Znajdujemy się u podnóża Pasma Łososińskiego, urokliwego pasma rozciągniętego równoleżnikowo. Ma ono kształt grzbietu, a więc jest jednym z tych nietypowych kształtem pasm dla Beskidu Wyspowego. Jednakże to właśnie dzięki temu mieni się różnorodnością pejzażową. Wędrującym serwuje trochę lesistości, ale też wiele plenerów wiejskich oraz przepięknych panoram górskich. Będzie to zatem dość urozmaicona wędrówka.
TRASA:
Pisarzowa (498 m n.p.m.)
Dziedzic (716 m n.p.m.)
Sałasz (906 m n.p.m.)
Jaworz (918 m n.p.m.)
Wieża widokowa pod Jaworzem Babia Góra (728 m n.p.m.)
Skrzętla-Rojówka (691 m n.p.m.) - Chełm (790 m n.p.m.) - Zawadka
Białowodzka Góra (616 m n.p.m.)
Marcinkowice (273 m n.p.m.)
OPIS:
Początek wycieczki - Pisarzowa, godzina 8.25. To stara miejscowość, której początki sięgają XIV wieku. Mówiono o niej Szwedo-Tatary, bo na jej obszarze zasiedlano kiedyś jeńców tatarskich, a później szwedzkich. Los nie był dla niej łaskawy. Jej rozwój powstrzymywały epidemie, głód i ubóstwo. W XVIII wieku nadszedł jednak przełom. Rok 1884 to rok budowy Galicyjskiej Kolei Transwersalnej. Na jej przebiegu znalazła się Pisarzowa. Dzisiaj kolej ta już tędy nie jeździ, ale pozostały po niej tory i budynek stacyjny. Miejscowość nie potrzebuje jej już, aby rozwijać się dalej z zachowaniem żywych tradycji i folkloru Lachów Limanowskich, którzy ją zamieszkują.
Ruszamy spod budynku dawnego dworca kolejowego. Podążamy nieużytkowanymi torami kolejowymi Galicyjskiej Kolei Transwersalnej w kierunku wschodnim, do skrzyżowania z asfaltową drogą łapiemy zielony szlak i skręcamy za jego oznaczeniami w lewo. Droga ta prowadzi nas na północ, lekko w górę, mijając kolejne domostwa, aż w końcu doprowadza nas do lasu porastającego wzniesienie Luboń (593 m n.p.m.). Mijamy ten wierzchołek mając go po prawej. Za lasem stoją kolejne domostwa. Jest ich kilka i zajmują wąski pas wolny od lasu.
|
Pisarzowa, stacja kolejowa. |
|
Spojrzenie w lewo na Pisarską Górę (752 m n.p.m.). |
|
Pod szczytem Lubonia. |
|
Górskie osiedle. |
|
Widok na Tatry z Lubonia, |
|
Leśne podejście za szczytem Lubonia. |
Luboń mamy już za sobą, a przed sobą Dziedzica (763 m n.p.m.), na który zaczynamy wspinać się polną dróżką. Pod jego wierzchołkiem mamy las, przed którym zatrzymujemy się. Odwracamy się w kierunku skąd przyszliśmy, aby spojrzeć na wspaniałą panoramę. Zaczęła pokazywać się nam wcześniej, ale z tego punktu urzeka największą rozciągłością.
|
Osiedla na zboczach południowych Dziedzica. |
|
W stronę Mogielicy. |
|
Południowo-zachodnia panorama, czyli tam gdzie Łopień, Mogielica, Cichoń, Modyń i inne sąsiadujące z nimi wzniesienia. |
|
Znów ładna widoczne są Tatry w ładnej panoramie. |
Wchodzimy do lasu, gdzie dróżka obniża się ku przełączce, za którą wznosi się główny grzbiet pasma. I tu mijamy jakiś dom, skrywający się wśród drzew między wzniesieniami. Ścieląca się przy nim łąka pokryta jest warstwą śniegu. Zaraz za tym domem ścieżka szlaku podrywa się ostrzej, lecz nie mija pół godziny, gdy osiągamy grzbiet. Skręcamy na grzbiecie w prawo trzymając się odtąd niebieskich znaków szlaku. Jakieś 100 metrów dalej mamy wierzchołek Sałasz (909 m n.p.m.). Jego nazwa wiąże się z gospodarką szałaśniczą, czyli pasterstwem. Nazywany jest również Sałaszem Wschodnim, albo Sałaszem Wielkim, dla odróżnienia od sąsiedniego, niższego wierzchołka o nazwie Sałasz Zachodni (869 m n.p.m.), zwanego niekiedy Sałaszem Małym. Sałasz nie przedstawia walorów widokowych. Porasta go las. Idąc nieco dalej szlakiem natrafimy na polanę, lecz otaczający ją las również ogranicza z niej widoki. Znajdziemy na niej ślady dawniej gospodarki rolnej w postaci usypiska kamieni, które gospodarze stworzyli wybierając kamienie w zagonów. Przy tej polance jest też miejsce na ognisko i wiata, z których korzystaliśmy już wcześniej. Ogniskowa przerwa ma jednak nastąpić za kolejnym szczytem. Dlatego spokojnie maszerujemy dalej przez lasy Sałasza. Z prawej mijamy wspomnianą polanę w usypiskiem kamieni, po czym znów suniemy do przodu lesistym grzbietem. Droga jest bardzo komfortowa, gdyż grzbiet jest wyrównany, a znajdujące się na nim szczyty niewiele wznoszą ponad linię grzbietową. Tak, to nietypowe dla Beskidu Wyspowego, dla którego charakterystyczne jest to, że pojedyncze szczyty wznoszą się wysoko ponad doliny i ponad przełęcze przez które przechodzą trakty komunikacyjne.
|
Przełęcz przed grzbietem. |
|
Sałasz (906 m n.p.m.). |
|
Polanka z wiatą pod Sałaszem, |
|
Polana z usypiskiem kamieni. |
|
Przesmyk leśny na stronę południową z widokami na Pogórze Wiśnickie. |
Lasy Pasma Łososińskiego słyną i zachwycają pięknie wykształconą buczyną. Niegdyś sztucznie wprowadzany tutaj świerk okazał się nieodporny (jak wszędzie) na korniki i opieńkę. Buczyna zaś na powrót opanowała górę, dając nam namiastkę wyglądu pierwotnej puszczy karpackiej. Jest ona urozmaicona domieszką jodeł i grądów, a w dolnej części stoków skupiskami brzóz. Całkiem niedawno lasy Pasma Łososińskiego przyciągnęły do siebie niedźwiedzia brunatnego. Został on utrwalony przez fotopułapki w czerwcu 2018 roku. Dawno nie widziano tutaj tego drapieżnika. Przypuszczalnie przywędrował od strony Gorców, gdzie częściej był widywany. Nie wiemy czy zadomowił się tutaj na stałe. Był to młody osobnik i być może zapuścił się tutaj w poszukiwaniu partnerki, lecz pewnie okazało się, że tutaj jej nie znajdzie i może wrócił tam skąd przyszedł (tego jednak nie możemy potwierdzić z całą pewnością).
|
Bukowy las. |
Wkrótce rozpoczynamy łagodne podejście na szczyt Jaworza, nazywanego również Kretówką. Gdy o godzinie 10.45 osiągamy go zostajemy zaskoczeniu zmianami. Szczytowa polanka jest nieco większa, jakby ktoś wyciął tu kilka drzew. Czyżby szykowała się jakaś nowa inwestycja na szczycie Jaworza? Może pod wieżę widokową? Podobnie jak Sałasz wierzchołek Jaworza jest zalesiony, a więc byłoby to atrakcyjne dla góry, chociaż tego górze tej nie brakuje, gdyż trochę dalej stoi już wspaniała wieża widokowa. Na szczycie Jaworza turyści mogą odpocząć przy zadaszonym stoliku, stojącym kilka metrów dalej. Jest tu także zamontowana tablica z mapą Pasma Łososińskiego z zaznaczonymi szlakami. Niedaleko stąd jest też atrakcja turystyczna - około 300 metrów na północny wschód znajduje się Zbójecka Jama. Na szczycie znaleźć można drogowskaz, wskazujący wydeptaną ścieżkę, która prowadzi do tejże jaskini.
