Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

niedziela, 23 kwietnia 2023

Wiosna w Tatrach - Dolina Chochołowska, Grześ

Dni zimowe mijają w Tatrach. Jeszcze sypnęło śniegiem, ale to już chyba ostatni raz. Siwa Polana leżąca u wylotu Doliny Chochołowskiej pokryła się zielenią. Kwiaty krokusów o wczesnym poranku są jeszcze w pąkach. Dzień jednak ma być ciepły, pełny słonecznego blasku, którego z pewnością nie prześpią. Przybyliśmy tradycyjnie, aby je z radością powitać, tak jak zwykło się witać czas wiosny, czas przebudzenia przyrody.

Nie ma wielu takich miejsc, do których udawalibyśmy się corocznie, takich jak Dolina Chochołowska. O tej porze roku łapiemy w niej ostatnie wyrazy zimy, oddającej z dnia na dzień coraz więcej miejsca wiośnie. Jeszcze niedawno gruchnęło tu dużym śniegiem, lecz odszedł już w zapomnienie. Jedynie szczyty tatrzańskich wierchów lśnią jeszcze bielą. Za niedługo i one pozbędą się zimowego przebrania, a my zaczniemy je zdobywać. Tymczasem przemierzając Dolinę Chochołowską odszukujemy kolejne oznaki wiosny – żwawo przelewający się potok z bukietami kaczeńców, a u jego brzegu na mokradle pojawiły się dziwaczne kłęby lepiężnika (któż uwierzy, że niebawem wypuszczą ogromne liście mające nawet 100 cm średnicy). Tam dalej z pniaczka wyrasta młody świerk. Niedaleko potoku w cieniu świerków płożą się żółto-zielone śledziennice. Nad polaną pojawiły się pierwsze latolistki cytrynki. Z lasu dobiegają ptasie śpiewy, zaś po drodze skacze pliszka siwa.
 
Siwa Polana.

Potok Chochołowski.

Potok Chochołowski na wysokości Wywierzyska Chochołowskiego.

Rozlewisko Potoku Chochołowskiego.

Knieć błotna, czyli popularny kaczeniec.

Śledziennica skrętolistna (Chrysosplenium alternifolium).

Lepiężnik biały (Petasites albus).

Podbiał pospolity (Tussilago farfara).

Młode drzewko iglaste - świerk (Picea).

Pliszka siwa (Motacilla alba).

Naprędce przemierzamy dolinę, znaną nam doskonale, a jednak nieco inną, niż rok temu, jak się nam zdaje. Ogarnia nas uczucie odnowienia się, powstania do nowego życia. Oszałamia nas świeżość wiosennego powietrza.  Z czasem w dolinie wyrastać będą kolejne rośliny, dzięki którym zyska ona kolejne barwy. Dzisiejszy spacer doprowadza nas do znanego i popularnego miejsca, które o tej porze zalewa się fioletem krokusów. Tego roku aura była dla nich zaskakująca, ale te niezwykłe roślinki potrafią sobie z tym poradzić. Te, które zostały już zapylone, przekwitły i zniknęły wraz z ostatnim wiosennym śniegiem, ale pozostałe zwinęły się w pąki i teraz, kiedy biała pokrywa stopiła się zupełnie rozwinęły się przepięknie na nowo. To magia przyrody.

Polana pod Jaworki.

Skulone o poranku.

Tuż przed Polaną Chochołowską.

Polana Chochołowska.

W górnych częściach Polany Chochołowskiej, pomiędzy schroniskiem i kaplicą św. Jana Chrzciciela są ich ogromne chmary. Krokusy tworzą tu gęsty, szczelny kobierzec. Jak zwykle jest to zachwycający widok i człowiek traci przy nim poczucie upływającego czasu. Nie wiadomo, kiedy skończyć fotografowanie tych cudownych kwiatów, bo jeszcze ten i tamten, i ta grupka rodzeństwa, i ten kolejny uśmiechający się do słońca tulipanek, jak zwą je tutejsi górale. Magia przyrody oczarowuje wszystkich. To wspaniały czas, aby cieszyć się wiosną i naturą budzącą się do życia.

Krokusy na Polanie Chochołowskiej
- przed południem -


















Tradycyjnie zdobywamy Grzesia, który olśniewa zimową jeszcze panoramą. To niezwykłe, że tak wiele z niego widać, choć jest on stosunkowo niewysokim szczytem w Tatrach. Posiadówce na szczycie sprzyja słońce i bezwietrzna pogoda. Wielu udaje się na odwiedziny pobliskiego Rakonia. Ścieżka tam jest dobrze wydeptana, podobnie jak nasza na Grzesia. Dotykamy być może już ostatni raz w tym sezonie śniegu. Żegnamy się z tegoroczną zimą. Wracamy do schroniska, przed którym stoi długa kolejna, zarówno do bufetu, jak i do toalety. Szkoda czasu na stanie w niej, przekąsimy coś na Siwej Polanie, gdzie nie brakuje stoisk z góralską gastronomią. Wracamy na krokusowe pola i potem dłużą chwilę przysiadamy na ławeczce przed kaplicą św. Jana Chrzciciela. Jest tak błogo, że nie chce się wracać. Najlepiej byłoby zostać do wieczora, pozostać na noc w schronisku, by nad ranem zaraz po przebudzeniu znów rozmarzyć się pod obłokami przepływającymi pod błękitnym niebem.


Bobrowiecki Potok.

Łożysko Bobrowieckiego Potoku.

Kapliczka.


Na Grzesiu.

Panorama z Grzesia.


Sielanka na Grzesiu.


Widok na Polanę Chochołowską.

Widok na Bobrowiec.


Krokusy na Polanie Chochołowskiej
- popołudniu -






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.