Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

wtorek, 1 lipca 2014

Po drugiej stronie Tatr

Po drugiej stronie Tatr, po drugiej stronie Kotliny Liptowskiej, niemal w środku Słowacji ciągnie się pasmo górskie Niżnych Tatr tak mało nam znane. Często spoglądaliśmy na nie z tatrzańskich wierchów, skąd wyglądały jak odległa, obca kraina. Zawsze było w nas pragnienie zobaczenia ich i skonfrontowania z tym co do tej pory widzieliśmy. Jednak obawa, czy podołamy zmierzyć się z ich dzikością, niedostępnością oraz znacznie mniejszą od znanej nam choćby z Tatr infrastrukturą turystyczną, powstrzymywała naszą decyzję. Wędrówka granią Niżnych Tatr nasuwała nam skojarzenie z pogranicza survival: zaufania naturze i jej zjawiskom, przetrwaniem z dala od cywilizacji. Na graniowej trasie przez Niżne Tatry nie znajdziemy zbyt wiele typowych schronisk, a we wschodniej części nie ma takich wcale. Tam na noc wystarczyć musi nam dach tzw. utuliny, albo namiot, a w dzień na pokrzepienie starczyć musi źródlana woda.
Na drogę zabieramy tylko trochę jedzenia i wody,
dobre buty, ciepły łach, szczyptę odwagi i chęci pokłady.
Na tą wędrówkę krainą nam nieznaną,
przez dziką przyrodę nieujarzmioną,
matka natura niech da nam warunki wymarzone,
a niedźwiedzie, wilki niech będą spokojne i najedzone.

Dzień za dniem niech trwa wędrówka ta!


Podążać będziemy w stronę zachodzącego słońca,

by przed zmierzchem w jego czerwieni utulić lica.
Zaś zbudzić się pełni sił porannym brzaskiem,
a potem pchani porannym, ciepłym promykiem
ruszyć dalej przed siebie, tak jak wczoraj znów na zachód;
ufni naturze, że nie rzuci nam pod nogi żadnych przeszkód.

Dzień za dniem niech trwa wędrówka ta!
Być może podczas tej wędrówki wiatr, ruszający trawami hal, zaszumi nucąc pieśni o dawnych zbójnikach, którzy niegdyś tu bywali, o których pisał Kazimierz Przerwa-Tetmajer w „Na skalnym Podhalu”:
Tam, w lesie gdzieś, pod Pośrednim Wierchem albo Dziumbirem, jak rysie przyczajone, siedzą jego towarzysze, bracia. Długowłosy, ogromny Jano Sliva z Vihodnej, Jędrek Migać z Bustryku, Józef Papież spod Babiej Góry, Józek Stanik z Kościelisk, Wawrzek Hawraniec z Podspadów. Tam oni siedzą koło watry i śpiewają półgłosami groźnymi na czarnodunajecką nutę zbójecki marsz:

Hej! idem w las — piórko sie mi migoce!

Hej! idem w las — dudni ziemia, kie krocę!
Ka wywinem ciupazeckom — v krew cerwonom wytoce!
Ka obyrtnem siekiereckom — krew mi spod nóg bulkoce!

Ciemniuśka noc — ogień lasem prześwieca!

Ciemniuśka noc — złe sie złemu zaleca!
Na polanie popod jedle — watra w lesie sie pali;
Cy sie grzejom dziwozony — cy jom carci skrzesali?

„Ty, mlady brat — ty sa s nami stowarzis!

Jak padnie ci — budzies cirnom ziemie gryz,
A jak padnie — talarkami, dukatami budzies siał,
Na kazdy dzień freirećku — kohanećku budzies miał!”

Hej bratowic! — ja sa ku wam zwerbuje!

Nie płaćcie mi — kohanecki leluje!
Nie płaćcie mi, siostry moje — jabłonecki bielućkie !
Nie pładze mi, matko, ojce — gołąbecki siwućkie !

Nie płaćcie mi — jo se ide zbijać, kraść!

Za dak mi las — zo posłanie mokwa, chraść !
Jak mi padnie talorami — dukotami bedem siał!
A jak padnie siubienicom — budzie se mnom wiater hwiał!


Tak oni tam śpiewają półgłosem pieśń, o której nikt nie wie, kiedy i kto ją ułożył, pieśń, od której jodły się chwieją i orły zrywają się śpiące z konarów, i szumią skrzydłami w ciemności, ślepe, gniewne i przerażone.

Ruszajmy zatem w drogę naprzeciw przygodzie nowej...

Poprad (węg. Poprád, niem. Deutschendorf) - za nami widać Tatry ze szczytami skrywającymi się w chmurach.
Poprad (węg. Poprád, niem. Deutschendorf) - za nami widać Tatry ze szczytami skrywającymi się w chmurach.

Telgárt (węg. Garamfő, niem. Tiergarten).
Telgárt (węg. Garamfő, niem. Tiergarten). Widok na wzniesienie Gregová (1168 m n.p.m.).

Nie wszystko złoto, co się świeci.
Nie wszystko złoto, co się świeci.

Telgárt (węg. Garamfő, niem. Tiergarten).
Telgárt (węg. Garamfő, niem. Tiergarten). W tle widać grekokatolicki kościół pw. Trójcy Przenajświętszej

Kráľova skala (1690 m n.p.m.) - widok ze wsi Telgárt.
Kráľova skala (1690 m n.p.m.) - widok ze wsi Telgárt.



... na skróty

5 komentarzy:

  1. To będzie na pewno piękna przygoda :) Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na jednym zdjęciu Kofola. Uwielbiam. U nas nie ma. A ja w piątek też będę i po jednej i po drugiej stronie. A w zasadzie dookoła. Jak dobrze pójdzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia! Ciekawe co też ciekawego spotkacie po drodze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia :-) Ja wędrowałem tym pasmem w zeszłym toku i jestem pod wrażeniem tych gór.

    OdpowiedzUsuń

Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.