Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

sobota, 24 czerwca 2017

Podziemia Tatr

Jeszcze w pamięci bliskiej leży nam obraz Kościeliskiej - marzec tego roku, kiedy było w niej biało, Smreczyński Staw skuwał lód, a na Stołach szlak przykrywał śnieg. Dzisiaj Kościeliska bardzo nasuwa skojarzenia z tą asnykowską sielanką. Przybyliśmy do niej znów licznie, u wylotu doliny dołączyło też kilka innych osób. Ruszyliśmy znaną drogą w górę doliny na spotkanie dla wielu z nieznanym jej obliczem, choć jest ono specyfiką Kościeliskiej.

niedziela, 18 czerwca 2017

Snem Łemków okryte [GSB-09]


za nami
pozostało
148,2 km
370,8 km
W opuszczonych i tych na nowo zasiedlonych dolinach stoją jeszcze świadkowie historii. Widać na nich upływ czasu, bo nikt go jeszcze nie pokonał. Czas biegnie nieubłaganie do przodu i nikt z nim jeszcze nie wygrał. Nie można go prześcignąć, nie można go zatrzymać. Biegnie. Kiedyś również i ci milczący świadkowie historii ugną się pod upływem czasu i znikną. Zostaną już tylko w pamięci, utrwalone w pomnikach i książkach. Ten Beskid Niski, jego najbardziej opustoszałe skrawki są dla współczesnego pokolenia ostoją spokoju i przyrody. Nie zawsze tak tu było, bo kiedyś doliny Beskidu Niskiego były gwarne, wypełnione śpiewem życia ludzkiego. Dzisiaj te doliny śpią snem Łemków okryte.

sobota, 17 czerwca 2017

Spokój odludzia [GSB-08]


za nami
pozostało
131,3 km
387,7 km
Padało przez noc. Krople deszczu stukające po szybach okien mogły zniechęcać do opuszczenia naszego ośrodka noclegowego. Ktoś pyta się czy tak będzie cały dzień, czy iść w góry, gdy tak pada? Iść, iść, bo potem będziesz żałował, gdy zza chmur słońce wyjrzy - przecież po deszczu zawsze przychodzi słońce. Po śniadaniu godzinna przerwa na kawę - tak było zaplanowane, jakby specjalnie pod ten deszczowy poranek, na pobudzenie ospałych zmysłów.

piątek, 16 czerwca 2017

Podróżnicze spotkania i beskidzkie sacrum

Z kroniki górskich wędrówek… – spotkanie z podróżnikami

Było to już jakiś czas temu, siedzieliśmy sobie u nich w domowym zaciszu. Rozmawialiśmy o ludziach i czasach, i oczywiście, może raczej przede wszystkim o wędrówkach. Czujemy się ich rówieśnikami, choć życiowym doświadczeniem nieco nas przewyższają. Podczas tamtego wieczoru chyba znaliśmy się już na tyle, że postanowili nam pokazać swoje prywatne archiwum fotografii rodzinnych - historię swojego życia. Jak ktoś pokazuje nam swoje stare fotografie zawsze odbieramy to jako przejaw nie tylko sympatii, a też swego rodzaju zaufania, bo jest to forma pewnego zwierzenia się. Często na fotografiach dwojga kochających się ludzi zawarte jest intymne uczucie, którego osoba trzecia nigdy nie dostrzeże, chyba że oni (ci co są na tej fotografii) sami o nim opowiedzą. Fotografie przecież same nie potrafią mówić i oglądający może tylko domniemać, dlaczego on, czy ona, czy też obydwoje razem postanowili uwiecznić się w danym miejscu, czy też z określonymi ludźmi na fotografii. Co było w tym szczególnego, co skłoniło do tego, by zatrzymać ten właśnie czas (a nie inny) na fotografii.

Gdzie przyroda stanowi prawo [GSB-07]


za nami
pozostało
111,7 km
407,3 km
W dolinie Osławicy, na pograniczu Bieszczadów i Beskidu Niskiego leży duża wieś letniskowa - Komańcza, wieś wyjątkowa gdyż stykają się w niej trzy obrządki chrześcijańskie: rzymski, grecki i prawosławny. Jest to wieś leżąca przy traktach łączących słowackie Medzilaborce i polski Zagórz - drogowym przechodzącym przez Przełęcz Radoszycką i kolejowym przechodzącym tunelem przez Przełęcz Łupkowską.

Z Komańczy grupa pokonująca Główny Szlak Beskidzki wejdzie w krainę gór do dziś wciąż opuszczonych. Obszar górski, do którego wstępujemy, długo leżał w cieniu Bieszczadów niegdyś dzikich i niedostępnych. Dzisiaj to właśnie o Beskidzie Niskim można powiedzieć- dziki i niedostępny. Dopiero od nie dawna jest odkrywany przez turystów, jego najdziksze ostępy znajdują się właśnie tu, blisko pogranicza z Bieszczadami.

sobota, 10 czerwca 2017

Legendarna góra Radhošť, smutek na Pustevnym

TRASA:
Rožnov pod Radhoštěm, skanzen (385 m n.p.m.) Rožnov pod Radhoštěm, autokemp (390 m n.p.m.) Pod chatou "MIR" (646 m n.p.m.) Černá hora, razcestie (885 m n.p.m.) Radhošť (1129 m n.p.m.) Horský hotel Radegast Radegast (1105 m n.p.m.) Pustevny (1018 m n.p.m.) Ráztoka, lanovka (610 m n.p.m.) Trojanovice Ráztoka (585 m n.p.m.) Trojanovice, Malá Ráztoka, Můstek (565 m n.p.m.)

OPIS:
Po przyjeździe do Rožnova pod Radhoštěm ruszamy na górę Radhošť. Stare legendy mówią, że góra Radhošť byłą siedzibą Radegasta - starosłowiańskiego boga słońca i wojny, ale również boga urodzaju i gościnności. Słowianie od dawnych czasów uważali gościnność za najwyższą cnotę i obowiązek. Niektóre źródła podają go też za boga wieczornego nieba, ognia i światła gwiazd. Radegast okazuje się być łaskawy i wnet znosi deszczowe chmury, choć mgły wciąż parują nad lasami porastającymi zbocza gór.

niedziela, 4 czerwca 2017

Tanew: Harasiuki - Ulanów

Mamy szczęście do wyśmienitej pogody. Znów słońce, cieplutko od samego poranka, a tak naprawdę ciepło było przez całą noc. Cudnie było zjeść wyśmienite śniadanie na świeżym powietrzu. W rzeczy samej w Krainie nad Tanwią dobrze dają zjeść. Zresztą ta Kraina to całkiem fajne miejsce na sielski wypoczynek. Jeden dzień można by tutaj poleżeć na plaży, czy posiedzieć pod drzewami, albo w basenie. Przed nami ostatni dzień spływu (szkoda) dolnym biegiem Tanwi. Przed nami plan do wykonania, taki jaki sobie wyznaczyliśmy.

sobota, 3 czerwca 2017

Tanew: Stare Króle - Harasiuki

W słonecznej spiekocie wracamy do Starych Króli. Dzisiejszego ranka słońce nie ma żadnych przeszkód w postaci chmur. Wody rzeki są silnie nagrzane. Silnie nasłoneczniona Tanew jest najcieplejszą rzeką w Polsce. Jej spokojny nurt znów poniesie nas dalej. Delikatnie falująca powierzchnia skrzy odbijanym światłem słońca, które niesie radość z czasu wspominanego, czasu beztroskiego dzieciństwa.
Poniesiesz w sercu szept rzeki, Jej urok w dzieciństwie poznany.
Jak najcenniejszy hieroglif, na nowo przez ciebie czytany...
(„Nad Tanwią”, Janina Żelichowska)

piątek, 2 czerwca 2017

Tanew: Osuchy - Stare Króle

Jesteśmy na Roztoczu w miejscowości Osuchy. Stoimy nad brzegiem Tanwi, nieco poniżej miejsca gdzie uchodzi do niej Sopot. Rzeki są bogactwem tej krainy, o czym pisał już w XVI wieku odwiedzający te strony nasz znany poeta Jan Kochanowski:
Jeśli chcesz rzek przezornych pławem napaść oczy:
Tu Sopot i Tenwica swoją rosę toczy.
Znajdujemy się na 40-tym kilometrze biegu rzeki, która ma początek na wzgórzach Roztocza Wschodniego w sołectwie Huta Złomy na wysokości 308 m n.p.m. Płynie dziko i malowniczo przez roztoczańską krainę. W Osuchach po zebraniu wód Sopotu staje się szersza, ale wciąż pozostaje dzika, silnie meandrująca. Płynie dalej swoim naturalnym korytem zbierając kolejne dopływy, aż do Sanu. Popłyńmy z nią.