|
Polana na szczycie Jaworza. |
|
Wieża widokowa na Jaworzu. |
Zejście z Jaworza jest strome i kamieniste. Po około 20 minutach wyprowadza na przepiękną, rozległą polanę z zabudowaniami osiedla Wola Stańkowska. Widoki z niej mamy szerokie i oszałamiające, ale jakby mało tego było to na skraju polany stoi wysoka, drewniana wieża widokowa wzniesiona w 2010 roku. Z wieży widokowej, ale też i spod niej, przepięknie stąd widać dolinę Dunajca i Jezioro Rożnowskie, i dalszą wschodnią część Beskidu Wyspowego, i wznoszący się dalej Beskid Sądecki. W tym wspaniałym miejscu zatrzymujemy się dłużej przy ognisku. Do naszej dyspozycji stoi tutaj obszerna, zadaszona wiata.
|
Wschodnia część grzbietu z Babią Górą i Chełmem. |
|
Widok w stronę Tatr i Beskidu Sądeckiego. |
|
Zbliżenie na Jezioro Rożnowskie. |
|
Wiata turystyczna na Jaworzu. |
Przed nami bardzo malowniczy odcinek wycieczki, co zaakcentowała nam wstępnie polana pod Jaworzem, na której stacjonowaliśmy przy ognisku. Schodzimy w dół łąką obok drogi. Z początku nie jest łatwo, bo topniejący śnieg przeistoczył drogę w swoiste bagno, które nie sposób ominąć. Chwilkę potem droga wyrównuje i jest zdecydowanie lepiej. Mijamy z lewej ciąg brzóz, z prawej dużą kapliczkę wotywną. Dalej dróżka nasza przecina wąski pas lasu okalającego południowe i północne zbocze grzbietu. Potem znów przechodzimy wzdłuż łąk i pól uprawnych, a zaraz potem zaczynamy podejście na Babią Górę (720 m n.p.m.). Jej wierzchołek jest niewyraźny, ale szlak i tak nie wprowadza nas na niego i obchodzi go od strony północnej, a nawet oba wierzchołki, bowiem w tutejszej Babiej Górze wyróżniane są dwa punkty szczytowe.
|
Błotnisty fragment. |
|
Droga wyrównuje się. |
|
Ciąg brzóz. |
|
Kaplica wotywna. |
|
Wzdłuż zagonów. |
|
|
Znów piękne widoki na południową stronę. |
|
Przed nami Babia Góra. |
|
Spojrzenie na Sałasz ze stoków Babiej Góry. |
Opuszczając Babią Górę dochodzimy do zabudowań osiedla Skrzętla-Rojówka. Przy dużej kaplicy pw. NMP Częstochowskiej mamy rozdroże z węzłem szlaków turystycznych. Na kolejny szczyt, który zamierzamy zdobyć nie prowadzą żadne znakowane ścieżki i tuż za wspomnianą kaplicą rozstajemy się ze znakowanymi szlakami turystycznymi. Od węzła szlaków znajdującego się przed kaplicą idziemy jeszcze tylko niecałe 100 metrów drogą, przez którą prowadzą jeszcze żółte znaki szlaku turystycznego, a dalej rozstajemy się z tym szlakiem. Gdy droga szlakowa rozwidla się, żółte znaki prowadzą na prawą odnogę, lecz my kierujemy się na lewą. Idziemy uważnie, bo przed lasem czeka nas kolejne rozwidlenie, na którym wybieramy odejście z asfaltowej dróżki w prawo na leśną ścieżkę.
|
Droga z Babiej Góry. |
|
Skrzętla-Rojówka. Kaplica MMP Częstochowskiej. |
Na południu leży wieś Męcina, a na wschód od niej wieś Kłodne, której mieszkańcy w nocy z 1 na 2 czerwca 2010 roku zostali zaskoczeni osuwiskiem. Objęło ono obszar 44 hektarów. Wieczorem przed dramatyczną nocną mieszkańcy domów położonych w górnej części powstałego osuwiska zauważyli, że pomimo intensywnie padającego deszczu z lasu nie płynęły jak zwykle pojawiające się podczas takich opadów strumienie wody. Nie wiązali tego jeszcze wtedy z tym co stało się później. Prawdopodobnie to wówczas nad lasem doszło do tąpnięcia ziemi w wyniku podmycie jej na głębokości około 30 metrów. W trakcie akcji ratowniczej z terenu zagrożonego ewakuowano 434 osoby. Osuwisko zniszczyło 17 budynków mieszkalnych, na szczęście nikt nie zginął. Teren osuwiska wciąż jest objęty nadzorem i badaniami. Otoczony jest tablicami ostrzegawczymi.
Leśna ścieżka zbliża się łagodnie na wyrazisty wierzchołek w grzbiecie pasma – Chełm (793 m n.p.m.). Rzucał się nam w oczy, gdy spoglądaliśmy z polany pod Jaworzem w kierunku wschodnim. Generalnie Chełm jest zalesiony. Jego grzbiet opada stromymi zboczami na południe i północ. Na południu znajduje się wspomniany wcześniej teren osuwiskowy. Idziemy lasem około 10 minut i nagle kończy się on. Wychodzimy na otwarte zbocze, pokryte rozległym śnieżnym płatem, z olśniewającym widokiem na północny wschód, gdzie w dolinie rozlewa się granatowe lustro Jeziora Rożnowskiego. W idealnym zestawieniu barw tafla jeziora koresponduje z błękitem nieba, po którym wędrują sobie teraz baranki obłoków. Cudny widok, który magnetyzuje na dobrych parę momentów. Zbocze, na którym stoimy opada w niewidoczną dolinę, gdzie leży wieś Skrzętla-Rojówka. Dolina uchodzi na wschód ku Tęgoborzy położonej bezpośrednio nad brzegiem jeziora.
|
Zaraz po wejściu do tego lasu mamy rozwidlenie dróg. |
|
Leśna droga na Chełm. |
|
|
Wspaniały widok na Jezioro Rożnowskie. |
|
Kłaniająca się brzózka. |
Skręcamy na południe, w krótkie, nieco stromsze leśne podejście. Dalej, gdy dróżka osiągnie grzbiet masywu skręcamy na wschód. Dróżka prowadzi nas teraz obdarzając wspaniałym widokiem na drugą stronę góry, wpierw pojawiającym się poprzez zagajniki, a potem szeroko z polany. Znów zostajemy zahipnotyzowani na pewien czas. U stóp ciągnie się dolina Smolnika, ze wsiami Męcina i Pisarzowa. Dalej widzimy pasma Beskidu Wyspowego m.in. Pasmo Cichonia i Ostrej, Modyń, Mogielica i inne. Za nim z kolei widać Gorce, a dokładniej ich wschodnią cześć. Natomiast na południowym wschodzie widoczne są początki Beskidu Sądeckiego. W szczelinie pomiędzy Beskidem Sądeckim a Gorcami mamy ostre szczyty Tatr Bielskich i Tatr Wysokich. To kolejne cudne miejsce, mniej znane, bowiem na chwilę obecną nie prowadzą do niego żadne znakowane szlaki turystyczne.
|
Droga wychodzi na grzbiet Chełmu. |
|
Przez zagajniki. |
|
Na otwarte przestrzenie. Za nami w grzbiecie widoczny jest Jaworz, a na lewo od niego Pisarska Góra. |
|
Zbliżenie na Lubań. |
|
Z polany wracamy na drogę grzbietową. |
Po paru minutach dalszego marszu osiągamy szczyt góry Chełm (793 m n.p.m.). Stoi na nim słupek z tabliczką szczytową. Mija godzina 14.10. Po krótkiej przerwie maszerujemy dalej wąskim grzbietem na wschód. Wkrótce mijamy maszt przekaźnika telekomunikacyjnego, przy którym z przecinki leśnej na południowej stronie mamy uroczy widok. Zaraz za masztem przekaźnika rozpoczynamy ostre schodzenie z góry. Ścieżek jest tutaj wiele. Staramy się wybrać taką, aby doprowadziła nas jak najbliżej szlaku na Białowodzką Górę.
|
|
Chełm (793 m n.p.m.). |
|
Droga grzbietowa na Chełmie. |
|
Wieża przekaźnika telekomunikacyjnego. |
|
Widok na Białowodzką Górę z Chełmu. |
|
Zbliżenie na Jodłową Górę (715) i Rosochatkę (753 m n.p.m.). Na lewo za nimi pokazuje się nam Chełm (780 m n.p.m.) z Beskidu Niskiego. |
|
Strome dróżki leśne z Chełmu do Zawadki. |
Kwadrans po piętnastej po mozolonym, ostrożnym schodzeniu stromym zboczem, wstępujemy do doliny, w której rozłożyło się osiedle Podchełmie wschodzące w skład wsi Zawadka. Asfaltowa droga, na którą weszliśmy po zejściu z góry prowadzi do szosy głównej przechodzącej osią doliny i przecinającej przełęcz rozdzielającą Chełm od Białowodzkiej Góry. Doprowadza nas ona dokładnie na skrzyżowanie tej głównej szosy z bocznymi drogami do górskich osiedli. Tutaj spotykamy żółty szlak prowadzący z Zawadki na Białowodzką Górę. Idealny to splot dróg dla nas. Podejmujemy zatem żółty szlak i przecinamy główną szosę. Osiedlową asfaltówką zaczynamy podejście na Białowodzką Górę mijając kolejne domy osiedla. Na pewnym pułapie wysokości nasza droga skręca w lewo wchodząc w głębszy, bardziej płaski trawers zbocza. Potem w prawo i wchodzimy w nieduży las. Wychodzimy z niego prawie na wierzchowinę wzniesienia. Zaraz dalej mamy rozejście dróg, gdzie na pewien czas opuszczamy żółty szlak, gdyż ten szlak nie prowadzi na szczyt góry. Kierujemy się w stronę najwyższego punktu Białowodzkiej Góry. Idziemy chwilkę boczną dróżką, po czym schodzimy z niej na podmokłą łąkę. O godzinie 16.15 osiągamy najwyższy punkt Białowodzkiej Góry. Znajdujemy się na wschodnich krańcach Beskidu Wyspowego. Dalej na wschód ciągnie się Pogórze Ciężkowickie i Beskid Niski. Na południu widoczne są grzbiety Beskidu Sądeckiego, a także Tatry.
|
Zawadka i Białowodzka Góra (w tle). |
|
Osiedlowa droga przez Zawadkę. |
|
Widok na Chełm z Białowodzkiej Góry. |
|
Widok w stronę Pogórza Wiśnickiego. |
|
Wilczomlecz migdałolistny (Euphorbia amygdaloides L.). |
|
Wierzchowina Białowodzkiej Góry. |
|
Białowodzka Góra (616 m n.p.m.). |
Wracamy do żółtego szlaku tą samą drogą. Idąc dalej za żółtymi znakami szlaku docieramy do kolejnego rozdroża dróg przy Kaplicy Miłosierdzia Bożego, budynku z tarasem widokowym. Przy kaplicy znajduje się ołtarz polowy oraz duża zadaszona wiata ze stołami i ławami. Obok stoi krzyż z tablicą upamiętniającą Jana Pawła II niegdyś bywającego tutaj. Przy nim zaś stoi pomnik upamiętniający partyzantów II wojny światowej oraz żołnierzy podziemia poległych podczas powojennej obławy zorganizowanej przez UB. Miejsce to jest świetnym punktem widokowym. Widać z niego również to, że wzniesienie, na którym stoimy rozwidla się w kierunku wschodnim kulminując w dwóch miejscach. Wierzchołek, który przed chwilą zdobyliśmy zwany Rozdziele (616 m n.p.m.). Z kolei wierzchołek leżący na północnym rozgałęzieniu nosi nazwę Zamczysko (606 m n.p.m.).
|
Kaplica Miłosierdzia Bożego na Białowodzkiej Górze. |
|
Pomnik upamiętniający partyzantów II wojny światowej oraz żołnierzy podziemia. |
|
Dolina Dunajca i panorama wschodnia. |
Zamczysko porośniete jest częściowo lasem sosnowym, a także las dębowo–bukowy objęty ochroną rezerwatu przyrody „Białowodzka Góra nad Dunajcem”. Jego północne stoki przebijają liczne wychodnie skalne. Szczyt ten otacza zagadka dawnego późnołużyckiego grodziska, którego pozostałości niegdyś tutaj odkryto. Zachowały się po nim dwa wały, dwie fosy i majdan. Niektórzy badacze wysuwają przypuszczenie, że to właśnie tutaj mógł znajdować się tajemniczy zamek Lemiesz, wspominany w XIV-wiecznym Żywocie św. Kingi, a który stanowił jeden z elementów średniowiecznego systemu fortyfikacyjnego ciągnącego się wzdłuż doliny Dunajca.
Nasza szlak niestety nie prowadzi nas przez niezwykle pociągające Zamczysko. Ciekawość nasza musi uzbroić się zatem w cierpliwość. Żółty szlak prowadzi nas odnogą Rozdziele, przechodząc od północy jego szczyt. Wkrótce dróżka szklaku schodzi w dół zboczem w stronę doliny Dunajca. Świetny dzień uchodzi już za naszymi plecami. Słońce schowało się już nam na wzniesienie Białowodzkiej Góry. Dróżka wpada w leśne ostępy Białowodzkiej Góry. Wije się zboczem pociętym podmokłymi jarami, aż wyprowadza na osiedle Łazy Marcinkowickie. Podążamy dalej szosą do centrum wsi Marcinkowice. O godzinie 17.40 przekraczamy przepływający przez wieś Smolnik (dopływ Dunajca). Następnie przechodzimy przejazd kolejowy, za którym na głównej szosie skręcamy w prawo. W tym samym czasie mijamy Dwór Morskich, należący wcześniej do Alfreda Faucka, znajdujący się po prawej na niewielkim wzniesieniu. chwilę potem na parkingu przy stacji benzynowej kończymy marsz i wycieczkę.
|
Jedna z dróg Bałowodzkiej Góry prowadząca do Marcinkowic. |
Był to kolejny piękny, dobry dzień w naszym życiu. Wspaniała trasa przepełniona mnóstwem uroczych widoków. Przyroda wciąż nie może zdecydować się na zimę bądź wiosnę. Płaty śniegu, ale też i mnóstwo ciepłych promieni słonecznych współtworzyła niezwykłą mozaikę aury dla naszej dzisiejszej wędrówki. Doprowadziła nas ona na wschodni skraj Beskidu Wyspowego, skąd mogliśmy z utęsknieniem spojrzeć na pasma dawno nie odwiedzane. Jesteśmy na półmetku zdobywania Korony Beskidu Wyspowego – 20 szczytów z 40, które mamy do zdobycia. Choć na większości z nich już kiedyś byliśmy, chętnie na nie znów wrócimy. A potem może przyjdzie czas, aby zapuścić się gdzieś dalej.
Wilczomlecz Migdałolistny :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za podpowiedź. :)
Usuń