Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

niedziela, 17 marca 2019

Końkret

Największym bieszczadzkim skarbem zawsze były lasy. Niedługo po wojnie opustoszałe Bieszczady chciano zasiedlić i korzystać z tego skarbu. Był to jednak nie łatwy teren, szczególnie dla ludzi z nizin, którzy nie wytrzymywali tutejszych niedogodności i nie umieli gospodarzyć na górskim obszarze, tak jak mieszkający tu przed nimi Bojkowie. Praca właściwie była jedna – przy bieszczadzkim skarbie. W różny sposób próbowano zachęcać ludzi do podjęcia tej ciężkiej pracy, nierzadko nadając temu wydźwięk heroizmu i charakter swoistej propagandy, tak jak w reportażu odszukanym przez nas w zasobach internetowych (patrz Gazeta Bieszczadzka, 21.08.2016) autorstwa Jerzego Woydyłły pt. „Zima 17 drwali” pochodzącym z magazynu „Dookoła świata”nr 24 z dnia 12 czerwca 1960 roku. Nie trudno było kreować z Bieszczadów polski „dziki zachód”. To przyciągało. Ludzie przyjeżdżali tu z różnych przyczyn: licząc na dobry zarobek, czy w poszukiwaniu miejsca do osiedlenie się. Nie wszyscy jednak wytrzymywali trud tutejszego życia.

Życie i prowadzenie prac leśnych w powojennych Bieszczadach było trudne, szczególnie ze względów komunikacyjnych. W latach 50-tych XX wieku nie było tu dróg, zaś rzeki nie nadawały się do spławiania drewna. Wówczas pojawił się pomysł stworzenia parków konnych. Powstawały kolejno w Cisnej, Baligrodzie, Czarnej, Kalnicy, Moczarnem, Zatwarnicy, Stuposianach i Wołosatem. Dzisiaj są już oczywiście niepotrzebne. Parki konne zniknęły z krajobrazu Bieszczadów.

Czym były takie parki konne. Składały się na nie drewniane zabudowania kryte papą: stodoły na siano i magazyny na paszę, stajnie, warsztaty funkcjonujące na potrzeby parku konnego (kowalski, stolarski, rymarski), no i oczywiście stajnie dla koni. Po za nimi stały też w ich pobliżu budynki hotelowe dla wozaków oraz dom brygadiera, czyli kierownika parku konnego. Stajnia parku konnego mieściła około dwudziestu koni. Konie odpoczywały w nich po ciężkiej pracy. W dzisiejszych czasach większość prac leśnych wykonywana jest z użyciem ciężkiego sprzętu. Wozak z koniem pracujący przy zrywce drewna jest niebywałą rzadkością nie tylko w Bieszczadach. Niegdyś codziennością były furmanki konne na bieszczadzkich bezdrożach, które dzisiaj odeszły do przeszłości. Jak wcześniej wspomnieliśmy – parki konne zniknęły z krajobrazu Bieszczadów, aczkolwiek istnieje jeden taki zachowany w Zatwarnicy. Sympatyczni gospodarze ocalili go od zapomnienia.

Park konny, kino studyjne „Końkret” w Zatwarnicy.

Dostaliśmy od nich zaproszenie. Udaliśmy się więc wieczorem zobaczyć go na własne oczy. Nie spełnia oczywiście już swojej pierwotnej funkcji, ale stworzono tutaj niezwykłe muzeum, kawiarenkę, miejsce spotkań, koncertów i kino studyjne „Końkret”, w którym obejrzeć można w warunkach dalekich od komercji, jeden z kultowych filmów, kręconych w tamtejszych bieszczadzkich plenerach. Do wyboru mieliśmy filmy „Wolna sobota”, „Kino objazdowe” i „Hasło”. Wybraliśmy ten pierwszy, komedię nakręconą w pięknych bieszczadzkich przestrzeniach. Główny bohater tego filmu Gawełek był wozakiem parku konnego. W pewną wolną sobotę miał pojechać do miasta po prelegenta. Jego podróż do miasta została uwikłana serią niespodziewanych wydarzeń związanych z turystą, który został ukąszony przez żmiję. W rolę Gawełka wcielił się niezapomniany i wyśmienity Wojciech Siemion. Film „Wolna sobota” powstał w 1978 roku. Wyreżyserował go Leszek Staroń do scenariusza Jerzego Janickiego.


Wszystkim z czystym sumieniem polecamy to miejsce. Jak do niego trafić? To proste, bo leży tuż u kresu drogi, która kończy się u zbiegu potoków, w Zatwarnicy, gdzie czas zatrzymuje się naprawdę. Gdy będziemy tu kolejny raz na pewno wstąpimy na kolejny seans w kinie „Końkret”.

Tuż przy końcu drogi...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.