za nami
|
pozostało
| |
73,1 km
|
27,5
km
|
Wiejący od samego rana silny i chłodny, porywisty południowo-zachodni wiatr nie wróżył tego dnia niczego dobrego. Prognozy jednak nie zapowiadały burz i opadów. Ruszyliśmy zatem na najbardziej urwiste, najwyższe szczyty Niżnych Tatr, usłane granitowymi blokami, zionące surowością. Na początek uległ nam Dziumbier (2043 m n.p.m.) - najwyższy szczyt całych Niżnych Tatr. Ułatwiliśmy sobie wejście na niego zostawiając ciężkie plecaki na skałach zaraz za Przełęczą pod Krúpovą hoľą. Długo na nim nie zagościliśmy. Rozciągały się z niego rozległe i piękne panoramy, ale ze względu na silne porywy wiatru pośpiesznie zrobiliśmy sobie na nim fotografie i od razu zeszliśmy niżej, gdzie wiało nieco słabiej.