Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

niedziela, 28 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 10: Kraków, Droga Królewska i Wawel

Polska od czasów Kazimierza Wielkiego nieustannie rozwijała się i umacniała. Osiągnęła potęgę mocarstwa, zarówno pod względem militarnym, jak i gospodarczym. Można powiedzieć, że w Europie liczył się z nami każdy. Było tak, choć w największej prosperity naszego kraju, a więc w okresie złotego wieku w swoich dziejach kraj nasz nie posiadał bardzo licznej stałej armii. Podczas pokoju stałe zaciężne wojsko liczyło przecież często zaledwie około dwóch tysięcy żołnierzy. Wydaje się to bardzo mało, bo przecież państwo liczyło prawie 1 mln km² powierzchni. W razie potrzeby armia bardzo szybko była w stanie powiększyć się do kilkudziesięciu tysięcy. Działo się to na zawołanie jako tzw. pospolite ruszenie szlachty, kiedy ramię w ramię stawali w obronie kraju Polacy, Litwini, Ukraińcy, Wołosi, Tatarzy, Mołdawianie, Kozacy i inne narody, zamieszkujące wspólnie terytorium Rzeczypospolitej. Wydawać się to może dzisiaj nieprawdopodobne, ale przecież faktycznie tak było. Nie byłoby to możliwe, gdyby ludzie nie odnajdowali między sobą pokoju, harmonii i wzajemnego szacunku. Jak to było możliwe w ponad 110 milionowym państwie, które rozciągało się od morza do morza, zamieszkiwanym przez ludy zróżnicowane pod względem etnicznym, a więc też kulturowym, mówiące różnymi językami, wyznające różne religie? Co sprawiało, że odnajdowali wspólny język i traktowali swój kraj jak wspólne dobro? To nader interesujące, a zarazem musi być cenną lekcją oraz wykładnią w dążeniach do silnych państwowości, czy też zarządzania nimi.

Zawsze staramy się, aby nasze wędrówki przynosiły coś więcej i nie zamykały się tylko na przejściu zaplanowanej trasy oraz zrobieniu dziesiątek zdjęć, bo gdyby tak miało być, to jak płaski byłby charaktery tych wędrówek i po co byłby wysiłek autorów przewodników, którzy poza przebiegiem szlaków opisują również to wszystko, co przy nich odnajdziemy i odkryjemy. Opisują dzieje oraz ludzi, żyjących tam zarówno kiedyś, jak i teraz. Szlak Orlich Gniazd jest wyjątkowy pod względem poznawczym. Pozwolił nam zagłębić się, wręcz wtopić w korzenie dziejów, do których my Polacy tak chętnie powracamy z dumą, afirmując do tego wartości godności, honoru i innych cnót uzewnętrzniających (w naszym mniemaniu) miłość do ojczyzny.

sobota, 27 czerwca 2020

Wiosna jeszcze trzyma w Tatrach - Doliną Raczkową na Kończysty Wierch

Minęło już trochę czasu, odkąd ostatni raz gościliśmy w Tatrach Słowackich. Czekaliśmy z utęsknieniem na tą chwilę, kiedy znów będziemy mogli wstąpić w ich progi. Jeszcze niedawno nic nie było pewnego, ale od kilku dni stało się to realne. Od 22 czerwca otwarto granicę ze Słowacją. Hurra! – wykrzyknęliśmy, choć nie do końca optymistycznie wyglądały prognozy na ten dzień. Jest jednak duża nadzieja, że będzie nie najgorzej, choć w górach trzeba zawsze liczyć się z możliwościami nagłej zmiany pogody. Góry układają bowiem swoje prognozy, które nierzadko zachowują dla swojej wiadomości czasami do ostatniej chwili. Człek, który dużo chodzi po górach, to wie, jak szybko może przejść ze złego na dobre i oczywiście odwrotnie. Trzeba mieć to zawsze na uwadze. Tą wycieczkę rozpoczynamy na Autokempingu Račkova. Autokemping Račkova jest kompleksem turystycznym czynnym od 1 czerwca do 15 września. Obejmuje on bardzo duże pole namiotowe, drewniane domki kempingowe, a także hotele górskie dla bardziej wymagających turystów. Funkcjonuje tutaj oczywiście zaplecze sanitarne, restauracja i bufet, sklepik z artykułami spożywczymi. Po za tym znajdziemy tutaj stoły i ławki, zadaszone wiaty z możliwością palenia ogniska, czy też paleniska odkryte. W pobliżu znajduje się również leśniczówka i kilka ośrodków wypoczynkowych.

wtorek, 16 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 9: Ojców - Kraków

Zaniosło się przez noc. Spodziewaliśmy się tego, że w ten ostatni dzień słońca raczej będzie skąpo. Wyruszając dziewięć dni temu na tą wędrówkę świadomi byliśmy niepewnych prognoz pogody. Widząc takie mieszane prognozy zapewne niejeden zastanawiałby się, czy w ogóle wyruszać na szlak. W rzeczywistości pogoda przez minione dni była w kratkę, aczkolwiek aura zdecydowanie sprzyjała wędrówkom po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, nawet wówczas, gdy mroki dziejów skrywały mgły. Nierzadko to właśnie te mgły nadawały nieprawdopodobnego uroku dla odkrywanych tajemnic na Szlaku Orlich Gniazd. Może to i szkoda, że Kraków jest już tak blisko i ta wędrówka jest już tak blisko celu.

poniedziałek, 15 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 8: Sułoszowa - Ojców

Budzimy się w Sułoszowej, wsi sięgającej swoimi początkami zaczątków średniowiecza. Sama jej nazwa może to potwierdzać, jako że pozostaje w związku z imieniem Sułosz, bądź Sulisław, używanym w XII i XIII wieku. Być może to rycerz o takim imieniu w nagrodę od księcia krakowskiego otrzymał ten obszar ziemi, na której założył wieś nazwaną od jego imienia. Całkiem możliwe, że właśnie takim wydarzeniom Sułoszowa zawdzięcza swoje powstanie. Dzieje wsi sięgają dalekich czasów, które giną w mrokach dziejów. Dopiero w 1315 roku napotykamy ją w dokumentach lokacyjnych wydanych przez Władysława Łokietka. Król oddał wieś wraz z lasem rozciągającym się pomiędzy Pieskową Skałą a Kosmolowem niejakiemu Mikołajowi. Sama wieś musiała być jeszcze wówczas niewielka, gdyż dokument ten wymienia ją na drugim miejscu po lesie. Legenda mówi, że Mikołaj miał otrzymać dożywotnie wójtostwo za pomoc udzieloną Władysławowi Łokietkowi, gdy ten musiał ukrywać się w Ojcowie. Legenda ta jest zapowiedzą, tego, że nasza wyprawa nabiera szerszego wymiaru historycznego. Odtąd nasza wędrówka Szlakiem Orlich Gniazd dotykać będzie dziejów nie tylko Kazimierza Wielkiego, ale też jego ojca Władysława Łokietka. Będzie tak już cały czas, gdy podążymy doliną Prądnika - rzeki, która nieopodal miejsca naszego noclegu ma swoje źródła.

niedziela, 14 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 7: Golczowice - Sułoszowa

W nocy napłynęły chmury i zasłoniły całe niebo, które było wczoraj po południu tak niebieściutkie. Golczowice wciąż są takie ciche, jak wczoraj, gdy dotarliśmy do tej wsi. Nikogo nie ma na ulicy, a tylko na podwórku widać psa merdającego ogonem. Senność nas ogarnia, gdy wyglądamy przez okno, jak też później przez otwarte drzwi. Jest bardzo ciepło, więc przyjemnie jest otworzyć drzwi na oścież i dać napłynąć porannemu powietrzu. Trzeba robić śniadanie, a dzisiaj mamy do dyspozycji całą prawdziwą kuchnię. Moglibyśmy posiedzieć tu jeszcze, ale pojęcia nie mamy ile nas czeka drogi do kolejnego noclegu. Być może będziemy musieli biwakować pod drzewem, bo na mapie nie widzimy innych możliwości. Pierwotnie zakładaliśmy nocleg pod zamkiem w Rabsztynie, ale po przedwczorajszych zmianach planu, teraz dzieli nas od niego zbyt krótki dystans. Powinniśmy znaleźć coś dalej. Tylko gdzie?

sobota, 13 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 6: Pilica - Golczowice

Nikt by się pewnie nie domyślił, gdzie spędziliśmy noc. Nie możemy jednak tego zdradzić. Niech to pozostanie tylko w naszych głowach. Jest już zupełnie jasno. Niebo zupełnie bezchmurne. Upał się zapowiada. Idziemy na rynek w Pilicy do miejsca, gdzie wczoraj opuściliśmy czerwone znaki Szlaku Orlich Gniazd.

piątek, 12 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 5: Podzamcze - Pilica

Przed całą tą wyprawą ten dzień inaczej planowaliśmy. Ten dzień też zupełnie inaczej się potoczył, niż planowaliśmy go wczoraj, a nawet jeszcze za dzisiejszego, pięknego poranka. Namiot już przesechł. Całą noc deszczowe krople bębniły o tropik przeszkadzając nam w spaniu. Całą noc padało, lecz silnie nagrzane powietrze osuszyło już wszystko wkoło - i trawnik, i dróżki, i namiot. Ledwie widnieć zaczęło spojrzeliśmy na siebie, a wtedy pomyśleliśmy o tym samym: – A gdzie nam się spieszyć? Wszak to jak podróż za jeden uśmiech i po co już teraz zastanawiać się nad tym dokąd dziś dojdziemy, i gdzie zatrzymamy się na nocleg.

czwartek, 11 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 4: Bobolice - Podzamcze

Dość pośpiesznie uwijamy się po pobudce. Chcielibyśmy zdążyć zrealizować założony na dzisiaj program, który finalizuje największa, reprezentacyjna warownia jurajska. Pierwotnie zakładaliśmy w nim pokazy husarii, ale zostały odwołane - mimo to ruszamy bez zwłoki. Deszcz o świcie szybko wsiąkł już w glebę. Chmury jeszcze tworzą zwartą kurtyną na sklepieniu, ale powietrze jest już rozgrzane. Z pewnością w takim gorącu nie będzie lekko się szło, ale lada chwila chmury mają rozszczelnić się i ukazać tarczę gorejącego słońca.

środa, 10 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 3: Złoty Potok - Bobolice

Mgły zdają się nie uchodzić. W nocy chyba padało. Droga jednak sucha przed nami. Uwijamy się tym razem dość szybko, włącznie ze śniadaniem. Co dzisiaj wrzuciliśmy na ruszt? No jak to zwykle – jajecznicę, tyle, że tym razem z torebki, czyli liofilizat. To dobre żarcie i szybkie do przygotowania. Trochę drogie, ale na wyprawy idealne ze względu na niewielką wagę i wartości odżywcze. Poranną kawę wypijemy jednak gdzieś na trasie. Program na dzisiaj mamy dość bogaty. Ledwie 17 km szlaku do pokonania, ale z pewnością zrobimy znacznie więcej kilometrów, bo w sąsiedztwie naszego szlaku jest mnóstwo innych atrakcji i miejsc godnych zobaczenia. W wędrówce naszej nie stawiamy wyłącznie na przemierzenie szlaku, gdyż byłoby to marnotrawieniem czasu. Z pewnością nie można tego uczynić przy tym szlaku, gdzie na jego skrajach czekają na odkrycie miejsca mieniące się swoistą niezwykłością. Nie można ich zbagatelizować, bo wędrówka nie miałaby należnej jej wartości. Żegnamy nasz złotopotocki pokoik.

wtorek, 9 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 2: Olsztyn - Złoty Potok

Jest bardzo ciepło, ale mglisto, pochmurnie. Nawet nie pachnie deszczem. O godzinie 9.30 opuszczamy Brzozowy Zakątek. To już tyle godzin. Guzdraliśmy się rano, ale cały czas było coś do roboty. Półtorej godziny krzątaliśmy się przy czymś, ale nie przy czymś nadzwyczajnym – toaleta, śniadanie, pakowanie, czyli zwyczajny standard, a czas nam przebiegł, ale to nic. Nic nas nie goni. Uwielbiamy taką włóczęgę.

poniedziałek, 8 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 1: Częstochowa - Olsztyn

Gdzie mamy szukać początku, bądź końca Szlaku Orlich Gniazd? Na wzgórzu Jasna Góra (łac. Clarus Mons) nie znajdziemy go. Musimy przejść 2 km na wschód od niego, gdzie w czasach kazimierzowskich znajdowało się centrum Starej Częstochowy. Prowadzi tam wspomniana aleja NMP, gdzie na jej przeciwległym końcu stoi barokowy kościół św. Zygmunta, w którym zachowały się relikty pierwotnego, gotyckiego kościoła z XIV wieku. Wspominają o nim archiwalne dokumenty parafii z 1474 roku, co czyni go najstarszą świątynią częstochowską. Stoi on w narożu Starego Rynku, na podobieństwo Kościoła Mariackiego przy krakowskim rynku. W 1968 roku w pobliżu tego kościoła odkryto pozostałości po systemie obronnym miasta – fragmenty muru i resztki baszty. Zbliża się godzina 9.30. Po północno-wschodniej stronie kościoła, przy narożu Starego Rynku znajdujemy skrajny znak najważniejszego szlaku Jury Krakowsko-Częstochowskiej - Szlaku Orlich Gniazd. Z tego miejsca do Krakowa mamy 166 km za czerwonymi znakami. A więc wyruszamy!

niedziela, 7 czerwca 2020

Szlak Orlich Gniazd, dzień 0: Częstochowa


W przededniu wyprawy postanowiliśmy odszukać przyczyn upadku warowni jurajskich leżących na Szlaku Orlich Gniazd i jego okolicach. Strzegły one długo i skutecznie granic Królestwa Polskiego, lecz przyszedł taki czas, kiedy nie były już zdolne oprzeć się zbrojnym najazdom. Dlaczego? Czego im brakowało, aby stawić opór napierającym wrogim wojskom? Ujrzymy to w Częstochowie na Jasnej Górze, znanej z okazałego sanktuarium, ale też niezdobytej twierdzy podczas szwedzkiego oblężenia w 1655 roku. Twierdzy jasnogórskiej broniło wówczas 160 żołnierzy, 50 puszkarzy, 20 szlachciców, 70 zakonników i kilkanaście dział. Liczebność oblegających sił szwedzkich osiągnęła 3200 żołnierzy. Zacznijmy naszą przechadzkę po Częstochowie od podróży do początków jej świetności, potem przejdźmy się po obwarowaniach zespołu klasztornego i sanktuarium.

