Inaczej niż zwykle. Ruszamy z eMDeA, I do Lubnia podróż sześć kwadransów potrwa. Tutaj każdy „Wędrowiec” z wypchanym plecakiem, Wyrusza na trasę nowym czarnym szlakiem. Celem naszym będzie – i tutaj zabłysnę, Poprzez górę Szczebel, znana Przełęcz Glisne! Były takie myśli: „Sprostamy zadaniu? Przez Szczebel i Glisne stanąć na Lubaniu?” Lubań leży w Gorcach, a to Luboń Wielki… Usłyszałem przyganę koleżanki Elki! Czy to Luboń czy Lubań? Lecz go trzeba zdobyć, Więc nie ma co „afery” z tej przyczyny robić! Na wybranej trasie mamy niezły „mebel” - bardzo strome podejście na szczyt góry Szczebel. Potem dużo łatwiej, nawet dla gamonia, Zejść na Przełęcz Glisne w kierunku Lubonia. Pogoda nam sprzyja, deszcz nie pokrapuje! „Spacer” w tych warunkach lepiej nam smakuje. Postój przy kapliczce, na pierwsze śniadanie, W plecaku bagażu nieco mniej zostanie. A potem pod górę, bez przerwy pod górę, By po drodze minąć gdzieś „lodową” Dziurę, Ostatnim wysiłkiem (tracąc prawie życie)! Całą grupą w komplecie stajemy na szczycie. (Pewien gość powiedział, że będzie „lajtowo”, On za to „lajtowo” to oberwie zdrowo!) Chwila odpoczynku, no a potem z górki, Na następną górę zaostrzyć pazurki. Bo podejście na Luboń znowu strome będzie, I wody z organizmu dużo nam ubędzie! Było bardzo ciężko, straszna była męka! Bo czy ktoś uwierzy, że i Prezes kwękał? Lecz szczyt coraz bliżej, powiem całkiem blisko, Widać wieżę TV i piękne schronisko. Nie wiem czy słów starczy? Chyba będzie mało! By zdać Wam relację, co się potem działo! Bo po odpoczynku naszła nas pokusa, By śpiewać i tańczyć w boskim rytmie bluesa! Ale występ dała?! Gwiazdą była Ona! Chociaż Babka wnukom – młodzieńcza Iwona! Ale reszta grupy też nie odstawała! Występ na miarę Sopotu w tym schronisku dała! Widzicie z opisu, więc Was nie zaskoczy, Że zakończyliśmy, gdzieś, o drugiej w nocy… Potem nocleg grupowy. (Kąpieli nie było!) Lecz chociaż bez wody, ale było miło ! Przebudzenie w niedzielę (chyba) ciężkie było? Ale wspólne śniadanie „imprę” zakończyło. Potem zejście do Rabki. To było „lajtowe”… Więc Jacek Wiechecki uratował głowę! Luboń Wielki - 15/16 listopad 2014 r . Aktywny uczestnik wycieczki - Waldemar Ciszewski. |
|
niedziela, 16 listopada 2014
„Spacerkiem” na Luboń Wielki (Waldemar Ciszewski)
sobota, 15 listopada 2014
Przez Szczebel na Luboń Wielki
Wierzyć się nie chce, że to już połowa listopada. Koniec kalendarzowej jesieni już bliski, a jednak marzenia o śnieżnobiałej zimie wydają się na chwilę obecną nierealne. Ciepły front powietrza nie pozwala, aby beskidzkie wzniesienia zabieliły się. Wciąż zagadką jest to, kiedy założymy zimowe buty (a może w ogóle nie będą one potrzebne). Ta wyjątkowa jesienna aura jest jednak znakomita na beskidzkie wędrówki.