Seria porannych telefonów do GOPR, straży granicznej, zarządu dróg – otrzymane informacje nie dają złudzeń. Dotarcie na Rawki jest raczej niemożliwe, bo śniegu jest tam co najmniej po pas, a może nawet po uszy. Dojazd na wyżej położone przełęcze jest niemożliwy. Odśnieżarki cały czas pracują nad tym problemem. Nie wiadomo ile to potrwa. Bieszczady zasypało, ale jest pięknie. Żywa zima.
Wiadomo, że musieliśmy coś znaleźć. Spośród propozycji wybraliśmy jedną, Janka, bo idealnie zestrajała się nam z popołudniowym kuligiem. Albert z pomocą Ani założyli wczoraj wieczorem łańcuchy na koła. Podrzuci nas kawałek do Bereżek, gdzie mamy początek żółtego szlaku na przełęcz Przysłup Caryński. Dojeżdżamy tam o godzinie 9.40. Za górką śniegu odgarniętego z drogi widać wystający słupek z drogowskazem, ale nie widać dróżki szlaku. Ruszamy z myślą, że być może będziemy musieli zawrócić.
piątek, 13 stycznia 2017
Wieczór z podróżą, wieczór z poezją Harasymowicza
Przed nami długi, zimowy wieczór. Jest z nami ktoś szczególny i znany wszystkim - człowiek autentyczny, wyśmienity towarzysz każdej wędrówki. Ma na imię Ryszard. Na ten wieczór przywiózł fotografie z krajów, gdzie inni znani podróżnicy poszukiwali południków szczęścia. Tajlandia – kraj łagodnych i uprzejmych ludzi, wierzących, że dobre uczynki w tym życiu dadzą im lepsze życie w następnym. Birma - kraj ludzi promieniujących pogodą ducha, uczynnością, gotowością do niesienia pomocy. Ryszard zaprezentował fascynującą kulturę ludzi z dalekiej Azji, jej zabytki i niezwykłą egzotykę. Zobaczyliśmy orient Bangkoku, birmańskie miasto Rangun, szczerozłotą Pagodę Shwedagon, niezapomnianą panoramę czterech tysięcy świątyń Paganu, mistykę jeziora Inle, białe plaże morza Andamańskiego i wiele,wiele innych niezwykłych miejsc południowo-wschodniej Azji. Zupełnie oderwaliśmy się od zimowej pory i Bieszczadów, a wtem...