Potok Wołosaty płynie sobie cichutko. Jak na górską rzekę wcale się nie spieszy. Niegdyś stały przy nim zabudowania osady należącej początkowo do wsi Stuposiany. Dzisiaj nie ma tu już nic co by przypominało o istnieniu jakiejkolwiek wsi. Pewnie nawet Wołosaty już nie pamięta tamtej wsi, ani jego dopływy spływające ze stoków wzniesienia o nazwie Widełki (1016 m n.p.m.), od którego miejsce to zapewne wzięło nazwę Widełki.
TRASA:
Widełki (584 m n.p.m.)
Bukowe Berdo (1311 m n.p.m.)
Przełęcz Goprowska (1161 m n.p.m.)
Przełęcz pod Tarnicą (1285 m n.p.m.)
Tarnica (1346 m n.p.m.)
Przełęcz pod Tarnicą (1285 m n.p.m.)
Szeroki Wierch (1315 m n.p.m.)
Ustrzyki Górne (656 m n.p.m.)
OPIS:
Z Widełek wyruszamy w stronę Tarnicy szlakiem mniej uczęszczanym niż inne, prowadzące z Wołosatego, czy Ustrzyk Górnych. O godzinie 8.55 przechodzimy przez most nad Wołosatym. Funkcjonował kiedyś przy nim młyn i tartak wodny. Biegła też przy nim linia kolejki wąskotorowej, wykorzystywana do transportowania drewna pozyskanego z lasu. Jej właścicielem był Adam Towarnicki, który miał tutaj luksusową willę. To jednak czasy przedwojenne. Podczas II wojny światowej zabudowania tej wsi zostały zniszczone. Po wojnie w latach 60-tych XX wieku zaczęła powstawać nowa osada, ale w lokalizacji odległej o blisko 2 kilometry na północ od pierwotnej. Nazywa się tak samo, jak dawna - Pszczeliny.
Po przejściu przez most nad Wołosatym szlak prowadzi nas w zarośla olszynki karpackiej. Dalej idziemy drogą gruntową, przy której składowane jest drewno. Po kilku minutach drogowskaz szlaku nakazuje zejść z drogi na prawo. Schodzimy z drogi i przeprawiamy się przez kamienisty bród potoku. Dalej krótkim wąwozem wychodzimy wyżej na leśną ścieżkę. Idziemy ładnym buczynowym lasem z domieszką jodły, w którego runie leżą gdzieniegdzie martwe starodrzewy obrośnięte mchami i inną zieloną florą.
|
Kasa i punkt informacyjny BPN w Widełkach. |
|
Wołosaty. |
|
Początek drogi. |
|
Przez bród potoku. |
|
Martwe starodrzewy |
|
Ładny las buczynowy. |
|
Las. |
|
Polana. |
|
Prześwity na połoninę. |
W runie leśnym dostrzegamy rzadko spotykaną w Polsce lulecznicę kraińską (Scopolia carniolica). Dobrze jest zaglądnąć pod listki, pod którymi skrywają się brązowe kwiaty tej rośliny. Lulecznica kraińska występuje głównie w Bieszczadach. Inne miejsca występowania wskazać można jeszcze w Pieninach i Beskidzie Niskim, a także we wschodniej części Kotliny Sandomierskiej. Cała roślina jest silnie trująca, a najbardziej jej korzenie. Objawy zatrucia pojawiają się już po 15 minutach od spożycia: zaczerwienienie twarzy, przyspieszenie bicia serca, uczucie suchości w gardle, rozszerzenie źrenic, niepokój, halucynacje, przy większych dawkach napady szału i śmierć wskutek paraliżu układu oddechowego. Trucizna zawarta w roślinie może wniknąć do organizmu również przez skórę. Korzeń lulecznicy był kiedyś stosowany w medycynie ludowej, jako surowiec zielarski. Trzeba było tylko odpowiednio go przyrządzić. Zbierało się go po okresie kwitnienia, a następnie suszyło w temperaturze 50 stopni Celsjusza. Miał działanie przeciwwymiotne i przeciwpotne. Lulecznica ma też właściwości halucynogenne i narkotyczne - zapewne te właściwości przyczyniły się do tego, że była w średniowieczu wykorzystywana przez czarownice.
|
Lulecznica kraińska (Scopolia carniolica). |
Runo porośnięte jest też rośliną o liściach w kształcie serca. Jest to kolejna rzadka w Polsce roślina o nazwie miesiącznica trwała (Lunaria rediviva L.). Jej kwiaty widzieliśmy ją już niżej przy drodze nad potokiem. Tutaj w cieniu bukowo-jaworowego lasu jest jeszcze przed rozkwitem. Zapylane są one przez motyle nocne, bo właśnie wieczorem i w nocy wydziela dobrze wyczuwalny zapach wabiący owady. Stąd też przylgnęła do niej druga, ludowa nazwa „nocna panna”. W zacienionych i wilgotnych miejscach (takie miejsca uwielbia ta roślina) potrafi rosnąć łanami.
Sukcesywnie podchodzimy stok. Przecinamy niewielką polankę. Wchodzimy na ścieżkę przebijającą się przez ciasno rosnące wyniosłe świerki. Pojawiły się one tutaj w latach 70-tych XX wieku, kiedy część śródleśnych polan zostało zalesionych tym gatunkiem drzew. Duża gęstość tych drzew sprawia, że znajdujące się pod nimi runo jest bardzo ubogie. O godzinie 11.00 docieramy do wiaty turystycznej. Odpoczywamy kilka minut.
|
Miesiącznica trwała (Lunaria rediviva L.), czyli „nocna panna”. |
|
Wyniosłe świerki. |
|
Wiata turystyczna BPN. |
Wiaty z Bieszczadzkim Parku Narodowym stawiane są skrajach lasu, tuż przed połoninami. Nie jest tu inaczej. Wychodzimy na otwartą przestrzeń rozgrzaną słońcem. Masywy przed nami pokrywają niekończące się murawy. Idziemy dalej w górę grzbietową ścieżką prowadzącą na najwyższe punkty masywu Bukowe Berdo.
Otacza nas majestatyczna panorama. Z lewej stoki Bukowego Berda opadają do doliny Mucznego, ciut dalej za niewysokim grzbietem mamy dolinę Sanu, a za nią Ukrainę i ciągi górskie zaliczane do pasma Magury Łomniańskiej. Z prawej za doliną Terebowca wznosi się kilkuwierzchołkowy Szeroki Wierch. Za nami mamy Połoninę Caryńską i Magurę Stuposiańską. Tam też na zachodzie wznosi się masyw Małej i Wielkiej Rawki. A nad nami płyną sobie dość gęsto śliczne obłoczki. Aura dopisuje wyśmienicie.
|
Skraj lasu. |
|
Wychodzimy na połoninę. |
|
Siądźmy i rozejrzyjmy się dokoła. |
|
Góry Sanocko-Turczańskie i Magura Łomniańska. |
|
Spojrzenie na północny-zachód, w stronę Połoniny Caryńskiej. |
|
Z lewej Bukowe Berdo i Krzemień, z prawej Tarnica i Szeroki Wierch. |
|
W centrum widoczna jest Połonina Caryńska, z lewej masyw Wielkiej i Małej Rawki. |
Na połoninie spotykamy pojedyncze drzewa – niewielkie świerki, których wzrost ograniczają panujące tu surowe warunki klimatyczne. Formę nadaje im wiatr i śnieg. Taki klimat nie pozwolił na wykształtowanie się regla górnego. Połonina styka się bezpośrednio z lasem regla dolnego. Jesteśmy coraz wyżej na grzbiecie, który wznosi się ku swej głównej kulminacji. Łagodności grzbietu strzępią ekscytujące ostańce piaskowca. Terminem „berdo” mieszkający na tym terenie Bojkowie nazywali skaliste grzbiety górskie. W szczelinach skalnych zadomowił się tutaj rzadki i chroniony gatunek goździka kartuzka.
