Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

sobota, 12 października 2024

Na Potrójnej grzybów wciąż wcale nie mało, a widoki również pyszne

Wyruszamy tak jak tydzień temu z osady Kocierz-Basie, ale trochę wcześniej, bo udaje się tu dojechać jeszcze przed godziną 8.00. Zaraz wyruszymy stąd z leśnego parkingu wprost w kierunku szczytu Potrójnej. Parking jest zapełniony prywatnymi pojazdami, ale udaje się nam wcisnąć jeszcze jedno auto. Ludzie wyruszyli na grzybobranie licznie, podobnie jak tydzień temu; ale wtedy był ogromny wysyp grzybów, jak już wszyscy wiedzą. Ilość grzybów jaka pojawiła się wówczas w tutejszych i innych lasach przerosła wszelkie oczekiwania. Zostaliśmy zaskoczeni zupełnie; nie byliśmy do tego przygotowani, bo cele mieliśmy inne. Dzisiaj przyjechaliśmy tu lepiej przygotowani z nadzieją, że zbiory znowu będą obfite.


TRASA:
Kocierz Basie (579 m n.p.m.) – Przełęcz Skaliste (726 m n.p.m.) Potrójna, Czarny Groń (888 m n.p.m.) – Chatka na Potrójnej (859 m n.p.m.) Przełęcz Zakocierska (779 m n.p.m.) Beskid (826 m n.p.m.) Przełęcz Zakocierska (779 m n.p.m.) Zbójeckie Okno Kocierz Basie (579 m n.p.m.)

Wybieramy inną drogę niż ostatnio, a mianowicie nie oznakowaną żadnym turystycznym szlakiem. To droga prowadząca na Przełęcz Skaliste, która odchodzi tutaj od parkingu. 

Ścieżka w miarę spokojnie pozwala nam pokonywać kolejne metry przewyższenia. W runie las nie jest bardzo zagęszczony niską roślinnością. Bez większych problemów przedzieramy się coraz wyżej. Kilka borowików jeszcze tutaj rośnie niezauważonych przez grzybiarzy, którzy dzisiaj byli tutaj przed nami. Wnet trafiamy na szerszą wygodną dróżkę, której nie mamy na naszych mapach. Prowadzi zapewne również w okolice Przełęczy Skaliste. Idziemy na przemian to dróżką, to obrzeżem lasu, bo proszą nas o to kolejne grzyby, które rosną tu w samotności, pojedynczo.

Wtem wychodzimy na polanę Mazurka, gdzie stoi dom z pasieką. Na polanie rośnie kilka świerków, a pod nimi kolejne okazy, ale jak okazuje się nie są do uwielbiane przez nas kanie czubajki, choć bardzo są do nich podobne. Wkrótce zdradzają to nam same, gdy blaszki pod ich kapeluszem zaczynają czerwienić się. To czubajnik czerwieniejący, generalnie uznawany za jadalny, lecz jest mało smaczny i może powodować przejściowe dolegliwości żołądkowo-jelitowe często jednak bywa z nią mylona. Rezygnujemy z nich.

Miejsce upamiętniające Rajd Rodzin A.D. 15.05.2021
(stoi na skraju lasu po zachodniej stronie).
Idziemy wyżej lewą stroną polany, gdzie las jest bardziej przejrzysty. Widzimy rodzinę z koszami pełnymi grzybów siedzącą na konarach. Zasłużony odpoczynek i kanapkę. Nasze torby również zapełniają się powoli, a powyżej polany szybciej. Nasz odpoczynek jeszcz nie teraz. Ten obszar jest mniej wyzbierany, bo komu chciałoby się wychodzić tak wysoko. Większość ludzi chodzi na grzyny niżej. Wkrótce osiągamy grzbiet pasma - Przełęcz Skaliste (726 m n.p.m.). Skręcamy w prawo i idziemy lasem w pobliżu drogi grzbietowej z wytyczonym czerwonym szlakiem Małego Szlaku Beskidzkiego. Podążamy na szczyt Potrójnej, aż w końcu wychodzimy na rozległe,   otwarte tereny szczytowe Potrójnej. Jest pięknie.
Potrójna (Czarny Groń).


Potrójna, Czarny Groń (888 m n.p.m.).

Mijamy od zachodu niższy wierzchołek góry. Idziemy na styku z lasem, potem oddalamy się od niego i stajemy na głównym wierzchołku Potrójnej (888 m n.p.m.). Szczyt znany jest również pod nazwą Czarny Groń. Dzisiaj mamy z niego ładne widoki wokół. Dokolna, urocza panorama opisana na tablicach jest dzisiaj w pełni widoczna, włącznie z grzbietem, po którym wędrowaliśmy zaledwie tydzień temu na Leskowiec. Potrójna kusi jeszcze czymś - nie odmówimy sobie wizyty w Chatce u Ani i Rafała. Zbyt silnie zasmakowaliśmy w drożdżówkach, aby sobie nie sprawdzić, co dzisiaj podają w Chatce na Potrójnej. Dzisiaj gospodarze serwują trzy rodzaje drożdżówek: ze śliwkami, nutellą i z truskawkami.

Hatele.

Chatka na Potrójnej.

Chatka na Potrójnej.

Hatele.

W stronę Łamanej Skały i Leskowca.

Po wyjściu z Chatki ruszamy dróżką przez osadę Hatele w kierunku Przełęczy   Zakocierskiej, tak samo jak tydzień temu. Dalej wzdłuż czerwonego szlaku wspinamy się na wzniesienie ponad inną chatką, zwaną podobnie, jak ta w której gościliśmy. Z tego też względu Chatka pod Potrójną bywa mylona przez turystów z Chatką na Potrójną. Torby mamy zapełnione już chyba w połowie, a właśnie teraz zaczynają się prawdziwe grzybowe żniwa. Przez niektóre zarośnięte miejsca trudno się przedrzeć, w innych penetrację nieco utrudniają skałki. Na północnym stromym zboczu odnajdujemy największe okazy maślaków. Już wiemy, że to będzie bardzo udane grzybobranie. Torby są już dość ciężkie. Trzeba je teraz znieść na dół. Wracamy zatem na Przełęcz Zakocierską, a stamtąd kierujemy się na żółty szlak wymalowany przez gospodarzy Chatki pod Potrójną. Schodzimy z powrotem do przysiółka Kocierz-Basie, lecz nie tak szybko, oj nie... Spędzamy mnóstwo czasu pod drugiej stronie drogi pod Zbójeckim Oknem; może godzinę, albo dłużej trwa kluczenie między drzewami. Nie jesteśmy w stanie wyjść z lasu, gdzie czekają nas takie obfite zbiory. Jakże się oprzeć szlachetnym borowikom i ceglastoporym. Mamy już prawie pełne torby, a wciąż nie zeszliśmy niżej Zbójeckiego Okna. Jak zmieścić to wszystko w torbach. Dość może tego.


Zbójeckie Okno.

Dość zbierania. Trzeba wracać do domu. Wracamy na dróżkę naszego szlaku i ruszamy szybszym krokiem w dół, gdy niebawem niespodziewanie pojawiają się pewne problemy. Droga jest rozjeżdżona po zrywce drzew. Trudno po niej iść, gdy pokrywa je błoto z bajorkami. Próbujemy bokiem, ale nie bardzo nam to wychodzi. Trzeba nam obejścia przez las. Na szczęście nie jest zarośnięty młodnikami, a tylko kolejnymi grzybkami, które znów absorbują nam czas, ten piękny jesienny czas. Takich zbiorów nawet najwięksi zapaleńcy grzybobrania nie pamiętają.

Dzisiejsze zbiory.
Jesień rozgościła się już w lasach. Z fantazją barwi liście na drzewach. Jesień jestnajpiękniejszą z pór roku, jak jesień życia. Pachnące, rześkie powietrze pozwala wziąć głęboki oddech przed kolejnym dniem, a może kolejnym wypadem w góry. Ach, cudownie było znów tu być!

A w domu czeka nas przygotowywanie pysznych przetworów na zimę, na święta, na kolejny rok. Słoik za słoikiem z domowymi wyrobami wnet powędrują do naszej domowej spiżarni. Smakowity czas przed nami. Zachwycające życie: każda jego zauważona chwila, takiej jak zapach lasu o złapane promenie słońca wpadające do jego wnętrza. I każda inna chwila, która potrafisz na bieżąco dostrzegać, nawet jeśli to tylko picie kawy o poranku, zapach świeżego chleba, szczebiot najedzonych sikorek za oknem, powiew wiatru i szelest jesiennych liści przed domem, życzliwy uśmiech w stronę życia. Każdy gest, łapanie chwili życia przyniesie tak wiele radości, jeśli otworzysz swe zmysły i popatrzych na świat ze świeżością i wdzięcznością. Każdy z pozoru zwyczajny dzień, będzie wówczas dniem cudowniejszym od poprzedniego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.