Rozbudzone słońce uderza już promieniami w okno naszego pokoju. Zapowiada się gorący dzień. Czas wstawać i uwolnić się z duchoty nagrzanego pokoiku, otworzyć na maksa okno i przywitać nowy dzień, a potem wyjść naprzeciw nowej przygodzie. Za oknem widok jak z marzeń. Wschodzące słońce blaskiem poraża nasze spojrzenie. Niebo pozbawione jest chmur, ale nie oznacza to, ze nie ma ich wcale. Wczoraj wieczorem miasta Trzyniec (czes. Třinec), Czeski Cieszyn (czes. Český Těšín) i nasz rodzimy Cieszyn (czes. Těšín) mieniły się natłokiem światełek, a dziś śpią jeszcze przykryte grubą warstwą mgły... Czyżby? Przecież za parę minut będzie już siódma...
TRASA:
Schronisko na Jaworowym,
Chata Javorový (946 m n.p.m.) - Mały Jaworowy,
Malý Javorový (946 m n.p.m.)
Jaworowy,
Javorový vrch (1032 m n.p.m.)
Sedlo pod Javorovým (975 m n.p.m.)
Šindelná (1000 m n.p.m)
Sedlo Šindelná (961 m n.p.m.)
Ropice, rozc. (1082 m n.p.m.)
Kalužný, rozc. (970 m n.p.m.) {
}
U Kalužneho (930 m n.p.m.)
Chata Ostrý (954 m n.p.m.)
Ostrý (Salaš) (825 m n.p.m.)
Hradek,
Hrádek, žst (350 m n.p.m.)
Hradek,
Hrádek, žst (350 m n.p.m.)
Mosty koło Jabłonkowa, Mosty u Jablunkova (520 m n.p.m.)
Mosty koło Jabłonkowa, Mosty u Jablunkova (520 m n.p.m.)
Chata Skalka (910 m n.p.m.)
OPIS:
Schodzimy na jadalnię, na obiecaną wczoraj pyszną jajecznicę na słonince. Potem wychodzimy na spacer po wierzchołku Małego Jaworowego skąd rozciągają się bardzo szerokie widoki. Świetnie widać stąd wczorajszy odcinek naszej trasy od szczytu Prašivá, przez Čupel, Lipí, Ropička, Šindelná, aż po Javorový vrch. Po przeciwległej stronie rozciąga się zamglony jeszcze Beskid Śląski.
|
Chata Javorový (946 m n.p.m.). |
|
Nartostrada na Małym Jaworowym. |
|
Mały Jaworowy. |
|
Panorama z Małego Jaworowego na północny zachód. |
O godzinie 9.30 dziękujemy za miłą gościnę i wyruszamy w trasę. Kierujemy się na południe niebieskim szlakiem, tam skąd wczoraj przyszliśmy. Idziemy trawiastą drogą z powrotem na Jaworowy. Słońce jest już wysoko, czasem mocno praży, ale coraz częściej chronią nas malownicze obłoczki nadciągające od północy. Mogą one przynieść deszcz. Po porannych widokach z okna schroniska nawet przez myśl nam nie przeszło, że dziś może padać. Właściwie przypadkowo zapytaliśmy o prognozy, które jak się okazało nie były optymistyczne - po południu spodziewane są opady deszczu.
|
Przełęcz pod Małym Jaworowym. |
Jaworowy (czes. Javorový) o wysokości 1032 m n.p.m. zdobywamy ponownie o godzinie 10.00. W świetle dnia robimy kilka szybkich fotek (z pewnością będą lepsze niż wczorajsze wykonane przy wieczornym świetle). W ciągu kolejnych 5 minut stromą drogą wpadającą w las schodzimy na przełęcz pod Jaworowym (czes. Sedlo pod Javorovým), na wysokość 975 m n.p.m.
| | |
Jaworowy (czes. Javorový ) raz jeszcze, 1032 m n.p.m. |
Za przełęczą wychodzimy z lasu i idziemy nasłonecznioną drogą gruntową między zwartą ścianą zieleni świerków i innych gatunków drzew. Omijając błotniste fragmenty sięgamy pamięcią wczorajszego dnia - nie musimy tracić czas na szukaniu dogodnych obejść, bo dobrze je zapamiętaliśmy. Wiodą nas nasze własne ślady.
|
Wiodą nas nasze własne ślady, które zostawiliśmy tu wczoraj. |
Do godziny 10.30 pokonujemy 4 km trasy. Docieramy do rozstaju szlaków na przełęczy Šindelná (961 m n.p.m.), do którego doprowadziły nas wczoraj żółte znaki. Dziś wędrujemy w innym kierunku, trzymając się jeszcze przez 1 km niebieskiego szlaku. Wchodzimy na ścieżkę wchodzącą do bardzo gęstego lasu, który szczelnie odcina nas od słonecznego światła. Pnie się ona do góry na główny grzbiet Pasma Ropicy, ale wyprowadza nas na wschód od szczytu Ropice (1082 m n.p.m.), na rozstaj szlaków położony na wysokości 1009 m n.p.m. Tu kończy się niebieski szlak i skręcamy na czerwony w kierunku Kałużnego (czes. Kalužný).
|
Przełęczy Šindelná (961 m n.p.m.). |
|
Gęsty las szczelnie odcina nas od słonecznego światła. |
|
Mały Jaworowy widziany ze szlaku. |
Szlak wiedzie nas teraz szeroką, leśną ścieżką, która jakby tworzy szczelinę w zwartym po obu stronach drzewostanie. Po kilkunastu minutach zbliżamy się do wierzchołka góry Smrčina sięgającej 1083 m n.p.m., a następnie omijamy go w niedużej odległości. Las staje się wyższy, a pomiędzy konarami drzew widać niebo zabielone cienką warstwą chmur. Przed kolejnym rozstajem szlaków ścieżka znów przez chwilę ciasno przedziera się przez rozłożyste świerki.
Drugi dzień leśnej wędrówki grzbietami gór Beskidu Śląsko-Morawskiego uświadamia nam jego urodę i ogromną różnorodność. Wędrowaliśmy przez gęste, mroczne bory świerkowe, pod wysokopiennymi liściastymi drzewami tworzących swoją koroną wysoko sklepiony dach lasu, czy też odsłoniętą ścieżką otoczoną po bokach ścianami niskopiennej roślinności. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie zobaczyć wszystkiego, bo ze szlaku widzimy tylko ułamek tego, co tak naprawdę kryje w sobie ten las... a jest on zupełnie niepodobny do tego, który znamy np. z pobliskiego Beskidu Śląskiego, w którym górskie zbocza pełne są zniszczonych połamanych drzew, połaci wystających ich kikutów, połamanych i spróchniałych gałęzi na szlaku. Ten, w którym jesteśmy jest jakby zdrowszy, bardziej zielony, zadbany i czysty.
I jest jeszcze coś, do czego jeszcze nie zdążyliśmy przywyknąć, coś co pozwala poczuć prawdziwą samotność, której towarzyszy wyłącznie szum drzew i błogi śpiew ptaków. Wędrując przez ostatnie dwa dni grzbietem tego pasma górskiego spotkaliśmy niewielu innych wędrowców. W głowie się to nie mieści, jeśli pomyślimy o istniejącej tu gęstej sieci schronisk, a też chyba nie trafiliśmy na okres posuchy turystycznej.
Tymczasem nieopodal wierzchołka Kalužný (993 m n.p.m.), o godzinie 11.35 stajemy na rozstaju szlaków. Znajdujemy się na wysokości 970 m n.p.m. Tu schodzimy z czerwonego szlaku. Skręcamy na niebieski, który przez jakieś 10 minut marszu biegnie wspólnie z zielonym, do polany z rozstajem U Kalužneho (930 m n.p.m.). Tu minutka przerwy i idziemy dalej wygodną drogą gruntową.
|
Rozstaj U Kalužneho (930 m n.p.m.). |
Przy naszym szlaku drzewa zaczynają rozstępować się i zaraz potem wchodzimy na polanę pod szczytem Ostrego z niewielkim schroniskiem. To wybudowana w 1935 roku Chata Ostrý (954 m n.p.m.). Spod schroniska mamy widok w kierunku Jabłonkowa i Beskidu Śląskiego. Na wierzchołek Ostrego (czes. Ostrý) wznoszący się na wysokość 1044 m n.p.m. nie pójdziemy, ponieważ obecnie nie istnieje żaden szlak prowadzący na niego. Został on zlikwidowany, gdy w rejonie szczytu utworzono rezerwat przyrody Čerňavina dla ochrony lasu bukowego
|
Wchodzimy na polanę pod szczytem Ostrego z niewielkim schroniskiem. |
|
Chata Ostrý (954 m n.p.m.). |
|
Widok przed Chatą Ostrý w kierunku Jabłonkowa i Beskidu Śląskiego. |
Sprawdzamy godzinę - dziesięć minut temu minęło południe. Zastanawiamy się co dalej. Zakładaliśmy powrót na główny grzbiet pasma i dalszą wędrówkę w kierunku Małego Połomu, a później Wielkiego Połomu, aż na Skałkę, skąd mamy doskonałą bazę do dalszej wędrówki. Jednak taki plan oparty był na założeniu, że dzisiejszą wędrówkę rozpoczniemy z tego miejsca, w którym się obecnie znajdujemy. W tym momencie jest już za późno na tak długą trasę, bo nie zdążymy przejść jej przed zmrokiem. Po za tym od północy dochodzą do nas głuche grzmoty burzy. Narazie są one odległe, ale kto wie jak będzie później. Powietrze jest parne i nadchodzi kilka ciemniejszych chmur. Postanawiamy zejść z góry i pociągiem zbliżyć się do kolejnego celu wyprawy.
O godzinie 13.10 zaczynamy schodzić żółtym szlakiem do miejscowości Gródek (czes. Hrádek). Utwardzona droga szybko obniża swoją wysokość. Po 10 minutach wychodzimy na dużą, ładna widokowo polanę. Rozciąga się ona przez całą przełęcz między Ostrym i znajdującą się przed nami górą Velká Kykula (811 m n.p.m.). Jej siodło opadające na wysokość 725 m n.p.m. nazywa się Ostrý-Salaš (tabliczka wskazuje błędną wysokości 825 m n.p.m.). Znajdująca się na niej tablica informacyjna ponownie przywołuje dawne czasy - pasterstwo - szałaśnictwo przybyłych tu w XVI wieku wołoskich osadników ze wschodnich Karpat. Przypomina jak nauczyli tubylców gospodarować na zboczach gór. W czasach tych na skutek karczowania lasów powstały rozległe pastwiska, na których pasły się liczne stada owiec i stały drewniane domki pasterzy. Wewnątrz takiego domku, składającego się z jednej izby płonęło ognisko. Dym z niego wypływał na zewnątrz przez otwory pod dachem. Przetwarzano w nich mleko i sypiano w chłodne noce. Kilka takich domostw i koszar ze stadami owiec nazywano szałasem. Dopiero na zimę stada spędzano na niżej położone tereny, gdzie zamykano je w innych koszarach, czyli ogrodzeniach z daszkami, jakie widzieliśmy w Wołoskim Muzeum w Przyrodzie zlokalizowanym pod górą Radhošt. Stąd też pochodzi nazwa tutejszej gminy Košařiska (pol. Koszarzyska), podobnie jak nazwy wielu innych wsi i wzniesień, również w naszych ojczystych stronach np. wzniesienie Kosarzyska w Gorcach. Do dzisiejszego dnia na Podhalu i w Beskidach polskich, koszar, oznacza „przenośną zagrodę dla owiec”.
Pasterstwo odcisnęło wyraźne piętno na obliczu Beskidów, a w niektórych rejonach doprowadziło do trwałych przekształceń krajobrazowych i zmian wegetacyjnych. Gdy później zaczynało powoli zanikać zaczęło dochodzić do stopniowego zalesiana pastwisk. Pozostałością po nich są zarastające łąki, takie jak ta, na której się znajdujemy, czy też ta spod schroniska pod Ostrym. Dziś możemy powiedzieć, że pasterstwo nadało Beskidom niepowtarzalnych cech malowniczości.
|
Przed nami Velká Kykula (811 m n.p.m.), a przed nią mamy siodło Ostrý-Salaš. |
|
Na polanie Ostrý-Salaš. |
|
Panorama z polany Ostrý-Salaš. w kierunku miasta Trzyniec (czes. Třinec). |
|
Ostry (czes. Ostrý) wznoszacy się na wysokość 1044 m n.p.m. już za nami. |
Schodzimy z polany na drogę leśną biegnącą pod wierzchołkiem góry Velká Kykula. Stopniowo schodzi ona w dół zakręcając w kierunku innego wzniesienia Skalka. W pewnym momencie znaki szlaku sprowadzają nas na odbijającą z drogi w lewo zarośniętą ścieżkę. Przechodzimy przez widokową polanę, z której na wprost przed nami widać górę Skalka. Cały czas zbliżamy się do do tej góry. Niebawem ścieżka wyprowadza nas na trawiastą drogę biegnącą wśród krzewiastych chaszczy, a potem pomiędzy ścianami ładnych świerków, potem przez bukowy las, omijając od zachodu kulminację góry Skalka.
|
Przechodzimy przez widokową polanę, z której na wprost przed nami widać górę Skalka. |
|
Wśród krzewiastych chaszczy. |
Docieramy do utwardzonej drogi, wzdłuż której płynie potok Kopytnice. Idziemy tą drogą. Po 5 minutach po prawej mijamy źródełko Pod Skalkou i wiatę turystyczną po drugiej stronie, położone na wysokości 480 m n.p.m. Droga robi się wyraźnie płaska. Zaczynamy czuć zupełnie inne klimaty - wychodzimy z terenów górskich. Żal zaczyna ściskać za gardło z tego powodu, choć wiemy, że nie na długo rozstajemy się z nimi. Jeszcze dziś wrócimy na zbocza górskie.
|
Utwardzoną drogą, wzdłuż potoku Kopytnice. |
Wkrótce na naszej wąskiej drodze pojawia się asfalt, który prowadzi nas niewielkim spadkiem przez ostatnie partie lasu. W pewnym momencie droga ta staje się „pasem granicznym” pomiędzy dwoma lasami. Z lewej mamy las iglasty -świerkowy, a z prawej liściasty - bukowy.
|
Droga ta staje się „pasem granicznym” pomiędzy dwoma lasami. |
|
Z lewej mamy las iglasty... |
|
...a z prawej liściasty. |
O godzinie 14.30 wychodzimy z obszaru przyrody chronionej (CHKO Beskydy). Poprawiamy sznurowadła i idziemy dalej, niestety wzdłuż dość ruchliwej szosy, jeszcze przez las, ale niebawem i ten się kończy.
|
Na granicy obszaru przyrody chronionej (CHKO Beskydy). |
Pojawiają się zabudowania przysiółka Křivá. O godzinie 14.45 przechodzimy obok przystanku autobusowego przez główną drogę tej osady, przechodzącą tędy na wysokości 385 m n.p.m. Z utęsknieniem spoglądamy na tabliczkę turystyczną: chata Ostrý - 7 km, Chata Javorový - 14 km. Przechodzimy pomiędzy kilkoma zabudowaniami i wchodzimy na zarośniętą chaszczami drogę gruntową. Po 10 minutach droga ta wyprowadza nas pomiędzy pola uprawne i łąki. Przed nami rozciąga się Beskid Śląski, a za nim Polska. Gdzieś niedaleko przed nami, przysłonięte przez początkowe wzniesienia pasma wznosi się Wielki Stożek, a trochę bardziej na lewo Wielka Czantoria, a za nimi leżą Ustroń i Wisła. Czuje się już taką swojskość, ale oglądamy się za siebie, bo tam pozostaje wspomnienie dnia, choć ten jeszcze się nie skończył.
|
Przysiółek Křivá. |
|
Za przysiółkiem Křivá wchodzimy na zarośniętą chaszczami drogę gruntową... |
|
...która wyprowadza nas pomiędzy pola uprawne i łąki. |
|
Gdzieś niedaleko za tymi wzniesieniami wznosi się Wielki Stożek,
a trochę bardziej na lewo Wielka Czantoria, za którymi leżą Ustroń i Wisła. |
Od północnego wschodu szczyt Ostrego przypomina kształtną piramidę (stąd pewnie wzięła się jego nazwa). Otaczają ją mniejsze wzniesienia, kolejno od wschodu: Velká Kykula (811 m n.p.m.), Skalka (649 m n.p.m.), Žďár (741 m n.p.m.) i Malý Kozinec (653 m n.p.m.). A bardziej na prawo, trochę dalej widać jeszcze jeden znajomy nam szczyt z charakterystycznym masztem - Malý Javorový. Znad tych szczytów płyną obłoki jaśniejsze i ciemniejsze, ale nie niosą one nic niepokojącego. Słyszana stamtąd burza zanikła. W dalszym ciągu mamy ładny, pogodny dzień.
|
Od północnego wschodu szczyt Ostrego przypomina piramidę otoczoną mniejszymi wzniesieniami. |
Gdy kończą się pola i łąki nasza droga zaczyna opadać w dół ku zabudowaniom Gródka (czes. Hrádek). Wnet zamienia się w drogę asfaltową, która kręci się chwilkę wśród posesji, po czym przechodzi przez most nad rzeką Olza. Wokół wieje polskością. Na każdym sklepie, a nawet na budynku gminy widać napisy w języku czeskim i polskie.
|
Gródek (czes. Hrádek). Rzeka Olza. |
O godzinie 15.20 dochodzimy do przystanku kolejowego, położonego na wysokości 350 m n.p.m. Szczęśliwie się złożyło, że zaraz mamy pociąg. Na 15.45 przyjeżdżamy do miejscowości o nazwie Mosty koło Jabłonkowa (czes. Mosty u Jablunkova). Zyskujemy przy okazji na wysokości bezwzględnej i przenosimy się 520 m n.p.m.
W Mostach koło Jabłonkowa odnajdujemy czerwony szlak za budynkiem dworca kolejowego i ruszamy z powrotem w góry Beskidu Śląsko-Morawskiego. Przechodzimy przejściem podziemnym pod torami kolejowymi i dalej asfaltową drogą, wśród zabudowań wioski zaczynamy od razu podchodzić na górskie zbocze.
Padało tu, a ulice jeszcze nie zdążyły wyschnąć. Udało się nam z tym deszczem. Na podwórkach przed domami mieszkańcy wioski rozpoczęli już weekendową sielankę. W powietrzu unosi się zapach pieczystego z grilla, przy jednym z domków na huśtawce dziadek z babcią wspominają dawne czasy, a obok innego pod altanką trwa rodzinny piknik.
|
Poprzez polanę ciągnącą się wzdłuż szlaku pojawiają ładne widoki w kierunku północnym. |
Gdy wychodzimy ponad polanę las robi się bardziej zróżnicowany. Jest parę minut przed 17.00 gdy mijamy tabliczkę wysokościową Kyčera (pod Skalkou) - 880 m n.p.m. Będziemy teraz wspinać się po zboczu góry Skałka (czes. Skalka) sięgającego 931 m n.p.m. wysokości. Początkowo nieco ostrzej w górę, potem łagodniej. Szlak omija wierzchołek Skałki i nie będziemy go zdobywać. Posiadana mapa nie wskazuje na istnienie jakiejkolwiek ścieżki prowadzącej na szczyt tej góry.
W lesie pojawia się coraz więcej jodeł, które wkrótce zaczynają dominować. Szlak ciągnie się teraz ścieżką obok cieku wodnego, który jest chyba efektem niedawnego deszczu. Dalej szlak znów przybiera na stromości i pnie się w górę po większych kamieniach. Gdy szlak łagodnieje znów pojawiają się wysokie drzewa sosnowe przez które widać już budynek schroniska - chata Skalka, położonego na wysokości 910 m n.p.m. O godzinie 17.15 wchodzimy na trawiastą polanę otoczoną głównie zielonym jodłowym lasem. W jej górnej części stoi okazały budynek schroniska na ostatni nocleg podczas naszej kilkudniowej wędrówce.
|
Szlak ciągnie się teraz ścieżką obok cieku wodnego, który jest chyba efektem niedawnego deszczu. |
|
Dalej szlak znów przybiera na stromości i pnie się w górę po większych kamieniach. |
|
Już na polanie ze schroniskiem - chata Skalka |
Do zmierzchu pozostało trochę czasu. Polana przed schroniskiem jest znakomitym miejscem na odpoczynek i relaks po wędrówce. Czas polenić się wśród zieleni, przy szklaneczce znakomitego Radegasta wspomnieć przebyte szlaki (niepełnoletni oczywiście przy bezalkoholowym Radegast Birell). Przed nami siódmy i ostatni dzień wędrówki wokół Beskidu Śląsko-Morawskiego. Na jutro mamy przygotowane coś ekstra - miejsce niezwykle pociągające, ale bynajmniej nie będące szczytem kolejnej góry...
Czas na rozrywkę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz