Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

sobota, 7 listopada 2020

Gorczańska listopadówka przez Bukowinę Obidowską

Mgły snują się od świtu. Bezchmurna aura nie chce nadejść, ale liczymy na taką. Synoptycy chyba się nie pomylili, bo przecież ma to być wspaniała wycieczka ozdobiona najpiękniejszymi gorczańskimi krajobrazami. Późny jesienny czas sprzyja najbardziej ich podziwianiu, kiedy z drzew masowo opadają liście, wpadając przy tym w lekkie kołysanie, niczym kołyska tuląca do snu zimowego. Tylko chmur i mgieł nie może być. Niestety lato przeleciało już, a jesień nabiera tempa. O zbliżającej się zimie sygnały dają niskie temperatury, coraz śmielej zbliżające się nocą do zera stopni. I dzień też już mamy króciutki, i dzisiaj też plecak nie leciutki, lecz taki zawsze mamy na kilkudniówki. Dwa dni w Gorcach zaczynamy w ten mglisty poranek, choć może to już nie poranek, gdy wysiadamy z autobusu.

TRASA:
Klikuszowa (673 m n.p.m.) [czarny szlak] Suchy Dział (779 m n.p.m.) Bukowina Obidowska (1039 m n.p.m.) Hrube (1027 m n.p.m.) Bukowina Miejska, rozstaj (1119 m n.p.m.) Wisielakówka (1216 m n.p.m.) Schronisko PTTK Turbacz (1283 m n.p.m.) Turbacza (1310 m n.p.m.) Schronisko PTTK Turbacz (1283 m n.p.m.)

OPIS:
klikuszowa
Klikuszowa - początek szlaku.
Mamy godzinę 8.30. Nad wsią Klikuszowa unosi się gęsta mgła. Klikuszowa jest dobrą bazą wypadową w Gorce i na szczyt Turbacza. Z centrum wsi od szosy Zakopianki prowadzi na niego czarny szlak. W pewnym sensie wędrówka tym szlakiem nawiązuje do naszego kwietniowego wypadu w Gorce, kiedy podążaliśmy grzbietem Obidowca i Obidowej. Wówczas to właśnie pojawiła się koncepcja przejścia, które dzisiaj zaczynamy w Klikuszowej. To wieś, przez którą nieskończoną ilość razy przejeżdżaliśmy, lecz nigdy nie mieliśmy okazji pospacerowania. Z okien autokarów największe emocje wzbudzał oczywiście góral łowiący ryby w przykościelnym stawku, stojący tam od lat. Jak pamięcią sięgnąć, to dla nas zawsze tam stał wskazując pogodę podróżnym zmierzającym w Tatry. Jak to mówią, gdy wędkę trzyma uniesioną ku górze to pogoda będzie, a jak w dół to nie będzie. No i dla nas zawsze pokazywał, że pogoda będzie. Dzisiaj mamy okazję przyjrzeć się z bliższa owemu góralowi oraz świątyni św. Marcina wzniesionej w latach 1878-1889. Kościół istniał tu dużo wcześniej, bo Klikuszowa jest bardzo starą wsią. Istniał tu już w XIV wieku. Klikuszowa liczy sobie kilkaset lat. Jej początki giną w mrokach dziejów. Tereny te należały wówczas do Cystersów ze Szczyrzyca. Otrzymali je w XIII wieku, kiedy były jeszcze pustkowiem podtatrzańskim. W ten sposób mnichom rozszerzył się kompleks dóbr, które posiadali w Beskidzie Wyspowym. Jednak przed 1338 rokiem król Władysław Łokietek lub Kazimierz Wielki odebrał szczyrzyckim cystersom nowotarskie tereny, obejmujące m.in. obecną Klikuszową, czyniąc z nich królewszczyznę. Zapewne osada nad tutejszym potokiem Lepietnica już istniała, bo przed 1350 rokiem wzmiankowano o niej w wykazach świętopietrza. W 1389 roku król Władysław Jagiełło wydał akt, który przeniósł prawo magdeburskie na tą młodą jeszcze osadę. Klikuszowa rozwijała się przez stulecia jako charakterystyczna dla osadnictwa w rejonach górskich łańcuchówka dolinna. Zabudowa skupiała się przy brzegach Lepietnicy, a obecnie rozbudowuje się w kierunku Nowego Targu. Współczesny krajobraz Klikuszowej urozmaicają przydrożne kapliczki oraz kilka zachowanych starych, drewnianych domów.

lepietnica
Lepietnica.

kosciol
Kościół św. Marcina w Klikuszowej.

goral
Góral łowiący ryby.

spichlerz
Przedwojenna piwnica.

