W Gorce poszliśmy na pożegnanie zimy. W dolinkach pojawiły się pierwsze krokusy, jeszcze skulone, ale tylko patrzeć, jak słońce je ogrzeje i rozchylą szeroko swe kielichy. Ta zima pod względem aury była dość zaskakująca i nie była to najpiękniejsza zima. Dzisiaj również nie mamy pewności aury, ale do wędrówki ma być nie taka zła. Zaplanowana trasa pokrywa się częściowo z dwoma naszymi wycieczkami z 2021 roku. Wciąż czujemy do nich pewien sentyment, choć był to okres epidemii covid-19, którego nie chcielibyśmy ponownie w naszym życiu.
|
W Obidowej nad potokiem Lepietnica. |
Wycieczkę rozpoczynamy w wąskiej dolince Lepietnicy, w którą nieraz spoglądaliśmy podczas drogi z Turbacza na Stare Wierchy. Usadowiona jest w niej duża wieś Obidowa. Na Stare Wierchy prowadzi stąd najkrótszy szlak turystyczny. Miejsce to zapewne jest też znane wśród sympatyków narciarstwa śladowego, gdyż zaczyna się tu i kończy szlak narciarski na Turbacz o nazwie „Śladami Olimpijczyków”. Rozpoczynamy u zbiegu potoków Lepietnicy i Obidowca. Przechodzimy mostem przez ten drugi potok, potem przez płytki bród jego dopływu, który przelewa się przez wiejską drogę. Podążamy dalej w górę zbocza pokrytego głównie łąkami, na których widoczne są pierwsze tegoroczne krokusy. Z nostalgią przemierzamy zakręt drogi, przy którym ostatnim razem zrobiliśmy sobie piknik obiadowy. Niedaleko stąd droga wchodzi do lasu. O godzinie 9.30 osiągamy grzbiet wierzchowiny, na którym ścieli się polana Stare Wierchy, znana z popularnego schroniska.
|
Spojrzenie na dolinę Lepietnicy. |
|
Pąki krokusów. |
|
Droga na Stare Wierchy. |
|
Schronisko PTTK im. Czesława Trybowskiego na Starych Wierchach (968 m n.p.m.). |
Schronisko PTTK im. Czesława Trybowskiego na Starych Wierchach położone jest na wysokości 968 m n.p.m. Otwarto je w 1974 roku. Pierwsze schronisko funkcjonowało tu od 1932 roku, ale podczas II wojny światowej zostało zdewastowane i rozkradziona, a na koniec spalone w 1945 roku. Jest dość ciepło więc zostajemy na zewnątrz schroniska. Zamawiamy kawę, szarlotkę i robimy sobie kawową przerwę do godziny 9.40.
|
Polana Stare Wierchy (Krakuska). |
Zaczyna mżyć i zanosi się, że utrzyma się to dłużej, bo nie ma wiatru, który by przegonił te chmury. Czerwonym szlakiem podążamy w kierunku Turbacza. Najpierw pokonujemy ostrzejsze podejście na Groniki (1027 m n.p.m.) przed którym mamy polanę z widokiem na dolinę Lepietnicy, potem mamy przełęcz Pudziska (1000 m n.p.m.) z kolejną polaną z widokiem na Gorzec (1114 m n.p.m.), który kończy jeden z bocznych grzbietów odchodzących z gniazda Turbacza, a którym zamierzamy schodzić z powrotem do Obidowej. Na Pudziskach odbija na południe ścieżka edukacyjna „Wokół doliny Poręby” na Suchorę i Tobołów.
|
Na Groniki. |
Z Pudzisk zaczynamy podejście na Obidowiec, który zdobywamy o godzinie 10.20. Jego szczyt znajduje się dokładnie kilkadziesiąt metrów na północ od szlaku. Na jednym z drzew ktoś nawet zawiesił zafoliowaną, białą karteczkę z nazwą szczytu. Obidowiec porośnięty jest po części lasem, częściowo młodnikami, ale w znacznej mierzy pokryty jest rozległą polaną, zwłaszcza dalej na wschodzie, na której pojawiły się również pąki krokusów. Wkraczamy na nią zaraz za wierzchołkiem, gdzie wiosną 2021 roku nakręciliśmy krótki film instruktażowy dla uczestników niedoszłej wycieczki w Karpaty Ukraińskie. Wierzymy, że kiedyś do niej wrócimy i podążymy dalej na wschód nieistniejącymi szlakami II Rzeczypospolitej, które stanowiły przedłużenie Głównego Szlaku Beskidzkiego, którym podążamy właśnie w tym momencie. Główny Szlak Beskidzki biegnie prawie przez całą długość Gorców przechodząc m.in. Stare Wierchy, Obidowiec i Turbacz.
|
Na Obidowiec. |
|
Obidowiec (1106 m n.p.m.), |
|
Krokusy na polanach Obidowca. |
Idąc dalej przez Obidowiec napotykamy na charakterystyczny pomnik wykonany ze szczątków samolotu postawiony na miejscu katastrofy samolotu sanitarnego L-200 Morava, który rozbił się tutaj 25 maja 1973 roku. Stoi obok tzw. Skałek Skalińskich, ciągnących się po grzbiecie przez około 200 metrów. Tworzą one wał skalnych ambon i odsłonięć zlepieńców i piaskowców. Nazwa skałek ma związek z tamtą katastrofą. Na śmigle współtworzącym pomnik widnieje napis: A. Skalińska, Gdańsk, data katastrofy. Skalińska to nazwisko osoby, która zginęła w katastrofie. Była matką dziecka transportowanego samolotem do Nowego Targu, któremu nic się nie stało. Pilot również przeżył, doznając jednak poważnego urazu kręgosłupa.
|
Miejsce katastrofy samolotu sanitarnego L-200 Morava. |
Mamy godzinę 10.45. Opuszczamy polanę Obidowiec. Droga wkrótce nieco zwyżkuje wchodząc na szczyt Rozdziele (1188 m n.p.m.) Robimy sobie tutaj krótką przerwę. Dalej szlak przykrywają pozostałości śnieżnej pokrywy. Robi się mglisto. Szlak prowadzi pośród młodych świerków. Śnieg niknie, gdy na chwilę wchodzimy do lasu. O godzinie 11.30 docieramy do węzła szlaków. Czerwony GSB odchodzi stąd na szczyt Turbacza, z kolei rowerowa odnoga obchodzi go od północy przeprowadzając przez południowe fragmenty Hali Turbacz. Wybieramy Halę Turbacz, która jest stąd zaledwie kilka minut marszu.
|
Droga na Rozdziele. |
|
Przed rozwidleniem pod Turbaczem. |
Hala Turbacz spowita jest mgłą i pokryta jeszcze cienką warstwą śniegu. Odszukujemy dogodne przejście do Szałasowego Ołtarza, który na stałe wpisał się w krajobraz tej hali. Dzisiaj z względu na mgłę trzeba podejść bliżej, żeby go zobaczyć. Ta niecodzienna konstrukcja upamiętnia mszę odprawioną przez księdza Karola Wojtyłę 17 września 1953 roku na ołtarzu z deski położonej na sianie w wejściu do szałasu, dla towarzyszącej mu grupy młodych ludzi i gorczańskich pasterzy. Szałasowy Ołtarz został odnowiony w 2023 roku. Wracamy na ścieżkę szlaku, która szybko doprowadza nas do Schroniska PTTK na Turbaczu.
|
Schronisko PTTK im. Władysława Orkana na Turbaczu (1283 m n.p.m.). |
Wybija południe, gdy wchodzimy do pełnego turystów schroniska. Udaje się znaleźć wolne miejsca, aby zjeść zakupiony posiłek i napić się kawy. Wspominamy nasze stare pobyty w tym schronisku, szczególnie ten wesoły, rozśpiewany wieczór przed nocką spędzoną tutaj, kiedy po raz trzeci w swoim życiu przemierzaliśmy Główny Szlak Beskidzki z grupą turystów.
O godzinie 13.30 kończymy odpoczynek. Wychodzimy ze schroniska i kierujemy się na najwyższy szczyt Gorców – Turbacz (1310 m n.p.m.). Część osób z naszej grupy wyruszała w dalszą drogę już wcześniej, ale na szczycie okazuje się, że na tyłach zostało nas jeszcze całkiem sporo. Ktoś proponuje wspólną fotografię, ale wcześniej każdy z osobna chce mieć swoją. Gdy przy betonowym cokole robi się w końcu wolne miejsce ustawiamy się do zdjęcia grupowego. O godzinie 13.45 zaczynamy opuszczać szczyt i robi się na nim nagle pusto i zupełnie cicho, i chyb trochę smutno, bo nikt nie chce samotnym być. Olśniewa nas. Taką pustkę przecież czuliśmy tu ostatnim razem, a było to już ponad 3 lata temu, gdy na ziemi panoszyła się epidemia.
|
Pod chatką Ośrodka Kultury Turystyki Górskiej PTTK na Turbaczu. |
|
|
Turbacz (1310 m n.p.m.). |
|
Zachodnie zbocze Turbacza |
Krętą ścieżką schodzimy pomiędzy wiatrołomami i młodnikami, aż do szerszej drogi, na której skręcamy w prawo i po chwili docieramy do węzła szlaków, z którego przed południem udaliśmy się pod Szałasowy Ołtarz. Teraz podążamy w przeciwnym kierunku na Rozdziele. W między czasie słońce zaczyna przenikać przez chmury. Czyżby wkrótce uśmiechnęło się do nas swoim blaskiem. O godzinie 14.15 docieramy na Rozdziele.
Tutaj opuszczamy znakowany szlak pieszy i skręcamy na boczny grzbiet Solniska i Średniego Wierchu, odchodzący w kierunku południowo-zachodnim. Schodzimy na rozległą przełęcz pokrytą w znacznej części halą, na której widzimy jeszcze trochę śniegu. Wkraczamy w tajemnicę naszych wzruszeń i wspomnień z tego mniej uczęszczanego przez turystów odcinka. Gdy odkryliśmy go od razu ułożyliśmy plan jego przejścia. Zrobiliśmy to w listopadzie 2021 roku, a dzisiaj zaprosiliśmy na niego grupę przyjaciół.
|
Widok na Solisko ze stoków Rozdziele. Tutaj opuszczamy znakowany szlak pieszy. |
O godzinie 14.25 zdobywamy Solnisko (1181 m n.p.m.). Jego nazwa pochodzi z czasów pasterstwa. Górale nazywali solniskami miejsca, w których wystawiali sól dla zwierząt. Tym razem wchodzimy dokładnie na jego szczyt, który znajduje się w bardzo blisko drogi grzbietowej. Widoki z niego są nieco ograniczone przez drzewa, ale w sercu pozostaje satysfakcja. Po drugiej stronie szczytu na przełęczy mamy dużą zadaszoną wiatę w otoczeniu młodych, swobodnie rosnących świerków. Miejsce to zwane jest Polaną Kałużna, ale zdaje się, że sukcesja lasu może ją za niedługo wchłonąć. Zatrzymujemy się kilkanaście minut przy wiacie. Potem podążamy na kolejny wierzchołek grzbietu.
|
Polana Kałużna. |
|
Wiata na Polanie Kałużna. |
|
Polana Kałużna. |
Średni Wierch (1122 m n.p.m.) przechodzimy go o godzinie 14.50. Wierzchołek Średniego Wierchu znajduje się na dość rozlegle wypłaszczonej przestrzeni, a więc jest trudno rozpoznawalny w terenie. Jednak nasza droga praktycznie przechodzi przez najwyższy punkt tego szczytu. Dalej podążamy przecinając na przemian las, to jakąś polanę. Pogoda przeinaczyła się już na prawdziwie słoneczną, a przed nami Gorzec (1114 m n.p.m.) – ostatnie wypiętrzenie na grzbiecie, niestety. Za nim przy Polanie Nalewajki stoi niewielka chatka gospodarcza, przy niej ława z ławkami. Zatrzymujemy się przy niej, aby popatrzeć, jak wyrastają ponad trawy pierwsze pąki krokusów. Mija tak prawie pół godziny. Jaka szkoda, że tak szybko, bo nie chce się dalej iść.
|
Średni Wierch (1122 m n.p.m.). |
|
Gorzec (1114 m n.p.m.). |
|
Polana Nalewajki. |
|
Polana Nalewajki. |
|
|
|
|
|
Pierwsze krokusy na Polanie Nalewajki. |
|
Chatka na skraju Polany Nalewajki. |
|
Niezwykłey konar drzewa. |
|
Kolejne krokusy wyrastają. |
Zostało nam już lesiste zejście z grzbietu. Podążamy prosto na azymut, choć wygodna droga skręca na południowy grzbiet i trawersuje zbocze aż do doliny Lepietnicy. Poprowadzony jest tą drogą narciarski szlak „Śladami Olimpijczyków”. To droga dłuższa o 4 kilometry od tej, z która planujemy się zmierzyć. Ostatnim razem zaczęliśmy schodzić mniej uczęszczaną drogą, o ile wcale nie uczęszczaną, która pod koniec zupełnie nam zanikła. Dzisiaj mijamy jej odejście, podążając wyraźniejszą drogą, na której widoczne są ślady opon traktora. Na rozwidleniu wybieramy prawą odnogę, która w pewnym momencie kończy się zejściem do drugiej odnogi. Gdy słuchać już odgłosy wsi, droga przez moment robi się dość stroma i kamienista. Mamy kolejne rozwidlenie, ale obie drogi schodzą się szybciej niż po wcześniejszym rozwidleniu. Nasza wycieczka zbliża się do swego zakończenia.
|
Odejście nieużywanej drogi. |
|
Drogi rozchodzą się i schodzą na zejściu do Obidowej. |
|
Kamienisty fragment drogi. |
O godzinie 16.20 wychodzimy z lasu na asfaltową drogę wiejską. Jesteśmy z powrotem w Obidowej. Za nami niezwykle przyjemna przechadzka z sympatycznymi ludźmi. Ta krótka trasa uświadamia nam, że chce się nam więcej takich górskich przechadzek. Dni zbyt szybko upływają nam w życiu.
|
Obidowa. |
|
Nad potokiem Lepietnicy. |
Ten przyjemny, choć w pierwszej części bardzo pochmurny dzień zapadnie w naszej pamięci jako kolejne urokliwe przeżycie, ale też zarazem jako niespodzewane pożegnanie zimy. Śnieg już raczej nie powróci na gorczańskie grzbiety, a jego resztki z pewnością stopnieją w najbiższych dniach. Prognozy pogody wieszczą ocieplenie.
Do domu wracamy wcześnie, a nastały wieczór przywołuje miłe wspomnienie tego dnia. Życie jest zbyt krótkie, aby jedynie na nie spoglądać przez okno. Życie jest po to, aby nim żyć, a nie oszczędzać go na później.
Dziękujemy wszystkim tym, z którymi wędrowaliśmy i tym, z którymi mieliśmy przyjemność spotkania się na szlaku. To był naprawdę dobry dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz