Budzimy się w Sułoszowej, wsi sięgającej swoimi początkami zaczątków
średniowiecza. Sama jej nazwa może to potwierdzać, jako że pozostaje w związku
z imieniem Sułosz, bądź Sulisław, używanym w XII i XIII wieku. Być może to
rycerz o takim imieniu w nagrodę od księcia krakowskiego otrzymał ten obszar
ziemi, na której założył wieś nazwaną od jego imienia. Całkiem możliwe, że
właśnie takim wydarzeniom Sułoszowa zawdzięcza swoje powstanie. Dzieje wsi
sięgają dalekich czasów, które giną w mrokach dziejów. Dopiero w 1315 roku
napotykamy ją w dokumentach lokacyjnych wydanych przez Władysława Łokietka.
Król oddał wieś wraz z lasem rozciągającym się pomiędzy Pieskową Skałą a
Kosmolowem niejakiemu Mikołajowi. Sama wieś musiała być jeszcze wówczas
niewielka, gdyż dokument ten wymienia ją na drugim miejscu po lesie. Legenda
mówi, że Mikołaj miał otrzymać dożywotnie wójtostwo za pomoc udzieloną
Władysławowi Łokietkowi, gdy ten musiał ukrywać się w Ojcowie. Legenda ta jest
zapowiedzą, tego, że nasza wyprawa nabiera szerszego wymiaru historycznego.
Odtąd nasza wędrówka Szlakiem Orlich Gniazd dotykać będzie dziejów nie tylko
Kazimierza Wielkiego, ale też jego ojca Władysława Łokietka. Będzie tak już
cały czas, gdy podążymy doliną Prądnika - rzeki, która nieopodal miejsca
naszego noclegu ma swoje źródła.
|
POGODA:
TRASA:
Golczowice (329 m n.p.m.)
Pieskowa Skała (424 m n.p.m.)
Herianówka (441 m n.p.m.)
Grodzisko (409 m n.p.m.)
Ojców (358 m n.p.m.)
|
OPIS:
Pogoda jest piękna. Słońce zagląda przez okno do wnętrza naszego domku i
rychło wyciąga nas z łóżka. Do śniadania wszystko gotowe. Domek jest idealnie
zaprojektowany. Gdy wstajemy z łóżka wszystko mamy pod ręką. Śniadanie ma
posmak uroczystość, choć w jego menu mamy jak zwykle tą samą potrawę.
Zaczynamy dzień, w którym czujemy ogromną bliskość docelowego miejsca naszej
jurajskiej wyprawy. Pakowanie plecaków mamy już opanowane do perfekcji i
właściwie nic w tym dziwnego, bo to już po raz ósmy z rzędu pakujemy do nich
te same szpargały. Każdy ma swoje miejsce w odpowiednim plecaku, utrwalone
również w naszej pamięci. Przygotowanie do wyjścia na szlak to działanie już
rutynowe. Każda czynność ma swoją kolej i czas, wykonywana na pamięć bez
zbędnych pytań. I tak o godzinie 8.45 podążamy przez Sułoszową chodnikiem
wzdłuż szosy w kierunku Pieskowej Skały. Sułoszowa to jedna z najdłuższych
wiejskich ulicówek, czyli wsi o zabudowie skupionej wzdłuż ciągu drogi. Jej
zabudowania ciągną się na długości około 9 kilometrów. Ze względu na długość
podzielono ją na trzy części, zwane tutaj działami: Dział I, Dział II i Dział
III Niewiele jest wsi dłuższych od Sułoszowej i choć przy takiej Zawoi jej
długość może nie jest imponująca, to jednak nie można powiedzieć, że w tym
kontekście nie jest wsią osobliwą.
Podążamy w dół doliny. Po niedługim czasie mijamy eklektyczny kościół pw.
Najświętszego Serca Pana Jezusa, przed którym spotykamy czerwone znaki Szlaku
Orlich Gniazd. Z prawej mamy wierzchowinę jurajską, którą przemierzaliśmy
wczorajszego dnia. Świątynia zbudowana jest z kamienia i czerwonej cegły.
Posiada wyniosłą wieżę, zaś po bokach przylegają dwie kaplice zwieńczone
latarniami. Jego budowa trwała blisko 20 lat według projektu opracowanego w
1918 roku wspólnie przez dwóch architektów: Jana Sas Zubrzyckiego i Stefana
Szyllera. Główne prace budowlane zakończyły się w 1933 roku, ale pozostałe
trwały jeszcze do 1939 roku. Kościół w Sułoszowej istniał już w czasach
Władysława Łokietka. W połowie XVI wieku, czyli w dobie reformacji kościół ten
został przekształcony na zbór kalwiński. Ówczesny pan tutejszych ziem
Stanisław Szafraniec, był gorącym zwolennikiem kalwinizmu, który
przeciwstawiał się hegemoni kościoła, jego bogactwom, zyskiwanym poprzez
powinności dzięsięcin, mesznego, stołowego i inne, które stanowiły przywileje
gospodarcze i polityczne średniowiecznego kościoła. Kalwinizm został stłumiony
tu dopiero, gdy w 1608 roku wygasł ród Szafrańców, po tym, jak ostatnia
dziedziczka Szafrańców poślubiła wojewodę krakowskiego Michała
Zebrzydowskiego, który jako kontrreformata zaczął rozprawiać się ze
zwolennikami reformacji. Wprowadził nawet kary dla chłopów, którzy nie poszli
do kościoła w niedzielę i w święta.
|
Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sułoszowej.
|
Do rodu Szafrańców niebawem wrócimy. Tymczasem, gdy mijamy sułoszowską
świątynię, po drugiej stronie szosy pojawia się nitka Prądnika, który wysącza
się tutaj gdzieś za domami stojącymi po północnej stronie. Prądnik będzie nam
odtąd bliskim partnerem w wędrówce. Sto metrów dalej przecinamy go i mamy go
po lewej stronie. Nazwa prądnik pochodzi od słowa „prandky”, które oznacza coś
prędkiego i bystrego, i nawiązuje w tym przypadku do wartkiego nurtu rzeki,
która rośnie z każdym metrem swojego biegu. W klarownych wodach Prądnika
występuje pstrąg potokowy i kleń, które korzystają z rzeki nawet w dolnym
biegu, kiedy wpływa ona w granice administracyjne miasta Krakowa. W
aglomeracji tego miasta rzeka zmienia swoją nazwę – przyjmuje określenie
Białucha, odzwierciedlające białe, wapienne koryto rzeki, bądź mleczny kolor
jej wód bogatych w wapienne osady. W Krakowie rzeka Prądnik pod nazwą Białucha
kończy swój bieg zasilając wody Wisły. Uchodzi do niej na Dąbiu, nieopodal
Stawu Dąbskiego. Nie zawsze jednak tak było. Kiedyś Prądnik uchodził do koryta
tzw. Starej Wisły (w pobliżu obecnej ulicy Blich i ceglanego wiaduktu
kolejowego nad ulicą Wielopole, która pokrywa się z korytem Starej Wisły, zaś
wiadukt jest dawnym mostem nad rzeką). Było tak do roku 1655, w którym wody
Prądnika skierowano na wschód do głównego koryta Wisły. Wówczas Stara Wisła
zaczęła zanikać, a po pewnym czasie zaczęła stawać się ona problemem
sanitarnym miasta... Ale wróćmy tam gdzie teraz jesteśmy, czyli na początek
biegu Prądnika.
