7a
|
Watykan
|
|
Tradycja ta została wprowadzona przez papieża Piusa XI. Chciał dzięki temu mieć lepszy kontakt z pielgrzymami. Zwyczaj ten kontynuują kolejni papieże. Spotkania odbywają się co tydzień, w każdą środę, najczęściej na Placu św. Piotra, a niekiedy w Auli Pawła VI. Spotkanie z papieżem Franciszkiem na Audiencji Generalnej jest swego rodzaju kwintesencją ukończenia przejścia Via Francigena.
OPIS
Na Placu Świętego Piotra jesteśmy dość wcześnie, gdy nie ma jeszcze tłumu wiernych. Szybko udaje się nam przejść przez bramki kontrolne i o godzinie 8.00 zajmujemy dogodne miejsca przy głównej arterii trasy przejazdu papieża. Poranek jest rześki, ale słońce na bezchmurnym nieboskłonie szybko rozgrzewa powietrze. Spoglądamy na kopułę Bazyliki Świętego Piotra, z której wczoraj spoglądaliśmy na Rzym. Nie ma wyżej sięgającej budowli w całym „wiecznym mieście” niż Bazylika Świętego Piotra. Ze szczytu frontowej fasady spogląda na nas 13 postaci utrwalonych w posągach. Miejsce centralne zajmuje postać Jezusa Chrystusa Odkupiciela. Pozostali to apostołowie, ale wśród nich nie ma św. Piotra. Nie ma wśród nich oczywiście Judasza, którego miejsce zajmuje wybrany przez samego Boga, jak podają Dzieje Apostolskie, św. Maciej. Apostołom towarzyszy również św. Jan Chrzciciel.
W oczekiwaniu doznajemy retrospekcji sześciu ostatnich dni naszej drogi do Rzymu. Dostarczyła nam mnóstwa wspaniałych wrażeń i przeżyć. Choć oczekiwaliśmy na ten najważniejszy dzień, chętnie cofnęlibyśmy się w czasie, aby powrócić na Via Francigena. Wiemy już, którędy papież przejedzie, aby powitać zgromadzonych na Placu Świętego Piotra. Jeszcze przed dziewiątą pojazd papieski wyrusza w korytarze między wiernymi. Nie ma dzisiaj ścisku na Placu Świętego Piotra, a więc prawie każdy ma okazję pozdrowić z bliska papieża przejeżdżającego między sektorami. Sami mogliśmy dwukrotnie zobaczyć go z bliska.
fot. K.Leszkiewicz |
Tematem dzisiejszej papieskiej katechezy jest cnota umiarkowania, która pozwala lepiej cieszyć się dobrami życia: przebywania razem przy stole, czułością pewnych przyjaźni, zaufaniem z osobami mądrymi, zachwytem nad pięknem stworzenia. Szczęście z umiarkowaniem to radość, która rozkwita w sercu tych, którzy rozpoznają i doceniają to, co w życiu liczy się najbardziej – przekonywał papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Streszczenie dzisiejszej katechezy tradycyjnie zostało przekazane przez spikerów w kilku językach, w tym polskim.
W dalszej części audiencji generalnej papież Franciszek I zwracał się bezpośrednio do narodowości reprezentowanych przez ludzi zgromadzonych tego dnia na Placu Świętego Piotra. Do Polaków były to następujące słowa:
Saluto cordialmente i pellegrini polacchi.
Dio ha regalato alla vostra nazione una ricca storia e cultura, grandi Santi e una bellissima terra natia. Ringraziando per questi doni, coltivate una libertà interiore di spirito che sappia usare con temperanza i beni spirituali e materiali, la cultura e l’arte, e rinunciando a tutto ciò che distrugge la vita e la dignità della persona umana.
Vi benedico di cuore.
Serdecznie pozdrawiam pielgrzymów polskich.
Bóg obdarował Wasz naród bogatą historią i kulturą, wielkimi Świętymi oraz piękną ziemią ojczystą. Dziękując za te dary, pielęgnujcie wewnętrzną wolność ducha, która potrafi z umiarkowaniem korzystać z dóbr duchowych i materialnych, z kultury i sztuki, oraz rezygnować z tego, co niszczy życie i godność osoby ludzkiej.
Z serca Wam błogosławię.
Spotkanie z papieżem Franciszkiem było dla nas wzruszającym przeżyciem. Z pewnością wielu Polaków myślami wracało wtedy do papieża Jana Pawła II, świętego kościoła katolickiego. Są pewne podobieństwa między nimi. Papież Franciszek I przyjmowany jest również z wielkim entuzjazmem przez ludzi, za to, że jest blisko nich. Wielu ludzi w Rzymie, nawet ci, którzy z kościołem nie mają nic wspólnego, mówi, że jest to niezwykły papież, bo jest taki jak każdy człowiek. Przemawia swobodnym językiem zwyczajnych ludzi, dostrzega ich problemy. Cechuje go w tym mnóstwo pokory. Czasami zaskakuje zachowaniem, czy wypowiedziami, które niekiedy wzbudzają kontrowersje, jak też spotykają się z pewnym oporem wewnętrznym wśród jego bezpośredniego otoczenia. Takiego papieża jeszcze nie było w historii Kościoła. Jest jak święty Franciszek z Asyżu, który stworzył regułę życia ubogiego, z którą wyruszył w 1209 roku do Rzymu. Z pewnością nawiązując do tej historii jeszcze wrócimy tutaj do Rzymu. Wierzymy w to. Tymczasem powoli kończymy tą wizytę w Rzymie i wędrówkę, której finałem było spotkanie z papieżem na Placu Świętego Piotra.
Dzisiaj będę mówił o czwartej i ostatniej cnocie kardynalnej: umiarkowaniu. Cnota ta, podobnie jak trzy pozostałe, ma długą historię i nie należy wyłącznie do chrześcijan. Dla Greków celem praktykowania cnót było szczęście. Filozof Arystoteles napisał swój najważniejszy traktat o etyce, kierując go do swojego syna Nikomacha, aby pouczyć go w sztuce życia. Dlaczego wszyscy dążymy do szczęścia, a tak niewielu je osiąga? Oto pytanie. Aby odpowiedzieć na to pytanie, Arystoteles porusza temat cnót, wśród których ważne miejsce zajmuje enkráteia, czyli umiarkowanie. Grecki termin dosłownie oznacza „władza nad sobą” jeśli posiadam umiarkowaniem to znaczy, że panuję nad sobą. Cnota ta jest zdolnością do panowania nad sobą, sztuką niepozwalania, by przytłoczyły nas buntownicze namiętności, porządkowania tego, co Manzoni nazywa „gmatwaniną ludzkiego serca”.
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi nam, że „umiarkowanie jest cnotą moralną, która pozwala opanować dążenie do przyjemności i zapewnia równowagę w używaniu dóbr stworzonych”. „Zapewnia ona – kontynuuje Katechizm – panowanie woli nad popędami i utrzymuje pragnienia w granicach uczciwości. Osoba umiarkowana kieruje do dobra swoje pożądania zmysłowe, zachowuje zdrową dyskrecję i nie daje się uwieść… by iść za zachciankami swego serca” (n. 1809).
Tak więc umiarkowanie, jak mówi to słowo, jest cnotą właściwej miary. W każdej sytuacji należy postępować mądrze, ponieważ osoby, które zawsze działają pod wpływem impulsu lub żywiołowo, ostatecznie są niewiarygodne. Osoby pozbawione umiarkowania zawsze są niewiarygodne. W świecie, w którym bardzo wielu ludzi chwali się mówieniem tego, co myślą, osoba umiarkowana woli natomiast pomyśleć o tym, co mówi. Czy rozmiecie na czym polega różnica? Nie mówić tego, co przychodzi mi do głowy, lecz przeciwnie, trzeba pomyśleć o tym, co powinienem powiedzieć. Nie składa pustych obietnic, ale podejmuje zobowiązania na miarę tego, na ile może je spełnić.
Także jeśli chodzi o przyjemności, osoba umiarkowana działa rozważnie. Pełna swoboda dążeń i całkowite przyzwolenie na przyjemności w ostateczności zwracając się przeciwko nam samym, pogrążają nas w stanie nudy. Jakże wiele osób, które chciały spróbować wszystkiego, straciło upodobanie do czegokolwiek! Lepiej więc szukać właściwej miary: na przykład, by docenić dobre wino, lepsze jest delektowanie się nim małymi łykami, niż wypicie wszystkiego jednym haustem – wszyscy to znamy.
Osoba umiarkowana potrafi dobrze ważyć i dozować słowa, myśli o tym co mówi. Nie pozwala, aby na przykład chwila wzburzenia zrujnowała relacje i przyjaźnie, które można odbudować jedynie z trudem. Zwłaszcza w życiu rodzinnym, gdzie zahamowania są obniżone, wszystkim nam grozi niepohamowanie napięć, irytacji i wściekłości. Jest czas na rozmowę i czas na milczenie, ale oba wymagają właściwej miary. Dotyczy to wielu rzeczy, na przykład przebywania z innymi i bycia samemu.
Jeśli osoba umiarkowana potrafi kontrolować swoją porywczość, nie oznacza to, że zawsze będziemy ją widzieli ze spokojną, uśmiechniętą twarzą. Czasami trzeba bowiem zaprotestować, ale zawsze we właściwy sposób. Słowo przygany jest czasem zdrowsze niż kwaśne, pełne urazy milczenie. Osoba umiarkowana wie, że nie ma nic bardziej niewygodnego niż poprawianie innych, ale wie też, że jest to konieczne: w przeciwnym razie dawalibyśmy wolną rękę złu. W niektórych przypadkach osobie umiarkowanej udaje się połączyć skrajności: potwierdza absolutne zasady, domaga się respektowania wartości nie podlegających negocjacjom, ale potrafi też zrozumieć osoby i okazywać im empatię.
Zatem darem osoby umiarkowanej jest równowaga, cecha równie cenna, co rzadka. Wszystko w naszym świecie popycha bowiem do przesady. Tymczasem umiarkowanie dobrze współgra z ewangelicznymi postawami takimi jak łagodność, dyskrecja, skrytość, cichość. Osoba umiarkowana docenia szacunek innych, ale nie czyni go jedynym kryterium każdego działania i każdego słowa. Jest wrażliwa, potrafi płakać i nie wstydzi się tego, ale nie użala się nad sobą. Pokonana, powstaje ponownie; zwycięska potrafi powrócić do swojego ukrytego życia, jakie zawsze prowadziła. Nie szuka poklasku, ale wie, że potrzebuje innych.
Bracia i siostry, nie jest prawdą, że umiarkowanie czyni człowieka szarym i pozbawionym radości. Wręcz przeciwnie, pozwala lepiej cieszyć się dobrami życia: przebywania razem przy stole, czułością pewnych przyjaźni, zaufaniem z osobami mądrymi, zachwytem nad pięknem stworzenia. Szczęście z umiarkowaniem to radość, która rozkwita w sercu tych, którzy rozpoznają i doceniają to, co w życiu liczy się najbardziej. Módlmy się do Pana, aby obdarzył nas tym darem, darem dojrzałości, dojrzałości lat, dojrzałości emocjonalnej, dojrzałości społecznej, darem umiarkowania. Dziękuję.
Papież Franciszek I
Plac św. Piotra
środa, 17 kwietnia 2024 r.
FOTORELACJA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz