Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

środa, 6 stycznia 2021

Nocą na Babią Górę i powrót przez zimowe pejzaże

Powitać kolejny dzień Nowego Roku na Babiej Górze – padło wczoraj wieczorem. Kilka godzin później, jeszcze nocą znaleźliśmy się na Przełęczy Lipnickiej. W styczniu zazwyczaj spotykaliśmy na niej znacznie więcej śniegu, ale w tym sezonie nie naprószyło go jeszcze dużo. Noc jest jasna, bo księżyc dopiero co zszedł z pełni. W jego blasku widać, jak chmury suną bardzo szybko z południowego zachodu. Tutaj na przełęczy mamy chłodną bryzę, ale wyżej musi wiać silniej.

TRASA:
Przełęcz Lipnicka (Krowiarki) (1010 m n.p.m.) Sokolica (1367 m n.p.m.) Kępa (1521 m n.p.m.) Gówniak (1617 m n.p.m.) Babia Góra (1725 m n.p.m.) Gówniak (1617 m n.p.m.) Kępa (1521 m n.p.m.) Sokolica (1367 m n.p.m.) Przełęcz Lipnicka (Krowiarki) (1010 m n.p.m.)

OPIS:
Planowaliśmy być wcześniej na Krowiarkach, ale jazda w ciemności wydłużyła się, gdyż szklista jezdnia na przełęczach wzbudzała mniejsze zaufanie. W konsekwencji podejście na szczyt góry rozpoczynamy o godzinie 5.15. Nie jest to jednak zbyt późno, zważywszy, że do wschodu słońca mamy sporo czasu. Pytanie tylko, czy wietrzna dzisiaj góra pozwoli nam go zobaczyć.

Wspinaczka Zubrzyckimi Stromiznami zdaje się dłużyć i męczyć nas bardziej niż zazwyczaj. Czyżby to skutki sylwestrowego imprezowania, bądź poświątecznej nadwagi? – zastanawiamy się ściągając warstwę ubrania, bo jest gorąco. Ach to raczej to przegrzanie organizmu od zbyt ciepłego ubioru. W lesie wiatr jest niewyczuwalny, tym bardziej, że wspinamy się zboczem od zawietrznej. Nawet szczyty drzew sterczą nieruchomo. Z prawej pomiędzy konarami uwidacznia się coraz więcej mrugajcych światełek wydobywających się z licznych domostw wsi Zawoja. Systematycznie zdobywamy wysokość, z której widać coraz więcej światełek w domostwach. Wszystko w koło tonie w mroku, bowiem jaskrawy księżyc zasłonił się chmurami. O godzinie 6.05 mijamy taras widokowy Sokolicy. Nie zatrzymujemy się i wkrótce stapiamy się z kosodrzewiną. Kosodrzewina jest wysoka i gęsta, aż do Kępy. Kępa również szczyci się popularnym tarasem widokowym, lecz zostawiamy sobie ją na drogę powrotną, podobnie jak Sokolicę. O godzinie 6.30 przechodzimy Kępę.

Nocne podejście na Babią Górę
Na Zubrzyckich Stromiznach.

Szlak nocny na Babią Górę
Z mroku nocy wyłaniają się jakieś krzewy.

Grzbiet zmniejsza nachylenie, kosówka stopniowo zniża się, bo im wyżej, tym surowsze bywają warunki – mróz, wiatr często są tutaj bezwzględnymi władcami. Mróz raczej jest dzisiaj niewyczuwalny, ale wiatr staje się silniejszy wraz ze zdobywaną wysokością. Tuż przed skalistym progiem na Gówniaku wpadamy w bezwietrzną strefę. Jednak powyżej znów uderza w nas wicher. Chwilami trudno utrzymać równowagę. Wieje w twarz, ale napieramy pochyleniu do przodu, zdaje się, że chwilami nawet pochylając się pod kątem 45 stopni. Niebawem wiatr wprawia nas w taniec, to na prawo, to na lewo, aby wrócić na ścieżkę szlaku. Dmie w oczy, śnieżne drobinki uderzają w policzki. Zdecydowanie osobom wyższym trudniej utrzymać równowagę, zaś mając nadwagę po raz pierwszy można poczuć z niej korzyść. Babia Góra jest wzburzona dzisiaj. Rozwścieczony wiatr nie ustępuje, a wręcz przeciwnie – im wyżej, tym bardziej broni dostępu do szczytu góry. Jest godzina7.20, czyli mamy około pół godziny przed wschodem słońca, kiedy pokazuje się przed nami kamienny mur zbudowany na szczycie góry przez turystów. Mur ten ukazuje się przed nami dosłownie w ostatniej chwili. Ma chronić przed wiatrem, lecz dzisiaj nikt przy nim nie jest w stanie odnaleźć choćby niewielkiego zacisza. Wieje jak diabli! Niektórzy próbują przysiąść pod murem od zawietrznej, ale chyba nie ma wśród nich żadnego optymisty wierzącego, że zobaczy wschód słońca z Diablaka. Dzisiaj raczej na pewno wschodu słońca nie będziemy mieli jakiejkolwiek szansy zobaczyć stąd, gdyż szczyt ogarnięty został chmurami i wichrami.

Robimy szybką fotografię pod ledwie widoczną tabliczką szczytową, mając nadzieję, że zdjęcie będzie ostre, bo wiatr porusza dynamicznie zarówno fotografującym, jak też nami. Nie pomaga nawet trzymanie się słupka szczytowego, choć chyba dobrze byłoby się do niego przywiązać liną, aby nie odlecieć w mglistą przestrzeń. O godzinie 7.45 ruszamy w drogę powrotną. Znów wiatr kołysze nas, zmusza do nieskoordynowanych, zabawnych pląsów na boki. Raz na prawo, raz na lewo przecinając ścieżkę.

Nie jest łatwo zdobyć szczyt
Diablak (1725 m n.p.m.).

Kamienny wiatrochron na Babiej Górze
Ludzie za kamiennym murkiem.

Za Gówniakiem jest znacznie łatwiej. Podmuchy wyraźnie są tu słabsze. W chmurach zaś, co pewien czas robią się krótkotrwałe dziury ukazujące wschodzące słońce, spełniając nasze życzenie. Dotąd jeszcze takiego wschodu słońca na Babiej Górze nie obserwowaliśmy – wspaniałego, ale też tak ekstremalnego, jakiego dotąd nie mieliśmy sposobności zaznać. Za nami wiatr wciąż dmie, co widać po przemiatanych chmurach, natomiast u nas można powiedzieć, że zapanowało zacisze, choć to tylko takie odczucie, w odniesieniu do tego, co mieliśmy wcześniej.

Słońce między chmurami
To słońce (nie księżyc).

Słońce z Diablaka
Wschodzące słońce. 

Obserwacja wschodu słońca z Babiej Góry
Wschód słońca na Babiej Górze.

Halo wokół słońca
Kłaniamy się naszej gwieździe.

Zima na Babiej Górze
Rozświetlają się ośnieżone choiny.

Słońce nad Babią Górą
Jak wigilijna gwiazda wskazuje drogę wędrowcom.

We mgle na Babiej Górze
Podążamy z powrotem na przełęcz

Babia Góra wiatr dmie
Poniżej Gówniaka wiszą jeszcze mgły.

Zimowe drogowskazy na Babiej Górze
Tyczki wskazują drogę w zimie.

Stopniowo wyłaniają się niezwykłe zimowe krajobrazy Babiej Góry. Kosówki i pojedyncze choinki pięknie pokryte śniegiem. Nie ma na nich zmarzniętych pióropuszy, jakie zwykle widzimy tutaj zimą. Z prawej niebawem pokazują się nam Tatry. Nad nimi lśnią promienie słońca, które skryło się teraz za chmurą. Coraz większe obszary błękitnego nieba ukazują się nad nami. Jeszcze przed Kępą otwiera się wokół nas rozległy krajobraz Beskidów. Powietrze oczyszczone wiatrem pozwala wejrzeć w niego dość daleko i wnikliwie na tle żółtawego horyzontu, charakterystycznego dla budzącego się jeszcze słońca. Bardzo powoli ogarnia beskidzką krainę swymi promieniami.

Szlak przez kosówkę
Korytarz w strefie kosodrzewiny.

Mgły rozwiewane na Babiej Górze
Mgły rozwiewa wiatr i znów pokazuje się słońce, i ukazuje błękit nieba.

Błękit nieba nad Babią Górą
Niebawem robi się bardzo kolorowo.

Cudowny pejzaż zimy na Babiej Górze
Dróżka wiedzie przez gęste kosówki.

Jest zimno, ale nie aż tak bardzo jak na szczycie góry.

Mgła rzednieje
Przez grzbiet przewijają się jeszcze mgły.

Wschód nad Tatrami
Wschodzące słońce nad Tatrami.

Przez kosówkę
Przed nami Kępa.

Pejzaż zimy na Babiej Górze
Widoki na północny zachód.

Kępa na Babiej Górze
Zakręt ścieżki przed Kępą.

Gdzie jest Kępa na Babiej Górze
Kępa.

Po przerwie opuszczamy Kępę. Idziemy na kolejny przystanek na Sokolicę. Urzeczeni naturą Babiej Góry, popadającej z jednej skrajności w drugą. Przed świtem odpychała nas od swoich szczytów, teraz zachęca do pozostania. Oj, ty babo, babo, jakaś ty niezdecydowana! Dałaś nam dzisiaj pakiet prawdziwie żywych emocji i wrażeń. Pokazałaś nam swoje różne temperamenty. Wdzięczni jesteśmy, że pokazałaś nam zaledwie szczyptę swoich możliwości, które pozwoliły bezpiecznie ciebie zdobyć. Gdybyś naprawdę zamierzała nas zdmuchnąć, z pewnością byśmy nawet nie próbowali na ciebie wyjść.

Strefa kosodrzewiny na Babiej Górze
Zimowa ścieżka przez kosówki.

Zima na Babiej Górze
Śnieżnobiała kosówka
Pośród bajecznych kosówek.

Kosodrzewina
Niezwykły krajobraz bezkresu kosówek.

Kolory wschodu słońca
Niczym brzask jeszcze.

Tatry Bielskie i Wysokie po wschodzie słońca
Tatry i wschód słońca
Tatry po wschodzie słońca.



O godzinie 8.30 zatrzymujemy się na tarasie widokowym Sokolicy. Świetnie widać stąd szczyty Babiej Góry, włącznie z najwyższym Diablakiem, wbitym wciąż w chmurę, choć chmurę znacznie mniejszą niż wcześniej. Wicher tam jednak nie odpuszcza. W Tatrach ponoć wieje teraz halny z prędkością 100 km/h, i to jego kosmyki spadają na Babią Górę. Spoglądamy z Sokolicy na Mosorny Groń, Policę, a potem podziwiamy Beskid Śląski, Beskid Mały i bliższe grzbiety Beskidu Żywieckiego i Beskidu Makowskiego. Jakież to wspaniałe krajobrazy, zachwycające silnie za każdym razem, kiedy tutaj jesteśmy.

Na Sokolicy.

Piękny widok na zbocza Babiej Góry
Babia Góra widziana z Sokolicy. Diablak schowany jest w chmurze.

Pasmo Policy
Widok na Policę.

Barania Góra i Skrzyczne z Babiej Góry
Beskid Śląski z Sokolicy.

Przed nami już tylko leśne zejście Zubrzyckimi Stromiznami na Krowiarki. I żal, że tak szybko to nastąpiło. Z niedowierzeniem spoglądamy na godzinę: jest 9.00, gdy wchodzimy na Krowiarki. Babia Góra jak zawsze owładnęła nasze umysły swoimi urokami i pomimo wiatrów, zachwyciła nas podczas drogi powrotnej walorami estetycznymi, jakich dotąd nie widzieliśmy. To niezwykła góra. Wszystko wyglądało na niej jak w baśni, i trudno uwierzyć w to, że w niej uczestniczyliśmy. Z mroku nocy wyłonił się nam już wspaniały dzień, kolejny w 2021 roku. 


2 komentarze:

  1. Co się dzieje? Zaczynam się o Was martwić! Koniec wędrowania? przecież to niemożliwe... mam nadzieję, że to nie choroba powoduje, że ten post jest ostatnim. Kocham Was! i wiem, że wielu dreptaczy tak to odczuwa. Dajcie jakiś znak życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy zdrowi i wędrujemy, a w tak zwanym międzyczasie troszkę remontujemy i nie na wszystko starcza czasu. Serdecznie dziękujemy za przyjacielską troskę, lada dzień odwdzięczymy się nowym postem. Póki co wczytujemy się w https://moje-wedrowki.blogspot.com/. Pozdrawiamy.

      Usuń

Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.