Szlak Orlich Gniazd

Warownie te strzegły niegdyś granicy królestwa na wypadek najazdów. Powstały, aby bronić granic kraju i drogi do siedziby jego królów. Kraków i Wawel od setek lat są symbolami władzy królewskiej, ale też są kolebką kształtowania się polskości. Dzieje Krakowa są niezwykle bogate i scalone z dziejami Polski - aż do 1734 roku był miejscem koronacji królów Polski. Katedra wawelska stała się znamienitą, królewską nekropolią. Jednym z największych królów Polski, który zasłużył się istotnie dla rozwoju Krakowa, jak też całego Królestwa Polskiego był Kazimierz Wielki. Król ten dał się poznać jak mecenas sztuki i protektor nauk, a też niezwykły strateg i budowniczy, czego świadectwo dają kronikarze współcześni jego czasom, m.in. Jan Długosz w swoich Rocznikach i Janko z Czarnkowa, podkanclerzy koronny i kronikarz działający u boku króla Kazimierza Wielkiego, który tak o nim pisał:
Tak tedy król ten ponad wszystkich monarchów polskich dzielnie rządził rzeczą pospolitą; albowiem jak drugi Salomon podniósł do wielkości dzieła swoje — murował miasta, zamki, domy. Naprzód ozdobił zamek krakowski podziwienia godnemi domami, wieżami, rzeźbą, malowidłem, dachami wielkiej piękności. Naprzeciw zaś zamku krakowskiego, po drugiej stronie Wisły, około kościoła, który się nazywa Skałką, wymurował miasto, które od imienia swego nazwał Kazimierzem, jak również wiele innych miast, jako to — Wieliczkę i Skawinę, Lanckoronę, zamek Olkusz, Będzin, Lelów, miasto i zamek Czorsztyn, zamek Niepołomice, zamek Ojców, zamek Krzepice, zamek w ziemi sandomierskiej i samo miasto Sandomierz, Wiślicę, Szydłów, Radom, Opoczno, Wąwolnicę, miasto Lublin, miasto i zamek w Sieciechowie, w Solcu, w Zawichoście, zamek w Nowem Mieście zwanem Korczyn, w (Wielko-)Polsce Kalisz, Pyzdry, Stawiszyn — miasta, Konin miasto i zamek, w Nakle, w Wieluniu, w Międzyrzecu, w Ostrzeszowie — zamki, Wieluń miasto, Bolesławiec zamek, w ziemi kujawskiej Kruszwicę, Złotoryę, Przedecz, Bydgoszcz; w ziemi sieradzkiej obronny zamek Piotrków, miasto Brzeźnicę i zamek; w ziemi łęczyckiej samo miasto i zamek (Łęczyca), w Inowłodziu miasto i zamek; na Mazowszu miasto Płock, zamek zaś, który poprzednio był otoczony jednym tylko murem, drugim opasał murem; w ziemi ruskiej miasto Lamburg, inaczej Lwów, i dwa zamki, zamek Przemyśl, zamek i miasto Sanok, miasto Krosno, Lubaczów, Trębowlę, Halicz, Tustań zamki. Wszystkie te miasta i zamki bardzo mocnemi murami, domami i wysokiemi wieżami, nadzwyczaj głębokiemi rowami i innemi urządzeniami obronnemi otoczył, na ozdobę narodowi, na schronienie i opiekę królestwa polskiego. Za czasów tego króla, w lasach, gajach i dąbrowach tyle założono wsi i miast, ile bodaj nie powstało kiedy indziej w królestwie polskiem.
Zaś w „Rocznikach”, czyli słynnych  kronikach Jana Długosza czytamy:
Spośród wszystkich książąt i królów polskich, których kiedykolwiek miało w ostatnich czasach Królestwo Polskie, król polski, Kazimierz słusznie godzien był prawdziwego żalu Polaków, zwłaszcza że nie zostawił żadnego prawnego męskiego spadkobiercy. Jedyny bowiem spośród wszystkich królów polskich nie tylko ożywił wspomniane Królestwo nowymi siłami, ale je także wzbogacił, uświetnił i wsławił wybudowaniem różnych wspaniałych, murowanych kościołów, zamków, miast i dworów.

Oto też po raz pierwszy uświetnił zamek królewski wspaniałymi budowlami, komnatami, wieżami i fosami, rzeźbami, malowidłami i dachami. Wybudował też połączone z Krakowem miasto Kazimierz, również miasta, twierdze i grody: Wieliczkę, Skawinę, Olkusz, Będzin, Lelów, Sandomierz, Wiślicę, Szydłów, Radom, Opoczno, Wąwolnicę, Lublin, Kalisz, Pyzdry, Stawiszyn, Wieluń, Konin, Piotrków, Łęczycę, Płock, Inowłódź, Lwów, Sanok, Krosno i Czchów. Także zamki i dwory: w Poznaniu, Kaliszu, Sandomierzu, Lublinie, Lwowie, w Pyzdrach, Sieradzu, Wieluniu, Łęczycy, Kole, Płocku, Niepołomicach, Szydłowie, Przedborzu, Brzeźnicy, Bolesławcu, Ostrzeszowie, Przemyślu, Lanckoronie, Będzinie, Lelowie, Czorsztynie, Oćcu, Krzepicach, Sieciechowie, Solcu, Zawichoście, Nowym Mieście zwanym Korczynem, Koninie, Nakle, Wieluniu, Kruszwicy, Złotorii, Przedeczu, Bydgoszczy, Lubaczowie, Trembowli, Haliczu, Tustaniu, Opocznie, Szydłowie, Przyszowie, Rawie, Wyszogrodzie. Nadto kościoły i świątynie, mianowicie dwie kolegiaty na zamku krakowskim, a to św. Michała i św. Jerzego, szpital na Stradomiu, kolegiaty w Sandomierzu i Wiślicy, a także kościoły w Stobnicy, Szydłowie, Łapczycach, Kargowie, Niepołomicach, Solcu, Opocznie, Korczynie i św. Stanisława na Skałce. Wzniósł również murowane klasztory w Piotrkowie, Łęczycy i w Nowym Mieście Korczynie, nie szczędząc malowidła i dachy.

Poza tym rycerzom, mieszczanom i chłopom, jeżeli budowali murowane zamki, dwory, kościoły i domy, na ich prośbę użyczał hojnego wsparcia. I do wykończenia zaczętych prac nakłaniał ich gorącą zachętą. Tak wielka bowiem tkwiła w nim chęć uświetnienia i wzbogacenia Królestwa Polskiego, że podejmował bardo trudne i znaczne wydatki na budowę murowanych kościołów, zamków, miast i dworów, dokładając do tego wszelkich starań, żeby Polskę, którą zastał glinianą, drewnianą i brudną, zostawić murowaną i nadać jej wielki rozgłos, co mu się też i udało. Wszelkie bowiem murowane budowle, jakie Polska posiada, zamki, kościoły, miasta, dwory i domy, po większej części zostały zbudowane przez wspomnianego króla Kazimierza i na jego koszt królewskiego skarbu.
Obaj kronikarze, Jan Długosz i Janko z Czarnkowa, wymieniają łącznie 53 zamki i 27 ufortyfikowanych murem obronnym miast wybudowanych za czasów Kazimierza Wielkiego. Jedne z najpiękniejszych i najbardziej imponujących warowni powstały w tamtych czasach na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Ich budowniczowie wznieśli je wykorzystując naturalne ukształtowanie terenu. Ze wzgórz z jurajskiego wapienia uczynili gniazda dla warowni, co uczyniło z nich zarówno urodziwe, jak i niedostępne, wyniosłe ku niebu niczym orle gniazda. Stąd też wzięła się ich nazwa, podobnie jak powstały później szlak przechodzący pod ich murami.

Większość zamków na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej to królewskie warownie założone w XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego. Od tej strony Królestwa Polskiego miały one strategiczne zadanie powstrzymywania najazdów wojsk czeskich Jana Luksemburskiego, który rościł pretensje do tronu polskiego. Granica między królestwami Polski i Czech biegła wówczas wzdłuż rzek: Przemszy, Warty, Liswarty i Prosny. Zbudowany przy niej system obronny składał się z 13 zamków królewskich i 17 zamków prywatnych. Większość z nich stanęła w miejscu wcześniejszych drewniano-ziemnych zamków lub grodzisk. Nie ma pewności w jakiej kolejności powstawały, ale przyjmuje się, iż do najwcześniej wzniesionych należą zamki w Olsztynie, Smoleniu i Mirowie. Nieco później zbudowano zamki w Bobolicach, Krzepicach, Ojcowie, Rabsztynie, Pieskowej Skale, Ogrodzieńcu, Morsku, Ostrężniku, Udórzu i Korzkwi. W następnych wiekach pojawiły się dalsze zamku m.in. w Dankowie, Pilicy, Bydlinie oraz dwór obronny w Modlnicy. System obronny wzmacniały strażnice obserwacyjne, a także inne budowle warowne jak np. Olkusz obwarowany murami obronnymi, Wieluń z zamkiem, czy klasztor obronny w Mstowie. Znaczenie obronne miały też później powstałe fortyfikacje Starej Częstochowy i bastiony twierdzy jasnogórskiej.

Warownie, o których tutaj mowa, skutecznie strzegły drogi do Krakowa przez blisko trzy stulecia, aż do potopu szwedzkiego, kiedy Orle Gniazda z braku dodatkowego narysu bastionowego nie były w stanie oprzeć się nowym typom artylerii. Większość z nich właśnie podczas najazdu szwedzkiego doznało pierwszych zniszczeń. Tak dla wielu zapoczątkowany został czas popadania w ruinę. Wciąż jednak trwają na swych orlich gniazdach imponując rozmachem oraz dostojnością, dając świadectwo potęgi Rzeczpospolitej tamtych czasów.

Dzisiaj te wielowiekowe rezydencje władców i rycerzy fascynują tajemnicami, a także urzekają pięknem oraz harmonią z jurajskim krajobrazem. Są największą turystyczną atrakcją ziemi jurajskiej i jedną z najpiękniejszych w Polsce. Nic, zatem dziwnego w tym, że łączy je obecnie sieć popularnych szlaków turystycznych, zaś najsłynniejszym z nich jest Szlak Orlich Gniazd, który obejmuje większość z tych dawnych twierdz: Olsztyn, Ostrężnik, Mirów, Morsko, Ogrodzieniec, Smoleń, Bydlin, Rabsztyn, Ojców oraz odbudowane zamki w Pieskowej Skale i Bobolicach. Znajdują się przy nim również pałace w Złotym Potoku i Pilicy. Pomysł takiego szlaku pojawił się po raz pierwszy w 1927 roku, w czasopiśmie krajoznawczym „Ziemia” (Jurajski Szlak „Orlich Gniazd”, Ziemia, nr 6, 1948). Jego autor geograf Stanisław Marian Leszczycki już wtedy zaproponował dla niego nazwę Szlaku Orlich Gniazd. W 1930 roku został wytyczony kolorem czerwonym jego pierwszy przebieg. Wychodził z Krakowa i oprowadzał po jego północno-zachodnich okolicach, wprowadzając na Płaskowyż Ojcowski i Garb Tenczyński, skąd wracał z powrotem do Krakowa. Zapomniano go odnawiać i z czasem zanikł. Potem przyszła II wojna światowa. Po jej zakończeniu do pomysłu Leszczyckiego powrócił turysta i prekursor polskiego krajoznawstwa Kazimierz Sosnowski, znany m.in. z wytyczenia najdłuższego szlaku przez polskie Karpaty, czyli Głównego Szlaku Beskidzkiego (jego przedwojenna nazwa to Główny Szlak Karpacki). Szlak Orlich Gniazd według jego wariantu nabrał zdecydowanie większego rozmachu, bo obejmował przebiegiem całą Wyżynę Krakowsko-Częstochowską i jej najwyższe wzniesienia. Kazimierz Sosnowski nowy przebieg Szlaku Orlich Gniazd ogłosił w 1948 roku, a dwa lata później urzeczywistnić swój projekt, dzięki pozyskanym funduszom z Ministerstwa Komunikacji. Swojego dzieła dopełnił wydając w 1951 roku przewodnik „Jura Krakowska”. Szlak Orlich Gniazd był później jeszcze zmieniany i korygowany, tak, aby jego przebieg był jeszcze bardziej atrakcyjny.


Szlak ten przemierzyły już niezliczone rzesze turystów, a dzisiaj przychodzi dla nas czas, aby zmierzyć się z tym szlakiem. Ciągnie nas w te sielskie jurajskie krajobrazy, wypełnione piaskami i lesistymi wzniesieniami, polami z kołyszącymi się na wietrze źdźbłami zbóż, czy wapiennymi korytarzami dolin, gdzie gadaja potoki. Tu i tam mijać będziemy mnóstwo różnorodnych białych ostańców, groty i jaskinie, ale to nie będzie jeno zaliczenie szlaku, jak to we współczesnych czasach wielu czyni. Gdy tylko słońce będzie siadać ku zachodowi, zatrzymamy się pod jakąś starą jurajską warownią. Założymy przy niej biwak. To pozwoli nam spojrzeć na ich wiekowe mury, oświetlone blaskiem srebrzystego księżyca i być może odkryć ich tajemnicę, czy też usłyszeć ich duchy przeszłości. To będzie podróż do czasów rycerskiego średniowiecza, podczas której może nam dane będzie usłyszeć szczęk oręża, czy odgłosy brzęczących zbroi, a może nawet tętent pędzącej husarii. Może też jakiś rycerz przysiądzie się do naszego wieczornego ogniska i opowie nam niezwykłe, zapomniane historie o zamkach i dziejach jego mieszkańców, a może przy okazji zdradzi sekrety o zamkowych skarbach pilnie strzeżonych przez strażników. Któż to wie.

Udajemy się w drogę, podejmując wyzwanie w najpiękniejszej turystycznej formie, takiej, jakiej zawsze najbardziej pragniemy, rzec by można prawdziwie naturalnej, pierwotnej formie. Podążać będziemy wciąż przed siebie, od zamku do zamku, od biwaku do biwaku, od północy ku południowi, aby dotrzeć tam gdzie, na co dzień mieszkamy. Na drogę zabieramy niezbyt wiele - namiot, jakiś łach na plecy, trochę jedzenia, niewielką sakiewkę grosików i mnóstwo entuzjazmu i zapału. Nic nam więcej nie potrzeba, no może tylko błękitnego nieba na drogę po tej niezwykle urodziwej krainie.


Spis treści
  1. Szlak Orlich Gniazd - wprowadzenie
  2. Szlak Orlich Gniazd, dzień 0: Częstochowa
  3. Szlak Orlich Gniazd, dzień 1: Częstochowa - Olsztyn
  4. Szlak Orlich Gniazd, dzień 2: Olsztyn - Złoty Potok
  5. Szlak Orlich Gniazd, dzień 3: Złoty Potok - Bobolice
  6. Szlak Orlich Gniazd, dzień 4: Bobolice - Podzamcze
  7. Szlak Orlich Gniazd, dzień 5: Podzamcze - Pilica
  8. Szlak Orlich Gniazd, dzień 6: Pilica - Golczowice
  9. Szlak Orlich Gniazd, dzień 7: Golczowice - Sułoszowa
  10. Szlak Orlich Gniazd, dzień 8: Sułoszowa - Ojców
  11. Szlak Orlich Gniazd, dzień 9: Ojców - Kraków
  12. Szlak Orlich Gniazd, dzień 10: Kraków, Droga Królewska i Wawel

sobota, 6 czerwca 2020

MSP TW-03, etap 7: Mogielica

Uczymy się tutaj znosić trudy w dążeniu do celu,
pomagać sobie wzajemnie w trudnych chwilach,
razem cieszyć się ciszą, uznawać własną małość
w obliczu majestatu i dostojeństwa gór.

JP II, Les Combes, Przemówienie na Anioł Pański, 11.07.1999 r.