Główny Szlak Beskidzki doprowadził nas w okolice, w których silnie emanuje duch niezwykłego świętego, Jana z Dukli. Znaki tego szlaku pozwalają jednak tylko wyrywkowo zobaczyć miejsca kultu tego świętego. Podejmując zeszłego roku po raz kolejny Główny Szlak Beskidzki chcieliśmy, aby dał nam więcej niż wcześniej, abyśmy mogli poznać i zobaczyć takie miejsca i obiekty, które są nieopodal, ale są zwykle pomijane. Przeciętny turysta pragnąc pokonać dystans najdłuższego górskiego szlaku w Polsce skupia się tylko na kilometrach, chcąc jak najszybciej je zaliczyć. Jakże wiele wtedy traci się ciekawych atrakcji, które są w pobliżu, w zasięgu ręki, a które idealnie wpisują się w koncepcję wytyczonego przebiegu tego szlaku. Wiemy o tym doskonale, bo doświadczyliśmy tego wędrując nim wcześniej. Trzecia nasza wędrówka nastawiona jest na uzupełnienie tych wartości i w związku z tym staramy się wyeliminować pośpiech i pokonywanie szlaku li tylko na zaliczenie go. To szlak który zasługuje na przystanek, by później móc powiedzieć nie tylko, że byłem i pokonałem (byłam i pokonałam), ale byłem, pokonałem i widziałem pełnię jego piękna (byłam, pokonałam i widziałam pełnię jego piękna). Tak też dziś schodzimy nieco z czerwonego szlaku i zatrzymujemy się w miejscach żywota świętego Jana z Dukli.
Iwonickie zdroje i garbata góra Cergowa [GSB-10]
Beskid Niski, Cergowa, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Iwonicz-Zdrój, Lubatowa, Nowa Wieś
Brak komentarzy
za nami
|
pozostało
| |
161,2 km
|
357,8 km
|
Doczekaliśmy się nareszcie. Przed nami Główny Szlak Beskidzki i październikowy Beskid Niski w kolorach jesieni. Jak to jest, że ten szlak przemierzaliśmy już dwukrotnie, a niektóre odcinki jeszcze częściej, a tak tęskno nam było czekać na ten dzień? Ten szlak to zespolenie cudownych wspomnień z przeszłości, chęci przeżywania na nowo piękna tego szlaku, ale też, a może przede wszystkim współtworzenia nowej historii z grupą niezwykłych ludzi. Zjechali się tutaj z różnych stron Polski, choć większość jest z Małopolski. Zagościliśmy w Iwoniczu-Zdroju. Zaczynamy nietypowo, bo od godzinnej przerwy na spacer po malowniczym kurorcie.