|
|
Dolina Prądnika w Sułoszowej.
|
Przy naszym szlaku zaczynają pojawiać się wysokie wapienne ostańce, nierzadko
zwieszone szczytami nad szosą. W niektórych miejscach szosa niemal ociera się
o wapienne ściany, tam gdzie jest nieco więcej miejsca, między szosą i
wapieniami wciskają się domy Sułoszowej. Wtem dostrzegać zaczynamy większą
budowlę pałacową nakrytą czerwonym dachem i z wystającą ponad nim kopułą
pośrodku. To Zamek w Pieskowej Skale. Nazwa zamku może być myląca, bo wciąż
znajdujemy się w Sułoszowej, a Pieskowa Skała to jej przysiółek. Zanim
dotrzemy do zamku próbujemy odszukać ślady dawnego grodziska, zbudowanego
dawno temu na skalistym wzniesieniu, zwanym przez miejscowych Zamczyskiem.
Zostały po nim wyłącznie słabo już czytelne zarysy wałów i fos, między którymi
obecnie znajdują się poletka uprawne. Jednak nie udaje się nam odnaleźć drogi
dojściowej do nich. Obchodzimy tylko wzniesienie od zachodniej i północnej
strony uliczką o nazwie Wspólna. Potem wracamy na główną arterię, czyli na
ulicę Krakowską, którą prowadzi szlak. Po drugiej stronie szosy mamy Skałę nad
Potokiem o wysokości 25 metrów, bardzo cenioną przez wspinaczy w takie gorące
dni jak dzisiaj, bowiem ściany wspinaczkowe mają północną wystawę, a pod nimi
płynie Prądnik dając dodatkową ochłodę.
|
Sułoszowa I.
|
|
Skała nad Potokiem.
|
|
Prądnik.
|
Idziemy dalej poboczem wzdłuż szosy. Z lewej mijamy wspomniany staw, ponad
którym wznoszą się skały, na których znajdowało się niegdyś tajemnicze
grodzisko, którego powstanie ginie w czeluściach dziejów. Skały osłonięte są w
dużej mierze drzewami. Nieco dalej, jeszcze u stóp tych skał mamy rozlewisko -
staw pokryty zieloną rzęsą wodną. Za przeciwległym końcem rozlewiska dolina
zacieśnia się. Po drugiej stronie szosy mamy drugi, węższy staw wciśnięty w
dolinę. Dalej znajdują się jeszcze trzy mniejsze stawy. Tworzą one kompleks
stawów przepływowych, założonych w XVI wieku w celu gospodarczej hodowli
karpia, szczupaka i karasia. Później hodowano w nich również pstrągi tęczowe.
Gdy w roku 1993 zaprzestano hodowli zbiorniki te stały się ostoją płazów m.in.
traszki zwyczajnej, żaby trawnej, kumaka nizinnego, rzekotki drzewnej i
ropuch. Pojawiły się również w nich bobry, a spotkać można też wydrę.
Przy drugim mijanym stawie wyrasta przed nami zamek na skalnym wyniesieniu.
Dolina rozszerza się w tym miejscu, lecz jedynie na krótkim odcinku. Od lewej
dochodzi tu boczna szosa od Podzamcza. Z prawej centralne miejsce zajmuje
skałka. Na jej szczycie widoczna jest figura św. Jana Nepomucena z XVIII
wieku. Przy skale znajdują się parkingi, lecz jeszcze są one puste, choć zamek
już pewnością jest otwarty dla zwiedzających, a przynajmniej jego część, bo
dzisiaj jest poniedziałek, a w poniedziałki dostęp do ekspozycji zamku jest
bezpłatny, ale jednocześnie ograniczony. Wpuszczą nas dzisiaj jedynie na
dziedziniec zewnętrzny (tak już trafiliśmy i nic na to nie poradzimy).
|
Pierwszy ze stawów pod Grodziskiem w Sułoszowej.
|
|
Skała z figurą św. Jana Nepomucena z XVIII wieku.
|
Zamek Pieskowa Skała
Wejście do zamku znajduje się od wschodniej strony, zatem wpierw musimy wspiąć
się na wzgórze stopniami okalającymi to wzgórze od północnej strony. Zamek
usytuowany na potężnych skałach jest dominantą tutejszego krajobrazu.
Wzniesiony został w czasach Kazimierza Wielkiego. Po raz pierwszy dowiadujemy
się o nim od Jana Długosza, który wymienia go w 1370 roku w księdze „Liber
beneficiorum dioecesis Cracoviensis.”. Zamek stanął na szlaku prowadzącym z
Krakowa na Śląsk i wiodącym dalej do Niemiec. Stał się oczywiście istotnym
ogniwem fortyfikacyjnym łańcucha broniącego zachodnich rubieży kraju. Była to
wówczas gotycka budowla. Wcześniej istniała tu drewniana warownia, wymieniana
w dokumentach księcia Władysława Łokietka jako „castrum Peskenstein”, ale
najprawdopodobniej wzmianki te odnoszą się do grodziska na wzgórzu Zamczysko,
które znajduje się wyżej w dolinie Prądnika.
|
Elewacja północno-zachodnia Zamku w Pieskowej Skale.
|
Nazwa zamku i osady wokół niego mogą wywodzić się od wymienianego w dawnych
dokumentach niemieckiego słowa „Peskenstein”. Niektórzy jednak uważają, ze
nazwa wzięła się od kształtu zamkowej skały, który ma kojarzyć się z wyglądem
psa. Pośród wielu legend o Pieskowej Skale jest też jedna, która stara się
wyjaśnić pochodzenie jej nazwy...
|
Miało to wydarzyć się w czasach, kiedy władcami zamku wznoszącego się
nad Doliną Prądnika był ród Szafrańców. Pewna młoda dziewczyna o
imieniu Dorotka, pochodząca z zacnego rodu Toporczyków pokochała ze
wzajemnością młodego, nadwornego lutnistę. W tamtych jednak czasach
nie młodym było decydować o wyborze partnera, a poza tym dziewczęta ze
szlachetnych rodów były wydawane tylko za szlachciców. Tak też Dorotka
wbrew głosowi swojego sercu została wydana za starego Szafrańca.