Od skrzyżowania dróg w Klikuszowej idziemy dalej w stronę Nowego Targu i Zakopanego. Zostawiamy za sobą kościół św. Marcina, przechodzimy na drugą stronę szosy. Po przejściu wzdłuż muru cmentarza parafialnego, zakręcamy za jego murem w lewo. Od drugiej strony biegnie wąska droga asfaltowa, na którą wprowadzają nas znaki szlaku. Dalej tą drogą sukcesywnie, aczkolwiek dość spokojnie zdobywamy wysokość na grzbiecie. Robi się co raz cieplej, ale krajobraz wciąż tonie w gęstej mgle, przez którą przebijają się promyki słońca. W ich jaskrawości lśnić zaczynają kropelki rosy uczepione brzozowych gałązek i źdźbeł traw. Łagodne zbocza Pańskiego Działka (740 m n.p.m.), przez który maszerujemy pokryte są łąkami, albo zagonami pól. Wtem wchodzimy na krótko w niewielki lasek, za którym przechodzimy przez bardzo płytkie siodełko z skrzyżowaniem dróg. Z lewej widzimy jedną z niedawno zbudowanych tras centrum narciarstwa biegowego (nawet w lecie można z nich korzystać i jeździć na nartorolkach).

cmentarzem
Droga za cmentarzem.

krople2
krople
Okroplone trawy i gałęzie drzew.

skrzyzowanie
Skrzyżowanie dróg (idziemy w prawo).

Za siodełkiem droga wiedzie skrajem kolejnego lasku. Zanim zagłębi się zupełnie w lesie, przechodzi obok zadaszonej wiaty z grillem. Postanawiamy skorzystać z niej i robimy sobie przerwę na kawę. Mamy godzinę 9.05. Znajdujemy się na górnej granicy mgieł. Nad nami dominuje coraz bardziej błękitne niebo. Słońce nie ma problemów przebić się do nas. Robi się cudownie pięknie. O godzinie 10.00, gdy kończymy przerwę mgły znikają zupełnie. W powietrzu snują się jedynie niewielkie smużki chmur. Zostajemy w koszulkach, bo robi się wyjątkowo gorąco jak na listopad. Można by pomyśleć, że to wcale nie jest listopad.

Przechodzimy skrajem polany ciągnącej się na prawo od naszej drogi. Jest nieduża, otoczona lasem. Stoi na niej drewniany domek. Od centrum narciarstwa biegowego podążamy szeroką drogą gruntową. Generalnie bardzo wygodną, z wyjątkiem może krótkich błotnistych odcinków, z którymi jednak nie ma większych problemów. Trochę trudniej, gdy są rozjeżdżone przez miłośników quadów. Gdzieniegdzie pojawiają się odcinki kamieniste, głównie tam gdzie grzbiet nieco ostrzej pnie się w górę. Przy tych kamienistych dróżkach zwykle gęstnieje las, złożony z wielu młodych drzew tworzących gęste zagajniki. Zresztą momentami jest on tak zwarty, że człowiek nie dałby rady przecisnąć się przez niego.

wiata
Pierwsza przy szlaku polana z wiatą.

Mglistość snuje się ponad trawami.

polanka
Polanka. Zaczyna dominować błękitne niebo.

Wleczemy się na początku, szwendamy się na boki w poszukiwaniu grzybów. Smakowicie pasowałyby do jajecznicy, którą planujemy sobie zrobić na trasie naszego przejścia, dzisiaj lub może jutro. O godzinie 10.55 wchodzimy w strefę pięknych brzózek, choć w znacznym stopniu już ogołoconych z listków. Dołem wśród nich w podszyciu wyrastają zielone jodełki. Z prawej przez wąski pas drzew prześwituje przestrzeń polany z bacówką. Miejsce to zwie się Smolenisko. Skręcamy do niej. Z górnych partii polany rozpościera się zapierająca dech w piersiach panorama Tatr. Przed nimi obszar nakryty jest niezwykłym morzem chmur, przez które przebijają się jedynie wierzchołki Pienin znajdujących się na południowym wschodzie. Po chwili przechodzimy nieco dalej, gdzie na południowych zboczach grzbietu rozciąga się jeszcze większa polana Matyjówka, z której widoki są jeszcze bardziej oszałamiające. Dawniej Matyjówka była wykorzystywana pastersko, ale podobnie jak w przypadku wielu innych polan gorczańskich jej właściciele wykorzystują ją obecnie w celach rekreacyjnych. Stoi na niej nieduży domek letni i kapliczka.

drozka
Dróżka szlaku.

kamienista
Kamienista droga przez zwarty las.

boczne
boczne
Na bocznych dróżkach.

brzoza
Grupa brzóz.

smolenisko
smolenisko
Smolenisko.

tatry
tatry
Fenomenalny widok na Tatry.

pieniny
pieniny
Widok w stronę Pienin.

drogamatyjowka
Droga przez Matyjówką.

Kapliczka na Matyjówce.

matyjowka
Matyjówka.

pieniny
W stronę Pienin z Matyjówki.

tatry
W stronę Tatr z Matyjówki.

Będąc jeszcze w zachwycie wspaniałością widoków z polany o godzinie 11.30 ruszamy w dalszą drogę. Po 10 minutach mijamy odejście do Koliby na Łapsowej Polanie. Odchodzący ku niej szlak prowadzi na kolejną piękną i widokową polanę, a potem przez Marfianą Górę schodzi do Nowego Targu. Tymczasem nasza droga wznosi się miarowo ku Bukowinie Obidowskiej (1039 m n.p.m.), ale prowadzi nie wprost na jej wierzchołek, lecz kieruje się tuż pod niego na południowe stoki tego grzbietowego wypiętrzenia. Na jej wierzchołek można łatwo dostać się korzystając z jednej z dróżek. Sieć dróżek jest wyjątkowo bogata. Grzbiet jest nimi wręcz poszatkowany. Jedna z takich dróżek odchodzi od węzła szlaku znajdującego tuż za szczytem Bukowiny Obidowskiej i przechodzi przez ładne polany, sięgające niemal szczytu góry. Na węźle szlaków nasz czarny szlak zostaje przecięty szlakiem zielonym, łączącym Nowy Targ i Obidową, a idąc tym szlakiem dalej od Obidowej można nim w nieco ponad pół godziny dostać się na Stare Wierchy. O godzinie 11.55 mijamy ten rozstaj.

polana
Kolejna polana powyżej Matyjówki.

koliby
Rozstaj z odejściem szlaku do Koliby na Łapsowej Polanie.

kruk
Kruk.
Z pewnością poszwendalibyśmy się tymi bocznymi dróżkami, gdyby tylko dzień był dłuższy. Maszerujemy dalej trzymając się czarnego szlaku, przechodząc ciągi zarastających polan, czy leśne zakamarki, które z roku na rok są tutaj coraz gęstsze. Około 12.25 przechodzimy przez jeszcze nie do końca zarośnięty wierzchołek Hrube (1027 m n.p.m.), skąd krótkim zejściem osiągamy przełęczkę, za którą zaczynamy dłuższe podejście na Bukowinę Miejską (1143 m n.p.m.). Przemieszczamy się dalej przez zróżnicowane obszary, przez iglasty młodniki, pośród gromad rosłych buków, czy też skrajem kolejnych polan. Po lewej prezentuje się nam grzbiet równoległy do naszego, jak też do grzbietu Obidowca położonego za nim i stąd też niewidocznego z naszego położenia. To ciekawy grzbiet i widać na nim sieć ścieżek oraz kilka wiat, bądź schronów, choć nie prowadzą nimi żadne znakowane szlaki turystyczne.

rozlewisko
Kilka takich rozlewisk musimy ominąć.

hrube
Hrube.

hrubem
Droga za Hrubem.

podejscie
podejscie
podejscie
Urokliwy odcinek podejścia na Bukowinę Miejską.

polany
Początek ciągu polan na grzebiecie Miejskiego Wierchu.

rozjezdzona
Trochę rozjeżdżona droga. 

kapliczka
Kapliczka Myśliwych na Bukowinie Miejskiej.

O godzinie 13.00 docieramy na rozstaj pod Miejskim Wierchem, zwanym również Bukowiną Miejską. Znajduje się przy nim Kapliczka Myśliwych z ołtarzem polowym. Stoi pod lasem na obrzeżu Polany Wszołowej. Ufundowana została w 2003 roku przez Koło Łowieckie „Krokus” z Nowego Targu i odbywają się przy niej msze na rozpoczęcie i zakończenie sezonu łowieckiego. Idziemy dalej, ponieważ dogodne miejsce aby przysiąść jest zajęte. Dochodzi tutaj popularny szlak z nowotarskiego Kowańca.

Cały czas po lewej towarzyszy mamy długi pas hal. Pokazuje się nam już rozłożysty Turbacz. Widok na najwyższy szczyt Gorców należy do najbardziej okazałych. Wzdłuż hali, łączącej kolejne dawne polany pasterskie, wiedzie szeroka droga. Niebawem obniża się po minięciu wierzchołka Bukowiny Miejskiej (1143 m n.p.m.). Droga ta przechodzi bardzo blisko jego kulminacji. Mimo dużej szerokości tej drogi trudno dzisiaj znaleźć część pozbawioną błota. Za siodełkiem przełęczy jest już zdecydowanie lepiej. Za Polaną Grajcarową kierujemy się powoli na północny wschód, czyli wprost na Turbacz, ale po drodze mamy jeszcze jedno wzniesienie na grani. Nosi nazwę Wisielakówka (1216 m n.p.m.), a jej nazwa odnosi się do sprawowanych na niej pochówków dla samobójców, czyli m.in. wisielców. Samobójcy nie mogli być pochowani na terenie wsi z przesądu, że mogli sprowadzić na wieś nieszczęścia. Dzisiaj nie ma już śladów po tych pochówkach.

szczyt
hala
Okazały Turbacz z Hali Bukowina Miejska.

grajcarowa
Polana Grajcarowa.

zachodd
zachod
Widok na Babią Górę z Polany Rusnakowej.

W latach 1925–1933 na Wisielakówce stało pierwsze gorczańskie schronisko, zbudowane według projektu Karola Stryjeńskiego. W 1927 nadano mu imię Władysława Orkana. Na początku mogło pomieścić 25 osób, a po późniejszej przebudowie dokonanej w 1931 roku jego pojemność wzrosła do 62 osób. Schronisko to spłonęło w nocy z 16 na 17 listopada 1933 roku (prawdopodobnie zostało podpalone przez kłusowników, którzy nie chcieli tutaj turystów). Przed wierzchołkiem Wisielakówki mamy Polanę Rusnakową. W górnych położeniach tej polany stoi unikatowa Kaplicy Matki Bożej Królowej Gorców. Nazywana jest też kaplicą papieską, albo partyzancką, gdyż w jej architekturze odnaleźć można nie tylko elementy religijne, ale również mnóstwo symboliki papieskiej oraz historyczno-patriotycznej. Kaplica ta została zbudowana w 1979 roku, czyli w roku wizyty papieża Jana Pawła II na Podhalu. W tej chwili kaplica jest zamknięta, a więc nie wejdziemy do jej wnętrza. Wnętrze kaplicę prezentujemy w kilku wcześniejszych relacjach, do których odsyłamy. Opisaliśmy stan przed i po renowacji przeprowadzonej kilka lat temu, w wyniku której wprowadzono pewne zmiany do wystroju kaplicy. Przy kaplicy stoi drewniana dzwonnica, a powyżej niej symboliczny grób katyński z wystającymi z ziemi dłońmi. Na polanie przy kaplicy jest też wiele ławek, które przydają się podczas nabożeństw odprawianych na ołtarzu polowym. Korzystamy z nich, bo jest już 13.40. Trzeba przyrządzić sobie jakiś posiłek. Dzisiaj na obiad serwujemy sobie pulpety w sosie. Pycha!

kaplica
Kaplica na Polanie Rusnakowej.

Cienie szybko wydłużają się po polanie. To znak, że słońce jest coraz niżej. O godzinie 14.30 zbieramy się do dalszej drogi, aby przed zachodem zagościć na szczycie Turbacza. Chwilę później zaczynamy już bezpośrednie podejście na Turbacz. Jeszcze tylko Długie Młaki, pięknie widokowa polana ścieląca się między Wisielakówką i Turbaczem, z której możemy spojrzeć na całe Pieniny, zerknąć na wschodnie krańce Gorców z Lubaniem i sięgnąć wzrokiem dalej na Beskid Sądecki. Widać tam wspaniale Prehybę i Radziejową. Na południu zaś nie można nie wspomnieć o Tatrach, ale im przyjrzymy się dokładnie za chwilę. Cudowna aura dzisiaj sprawiła nam fenomenalnie widokowy dzień.

mpieniny
Małe Pieniny.

pieninyw
Pieniny Właściwe.

pieninys
Pieniny Spiskie.

lubon
Luboń, a dalej Pasmo Radziejowej.

wysokie
Tatry Wysokie.

turbacz
Droga na zboczach Turbacza.

Większość turystów, a właściwie to już wszyscy idą tylko w jednym kierunku – w dół. Tylko my podążamy w górę. Wkrótce ponad nami widoczny jest już szczyt Turbacza. Z roku na rok jest bardziej ogołocony z drzew. Las, który go porastał choruje. Z drugiej strony to pewnie lepiej, bo nie każda góra musi być zarośnięta lasem. Turbacz sto lat temu, jak czytamy w starych przewodnikach, olśniewał rozległą panoramą, a to dlatego, że jego wierzchołek był wówczas bezleśny. Ponoć można było wtedy dostrzec również Kraków. O godzinie 15.00 dochodzimy do schroniska. Parę osób kręci się jeszcze koło niego, a dokładnie przed „oknem życia”, czyli okienkiem, przez które sprzedawane jest jedzenie i napoje. Tylko w tym zakresie działa obecnie schronisko po ostatnich decyzjach rządowych związanych z epidemią koronawirusa. Dla nas żadne to zmartwienie, bo dom mamy w plecaku.

zbocza
Zbocza pod wierzchołkiem Turbacza.

widok
widok
Widoki ze szlaku powyżej polany Długie Młaki.

schronisko
Schronisko PTTK na Turbaczu.

las
Przetrzebiony las na Turbaczu.

Podążamy na wierzchołek zanim dzień definitywnie się zakończy. Na szczycie Turbacza (1310 m n.p.m.) jest już kilka osób. Przybyli tutaj w tym samym celu: pokłonić się słońcu na pożegnanie wspaniałego dnia. Słońce nie zawiodło nas dzisiaj. Dzięki niemu mieliśmy pokaz krajobrazu w najlepszym świetle. Widowisko potrzebuje dobrego światła, a słońce w swojej roli było dzisiaj wyborne. Najcudowniejsze momenty pozostawiło nam jednak na sam koniec. Przed szesnastą spektakl dnia dochodzi do wspaniałego finału. Ogarniają nas największe emocje i chwile ogromnego uniesienia - zdumieni i zauroczeni żegnamy dzień.

tatry
Tatry.

szczyt


szczyt
Na szczycie.

zachod
Spojrzenie na zachód. Godzina 15:59.

Godzina 16:10:17.

Godzina 16:10:19.

Godzina 16:10:47.

Godzina 16:10:57.

Godzina 16:11:01.

Godzina 16:11:16.

pozachodzie
Godzina 16:17:18.

pozachodzie
Turbacz po zachodzie słońca.

luna
luna
A nad Tatrami unosi się jeszcze czerwono-żółta łuna.

Słońca już nie widać wcale. A nad Tatrami unosi się jeszcze świetlista, czerwono-żółta łuna. Zmrok zapada szybko, przychodzi błyskawicznie chłód. Musimy sobie znaleźć jakieś miejsce na nockę, zanim ściemni się zupełnie. Moc drzemie w nas duża. Byle tylko niedźwiedź też spał wygodnie i spokojnie. Dobrej nocy życzymy wszystkim. Śpijcie dobrze i niech żaden hałas wam nie przeszkadza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.