Niebawem szlak sprowadza nieco poniżej grzbietu na północne stoki Bukowego Berda, gdzie rosną jarzębinowe ziołorośla. Towarzyszą im olcha zielona i wierzba śląska. Potem znów zostajemy wyprowadzeni na skalisty grzbiet. O godzinie 12.30 osiągamy kulminację Bukowego Berda (1311 m n.p.m.) - wspaniały punkt widokowy. Zasiadamy na szczycie na 20 minut.
|
Ostańce piaskowca. |
|
Jarzębinowe ziołorośla. |
|
Przez wychodnie piaskowca. |
|
Zbliżamy się do szczytu Bukowego Berda. |
|
Przed szczytem Bukowego Berda. |
|
Bukowe Berdo. |
|
Bukowe Berdo. |
|
Panoramy z Bukowego Berda. |
Ze szczytu Bukowego Berda przechodzimy przez niezbyt szeroką, płytką przełęcz, a z niej na północno-zachodnie podszczytowe stoki Krzemienia (1335 m n.p.m.). Jest to drugi co do wysokości szczyt polskich Bieszczadów. Jego nazwa pochodzi od zniekształconego przez austriackich kartografów słowa „grzebień” (ukr. hreben), który tworzą liczne skałki występujące na grzbiecie góry.
Z Krzemienia schodzimy na głęboko wcinającą się Przełęcz Goprowską. Schodzimy schodkami, które są nowością w Bieszczadach. Wzbudzają one mnóstwo kontrowersji, a zdecydowanie chyba przeważają negatywne opinie dla takiego rozwiązania na górskich szlakach. Zdaje się, że jest w tym wiele racji, bo nam schodziło się po tych stopniach fatalnie. Zostały uformowane bardzo nierównomiernie i jakoś nie przystają do długości przeciętnego ludzkiego kroku. Po za tym stopni już właściwie nie ma bo deszcz częściowo już wypłukał ziemię zza desek zapierających stopnie. No ale zeszliśmy.
|
Na zejściu z Bukowego Berda. |
|
Stopnie na stoku Krzemienia. |
O godzinie 13.20 jesteśmy na Przełęczy Goprowskiej. Nieco za siodłem przełęczy jest wiata turystyczna. To znów okazja na odpoczynek, lecz rezygnujemy z niego. Podchodzimy stromym stokiem na Siodło pod Tarnicą. Uwijamy się z podejściem szybko, zresztą nie jest ono długie. Potem od razu kierujemy się na szczyt Tarnicy. Na szczyt wchodzimy o godzinie 14.00, najwyższy w polskiej części Bieszczadów. W panoramie na stronę ukraińską odszukać można dość łatwo najwyższy szczyt całych Bieszczadów – Pikuj (1410 m n.p.m.). Bieszczady wyróżniają się osobliwością pośród innych znanych gór, nie tylko poprzez połoniny, ale też kształty.
|
Z lewej widoczny Halicz, dalej na prawo od niego Rozsypaniec. W dali przenika Pikuj. |
|
Ścieżka na Siodło pod Tarnicą. |
|
Stok Krzemienia z Przełęczy Goprowskiej. |
|
Podejście na Siodło pod Tarnicą. W tle widac Krzemień. |
Szczyt Tarnicy (1346 m n.p.m.) wznosi się ponad 500 m nad dolinę Wołosatki. Na południowych i zachodnich stokach wypływają strugi zasilające Wołosatkę. Z południowo-zachodniej strony opada urwiście w dół skalna ściana, gdzie poniżej rozścielają się wielkie pola kamiennego rumoszu, zwanego tutaj grechotem. Przy dobrej pogodzie panorama rozciągająca się z Tarnicy zawsze zachwyca. Stanowi ona bez wątpienia najbardziej atrakcyjny punkt widokowy w polskich Bieszczadach. Oprócz wspaniałej panoramy grzbietów polskiej części Bieszczadów, czy przygranicznych ukraińskich, spojrzeć można stąd nawet na Tatry, Gorgany, Pasmo Wyhorlacko-Gutyjskie, Góry Ignis, górę Vlădeasa i Pietrosula Rodnei w Górach Rodniańskich.
Na szczycie Tarnicy stoi wysoki stalowy krzyż mający 8,5 metra wysokości i około 500 kilogramów wagi. Zamontowano go w 2000 roku, w miejsce poprzedniego 7-metrowego, zniszczonego przez zimowe wichury. Pod krzyżem znajduje się tablica upamiętniająca wyjście na Tarnicę księdza Karola Wojtyły w dniu 5 sierpnia 1953 roku.
|
Tarnica (1346 m n.p.m.). |
|
Widok w stronę Halicza i Rozsypańca. |
|
Widok na Szeroki Wierch. |
|
Panoramy z Tarnicy. |
|
Dolina Wołosatki. |
|
Widzicie tam Pikuja? |
|
Na Tarnicy. |
O godzinie 14.35 opuszczamy wierzchołek Tarnicy. Schodzimy tą samą drogą na silnie wcięte Siodło pod Tarnicą, z której wchodzimy na znajdującą się po drugiej stronie Tarniczkę (1315 m n.p.m.). Od niej rozpoczyna się fascynujący panoramą grzbiet Szerokiego Wierchu, będący swego rodzaju tarasem widokowym. Po Tarniczce kulminuje on jeszcze w trzech miejscach do wysokości 1293, 1268 i 1243 m n.p.m. Jest to masywny, szeroki grzbiet, który oddziela dolinę Wołosatki znajdującą się na południowym zachodzie i dolinę Terebowca położoną na północnym wschodzie. Pokrywa go rozległa połonina, z której podziwiać można inne połoniny. Te, które są przed nami to Połonina Caryńska, a dalej Połonina Wetlińska. Na lewo od nich zauważyć można Wielką Rawkę z charakterystycznym słupem geodezyjnym, której grzbiet także pokryty jest murawą połoniny.
|
Zejście z Tarnicy na Siodło pod Tarnicą. |
|
Widok na dolinę Wołosatki. |
|
Wołosate w dolinie Wołosatki. |
|
Tarnica i Siodło pod Tarnicą widziane z Tarniczki. |
|
Szeroki Wierch. |
|
Szeroki Wierch. |
|
Rogaś :) |
|
Wychodnie naSzerokim Wierchu. |
|
Szeroki Wierch. |
|
Szeroki Wierch. |
|
To już skraj połoniny Szerokiego Wierchu. |
O godzinie 15.45 opuszczamy połoninę Szerokiego Wierchu. Wchodzimy do lasu z młodym, niezbyt gęstym jeszcze listowiem. Słońce silnie przenika do nas. Jest nisko przed nami i cienie drzew ścielą się co raz bardziej po ścieżce naszego szlaku. W dolnych partiach lasu, gdy stok masywu jest już dość płaski, przechodzimy po drewnianych pomostach nad młakami. O godzinie 16.35 przechodzimy mostkiem nad potokiem Terebowiec. Stąd mamy tylko półtora kilometra do centrum Ustrzyk Górnych.
|
Wejście do lasu. |
|
Pośród buków. |
|
Cienie drzew ścielą się coraz bardziej na ścieżce. |
|
Młaki. |
Cudowna wycieczka kończy się. Dostarczyła ona szerokiego spektrum doznań wizualnych, ale też emocjonalnych. Czas zejść do rzeczywistości, do codziennego świata, gdzie toczy się czasem jakaś niepotrzebna walka, gdzie życie rozpędzone nie ma czasu zwolnić, choćby tylko po to, aby wziąć głęboki oddech.
Tam zawsze jest pięknie.
OdpowiedzUsuńTo tegoroczna trasa?
Taka mniej więcej trasa będzie za 3 dni, tyle, że jesienna :)
Usuń14 września 2016 ta sama traska. Fajnie było. Niesamowite widoki i gorąco.
OdpowiedzUsuń