana była polanami
pasterskim. Jak wiemy w zeszłym wieku pasterstwo zanikło tutaj podobnie jak w
wielu innych regionach, gdy po prostu stało się nieopłacalne. Wtedy rozpoczęła
się sukcesja lasu. Z dawnych polan już prawie nic tu nie pozostało; jedna
niewielka bezimienna na naszym szlaku, potem druga po przecięciu drogi
płajowej o nazwie Polania Łobozia. Powyżej tej polany czeka nas jednak
niespodzianka - odsłaniają się ładne pejzaże, a to przez wiatrołomy uczynione
przez silny wiatr, który czasami tutaj wichrzy. Na tych wysokościach panują
surowsze warunki niż w dolinach.
|
Las. |
|
Przed nami niewielka polanka.
|
|
Polanka. |
|
Tutaj leśna dróżka jest szersza.
|
|
Wychodzimy na otwartą przestrzeń.
|
|
Polana Łobozia. |
Z lewej możemy popatrzeć na grzbiet, który będziemy przemierzać jeszcze
dzisiaj, gdy pokonamy pierwsze szczyty na naszym szlaku. Za nami widoczny jest
charakterystyczny garb potężnego masywu Babiej Góry.
Prawie do samego szczytu góry idziemy bezleśnym zboczem. Pokrywają je
niewysokie, zielone młodniki i kilka samotnych drzew. Soczysta zieleń
charakterystyczna dla słonecznej wiosny. Nad nami pod błękitem nieba płyną
powoli białe obłoki. Na południu wisi nieco cięższa, szara chmura. Dróżka
lekko kamienista, szeroka, wiedzie na wierzchowinę góry, skąd odsłania się
szeroki, niezwykle malowniczy pejzaż Żywiecczyzny. Okolice bliskie
wierzchołkowi góry porasta las. Na jednym z drzew jest tabliczka szczytu
Kotarnica (1156 m n.p.m.). Docieramy do niej o godzinie 11.20. W poszyciu
niedużego lasu zielenią się młodziutkie świerki, mające zaledwie kilkadziesiąt
centymetrów wysokości, a także kępy borówczysk.
|
Widok na wschodnią część gór Beskidu Żywieckiego mamy jeszcze za sobą. |
|
Wiatrołomy i młodniki.
|
|
Prosto aż po sam horyzont.
|
|
Panorama na południowy wschód.
|
|
Przed nami wierzchołek Kotarnicy.
|
|
|
Kotarnica (1156 m n.p.m.).
|
Na zejściu ze szczytu Kotarnicy las rzednieje. Po chwili zmieniamy kolor
szlaku z czarnego na niebieski, który przychodzi sąsiednim grzbietem z Sopotni
Małej. Przed sobą widzimy krągłe zbocza Romanki. Nie z każdej strony jej
zbocza wyglądają tak łagodnie. Na przełęczy krzyżują się drogi, ale szlak
prowadzi nas dalej prosto na Romankę. W miarę zdobywania wysokości las na jej
zboczach gęstnieje. Mamy gęsto rosnące sędziwe świerki z gęstymi borówczyskami
w poszyciu. Drzewa są niewysokie, półzeschłe. Tworzą górnoreglowy bór,
naznaczony trudnymi warunkami atmosferycznymi. Lasy na zboczach Romanki
stanowią jedne z większych kompleksów leśnych w Beskidzie Żywieckim.
W partiach szczytowych rosną młode świerki. Nie tworzą gęstego boru, ale są
rozczłonkowane słonecznymi polanami krzewów borówkowych. Najpierw zdobywamy
przedwierzchołek Romanki o nazwie Majcherkowa (1359 m n.p.m.). Znajduje się z
prawej od naszej ścieżki, już na granicy rezerwatu przyrody „Romanka”, który
zaczyna się tutaj. Na polance szczytu Majcherkowej stoi drewniany krzyż z
obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem umieszczonym w kapliczce na splocie
ramion krzyża. Dziesięć minut drogi stąd znajduje się wierzchołek Romanki.
|
Widok w kierunku masywu Babiej Gory.
|
|
|
Majcherkowa (1359 m n.p.m.).
|
Na szczyt Romanki (1366 m n.p.m.) docieramy o godzinie 12.55. Znajduje się on
na niewielkiej polance, gdzie oprócz znaków szczytowych i szlakowych stoi
tablica informacyjna o rezerwacie przyrody „Romanka”. Najważniejszym
składnikiem roślinności tego rezerwatu są okazy ugałęzionych prawie od ziemi
świerków, które mają wiek 150–200 lat. Takie właśnie widzieliśmy przed
Majcherkową.
|
Romanka (1366 m n.p.m.).
|
Schodzimy na drugą stronę Romanki, skąd nieco po prawej odsłania się widok na
Tatry z ośnieżonymi jeszcze żlebami. Na wprost mamy widoczne kolejne masywy
Beskidu Żywieckiego – Rysianka, a dalej Krawców Wierch. Po lewej widzimy
Palenicę, Munczolik, Pilsko i inne szczyty z ich okolic. W dali na lewo od
Pilska wznosi się Babia Góra. Na zboczach Rysianki widoczny jest budynek
schroniska, a poniżej zakręcająca droga, która prowadzi do niego. Szlak
sprowadza nas po zachwycająco widokowym zboczu Hali Łyśniowskiej. Jedynie z
prawej mamy las, a na wprost i po lewej olśniewający krajobraz Żywiecczyzny,
podkreślony wyśmienitą aurą wiosny.
|
Zejście ze szczytu Romanki. Przed nami widoczna Rysianka.
|
|
Zbocza Rysianki z widocznym budynkiem schroniska.
|
|
Widok w stronę masywu Pilska. Góra z przecinką leśną to Marszałkowa
(1219 m n.p.m.) wypiętrzająca się tuż za Trzema Kopcami (1213 m
n.p.m.).
|
|
Ośnieżone Tatry. |
Niedaleko przed przełęczą zbocze jest bardzie strome. Stoi na tym odcinku
krzyż z Chrystusem, a poniżej niegi stół z ławkami. Na drzewie zawieszono
tabliczkę Matroszka (1189 m n.p.m.) jakby to kolejny szczyt miał być, ale na
pewno nim nie jest, tylko wypiętrzeniem opadającego zbocza góry w stronę
Przełęczy Pawlusiej. Poniżej Matroszki od prawej przychodzą czerwone znaki
Głównego Szlaku Beskidzkiego, które odtąd prowadzą nas wspólnie z żółtymi.
Główny Szlak Beskidzki pojawia się od urwistych zachodnich stoków masywu
Romanki.
|
Matroszka (1189 m n.p.m.).
|
|
Hala Łyśniowska i węzeł szlaków, na którym pojawia się Główny Szlak
Beskidzki.
|
Przed właściwym siodłem przełęczy przechodzimy przez widokowe, choć niewielkie
wypiętrzenie, do którego sięga Hala Łyśniowska. Na Przełęczy Pawlusiej (1176 m
n.p.m.) spotyka się ona z Halą Pawlusią, od której wywodzi się nazwa
przełęczy, zaś sama hala ma nazwę od nazwiska właściciela. Tutaj zaczynami
wspinać się na Rysiankę, pokrytą częściowo halami, szczególnie po wschodniej
stronie. Jednak w większości porośnięta jest lasami z drzewostanem
charakterystycznym w dużej części dla pierwotnej puszczy karpackiej z borem
świerkowym. Odnaleźć w niej można osobliwość Beskidu Żywieckiego - system
wierzchowinowych torfowisk wysokich, na których występują liczne oczka wodne.
|
|
Zachodnia panorama z Przełęczy Pawlusiej.
|
|
Garb na Przełęczy Pawlusiej.
|
Szlak doprowadza nas do Schroniska PTTK na Rysiance, stojące pod szczytem
Rysianki. Przy głównym budynku stoi inny tzw. Betlejemka, w której kiedyś
trzymano zwierzęta, a obecnie po remoncie urządzono w niej pokoje dla
turystów. Mamy godzinę 14.10 i będzie to dobra godzina na przerwę obiadową.
Otoczenie schroniska słynie ze wspaniałej panoramy, bo zbocza po stronie
południowej i wschodniej pokryte są rozległą Halą Rysianka rozciągającą się na
wysokości od około 1150 do 1260 m n.p.m. To jeden z najpiękniejszych
beskidzkich zakątków. Panorama z niej obejmuje oczywiście Pilsko z otoczeniem,
a także zakątki Babiej Góry. Przy tak piękniej pogodzie dobrze widać z niej
również Tatry i Małą Fatrę. To wspaniałe miejsce, aby przysiąść na trawie i
podziwiać cudowną panoramę.
Jesteśmy jednak głodni i za niedługo wchodzimy do wnętrza schroniska. Zmawiamy
jedzenie, kawę i coś tam jeszcze do kawy. Spędzamy miło czas w sympatycznym
towarzystwie innych turystów. To lubiane schronisko. Przerwę kończymy godzinie
15.05. Chwilkę wstrzymujemy się w wyjściem na zewnątrz, bo zaczęło padać, ale
deszcz szybko mija. To była jedna chmurka, która przyjemnie zwilżyła i
schłodziła powietrze. Ruszamy w dół Hali Rysianka.
|
Opuszczamy Schronisko PTTK na Rysiance.
|
|
Schodzimy w dół halą. Przed nami grzbiet z Trzema Kopcami i Palenicą,
który ciągnie się do masywu Pilska.
|
Znad Tatr i Małej Fatry idą groźniejsze chmury, ale może przejdą bokiem.
Schodzimy powoli. Czerwonym szlakiem mijamy węzeł szlaku, a następnie
wchodzimy do lasu pierwotnej puszczy karpackiej regla dolnego. To fragmenty
leśne jodłowo-świerkowo-bukowe, jakie pozostały po takiej puszczy objęte
ochroną rezerwatu przyrody „Pod Rysianką”. Szlak prowadzi południową granicą
rezerwatu, ale można się poczuć jakbyśmy szli przez jego środek. Występują tu
rzadkie rośliny, jak paprotnica górska i złocień okrągłolistny. Spotkać można
głuszce, jelenie, dziki, borsuki, a nawet wilki i rysie. Rezerwat ten istniej
od 1970 roku i obejmuje również źródła potoku Sopotni Wielkiej.
|
|
Rezerwat przyrody „Pod Rysianką”.
|
Wtem przeraźliwie trzasnęło przed nami. Piorun uderzył niedaleko nas. Z burzą
nie ma żartów. Pierwsza myśl – wracamy do schroniska, bo jeszcze niedaleko
jest, ale przed nim mamy otwarte połacie Hali Rysianka. Może lepiej jednak
pozostać tutaj pod zwartym parasolem korony lasu. Radar pogodowy pokazuje, że
to przechodzi przed nami z południa na północ. Kilka minut czekamy na
potwierdzenie tendencji zjawiska, po czym idziemy dalej widząc, jak granatowa
chmura powoli przesuwa się przed nami z prawa na lewo. Na nas nie pada. O
godzinie 15.45 docieramy do słupka granicznego III-113, stojącego na granicy
polsko-słowackiej. Znajdujemy się na wypiętrzeniu szczytowym góry Trzy Kopce
(1216 m n.p.m.) znajdującym się w głównym grzbiecie Beskidu Żywieckiego. To
miejsce, gdzie spotykają się trzy grzbiety górskie i granice trzech
miejscowości. Stąd też taka nazwa, często spotykana w polskich Karpatach,
gdzie granice wyznaczano kamiennymi kopcami. Dzisiaj nie ma tu już kamiennych
kopców.
|
Krzewinki. |
|
Trzy Kopce (1216 m n.p.m.).
|
|
Kapliczka na Trzech Kopcach.
|
Idziemy dalej szeroką i wygodną gruntową drogą głównym grzbietem Beskidu
Żywieckiego na wchód, potem na północny wschód. Chmura burzowa przycichła już
zupełnie, choć widać ją jeszcze na północy. Wciąż pada z niej, o czym świadczy
warkocz deszczu pod nią.
|
Dróga grzbietowa między Trzema Kopcami i Marszałkową.
|
Dróżka robi się trochę kamienista w podejściu na Palenicę (słow. Brts;
1343 m n.p.m.), na którą wchodzimy o godzinie 16.25. Odpoczywają na niej już
Regi, Janusz i Staś. Też decydujemy się przystanąć tutaj, bo jest duża ława z
ławkami po obu stronach. Palenica należy do najwyższych szczytów w Beskidu
Żywieckiego. Kolejnymi szczytami zbliżamy się do wysokości drugiego szczytu w
polskich Beskidach, który dzisiaj zamierzamy zdobyć finalizując wędrówkę.
Palenicę opuszczamy o godzinie 16.40.
|
Pauza na Palenicy. |
|
Palenica (słow. Brts; 1343 m n.p.m.).
|
Po wschodniej stronie Palenicę pokrywa piękna hala. Po polskiej stronie
znajduje się Hala Cudzichowa. Jej pierwszym właścicielem był gospodarza z
Sopotni Wielkiej o nazwisku Cudzik, odnotowany w XVIII-wiecznym inwentarzu
dóbr żywieckich. Niegdyś ta hala była znacznie większa. Po stronie słowackiej
miała przedłużenie, aż na południowe zbocza Munczolika, ale po tamtej stronie
granicy nosiła nazwę Kruszetnickiej Polany, od orawskiej wsi Kruszetnicy, z
której słowaccy pasterze wypasali na niej woły. Kruszetnicka Polana zarosła
już całkowicie lasem świerkowym.
|
Hala Cudzichowa. |
Schodzimy na Przełęcz Cudzichową (1255 m n.p.m.), za która wznosi się
Munczolik. Głowny Szlak Beskidzki odchodzi stąd od granicy międzypaństwowej,
by tuż za jej szczytem powrócić do niej. W ten sposób łagodniej można pokonać
jest stok. Od Trzech Kopców linią graniczną biegnie również słowacki niebieski
szlak turystyczny. Ten prowadzi dalej granicą na szczyt Munczolika i właśnie
jego przebiegiem wędrujemy dalej.
Okazuje się szybko, że jest to wariant znacznie rzadziej uczęszczany. Ścieżka
ciasno przeciska się przez krzewy borówczysk, a w niektórych miejscach niknie
pod nimi. Jednak patrząc pod nogi łatwo ją odszukać. Od pewnego momentu wspina
się ostrzej, ponad zapadlisko terenu, które mamy po prawej. O godzinie 17.10
wychodzimy na wypłaszczenie, na którym stoi słupek graniczny III-111. Po
prawej, czyli po słowackiej stronie znajduje się garb, na którym znajduje się
szczyt Munczolika (1356 m n.p.m.). Jego nazwa jest pochodzenia wołoskiego i
popularna w polskich, słowackich i rumuńskich Karpatach. Pochodzi od słowa
„munczoł”, oznaczającego wyodrębniony szczyt lub grzbiet górski porośnięty
lasem. Munczolik właśnie taki jest również obecnie, silnie porośnięty
górnoreglowym świerkowym lasem. Jedynie po polskiej stronie, jak wspinaliśmy
sięga jego zboczy Hala Cudzichowa.
|
Przełęcz Cudzichowa (1255 m n.p.m.).
|
|
Widok Hali Cudzichowej z Przełeczy Cudzichowej.
|
|
Z Przełęczy Cudzichowej patrzymy na północ, gdzie pada deszcz.
|
|
Grzbietem granicznym na Munczolik.
|
|
Strome zbocze południowe wygląda jak zapadlisko.
|
|
Polana na Munczoliku.
|
|
Szczyt Munczolik (1356 m n.p.m.).