Młodzi nie mogli jednak bez siebie żyć. Chłopak przywdział zakonny
habit, ale tylko po to, aby w przebraniu mnicha dostać się na zamek.
Udało mu się to i odnalazł w nim swoją ukochaną. Uciekli razem, lecz
pościg za nim ruszył wnet, bo na zamku szybko zorientowano się, że
Dorotka zniknęła. Kochankowie zostali pojmani. Chłopaka od razu
skazano na śmierć okrutnie zadaną, wiążąc go do konia i włócząc po
wapiennych wzgórzach. Dorotka miała zaś umrzeć śmiercią nie mniej
okrutną – śmiercią głodową zamknięta w jednej z baszt zamkowych. Przez
pewien czas z pomocą dziewczynie przychodził jej wierny piesek, który
wdrapywał się po skale przynosząc jej resztki jadła. Dorotka jednak
wkrótce umarła (niektórzy powiadają, że wyskoczyła sama po śmierć
przez okno baszty). Ponoć wciąż można usłyszeć jej kroki po zamkowych
komnatach lub płacz. Ludzie dowiedzieli się o tym wszystkim i odtąd
basztę, w której więziona była Dorotka nazywać zaczęli Basztą Dorotki,
zaś skałę, na której stała Pieskową Skałą. Z czasem nazwa Pieskowa
Skała obejmować zaczęto całą warownię, a później również osadę, która
rozłożona była wokół niej.
|
|
Pod murem kurtynowym w stronę bramy.
|
|
Brama do zamku.
|
|
Zamek w Pieskowej Skale.
|
Pierwszy murowany zamek wyglądał znacznie skromniej niż obecna budowla. Jego
przebudowa zapoczątkowana została w okresie, kiedy właścicielem jego stał się
możny ród Szafrańców herbu Starykoń. Pierwszym był Piotr Szafraniec, który
otrzymał zamek w 1377 roku od króla Ludwika Węgierskiego. Przebudowa zamku na
renesansowy rozpoczęła się jednak znacznie później, za czasów Hieronima
Szafrańca w XVI wieku, choć za głównego sprawcę przebudowy gotyckiej warowni
raczej uznać należy wspomnianego wcześniej Stanisława Szafrańca, bodaj jednego
z najsłynniejszych innowierców i propagatorów małopolskiego kalwinizmu,
którego rozgłos wzmacniała sprawowana funkcja marszałka sejmu. Nie tylko w
Sułoszowej zamienił kościół w kalwiński zbór, ale również większość świątyń w
podlegającym mu kluczu pieskoskalskim. Stanisław Szafraniec był zwolennikiem
ograniczenia uprawnień kościoła katolickiego, na rzecz tolerancji religijnej i
wcale nie był osamotniony w tych przekonaniach. Wśród wielu gości, którzy
odwiedzali go na zamku pojawiał się m.in. znany wszystkim Mikołaj Rej z
Nagłowic, który między rokiem 1541 a 1548 przeszedł na luteranizm, a potem na
kalwinizm. Wróćmy jednak do przebudowy zamku, którą można śmiało określić
mianem „wielka przebudowa zamku”, który w latach 1570-80 zamienił się w
okazałą renesansową budowlę. Wówczas to połączono wszystkie budynki zamku
dolnego, a w efekcie utworzył się między nimi dziedziniec, który otoczono
pięknymi, arkadowymi krużgankami, na podobieństwo królewskiego Wawelu.
Krużganki ozdobiono maszkaronami nawiązującymi do architektury włoskiej,
finezyjnymi attykami, a także kartuszami. Po stronie wschodniej powstała
loggia z widokiem na Maczugę Herkulesa. Poza przebudową rezydencji, Stanisław
Szafraniec założył w jej pobliżu ogród w stylu włoskim oraz zwierzyniec. Zamek
wzbogacił się również o dużą bibliotekę.
Kolejną rozbudowę zamek przeżywał, gdy w XVII wieku trafił w ręce kasztelana
krakowskiego Mikołaja Zebrzydowskiego, który dobudował w nim barokową kaplicę
św. Michała. Z kolei od najbardziej narażonej na atak, wschodniej strony zamku
wzniósł dodatkowy mur kurtynowy, który jednak nie uchronił zamku przed
zdobyciem go przed Szwedów. W czasach potopu szwedzkiego Zamek w Pieskowej
Skale został poważnie splądrowany, tak jak inne jurajskie zamki, ale nie
zamienił się tak jak one w malownicze ruiny. Udało mu się przetrwać nawet
pożar 1718 roku. Włada nim wówczas ród Wielkopolskich, którzy remontują zamek,
zacierając jednocześnie w znacznym stopniu jego renesansowy styl. W tym
wyglądzie zamek przetrwał zawieruchy wojenne, aż w latach 60-tych XX wieku po
gruntownej restauracji przywrócono mu cechy renesansowe.
|
Dziedziniec zewnętrzny. Pod widocznymi budynkami w średniowieczu
biegła sucha fosa.
|
|
XV-wieczna baszta gotycka. Po lewej budynek przebudowany w XVI
wieku, który był wcześniej częścią średniowiecznego zamku dolnego.
|
|
Zamek oglądany z XVII-wiecznego wschodniego bastionu.
|
|
Ogrody parterowe utworzone w 50-latach XX wieku jako swobodna wizja
ogrodów renesansowych.
|
|
Zegar na wieży zegarowej utworzonej w okresie powojennego remontu.
|
|
Mur kurtynowy od wschodu.
|
|
Zamek pod koniec XIV wieku (rekonstrukcja wg W.Bosaka).
|
|
1787 rok (akwarela Zygmunta Vogla).
|
|
1880 rok (rysunek Napoleona Ordy).
|
|
Lata 1930-1932. |
|
Lata 1955-1958.
|
|
Zamek w Pieskowej Skale dzisiaj (widziany z okolic Maczugi Herkulesa).
|
Dzisiaj Zamek w Pieskowej Skale szczyci się najlepiej zachowaną rezydencją
obronną na obszarze Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Nie jeden raz stanowiła
filmową, bądź telewizyjną scenografię. Jej świetny stan oraz malownicze
położenie przyciągnął scenarzystów takich filmów jak: Janosik, Ogniem i
mieczem, Potop, Stawka większa niż życie, Podróż za jeden uśmiech, Pierścień i
róża, Królowa Bona, Szkoła żon, Crimen, Reich.
Maczuga Herkulesa
W dolinie Prądnika tuż pod zamkiem znajduje się Maczuga Herkulesa, zaliczana
do najbardziej rozpoznawalnych form skalnych w Polsce. Jest symbolem
Ojcowskiego Parku Narodowego, do którego dzisiaj wkroczyliśmy mijając
Grodzisko w Sułoszowej i pierwszy z pięciu rozlewających się stawów w dolinie.
Maczuga Herkulesa stoi przy końcu ostatniego stawu. Od zamku można do niej
zejść ścieżką oznakowaną żółtym szlakiem turystycznym. Od bramy zamkowej
dojście to liczy nieco ponad 200 metrów, przy którym wytracamy niecałe 50
metrów wysokości. Maczuga Herkulesa usytuowana jest na najniższym terasie
skalnym Doliny Prądnika, zwanym Fortepianem, wyniesionym 8-12 metrów ponad
łożysko doliny. Ta osobliwa formacja, która zdaje sie zaprzeczać prawom natury
i zasadom statyki, liczy sobie 25 metrów wysokości i zwana jest również
Sokolicą, bo jej szczyt wygląda na dostępny jedynie sokołom. Pierwszym
człowiekiem, któremu udało się wspiąć na jej wierzchołek był student z
Katowic, Leon Witek. Dokonał tego w 1933 roku, a jeszcze tego samego roku
stanął na szczycie żelazny krzyż na upamiętnienie tego wyczynu.
|
Maczuga Herkulesa. |
Maczuga Herkulesa swoją nazwę zawdzięcza bezwzględnie swojemu kształtowi, ale
nazywana jest też Maczugą Kraka, a jej powstanie lokowane jest w czasach
panowania księcia Kraka...
|
W czasach panowania księcia Kraka kraj niepokojony był przez
przerażającego smoka. Pożerał ludziom krowy i inny inwentarz żywy, zaś
o poranku również dziewice. Książę Krak porwany ogromną złością
pochwycił w końcu ogromną maczugę i uderzył nią w głowę smoka, który
padł zabity na miejscu. Tą samą maczugę Krak wbił w ziemię, u wylotu
doliny Prądnika ku przestrodze każdego, kto chciałby do Krakowa jechać
w złych zamiarach.
|
Istnieją również inne podania na temat powstania tej skalnej maczugi. Kolejna
nawiązuje do znanej wszystkim postaci Imć Twardowskiego...
|
Imć Twardowski, pewnego dnia został złapany przez diabła w karczmie
„Rzym” (nie wnikamy dokładnie gdzie, bo wciąż rywalizują w tej sprawie
Sucha Beskidzka i Pychowice). Wedle podpisanego cyrografu Twardowski
miał prawo trzech życzeń. Dopiero po ich spełnieniu diabeł mógł zabrać
jego duszę do piekła. Jednym z życzeń Twardowskiego było przeniesienie
pewnej skały do doliny Prądnika (ale nie wiemy skąd, bo legendy milczą
o tym) i postawienie jej cieńszym końcem u dołu. I powiedzieć trzeba,
że diabłu udało się to zrobić, co dzisiaj zobaczyć możemy na własne
oczy.
|
Jest też podanie ludowe nawiązujące do nazwy Sokola Skała...
|
Niegdyś w wieży zamkowej uwieziono człowieka, któremu obiecano wolność
pod jednym warunkiem, że przyniesie pisklę z sokolego gniazda ze skały
znajdujące się pod zamkiem. Wiadomo, o jaką trudną skałę chodziło.
Więzień mimo wielu prób nie mógł znaleźć sposobu na nią, aż w końcu
zmęczony zasnął pod nią. A wtedy stało się coś niespodziewanego.
Nadleciało stadko sokołów, które uniosły go na szczyt skały, a gdy
zabrał z niego pisklę, przeniosły go do zamku. W ten sposób więzień
odzyskał wolność, zaś do skały przylgnęła nazwa Sokola Skała.
|
Zupełnie inaczej tłumaczą powstanie skały naukowcy. Według nich wszystkie te
jurajskie skały, które spotkaliśmy na naszym szlaku, i wszystkie pozostałe,
które znajdują się na obszarze Jury, zaczęły powstawać na dnie niezbyt
głębokiego i ciepłego morza. Istniało tutaj przed około 150 milionami lat,
czyli w czasach górnej jury. Na dnie tego morza powstał wówczas osad wapieni
zróżnicowanych litologicznie, sięgający głębokości 300 metrów miąższości.
Później na przełomie kredy i trzeciorzędu, wskutek ruchów tektonicznych,
obszar Jury Krakowsko-Częstochowskiej został wynurzony z morza. Kolejne
procesy geologiczne, wpierw denudacyjne w paleogenie ukształtowały lekko
falistą wierzchowinę wzniesiona na około 450 m n.p.m. w paleogenie, a
następnie fałdowanie alpejskie w miocenie, poprzez nacisk łańcucha Karpat
przesuwającego się w kierunku północnym spowodował spękanie i pionowe ruchy
tektoniczne w obrębie płyty Jury. W efekcie tych procesów powstały zręby i
rowy tektoniczne w jej południowej części m.in. Garb Tenczyński, Rów
Krzeszowicki i zręby na obszarze Krakowa – Wawel, Zrąb Twardowskiego na
Zakrzówku i Krzemionki. Później w pliocenie (około 5 mln lat temu) powstały
wąwozy i jary krasowe jak dolina Prądnika, Kobylańska, Będkowska, Bolechowicka
i inne. Jednocześnie rzeźbę Jury Krakowsko-Częstochowskiej formowały zjawiska
krasowe, czyli procesy rozpuszczania skał przez wody powierzchniowe i
podziemne, a ponadto działały inne czynniki zewnętrzne, powodujące wietrzenie
skał. Dzięki tym procesom powstały jaskinie, jak też niezwykłe skalne formy
powierzchniowe, takie jak Maczuga Herkulesa.
Spod Maczugi Herkulesa wracamy z powrotem na zamek. Wizytę w Pieskowej Skale
wieńczymy na tarasie kawiarni „Herbova”. Miło tutaj posiedzieć, mając tak
malownicze widoki, których nieodzownym elementem jest wspaniałe orle gniazdo.
O godzinie 11.55 rozstajemy się z Zamkiem w Pieskowej Skale.
Szlak prowadzi nas przez moment drogą do zamku, po czym odbija w prawo na
leśną dróżkę. Prowadzi płasko przez liściasty las. Po około 20 minutach
dostajemy się na drugą stronę lasu, na asfaltową wąską drogę. Skręcamy na niej
w prawo. Idziemy tą drogą wzdłuż ściany lasu.
|
Alejka odchodząca od bramy do zamku.
|
|
Polanka w lesie pod zamkiem.
|
Po lewej mamy pola wsi Wielmoża. W XIII wieku, podobnie jak wiele innych osad,
była to wieś książęcą. W 1257 roku wieś Wielmoża stała się uposażeniem
klasztoru Sióstr Klarysek, które zostały przeniesione przez księcia Bolesława
Wstydliwego z Zawichostu do pobliskiego Grodziska, z którym zetkniemy się
niebawem na naszej drodze. Pod koniec XIV wieku wieś Wielmoża wraz z
folwarkiem Milonki zostały siłą zagarnięte przez Piotra Szafrańca, pana
Pieskowej Skały. Odtąd wieś przechodziła we władanie kolejnych panów na Zamku
w Pieskowej Skale. Niebawem droga obniża się ku dolinie Prądnika. Przecina pas
lasu, potem przecina obszar łąk i znów zagląda do lasu, po czym bardziej
stromo bitą drogą, wrzynającą się w zbocze, wracamy do Doliny Prądnika.
|
Łąki Wielmoży.
|
|
Wyka (Vicia L.).
|
|
Dzwonek rozpierzchły (Campanula patula).
|
|
Schodzimy do Młynnika.
|
Dolina Prądnika jest w tym miejscu szersza. Od lewej dochodzi do niej boczna
dolinka Zachwytu. Po drugiej stronie wylotu tej dolinki widoczna jest grupka
skał o nazwie Skały Wdowie. Oglądane z pewnej odległości ich kształty kojarzą
się z sylwetkami kobiet z dziećmi na rękach. Dolina Zachwytu zwana jest też
Doliną Młynnicką od znajdującego się przy jej wylocie przysiółka Młynnik
należącego do Woli Kalinowskiej, w którym niegdyś znajdowały się liczne młyny
stojące przy rzece Prądnik. Do dzisiaj można oglądać zachowane częściowo
urządzenia jednego z młynów, zbudowanego z początkiem XX wieku. Nazwę Dolina
Zachwytu (bądź Zachwycenia) wymyślił Władysław Konopczyński, polski historyk,
profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i poseł na Sejm I kadencji w II RP,
który w Młynniku posiadał majątek, który był dla niego ukochanym miejscem, jak
pisał w swoich dziennikach. Dolina Zachwytu posiada płaskie dno porośnięte
łąką, obramowane stromymi, zalesionymi zboczami. Przez dolinę przechodzi droga
szlaku rowerowego i pieszego, meandrująca wraz z przepływającym przezeń
potokiem. Doprowadza ona do początków doliny, gdzie znajduje się Skała
Zachwytu.
|
Dolina Zachwytu (zwana Doliną Młynnicką).
|
|
Skały Wdowie. |
Przechodzimy przed wylotem Doliny Zachwytu poboczem szosy, następnie pod
Skałami Wdowimi, aby zaraz dalej odbić na boczną dróżkę, utwardzoną wapiennymi
kamykami. Wiedzie dość stromo przez zagajniki ponad łożysko doliny podążamy do
Grodziska. Wkrótce mijamy duży krzyż drewniany z Chrystusem. Niedaleko za tym
krzyżem mamy asfaltową drogę, którą idziemy mijając kilka domostwo, starych i
nowych, należących do osiedla Grodzisko. Dzisiaj Grodzisko stanowi przysiółek
gminy Skała. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z początków XIII wieku. Jan
Długosz pisze o grodzie obronnym zabezpieczającym Kraków, który został
wzniesiony tutaj przez Henryka Brodatego. Miało to być w roku 1228. We
wzmiankach historycznych pojawia się też informacja, że to Bolesław Wstydliwy
nadając Grodzisko swojej siostrze Salomei polecił wymurowanie w tym miejscu
zamku obronnego, a przy nim klasztoru. Salomea po śmierci męża, króla Halicza
- Kolomana, wstąpiła w 1252 roku do klasztoru Klarysek, a dziesięć lat później
wraz z nadaniem jej tutejszych ziem przeniosła się tu z Zawichostu wraz z
zakonem. Nie ma ostatecznej wiedzy, czy faktycznie gród stanął właśnie tutaj,
czy może raczej informacje o tym grodzie dotyczyły raczej Sułoszowej, gdzie na
wzgórzu Kocica, w pobliżu zamku Pieskowa Skała powstał obronny gród. Nie mniej
w tutejszym Grodzisku prawdopodobnie wówczas stanął romański kościół, którego
fragmenty odkryto w czasie badań w latach 1962-71. Grodzisko wraz z
przyległymi osadami, tj. miastem Skałą i wsiami: Milonki, Zadroże, Sułkowice,
Sobiesęki, Wielmoża stały się wówczas własnością klasztoru Klarysek, choć
niedługo potem wyłączona została z tej własności Wielmoża, bo jak wiemy w XV
wieku zajęli ją Szafrańcowie, włączając do dóbr pieskoskalskich.
|
Droga do Grodziska.
|
|
Krzyż przy drodze do Grodziska.
|
|
Dom w Grodzisku.
|
|
Droga z Grodziska do Pustelni bł. Salomei.
|
Pustelnia bł. Salomei w Grodzisku
U zbiegu dróg drogowskaz wskazuje na drogę, gdzie niegdyś stała ta świątynia.
Tutaj też spotykamy dawno niewidziany na naszej trasie niebieski Szlak Warowni
Jurajskich i przez pewien czas jego znaki i znaki Szlaku Orlich Gniazd
prowadzić będą tymi samymi ścieżkami. Po kilku minutach, o godzinie 13.05
docieramy do Pustelni Błogosławionej Salomei w Grodzisku. To miejsce zaciszne,
emanujące wszechogarniającym spokojem. Wspaniałe na odpoczynek w wędrówce.
Siostry klaryski funkcjonowały tutaj jednak niezbyt długo. Nie były to wówczas
tereny spokojne i bezpieczne, dlatego prosiły króla Władysława Łokietka o
przeniesienie i w ten sposób w 1320 roku przeprowadziły się do Krakowa, w
którym zostały osadzone przy kościele św. Andrzeja. Teren ten od tego czasu
opustoszał, aż do XVII wieku, kiedy Klaryski znów zainteresowały się tym
miejscem, do czego natchnął je toczący się proces beatyfikacyjny Salomei,
wszak Salomea spędziła w nim ostatnie lata doczesnego życia i tutaj zmarła w
roku 1268. Najpierw postawiono tu krzyż, a w 1642 roku ukończono budowę
kaplicy Wniebowzięcia NMP i błogosławionej Salomei. Postawiono też kolumnę, na
której umieszczono figurę błogosławionej Salomei (dziś stoi na niej figura św.
Klary pochodząca z początku XX wieku, gdyż pierwotnie stojąca figura około
1900 roku została zniszczona przez wichurę).
|
Furta w murze otaczającym kaplicę Wniebowzięcia NMP.
|
Zachowany obecnie zespół zabudowań zaczął powstawać w 1677 roku, gdy
prebendarzem Grodziska został ksiądz Sebastian Piskorski, profesor Akademii
Krakowskiej i kanonik krakowski. Wówczas wzniesiony został kościół barokowy,
noszący ślady innych stylów architektonicznych. Otoczony został murem z cegły
i wapienia, z główną bramą o wykroju półkolistym oraz trzema mniejszymi. Na
murze widocznych jest pięć figur, przedstawiających: księcia
krakowsko-sandomierskiego Bolesława Wstydliwego, jego żonę św. Kingę zwaną
Kunegundą, króla Kolomana Węgierskiego, księcia Henryka Brodatego oraz Jadwigi
Śląskiej (żony Henryka Brodatego) trzymającej miniaturę kościoła. Pierwsze
trzy wymienione rzeźby są wykonane według projektu księdza Sebastiana
Piskorskiego. Pozostałe zostały dodane w XVIII wieku. W wnętrzu świątyni
znajdują się trzy ołtarze. W główny ołtarzu, wykonanym z czarnego i białego
marmuru, znajduje się obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem, zaś w jego
zwieńczeniu widoczny jest obraz Koronacji Matki Boskiej malowany przez
Franciszka Smuglewicza. Pomiędzy parami kolumn ustawionymi po bokach ołtarza,
z lewej widzimy św. Józefa z Dzieciątkiem, zaś z prawej św. Sebastiana, który
był patronem księdza Piskorskiego. Dwa boczne ołtarze stoją w nawie i wykonane
są z jasnego marmuru. W lewym znajduje sie figura klęczącej św. Marii
Magdaleny, a w prawym figura bł. Salomei. Kościółek nie jest obszerny, co
uważny odwiedzający może ocenić choćby po niewielkiej długości ławek dla
wiernych, lecz ciasnota kościółka zwykle nie jest dostrzegana. Dzieje się tak
w wyniku złudzenia optycznego za sprawą zastosowanej sztucznej perspektywy
poprzez zmniejszające się filary w głównym ołtarzu, jak też wzór posadzki
zagęszczający się w kierunku ołtarza.
|
Kolumna z figurą św. Klary (pierwotnie z bł. Salomei).
|
|
|
|
|
|
św. Kinga |
Koloman Węgierski |
Bolesław Wstydliwy |
Henryk Brodaty |
Jadwiga Śląska |
|
Kaplica Wniebowzięcia NMP.
|
|
Wnętrze Kaplicy Wniebowzięcia NMP w Grodzisku.
|
|
Obraz Koronacji NMP na zwieńczeniu ołtarza głównego.
|
|
Ołtarz główny Kaplica Wniebowzięcia NMP.
|
Po zwiedzeniu kościoła udajemy się na jego tyły, gdzie kręte, kamienne
stopnie, zwane „różańcowymi” sprowadzają do Pustelni bł. Salomei, zbudowanej w
XIII wieku. Tuż za kościołem stoi budynek z trzema grotami modlitewnymi, które
niegdyś zdobiły sztuczne formy naciekowe. Kolejno od lewej mamy groty
poświęcono: św. Marii Magdalenie, Zaśnięciu Matki Boskiej i św. Janowi
Chrzcicielowi.
Przed budynkiem z grotami modlitewnymi stoi niezwykły, spiczasty obelisk
umieszczony na grzbiecie słonia, z którego trąby dawniej tryskała fontanna.
Rzeźba ta wzorowana jest podobną rzeźbą słonia umieszczoną przed kościołem
Santa Maria Sopra Minerva, wzniesionego przez Lorenza Berniniego w latach
1666-67. Postawiono go w 1686 roku, trzy lata po zwycięstwie Jana III
Sobieskiego pod Wiedniem. Obelisk wykonany z jednego bloku kamienia kiedyś
wieńczyła rzeźba Najświętszej Panny Marii Wniebowziętej.
|
Pustelnia bł. Salomei.
|
|
Dom z grotami modlitewnymi. Przed nim stoi obelisk umieszczony na
grzbiecie słonia.
|
|
|
|
|
|
|
św. Maria Magdalena
|
Zaśnięcie Matki Boskiej
|
św. Jan Chrzciciel |
|
Grota Ogrodu Getsemańskiego na zachodnie ścianie prezbiterium.
|
Pustelnia bł. Salomei wprowadza człowieka w stan wyciszenia. Dobrze było tu
przystanąć. Przysiadamy jeszcze chwilkę na ławce. Wypijamy po kubku herbaty.
Wtopiliśmy się duchowo z to miejscem. W ósmym dniu wędrówki nie myślimy już o
codziennych sprawach, które zostawiliśmy w domu; rzeczach, bez których można
się obejść, a nawet nie są wcale potrzebne, aby doznać zadowolenia i
szczęścia. Wszystko, czego potrzebowaliśmy przez ten czas mamy w tobołkach na
plecach i nic nam więcej nie potrzeba. Wspaniałe jest to uczucie.
|
Furta na tyłach kaplicy.
|
O godzinie 13.50 opuszczamy Pustelnię bł. Salomei w Grodzisku. Dróżka kieruje
nas w stronę doliny, lecz niedaleko jeszcze od pustelni zmusza nas do
kolejnego przystanku, gdy doprowadza do wspaniałego tarasu widokowego z
panoramą Doliny Prądnika. Widzimy z niego skały Pochylec i Łamańce. Taras
widokowy jest jednocześnie interesującym stanowiskiem przyrodniczym. Rośnie na
nim reliktowa wisienka stepowa zwana wisienką karłowatą. Osiąga wysokość 2
metrów. Zakwita na przełomie kwietnia i maja, a obecnie w lipcu owocuje.
Rośnie tu też aster gawędka, również objęty ochroną gatunkową i
charakterystyczną dla roślin kserotermicznych Ojcowskiego Parku Narodowego.
Aster gawędka jest jeszcze przed okresem kwitnienia, który trwa od sierpnia do
października. Osiąga wysokość 60 cm.
|
Stopnie na taras widokowy ze stanowiskiem przyrodniczym.
|
|
Z tarasu widokowego.
|
|
Pochylce (po lewej) i Łamańce (po prawej).
|
|
Stanowisko przyrodnicze w punkcie widokowym.
|
|
Kos zwyczajny (Turdus merula).
|
|
Zejście do doliny. |
Schodzimy niżej ku dolinie po długich, utwardzonych stopniach. Znaczna część
tego zejścia prowadzi trawersem trawiastego zbocza, a więc roztacza przed nami
wciąż malowniczy widok doliny Prądnika, wijącego się wśród zielonych, leśnych
wzgórz. Po zejściu do łożyska doliny maszerujemy dalej poboczem szosy. Mijamy
kilka skupionych domów, przy których szosa skręca delikatnie w prawo. Zaraz
dalej od lewej dochodzi szosa ze Skały. Przy połączeniu dróg wznoszą się
Pochylec i Łamańce. Kierujemy się na południe. Dno doliny rozszerza się.
Przechodzimy mostem nad Prądnikiem. Czerwony szlak za mostem odchodzi na
zbocza stanowiące prawe obramowanie doliny. My zostajemy na szosie, gdyż
chcielibyśmy zobaczyć starą osadę młynarską „Boroniówka”.
|
Dolina Prądnika. |
|
Pochylce. |
|
Przed nami most nad Prądnikiem.
|
Młyny były kiedyś stałym elementem krajobrazu Doliny Prądnika. Zachowany
zespół budynków osady młynarskiej „Boroniówka” ulokowany u podnóża skał
Cichych pochodzi z 1850 roku. Jest tym samym najstarszym i najcenniejszym
zespołem zabytkowym tego typu obiektów w Dolinie Prądnika. Z rozgoryczeniem,
ale jednocześnie z pełny zrozumieniem spoglądamy na tabliczkę przy wejściu do
„Boroniówki”, informującą, że nieczynne z powodu koronawirusa. Ach, szkoda!
Tyle czytaliśmy wspaniałych wspomnień i relacji z tego miejsca innych
turystów, lecz przecież biegnie tu też Szlak Warowni Jurajskich, który kiedyś
musimy przemierzyć – zatem wówczas pojawimy się tutaj ponownie. Przynajmniej
zostanie nam coś czego nie widzieliśmy jeszcze w tej pięknej dolinie, gdy
znowu będziemy ją przemierzać.
|
Droga do Boroniówki.
|
|
Prądnik. |
Idziemy zatem dalej prosto szosą przez dolinę, która robi się ciaśniejsza.
Zbocza po obu stronach schodzą się ku sobie. Przechodzimy ponownie nad
spokojnym nurtem Prądnika i po chwili mijamy tablicę z napisem „Ojców”. Zaraz
za tablicą przechodzimy kolejny most nad rzeką, gdzie szosa skręca ostrzej w
prawo, a zabudowania ledwie mieszczą się na niedużej szerokości doliny. I
tutaj za zakrętem zarezerwowany mamy nocleg u sympatycznej pani Grażyny. Czym
prędzej załatwiamy formalności kwaterunkowe i zajmujemy przydzielony pokój
gościnny. Zostawiamy w nim zbędny balast przepakowując kilka rzeczy do
podręcznych plecaków i o godzinie 14.55 jesteśmy gotowi do dalszej drogi.
Szosą wiodącą w dół doliny Prądnika zmierzamy do kolejnego zamku na Szlaku
Orlich Gniazd.
|
|
Stare domy w Ojcowie.
|
|
Figura Matki Bożej Niepokalanej w skale Prałatki.
|
Zamek Ojców
Powstanie zamku wiąże się z działaniami fortyfikacyjnymi króla Kazimierza
Wielkiego w XIV wieku. Zbudowano go z ciosanego wapienia. Kazimierz Wielki
nazywał go „Ociec u Skały”, mając w pamięci tułaczkę swego ojca Władysława
Łokietka po okolicznych lasach i grotach, w czasach rywalizacji o tron Polski
z czeskim władcą Wacławem II. Polska będąca w tamtych czasach w rozbiciu
dzielnicowym nie była silnym państwem. Brak silnego ośrodka decyzyjnego
przyczyniał się do dalszego rozbicia oraz osłabienia państwa. Gdy w 1227 zmarł
Leszek Biały, ostatni książę zwierzchni Polski, którego władzę uznawali
pozostali polscy książęta, kraj stanął przed obliczem realnych zagrożeń
zewnętrznych. Obydwaj władcy starający się o przejęcie władzy na rozbitą
Polską, zarówno Wacław II, jak i Władysław Łokietek, dostrzegali konieczność
jego zjednoczenia i zmierzali do tego. Zatem proces zjednoczenia rozpoczął się
już pod koniec XIII wieku, zaś ostatecznie zakończony został przez Władysława
Łokietka, który w 1320 roku został koronowany na króla Zjednoczonego Królestwa
Polskiego. Dalszego wzmocnienia państwa polskiego dokonywał jego syn i
następca Kazimierz III Wielki, któremu zawdzięczamy wzniesienie łańcucha
warowni dla obrony granicy z Czechami, a zarazem dostępu do Krakowa. Jedną z
takich warowni był „castrum Oczecz”, jak o nim pisano w czasach panowania jego
budowniczego, a zarazem ostatniego z Piastów - Kazimierza Wielkiego. Zamek w
Ojcowie, podobnie jak pobliski w Pieskowej Skale ubezpieczał również ruchliwy
szlak handlowy łączący Kraków ze Śląskiem oraz Niemcami.
|
XVII wiek. |
|
Lata 1914-1929. |
|
Rok 1959. |
|
Zamek w Ojcowie dzisiaj (na zdjęciu wieża bramna).
|
Być może na tej samej skale stał już wcześniej. Podania mówią o istnieniu na
niej grodu zbudowanego przez nadgoplańskiego księcia lechickiego, będącego
krewnym Piasta Popiela, który wraz z innymi grodziskami miał służyć obronie
przed najazdami germańskimi. Legendarne przekazy o tym grodzie przewijają się
w innych podaniach, które mieszają się z potwierdzonymi wątkami
historycznymi...
|
Działo się to za czasów Bolesława Krzywoustego, kiedy Ojcowem władał
Skarbimir. Skarbimir posiadał siostrę, która mieszkał w Ogrodzieńcu,
która tuż przed swoją śmiercią wyznaczyła go na opiekuna swojej córki
Witysławy. Skarbimir zobaczywszy Witisławę zakochał się w niej bez
pamięci, lecz ona była już zaręczona ze Szczebrzycem, którego bardzo
miłowała. Skarbimir chciał ją zmusić do małżeństwa, ale Witisława
odmówiła nawet wobec groźby śmierci. Rozłoszczony tym Skarbimir ruszył
zbrojnie na zamek w Ogrodzieńcu, aby porwać ją do Ojcowa, a
Szczebrzyca pojmać w kajdany. Dowiedział się o tym książę Bolesław
Krzywousty i wyruszył z wojskiem na zamek ojcowski, a gdy go opanował,
pojmanemu Skarbimirowi kazał wyłupić oczy. Uwolnieni Witysława i
Szczebrzyc mogli teraz spokojnie pobrać się. W prezencie ślubnym
otrzymali od księcia posiadłości Skarbimira.
|
Kto wie ile prawdy jest w tym podaniu, po części fakty historyczne pokrywają
się z jego pewnymi wątkami. Bolesław Krzywousty faktycznie miał problem z
palatynem Skarbimirem, kiedy ten zbuntował się przeciwko niemu podczas walk na
Pomorzu. Bunt ten został stłumiony w 1117 roku, zaś Skarbimir został ukarany
oślepieniem.
|
Rozmieszczenie budynków zamku (od połowy XVII do XVIII wieku).
|
Zamek w Ojcowie funkcjonował pod zarządem królewskich wierzycieli w ramach
starostwa niegrodowego utworzonego na dobrach ojcowskich. Około roku 1400 król
Władysław Jagiełło przekazał zamek Janowi z Korzkwi, jako zastaw za udzieloną
mu pożyczkę (z prawem wykupu przez króla). Po śmierci Jana z Korzkwi
wierzytelności przejął Hincza z Rogowa, a po nim pan z Pieskowej Skały, Piotr
Szafraniec. Każda zmiana starosty na ojcowskim zamku wymagała zgody króla, co
miał zapewnione w umowie udzielonej pożyczki. Zamek przez kolejne lata
wielokrotnie zmieniał dzierżawców. W czasie potopu szwedzkiego nie został
zniszczony, gdyż służył Szwedom za magazyn broni i żywności. Po wycofaniu się
Szwedów przechodził w kolejne ręce, które bardziej lub mniej wpływały na jego
wygląd. W okresie rozbiorów zamek został opuszczony przez spadkobierców i
zaczął podupadać. Po pewnym czasie postanowiono rozebrać niektóre jego części,
ponieważ groziły zawaleniem. Z dawnego założenia pozostała jedynie ośmioboczna
wieża, brama i dolne partie murów obwodowych. Późniejsi właściciele zamku
dokonywali częściowych remontów, w tym, wieży uszkodzonej podczas I wojny
światowej. Po II wojnie światowej przeprowadzono w nim niewielkie prace,
ograniczające się w zasadzie na częściowym odgruzowaniu zamku. Większa
renowacja miała miejsce dopiero w latach 80-tych XX wieku, kiedy
odrestaurowano wieżę.
|
Wieża zamkowa - stołp.
|
Z dawnego zamku pozostało już niedużo elementów, ale w wyniku prowadzonej
rekonstrukcji przez Ojcowski Park Narodowy pozyskały nowy blask. Z mostu nad
fosą pozostały już tylko trzy filary po prawej stronie. Prowadzi on do
gotyckiej bramy, która przetrwała w dobrym stanie do czasów współczesnych. Po
przejściu przez bramę z lewej mamy najstarszą część zamku: wieżę pochodzącą z
drugiej połowy XIV wieku. Posiada jednak trzy kondygnacje, a nie cztery jak
dawniej. Była kiedyś zwieńczona gankiem ze strzelnicami. Na dziedzińcu
zachowały się jedynie relikty po dawniej stojących wokół niego budynkach:
mieszkalnych, stajennych, kuchni i gospodarczych. Na środku dziedzińca jest
jeszcze studnia głęboka na 20 m, niegdyś licząca 46 m głębokości.
|
Filary podtrzymujące dawny most.
|
|
Resztki murów.
|
|
Dziedziniec zamkowy.
|
|
Studnia na dziedzińcu zamkowym.
|
|
Widok na Dolinę Prądnika.
|
Obecnie z dziedzińca zamkowego wyprowadzona jest platforma widokowa, sięgająca
obrzeża skał. Można z niej podziwiać wspaniały krajobraz Doliny Prądnika.
Widoczny jest w nim park zdrojowy utworzony w lachach 80-tych XIX wieku, kiedy
Ojców spełniał funkcję kurortu leczniczo-uzdrowiskowego. Z tamtych czasów
pochodzą charakterystyczne drewniane budynki, ale też ten większy, widoczny
stąd budynek murowany zamierzchłego hotelu „Pod Łokietkiem” z 1860 roku.
Budowa uzdrowiska w Ojcowie rozpoczęła się w 1855 roku, kiedy powstała
„Sybilla”- pierwszy hotel dla kuracjuszy. Potem zbudowano kolejne. Dolina
Prądnika z pewnością charakteryzuje się swoistym klimatem i niepowtarzalnym
pięknem, ale powstaniu kurortu sprzyjało również położenie, jako że ułatwiało
ono dostęp dla ludność z zaboru rosyjskiego, na którego obszarze znajdował się
w tamtym czasie Ojców. Ludzie nie musieli przekraczać granicy, tak jak to
miało miejsce np. podczas podróży do Zakopanego. Rozwój uzdrowiska przerwało
powstanie styczniowe, po którym nie powrócono już do kontynuacji rozwoju
uzdrowiska.
|
Wieża bramna widoczna z drogi schodzącej do doliny Prądnika.
|
|
Alejka przed danym hotelem „Pod Łokietkiem”.
|
Kaplica Na Wodzie
Z okresu zaborów pochodzi również niecodzienna budowla, postawiona na rzece
Prądnik - kaplica „Na Wodzie” pw. św. Józefa Robotnika. Zbudowano ją w 1901
roku, nadając jej styl zwany „szwajcarsko-ojcowskim”. Dlaczego została
zbudowana wprost nad nurtem rzeki? Otóż był to sposób ominięcia zarządzenia
władzy carskiej, która zakazywała budowy obiektów sakralnych na „ziemi
ojcowskiej”, dlatego kaplicę postawiono na betonowych słupach nad wodami
Prądnika. Wchodzimy do środka kaplicy, zanim rozpocznie się popołudniowe
nabożeństwo. Przed nami ołtarz główny. U góry ołtarza widzimy symboliczne
słońce, a poniżej figurki pięciu świętych. Centralne miejsce ołtarza zajmuje
obraz Matki Boskiej Wspomożenia, namalowany przez jedną z kuracjuszek
„Goplany” w 1901 roku. W ołtarzu doszukać się można również elementów
wyrażających pragnienia niepodległościowe. Po bokach obrazu widzimy dwa orły z
rozpiętymi do lotu skrzydłami i z głowami skierowanymi na obraz Matki Boskiej
Wspomożenia. Orły te unoszą się nad trzema podnoszącymi się do góry wężami.
Orły te symbolizują Polskę, zaś trzy węże trzech zaborców. We wnętrzu kaplicy
dostrzec też można wiele szczegółów nawiązujących do modnego wówczas stylu
zakopiańskiego.
|
|
Kaplica „Na Wodzie” pw. św. Józefa Robotnika.
|
|
We środku kaplicy „Na Wodzie”.
|
|
Ołtarz główny. |
|
Źródło św. Jana (tzw. wtórne).
|
Przed kaplicą „Na Wodzie” znajduje się łąka zwana polaną Goplana i jedno z
dwóch źródeł św. Jana. Odpoczywamy chwilkę na źródełkiem. To był cudny dzień,
słoneczny i bogaty w atrakcje. Dolina Prądnika nie wszystko jeszcze nam
pokazała. Jeden dzień to za mało i może nawet dwa dni to za mało, aby ją
zwiedzić. Dlatego zostajemy w niej do jutra. Słońce jeszcze wysoko, ale z
głębokiego wąwozu jego promienie umykają wcześniej. Cień zapada tu szybciej.
Wieczorny chłód przychodzi. Wracamy do naszego pensjonatu, by odpocząć przed
ostatnim dniem wędrówki Szlakiem Orlich Gniazd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz