Mamy poranek nowego dnia. Witamy go popijając kawę na rozsłonecznionym tarasie przed Schroniskiem PTTK na Turbaczu, na wysokości 1280 m n.p.m. Jakież to wspaniałe i orzeźwiające uczucie powitać dzień w tak cudownym miejscu, z widokiem na ścianę Tatr strzeliście wyrastających ponad Kotliną Nowotarską, nad którą unosi się jeszcze cienka warstewka mgły. Tak olśniewający widok każe nam się zastanowić, czy naprawdę już się obudziliśmy. Można go oczywiście zabrać ze sobą na fotografii, ale dostarczy ona tylko wspomnienie towarzyszących nam wrażeń i emocji, które tak trudno jest opisać. Można się o tym przekonać tylko w jeden sposób. Trzeba po prostu stanąć tu osobiście, w aurę tak piękną jak dziś.
sobota, 20 sierpnia 2011
Naprzeciw Tatr... (cz.1)
Naprzeciw Tatr, między doliną nowotarską a wężowatą kotliną Raby, wspięło się gniazdo dzikich Gorców. Od romantycznych Pienin odciął je wartki Kamienicki potok, a od spiskiej krainy odgraniczył falami bystry Dunajec. Samotnie stoją nad wzgórzami. A wyżej jeszcze nosi głowę ociec ich rodu, zasępiony Turbacz. Nie wiadomo kto go chrzcił i skąd mu to miano. Może stąd że turbanem mgły przed deszczem owija łysą głowę, albo raczej, że widywano go zawsze w turbacji wiecznej...
Władysław Orkan „W roztokach”