|
Zejście ze szczytu Munczolika jest krótkie i proste. Przełęcz po drugiej
stronie góry jest znacznie wyżej położona niż Przełęcz Cudzichowa. Tutaj też z
powrotem spotykamy dróżkę Głównego Szlaku Beskidzkiego. Przechodzimy dalej
przez wyróżnione w nazewnictwie niewielkie wypiętrzenie grzbietu z polaną
nazwane Tanecznik (1325 m n.p.m.). Ponoć kiedyś bawili się tutaj beskidzcy
zbójnicy, stąd taka nazwa (czyli od tańcujących zbójników).
Niedaleko za Tanecznikiem mamy kolejne rozwidlenie szlaków. Główny Szlak
Beskidzki odbija w stronę Hali Miziowej, gdzie stoi nasze docelowe schronisko.
Niebieski szlak słowacki wiedzie dalej granica międzypaństwową, zataczając
szeroki łuk w kierunku szczytu Pilska, czyli naszego docelowego szczytu.
Idziemy dalej za niebieskimi znakami, które prowadzą na zadziorne zachodnie
zbocze Kopca (1401 m n.p.m.). Wierzchołek Kopca jest kopulasty i odsłonięty.
Oferuje przepiękne widoki przede wszystkim na stronę północną i
północno-wschodnią. Stoi tu nawet ławeczka, na której można przysiąść i
odpocząć po ostrym podejściu i podelektować się beskidzkim krajobrazem. Na
Kopiec poprowadzony został jeden z wyciągów ośrodka narciarskiego, jaki tutaj
funkcjonuje zimą.
|
Widok z Kopca (1401 m n.p.m.) na Halę Miziową.
|
Za Kopcem czeka nas ciąg dalszy forsownego podejścia. Zejście z Kopca jest
krótkie, ale potem wspinamy się na jeszcze wyższą górę. Są to już stoki
Pilska, drugiego po Babiej Górze co do wysokości szczytu w Beskidzie
Żywieckim. Jego punkt szczytowy jest nieco odsunięty od granicy i znajduje się
po stronie słowackiej. Jednak w najwyższym punkcie znajdującym na terytorium
polski wyróżniana jest jeszcze Góra Pięciu Kopców (1534 m n.p.m.), jednak
raczej jest to pewne wypłaszczenie grzbietu Pilska niż odrębna góra. Szczyt
Pilska znajduje się około 400 metrów na południe od Góry Pięciu Kopców.
Znajdujemy się w strefie, gdzie wyraźnie zmieniła się roślinność. Zbocza
porasta kosodrzewina, która współdzieli powierzchnię zboczy z halami.
Gdzieniegdzie występują rumosze skał piaskowców magurskich. Na kulminacji
Pilska znajduje się ołtarz polowy i krzyż ustawione przez mieszkańców
orawskiej wsi Mutne (Słowacja). Na szczyt Pilska (słow. Pilsko; 1557 m
n.p.m.) wchodzimy o godzinie 18.50.
|
Podejście zboczem Pilska.
|
|
Rozległe wypłaszczenie szczytowe.
|
|
Pilsko (słow. Pilsko; 1557 m n.p.m.).
|
Kopuła szczytowa Pilska jest płaska i rozległa, przez to też trudno z niej
zobaczyć całą dookólną panoramę z jednego punktu. Najpiękniej dzisiaj
spoglądać na wschód, bo słońce zmierza już ku zachodowi. Tu widzimy dolinę
Polhoranki, spływającą do zlewni Białej i Czarnej Orawy, a więc do sztucznego
Jeziora Orawskiego. Leżą nad tą rzeką wsie: Orawska Półgóra (słow.
Oravská Polhora), Rabcza (słow. Rabča) i Żubrohława (słow.
Zubrohlava). Wsie otaczają łąki i pasy pól uprawnych, a za nimi lesiste
wzniesienia. Na południowym wschodzie Tatry majaczą się pod ciemniejszą
chmurą, przed którą wybarwia się delikatnie tęcza. Jakże urocza jest ta
panorama. Jeszcze kilka godzin temu wisiała tu chmura burzowa i podobno był
nawet drobny grad, a teraz rozciąga się stąd fenomenalnie soczysty pejzaż.
Dobrze jest być tu i teraz, kiedy przyroda wystawia nam tak cudowny spektakl.
|
Panorama z stronę doliny Polhoranki.
|
|
Zbliżenie na chmurę deszczową.
|
|
Droga szlakowa na Pilsku.
|
Znaczna część zboczy Pilska objęta jest ochroną rezerwatową. Obejmuje on
również fragmenty górnoreglowego boru świerkowego w podszczytowych partiach
góry, ale zostawmy go na jutro, kiedy będziemy schodzić z góry. Tymczasem
musimy zejść do Schroniska PTTK na Hali Mizowej. Zawsze robiliśmy to tą samą
drogą, ale tym razem musimy zobaczyć inną, której jeszcze nie mieliśmy okazji
zobaczyć. O godzinie 19.10 opuszczamy wierzchołek Pilska i schodzimy tą samą
ścieżką do Góry Pięciu Kopców i jeszcze trochę dalej, gdzie mamy odejście
ścieżki do mogiły żołnierza Basika. Skręcamy na nią o godzinie 19.15.
|
|
|
Polanki na szlaku do mogiły żołnierza Basika.
|
Na początku lawirujemy między kosodrzewiną przecinając niewielkie, malownicze
polanki. Łagodnie obniżamy się, a kosodrzewina staje się coraz roślejsza i
gęstsza. Ścieżka zaczyna opadać nieco stromiej. O godzinie 19.30 dochodzimy do
mogiły żołnierza. Podprowadza do niej króciutka, zarośnięta ścieżka odchodząca
na lewo. Mogiłę ledwo co widać i łatwo przeoczyć podczas zejścia. Napisy
na drewnianych deseczkach ułożonych na mogile obłożonej kamieni są ledwie
czytelne „Poległ za ojczyznę, Franciszek Basik, żołnierz +1.IX.1939”. Metalowy
krzyż w tyle mogiły zasłonięty jest kosodrzewiną. Miejsce to jest
upamiętnieniem jednej z pierwszych ofiar kampanii wrześniowej, poległego w tym
miejscu żołnierza Basika.
|
Mogiła żołnierza Franciszka Basika.
|
Schodzimy dalej. Zbocze niżej jest jeszcze bardziej strome niż wcześniej, a
więc ścieżka zaczyna wić się wąsko zakosami. Drzewa stopniowo zastępują
kosodrzewinę. Liczne głazy na ścieżce, uskoki są tu dość uciążliwe; i choć to
raczej typowe dla ścieżek wytyczonych na bardzo stromych zboczach, to jednak
następnym razem raczej są małe szanse, abyśmy ponownie wybrali tą ścieżkę.
Sporo czasu pochłania poradzenie sobie z tymi przeszkodami i na Halę Mizową
wychodzimy dopiero o godzinie 19.50. Stąd zostało nam już tylko 5 minut do
schroniska.
|
Utrudnienia na szlaku.
|
|
Utrudnienia na szlaku.
|
|
|
Hala Miziowa. |
Wzniesienia Beskidu Żywieckiego ścielące się do snu u stóp Pilska otulają już
mgły unoszące się nad dolinami pomiędzy nimi. Słońce niebawem zajdzie za
horyzont, a my zasiadamy do kolacji. Dzień układa się już we wspomnienia. Za
nami moc pozytywnych wrażeń, mimo, że otarła się o nas burza i ta karkołomna
ścieżka pod „basikową mogiłą” sprawiła trochę trudności. Dzień wypełniły
uniesienia wiosny, przede wszystkim tej rozkwitającej, zieleniącej się i
słonecznej. Dzisiejsze pejzaże Żywiecczyzny zapisały się w nas prześlicznymi
czcionkami i dostarczyły niezapomnianych emocji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz