Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

piątek, 9 maja 2014

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.1)

Wędrówka historycznego Redyku Karpackiego została zakończona. Pasterze z owcami szczęśliwie dotarli do celu. Przemierzyli setki kilometrów karpackimi szlakami i halami, którymi niegdyś wędrowali Wołosi. Ponad cztery miesiące trwała ich misja. Co czuli, gdy wspinali się na Karlův kopec - ostatnie wzniesienie na swoim szlaku. Zapewne otaczały ich podobne uczucia do tych, których sami doświadczamy kończąc wielodniową górską wędrówkę. To taka dziwna mieszanka radości, satysfakcji, ale jednocześnie smutku i żalu. Gdy przychodzi ten ostatni dzień na szlaku człek tak sobie myśli: szczęśliwie udało się przemierzyć szlak, wytrwać trudy wędrówki, doznać wspaniałego spotkania z przyrodą i kulturą, poznać wspaniałych ludzi... i cóż... trzeba już kończyć, powrócić do codzienności, choć tego dnia ciężki plecak w jakiś cudowny sposób przestaje już ciążyć na ramionach. Ktoś, kto choć raz odważył się oddać wielodniowej wędrówce, zdać się na los natury, zawierzyć swoim siłom i wytrwałości – nigdy nie będzie już tym samym człowiekiem. Po wędrówce wróci do domu, gdzie zacznie myśleć o nowych szlakach i kolejnym wyzwaniu, tak jakby to było najprzedniejszą jego naturą.

Kilkakrotnie mieliśmy okazję spotkać pasterzy Redyku na szlaku pasterskiej wędrówki. Słuchaliśmy z zapartym tchem opowieści o ich misji, przeżyciach, zmaganiach oraz o pięknie i bogactwie kulturowym Karpat. Wszystkie te opowieści skleciły się w jedną fascynującą historię, mającą swój początek i koniec, prolog i epilog. Spróbujmy ją opowiedzieć.

Najpierw spotkał się baca z bacą

Rozpoczęcie Redyku.
Sylviu Căţean z Rotbav - współorganizator
Redyku, czaban i właściciel około 2000 owiec.
W 2010 roku na Targach Produktów Regionalnych w Turynie spotkało się dwóch młodych baców - Piotr Kohut z polskiego Koniakowa i Silviu Căţean z rumuńskiego Rotbav, a jak powiadają: gdy baca spotka bacę musi zdarzyć się coś ważnego. Piotr miał już w głowie zamysł pasterskiej wędrówki przez Karpaty dla złożenia hołdu wołoskiemu dziedzictwu oraz promocji ich kultury. I choć trudno było się im dogadać po polsku, czy też po rumuńsku, znaleźli wspólny język dzięki słowom, które obydwaj znali. Słowa „redyk”, „koliba”, „szałas” były dla nich jednoznacznie zrozumiałe. Silviu Căţean wraz ze swoim bratem George’m podchwycili pomysł organizacji Redyku Karpackiego łańcuchem Karpat, od rumuńskiego Siedmiogrodu, przez Ukrainę, Polskę do czeskiego Rožnova pod Radhoštěm.

Historyczna chwila zaczęła się urzeczywistniać. Rozpoczęły się przygotowania... minął 2011 rok, minął 2012, nadszedł kolejny 2013, kiedy jeszcze powątpiewali, że to może za wcześnie, że jeszcze nie są gotowi. Wówczas jednak zapadła spontaniczna decyzja: teraz!

Nasza opowieść została zainspirowana wykładem Adama Kitkowskiego, zakopiańskiego publicysty i nieodłącznego towarzysza Redyku Karpackiego 2013. Mieliśmy przyjemność wysłuchać go w dniu 12.09.2013 roku podczas spotkania w obiektach „Libušín” na przełęczy Pustevny w Beskidzie Śląsko-Morawskim. Do napisania tej opowieści skłoniły nas również emocje jakie wyzwoliła w nas wędrówka Redyku Karpackiego, a także niezapomniane przeżycia i wrażenia, jakich doznaliśmy podczas spotkań z pasterzami, rozmów i zasłyszanych opowieści na trasie.

Opowieść została zilustrowana fotografiami, których autorami są: Józef Michałek, Marek Zaniewski, Michał Milerski, Adam Kitkowski, George Căţean oraz my sami, czyli Dorota i Marek Szala. Fotografie nie naszego autorstwa pochodzą ze strony www.redykkarpacki.pl. Zostały wykorzystane za zgodą Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne”, za którą bardzo dziękujemy.
Zamieszczone w tekstach dialogi zostały zacytowane z relacji Adama Kitkowskiego publikowanych na stronie Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne” www.transhumance.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.