| Obcowanie z naturą, jej pięknem i spokojem,
przywraca nam siły i pogodę ducha.
Jan Paweł II
|
TRASA:
Przełęcz Krowiarki (1012 m n.p.m.)
Hala Śmietanowa (851 m n.p.m.)
Zubrzyca Górna, muzeum (754 m n.p.m.)
Zubrzyca Górna (736 m n.p.m.)
Przełęcz nad Wąwozem (758 m n.p.m.)
Beskidy (803 m n.p.m.)
Pod Beskidami (758 m n.p.m.)
Przełęcz Bory (702 m n.p.m.)
OPIS:
Wczesna wiosna. Białe kołderki pokrywające stoki wytracają swój zwarty stan, topnieją i spływają z impetem do rzek płynących dolinami. Wybieramy się dzisiaj do regionu, gdzie wiosenne rzeki niegdyś silnie doskwierały mieszkańcom. Flisz karpacki ma tu wyjątkową nieprzepuszczalność wód gruntowych. Ziemia jest gliniasta, gleby płytkie i skaliste - w takie podłoże woda w ogóle nie chce wsiąkać. Jej nadmiar podnosi poziom rzek. Rzeki często wylewały czyniąc ludziom szkody. Obecnie nadmiar wód spływających do Orawy, największej rzeki krainy jest kontrolowany zaporą na sztucznie utworzonym Jeziorze Orawskim.
Orawa to kraina, która obejmuje dorzecze rzeki Orawy. Rzeka Orawa zasilana jest wieloma rzekami, z których najważniejszymi są Czarna Orawa i Biała Orawa. Obie te rzeki spotykają się obecnie w sztucznym Jeziorze Orawskim (słow.
Vodná nádrž Orava), wcześniej gdy tego zbiornika nie było rzeki łączyły się bezpośrednio tworząc rzekę Orawę. Dzisiaj rzeka Orawa wypływa z Jeziora Orawskiego.
Większa część historycznej Orawy znajduje się obecnie na obszarze Słowacji. Polska część Orawy obejmuje część tzw. Górnej Orawy, w której znajduje się zlewnia rzeki Czarna Orawa. Źródła Czarnej Orawy znajdują się na stokach Bukowińskiego Wierchu i Żeleźnicy. Teren Górnej Orawy zasiedlony był dopiero na przełomie XVI i XVII wieku, kiedy Zamek Orawski przeszedł we władanie węgierskiego rodu Thurzonów. Zamek Orawski był wtedy siedzibą administracji całego regionu orawskiego. Thurzonowie rozbudowali zamek i rozpoczęli kolonizację Górnej Orawy, która w tamtych wiekach była ziemią niczyją, pokryta nieprzebytym borem, stanowiącym naturalny, szeroki pas graniczny między Polską i Węgrami. Przez puszczę przebijał się jedynie trakt handlowy, przy którym stały komory celne. Najdalej wysunięta polska komora celna w XIV wieku znajdowała się w Jabłonce.
Nie był to obszar łatwy w kolonizacji. Jerzy Thurzon zachęcał do niej dając osadnikom kilkunastoletnią wolniznę, czyli zwolnienie od podatków, a po upływie wolnizny gwarantował łagodniejsze niż w Polsce warunki czynszowe oraz lżejsze robocizny. Chłopi musieli też na wezwanie udzielać pomocy zbrojnej Zamkowi Orawskiemu. Warunki takie przyciągały chłopów pańszczyźnianych z majątków panów polskich Komorowskich, Zebrzydowskich, Ogińskich.Chłopi uciekali z ich majątków i stawali się pierwszymi osadnikami wsi zakładanych i zarządzanych przez Thurzonów. Nie obyło się jednak bez konfliktów na tle religijnym. Na terenie Orawy ścierały się dwa wyznania religijne: katolicyzm polskich chłopów i protestantyzm, który próbowali narzucić Thurzonowie. Wkrótce konflikt ten zbiegł się ze spiskiem protestantów przeciwko dominacji Habsburgów.
Na początku drugiej połowy XVII wieku działania spiskowe przeciwko Habsburgom, z których wywodził się również cesarz węgierski Leopold I Habsburg nasiliły się. Przeciwko cesarzowi sprzeniewierzyli się również panowie na Zamku Orawskim, wobec czego wojska cesarskie rozpoczęły oblężenie Zamku Orawskiego opanowanego przez buntowników. Chłopi z Górnej Orawy opowiedzieli się wówczas za katolickimi Habsburgami i wystawili na własny koszt 700-osobowy oddział strzelców, który pod przywództwem sołtysów pomógł wojskom cesarskim zająć Zamek Orawski. W zamian za tą pomoc cesarz Leopold I w 1673 roku uwolnił sołtysów z Orawy od powinności względem Zamku Orawskiego i nadał im dziedziczną własność majątkową, a rok później nadał im i ich rodzinom tytuły szlacheckie. Wtedy też zakończyły się prześladowania katolików na Orawie, a jednym z tych, co najbardziej przyczynił się do tego był Mateusz Moniak, sołtys z Zubrzycy Górnej. Moniakowie po uzyskaniu tytułów szlacheckich wznieśli dwór, służący później przez wiele lat kolejnym pokoleniom sołtysiej rodziny. Stoi on do dziś, a dzisiejsza wędrówka zaprowadzi nas do niego i do innych starych orawskich domów.
|
Obelisk upamiętniający Karola Wojtyłę na Krowiarkach. |
Czas zatem w końcu ruszyć, ale zatrzymajmy się jeszcze chwilkę na Przełęczy Krowiarki. Jest na niej niewielka obecnie Polana Krowiarki. Jej nazwa, podobnie jak nazwa przełęczy pochodzi od kobiet nazywanych krowiarkami, które jeszcze w XIX wieku wypasły tutaj krowy. W tamtych czasach i wcześniej przez przełęcz przechodziła droga zwana Orawskim Chodnikiem, która łączyła Zawoję i Orawę. Była to droga gruntowa. Budowę lepszej drogi tzw. Szosy Karpackiej rozpoczęto przed II wojną światową. Miała to być droga o znaczeniu strategicznym, łącząca Tatry ze Śląskiem. Pod koniec lat 30-tych XX wieku wybudowano pierwszy odcinek tej drogi z Zubrzycy Górnej na Przełęcz Krowiarki. Droga ta miała być budowana dalej do Zawoi Wideł, a stamtąd na Przełęcz Klekociny, Koszarawę Bystrą i Przyborów. Jednak droga ta nigdy nie została skończona. Z całego projektu zbudowany został jedynie ciąg z Przełęczy Krowiarki do Zawoi, ale dopiero w latach 1968-1969.
Zatrzymaliśmy się przy historii Szosy Karpackiej, bo ta wiąże się tematycznie z naszą wędrówką. Otóż w 1938 roku, w okresie od 20 czerwca do 17 lipca, przy budowie Szosy Karpackiej na odcinku Zubrzyca Górna - Krowiarki pracował Karol Wojtyła. Był wtedy już po maturze zdanej w wadowickim gimnazjum, ale przed podjęciem studiów. Na okres wakacji postanowił wstąpić do Junackich Hufców Pracy. Junackie Hufce Pracy były młodzieżową organizacją paramilitarną, utworzoną we wrześniu 1936 roku dekretem Prezydenta Ignacego Mościckiego. Wstępujący do niej ochotnicy wykonywali pracę fizyczną dla potrzeb obrony Państwa lub jego interesów gospodarczych. Junacy otrzymywali zakwaterowanie, umundurowanie, wyżywienie i wynagrodzenie. Młody Karol Wojtyła mieszkał wtedy w domu rodziny Misińców, który stał w sąsiedztwie dworu rodziny Moniaków. Rodzina Misińców była skoligacona z rodziną Moniaków. U Misińców kwaterował wówczas kapelan junackiego hufca wraz z ministrantami, a jednym z tych ministrantów był Karol. Tak właśnie trafił do tego domu. Dom Misińców położony był w połowie drogi między kościołem parafialnym, a miejscem prowadzonych robót.
Młodzieńczy epizod z życia Karola Wojtyły upamiętnia obelisk stojący na polanie Krowiarki przy Szosie Karpackiej (obecnie droga wojewódzka nr 957), na którym zamieszczono inskrypcję o treści: „W 1938 roku przy budowie drogi na Przełęcz Krowiarki pracował w Junackim Hufcu Pracy student Karol Wojtyła. Wielkiemu Polakowi Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II w 50-tą rocznicę święceń kapłańskich w 18-tym roku pontyfikatu na Stolicy Piotrowej w Rzymie dla potomnych - Mieszkańcy Orawy, Zubrzyca A.D. 1997”.
Po latach Karol Wojtyła wracał w to miejsce jako turysta lub pełniąc posługę biskupią. W okresie 13-22.09.1953 ks. Karol Wojtyła wędrował wraz z młodzieżą m.in. przez Babią Górę, Zubrzycę Górną i Podwilk. W 1958 roku, gdy wizytował parafię w Zubrzycy Górnej, miał pochwalić się ks. Franciszkowi Skorupie, że w młodości uczestniczył w budowie szosy na przełęcz Krowiarki, a ten ponoć zażartował sobie mówiąc, że pewnie dlatego droga ta jest taka dziurawa.
|
Polana Krowiarki. |
O godzinie 8.10 opuszczamy Przełęcz Krowiarki i zielonym szlakiem w kierujemy się na Zubrzycę Górną. Schodzimy do Zubrzycy Górnej gruntową drogą. Dość szybko wychodzimy z mglistego obłoku który zawisł na szczytach Babiej Góry. Gdy przejeżdżaliśmy przez Zawoję niebo było zupełnie błękitne. Nad przełęczą położoną na 1012 m n.p.m. wisiała jednak gęsta chmura. Jest mokro, bo w nocy padało. Dróżką spływają jeszcze podeszczowe cieki. Pojawiający się z lewej potok Sylec też ma podniesiony poziom wód. Przy szlaku rośnie dużo młodych świerków. Niespodziewanie na niewielkiej śródleśnej polanie szlak odchodzi na prawo w górę stoku i chwilę potem wyprowadza nas na rozległą Halę Śmietanową. To miejsce bardzo widokowe, szczególnie tu w najwyższych położeniach hali, gdzie wyprowadziły nas znaki szlaku. Skręcamy w lewo i idziemy halą w dół do przeciwległego jej końca. Nieco po lewej widzimy niewysokie wzniesienie o nazwie Kamionek (906 m n.p.m.), pokryte lasem, ale też z widocznymi polanami. Za tym wzniesieniem znajduje się Zubrzyca Górna.
Na przeciwległym końcu hali pod lasem szlak znów skręca na lewo, a następnie przecina asfaltową drogę „Rajsztag”. Droga ta łączy kilka dolin potoków mających źródła na południowych stokach Babiej Góry. Wybudowana została w latach 60-tych XX wieku, przecinamy ją o godzinie 9.05 i opuszczamy Halę Śmietanową. Kępki pierwiosnków przypominają, że mamy już wiosnę. Gdzieniegdzie rosną jeszcze niewielkie gromadki zwiniętych w pąki krokusów, ale zdecydowanie na łąkach przeważa już primula. Śmiało rośnie też knieć błotna, szczególnie obficie przy potoku Syhlec, przez który musimy przeprawić się przechodząc po kamieniach wystających z nurtu.
|
Szlak z Krowiarek do Zubrzycy Górnej. |
|
Hala Śmietanowa. |
|
Pierwiosnek wyniosły (Primula elatior). |
|
Szafran wiosenny (Crocus vernus). |
|
Potok Syhlec. |
Wchodzimy w trawers stoków Kamionka. Szlak nie omija widokowych hal przechodząc ich górnym skrajem. Krajobraz zaczyna zachwycać, bo chmury wydają się być wyżej. Za niedługo zaczynamy schodzić z wzniesienia Kamionki. O godzinie 9.25 przechodzimy drewnianym mostkiem nad potokiem Składziska, zaraz dalej kładką nad Solawką. Są to dopływy potoku Zubrzycy. Wchodzimy teraz między starą zabudowę wiejską. Zaraz za Solawką szlak skręca na szutrową drogę, jedną z wielu alejek skansenu, ale przy tej, którą maszerujemy stoi... zagroda Misińców, stoi tutaj nienaruszona od początku swojego istnienia, czyli od przełomu XIX i XX wieku, kiedy została zbudowana.
|
Na stokach wzniesienia Kamionka. |
|
Solawka. |
|
Dom Misińców. |
Wiemy już, że w roku 1938 gościł w domu Misińców młody Karol Wojtyła, kiedy pracował jako kamieniarz przy budowie drogi przez Przełęcz Krowiarki. Przy futrynie drzwi wejściowych jest umocowana tabliczka z numerem 319. To zwyczajny chłopski dom, z lewej izba, z prawej izba. Oprócz sprzętów zobaczyć w nim można pamiątki po Janie Pawle II. Przy oknie widzimy wiersz Emila Kowalczyka, orawskiego poety, śpiewany współcześnie przez polsko-norweską grupę grająca punk rocka z tradycyjną muzyką góralską spod Tatr.
Cy bocycie Świynty Ojce
tyn babiogórski las
i swój młody cas
kiescie dołu na nartak
z wiatrym gnali?
Cy bocycie Świynty Ojce
tyn lud, który gazduje
na skalisty ziymi
pod Babio Góro...
(E.Kowalczyk)
Zagroda była użytkowana i zamieszkiwana do schyłku lat 80-tych XX wieku przez ostatnią właścicielkę Marię Misiniec. Prowadziła ona małe gospodarstwo rolne, w którym m.in. hodowała krowę. Do jej domu zaglądało wtedy wiele osób chcących zobaczyć miejsce, w którym mieszkał junak Wojtyła. Dla osób odwiedzających pani Maria zawsze miała przygotowany suszony serek własnego wyrobu, zaś dla dzieci cukierki owocowe. Dziś zagroda Misińców włączona jest do zubrzyckiego skansenu – Orawskiego Parku Etnograficznego.
|
Dom Misińców. |
W Orawskim Parku Etnograficznym zatrzymujemy się dłużej. Spacerujemy między drewnianymi zabudowaniami przenosząc się w czasy dawnej Orawy. W najstarszej części odnajdujemy dwór Moniaków, wspomnianego już sołtysa z XVII wieku. Zbudowany został jako „kurna chata” i takim pozostał do dziś, choć to dwór szlachecki. To świadczy o unikatowości tego budynku. Wnętrze domu jest jednak bogato wyposażone, tak jak na sołtysa przystało. Wchodzimy do sieni. W środku znajduje się kilka pomieszczeń, połączonych w układzie amfiladowym. W czarnej izbie stoi potężny piec, ale oczywiście bez komina, dlatego też izba ta jest bardzo wysoka, by wydobywający się z pieca dym jak najmniej przeszkadzał mieszkańcom. Dym unosił się chmurą w górę, skąd odprowadzany był na strych przez otwór zwany „woźnicą”, a stamtąd wychodził na zewnątrz przez tzw. dymniki. Izba czarna nosi we wnętrzu silne ślady dymu.
Czarna izba wyłożona jest glinianą polepą. Gotowano w niej jadło dla domowników, mielono mąkę na żarnach, kiszono w wielkich kadziach kapustę, w maśniczce robiono masło. Domownicy spędzali w niej codzienny czas, o ile nie musieli pracować w polu. Zimą w czarnej izbie trzymano również młody inwentarz. Z czarnej izby wchodzi się do drugiej izby - świetnicy (czyli świetlicy), posiadającej drewnianą podłogę. Przylega do niej alkierzyk. W izbie tej zgromadzone są talerze, kubki fajansowe i porcelanowe. Ściany zdobią obrazki malowane na szkle.
W drugiej części domu znajdują się pomieszczenia reprezentacyjne sołtysa. Mają bogatsze umeblowanie i wystrój typowy dla szlacheckiej rodziny. Stoją w nich meble w stylu Biedermeyer, czy Ludwika Filipa. Dalej za tą izbą znajduje się małe pomieszczenie kancelarii sołtysiej.
Dwór Moniaków stanowi centralne miejsce skansenu. Stoi tu od ponad 300 lat wraz z owczarnią, wozownią, chlewem i dworskimi stajniami. Rodzina Moniaków sprawowała funkcje sołtysie od chwili założenia wsi w XVI wieku do połowy wieku XIX. W 1674 roku zyskała tytuł szlachecki nadany aktem cesarskim, otrzymała herb. Widnieje na nim wilk stojący na tylnych łapach trzymający krzyż i miecz.
Ostatni spadkobiercy rodziny Moniaków byli inicjatorami zubrzyckiego skansenu. W 1937 roku przekazali swój majątek skarbowi państwa polskiego. W sieni nad drzwiami widzimy tablicę z ich nazwiskami „Pamięci Joanny z Lattyaków Wilczkowej, inż. Sandora Lattyaka, którzy ofiarowali Państwu Polskiemu rodową siedzibę sołtysów Moniaków na cele muzealne”. Niżej wpisany jest również testament ofiarodawców „Życzeniem naszym jest zabezpieczenie dla przyszłości starodawnego charakteru tego osiedla dworskiego w formie muzeum, w którym by znalazły pomieszczenie również ruchomości należące do rodziny z historią dworu i tej ziemi związane.” Cały dwór wraz z zespołem budynków gospodarczych został udostępniony do zwiedzania po śmierci ostatniej z rodu Joanny Wilczkowej w 1951 roku, która dożywotnio zamieszkiwała starodawną siedzibę rodową.
|
Dwór Moniaków. |
|
Czarna izba. |
|
Stół w czarnej izbie. |
|
Izba reprezentacyjna sołtysa. |
|
Izba reprezentacyjna sołtysa. |
|
Izba reprezentacyjna sołtysa. |
Zwiedzamy inne orawskie zagrody. Charakterystyczną konstrukcją domów orawskich, których właścicielami byli bogatsi chłopi była wyszka, czyli rodzaj balkonu, na którym suszono len i bieliznę. Dla tej funkcjonalności domy z wyszką były budowane frontem do południa. Przykładem takiego domu jest Chałupa Paś-Filipka, reprezentująca klasyczną orawska chałupę z XIX wieku z czterospadowym dachem gontowym. Chałupa Paś-Filipka pochodzi z 1843 roku, ale w jej konstrukcji znajdziemy elementy starsze. We wnętrzu tego domu obok typowego wyposażenia prezentowany jest sprzęt do tkactwa.
|
Chałupa Paś-Filipka. |
|
Chałupa Paś-Filipka. |
|
Izba mieszkalna z pościelą wyprawową córki. |
|
Obrazy w białej izbie. |
|
Warsztat tkacki. |
|
Grupa pod chałupą Paś-Filipka. |
Na terenie skansenu znajduje się również zabudowa produkcyjna: kuźnia, olejarnia, tartak i folusz. Jest też pasieka złożona z trzynastu uli, otoczona płotkiem z tzw. tyniorek. Kiedyś brakowało tylko kościoła, aż do czasu, gdy został przeniesiony z Tokarni koło Myślenic. Jest to kościół pw. Matki Boskiej Śnieżnej. Pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku. Uzupełnia zabudowę dworską skansenu. Stoi przy dworze, przy którym zwykle była jakaś kaplica. Wyposażenie tego kościoła jest po części późnobarokowe, zaś ołtarz i ambona pochodzą z XVIII wieku. Jest w nim też zachowana stara chorągiew z herbem rodowym Moniaków.
|
Kościół pw. Matki Boskiej Śnieżnej. |
|
Ołtarz Matki Boskiej Śnieznej. |
|
Chorągiew z herbem rodowym Moniaków. |
|
Płotek z tyniorek. |
|
Orawska chata z wyszką. |
|
Alejki Orawskiego Parku Etnograficznego. |
|
Karczma. |
Wszystkich obiektów Orawskiego Parku Etnograficznego nie jesteśmy w stanie zwiedzić dzisiaj. Spacer między starymi drewnianymi budynkami skansenu przeniósł nas w czasy chłopskie i szlacheckie polskiej Orawy. Przeniósł nas też w czasy junackie Karola Wojtyły. Trzeba by tu dłużej zostać, aby wszystko obejrzeć - to opinia całej naszej gromadki. Tymczasem pogoda zrobiła się cudowna, słoneczna, pobudzająca do dalszej wędrówki.
Opuszczamy Orawski Park Etnograficzny o godzinie 11.45. Ruszamy w drogę przez krainę bogatej kultury i ciekawej historii, przez krainę ciszy i pięknych panoram. Po drugiej strony szosy wznosi się niewysoki Magoński Groń (782 m n.p.m.) okryty łąkami i grupkami brzozowego młodnika. Już za niedługo łąki te zazielenią się soczyście i pokryją mniszkami. Wzniesienie jest bardzo łagodne, nie zmusza do wysiłku na podejściu. Za nami widać Babią Górę w pełnej okazałości. Jest jeszcze obielona śniegiem w górnych partiach. Około godziny 12.15 wchodzimy na szosę - skręcamy na południe w kierunku Policy na Przełęcz Zubrzycką. Po niedługim czasem schodzimy z szosy na most nad potokiem Zubrzyca.
|
Przez łąki i brzozowe zagajniki. |
|
Za nami widać masyw Babiej Góry. |
Zielony szlak prowadzi teraz wprost na Przełęcz nad Wąwozem. Przy ostatnich zabudowaniach kończy się asfalt na drodze. Szlak wiedzie dalej gruntową dróżką przez łąki. Tuż przed przełęczą wchodzimy do lasu, gdzie na kamiennej podmurówce ktoś zbudował piękną drewnianą kapliczkę. Jest niczym miniaturka prawdziwej kaplicy zwieńczonej wieżyczką z krzyżem. W środku umieszczono figurkę Marki Bożej. Na podmurówce niewyraźnie wyryte jest votum „Na pamiątkę znalezienia w tym miejscu...” nie da się dalej odczytać napisu, bo jest bardzo nieczytelny. Od kapliczki mamy trzy minuty marszu do Przełęczy nad Wąwozem (758 m n.p.m.). Zielony szlak przecina przełęcz i schodzi do Sidziny Górnej, przecinając wierchowy niebieski.
|
Droga na Przełęcz nad Wąwozem. |
|
Kapliczka w pobliżu Przełęczy nad Wąwozem. |
|
Przełęcz nad Wąwozem. |
|
Wiosenne kotki. |
Niebieski szlak, który spotykamy na Przełęczy nad Wąwozem wiedzie w jedną stronę na szczyt Policy, a w drugą na Przełęcz Bory. Za wskazaniami jego znaków kierujemy się na Przełęcz Bory. Szlak niebieski wiedzie nas początkowo przez młody, niewysoki las świerkowy. Potem mamy „dorosły” las i makabryczne błoto - drogę, pełną bajor wypełniających koleiny pozostawione przez ciągniki. Błotnisty grunt jest lepki i gliniasty. Łatwo czepia się butów, od których nie chce się odkleić. Niejednokrotnie musimy obchodzić bokiem taką drogę, lecz taka jest właśnie orawska ziemia, zbita i nieprzepuszczająca wody.
Góry Beskidu Orawsko-Podhalańskiego są też niezwykle malowniczo położone i ukształtowane przez naturę. Otoczne krajobrazem o wyjątkowych walorach. Wkrótce zaczynamy to dostrzegać przechodząc przez polany. Pierwsze dają wyśmienite widoki na północną stronę, gdzie widać pasmo Policy. Od tej strony widzimy prawdziwą Halę Krupową na stokach Okrąglicy, która jest mylnie kojarzona z Sidzińskimi Pasionkami, na których stoi schronisko o nazwie sugerującej, że stoi „na Hali Krupowej”.
Całkiem blisko nas wznosi się silnie zalesione wzniesienie o nazwie Kiełek (960 m n.p.m.), będący najwyższym wzniesieniem Beskidu Orawsko-Podhalańskiego. Widoczne stąd południowe stoki Kiełka opadają do doliny potoku Sidzina. Z kolei po prawej stronie tej góry leży wioska Sidzina. Fascynujące. Za nami na zachodnim horyzoncie wciąż króluje Babia Góra. Przechodzimy przez Polanę Kozinową, gdzie grzbiet na chwilę przełamuje się na południowy wschód, po czym wraca do poprzedniego kierunku wynosząc się ku kolejnemu bezimiennemu wierzchołkowi. Zatrzymujemy się na podejściu o godzinie 13.45, tuż przed lasem porastającym wierzchołek. To miejsce jest wyśmienitym punktem widokowym. Siadamy na trawie i odpoczywamy delektując się widokiem wzniesień od których oddalamy się - Babią Górą, Policą, Kiełkiem i innymi pomniejszymi. Ruszamy dalej o godzinie 14.15.
|
Pasmo Policy ze szlaku. Bliżej z lewej wznosi się Kiełek. |
|
Babia Góra. |
|
Pasmo Policy i Kiełek. |
Przechodzimy przez kolejne bezimienne wzniesienie i schodzimy na widokową przełęcz, trawiastą, ale trochę grząską, podmokłą. Grunt ugina się pod naszym ciężarem. Dobrze czuje się tutaj knieć błotna, ale też pierwiosnka wyniosła. Rosną mieszając się ze sobą. Przed nami wzniesienie najwyższe na naszej trasie (nie licząc wysokości przełęczy Krowiarki, którą rano opuszczaliśmy). Wzniesienie to nazywa się Beskidy i wznosi się na 803 m n.p.m. Jego wierzchołek jest zalesiony. Na zejściu ze wzniesienia Beskidy znów mamy strefę błota przy szkółkach leśnych świerka. Nieco dalej o godzinie 14.55 mijamy odejście żółtego szlaku do wsi Sidzinka Mała. Na węźle szlaków drogowskaz informuje, że na Przełęcz Bory pozostała nam jeszcze 1 godzina marszu.
|
Podmoknięta łąka. |
|
Knieć błotna (Caltha palustris). |
|
Żywiec gruczołowaty (Cardamine glanduligera). |
Wchodzimy na kolejne wzniesienie ze sporymi połaciami żywca gruczołowatego. Jest to jedna z tych wczesnowiosennych roślin, która zakwita jeszcze przed rozwojem liści na drzewach, pod którymi rośnie. Teren który przemierzamy wyraźnie wypłaszcza się już. Płytkie przełęcze między niewielkimi wzniesieniami pokrywają widokowe łąki. Jeszcze jedno, za nim drugie wzniesienie i zostaje nam ostateczne zejście na Przełęcz Bory. Widzimy przed sobą szosę, a przy niej zabudowania wsi Podwilk. Z prawej na zachodzie wznosi się potężny grzbiet Babiej Góry. Widzimy go na pożegnanie zdaje się. Trochę przeszliśmy, ale widoczna Babia wciąż jest wielgachna. Od Diablaka, jej najwyższego szczytu dzieli nas w linii prostej 17 km. Szlak kieruje się na lewo w stronę parkingu TIR przy szosie, gdzie stoi nasz autokar. Docieramy do niego o godzinie 16.05. Tutaj na Przełęczy Bory (705 m n.p.m.) kończymy pieszą wędrówkę, lecz jeszcze nie wycieczkę.
|
Ostatnia przełęcz na naszej trasie. |
|
Babia Góra z Przełęczy Bory. |
|
Dolina Czarnej Orawy z Przełęczy Bory. Widoczna wieś Podwilk. |
|
Kościół św. Marcina w Podwilku z 1767 roku. |
W dolinie Czarnej Orawy stoi wiekowy kościółek, pamiętający czasy kształtowania się osadnictwa na Orawie, której niemal cały obszar pokrywała puszcza. Gdy powstał spełniał raczej funkcję misyjną, bo teren na którym stał można było wówczas porównać do pustkowia z rzadka zasiedlonego przez ludzi. Kościółek otrzymał wezwanie św. Jana Chrzciciela in desertum (na puszczy), a wzniesiono go po 1650 roku. Przemieściliśmy się właśnie do Orawki, gdzie stoi ten kościółek o przepięknej bryle.
Kościół św. Jana Chrzciciela zbudowany został metodą zrębową z drzewa modrzewiowego na kamiennej podmurówce. Przylega do niego murowana kaplica Matki Boskiej Bolesnej, która została dobudowana w roku 1722. Kościół i kaplica znajdują się pod wspólnym ciągiem dachu. Od zachodu do nawy przylega wieża o ścianach składających się w ostrosłup czworokątny, na który nabita jest izbica. Tak to właśnie wygląda, jakby izbica była nadziana na spiczastą wieżę. Na narożach izbicy widzimy cztery małe, ostre wieżyczki. A co kryje wnętrze tego kościoła... czy jest równie unikatowe, jak od zewnątrz? Zaraz dowiemy się od p. Lucyny Borczuch, przewodnika i kustosza tego obiektu, która zaprasza nas do środka.
Wnętrze przytłacza barwnymi polichromiami. Pokrywają każdą wolną powierzchnię w kościele. Polichromie stanowią najcenniejszy element wystroju świątyni. Malowane były temperą bezpośrednio na drewnie, przy czym wcześniej zaklejono szpary między deskami paskami płótna. Są to głównie polichromie figuralne (takie polichromie są rzadko spotykane). Najważniejsze z nich to 14 obrazów ukazujących sceny z życia św. Jana Chrzciciela, oraz cykl obejmujących 49 wyobrażeń świętych związanych z historią Węgier. Przedstawiają postacie ubrane w antyczne i wschodnie stroje na tle architektury lub krajobrazu. Pośród motywów figuralnych znajduje się mnóstwo elementów florystycznych - wielobarwnych rozet kwiatowych ujętych we wnętrzu malowanych kasetonów, którym nadano efekt trójwymiarowości. Polichromią pokryte są ściany, strop, parapety chór, boki ławek. Polichromie te są niezwykle barwne, lecz kolorystycznie odpowiednio stonowane. Stwarzają w ten sposób niepowtarzalny wystrój świątyni.
|
Kościół św. Jana Chrzciciela w Orawce (widok od strony północno-zachodniej). |
|
Dolina Czarnej Orawy. |
|
Polichromia na północnej ścianie prezbiterium. |
|
Polichromia na stropie. |
|
Ambona. |
|
Organy. Na parapecie chóru widać muzykujące anioły. |
Jest jeszcze coś innego wyjątkowego w tej świątyni, coś, niezwykle rzadko spotykanego na świecie. Są to zasłony wielkopostne, zwane również kurtynami wielkopostnymi, albo oponami wielkopostnymi. W Europie zachowało się niewiele takich malowanych kurtyn. Naliczono ich dwadzieścia, z czego w Polsce znanych jest pięć malowanych kurtyn: cztery w Orawce, jedna w Jasienicy Rosielnej na Podkarpaciu. Kurtyny takie służą do zasłaniania ołtarzy przed Wielkim Tygodniem i tylko wtedy można je oglądać, tylko przez dziesięć dni w roku. Najstarsza kurtyna, jaką dysponuje kościół w Orawce pochodzi z roku 1676. Ma szerokość 3,85 m i wysokość 4,80 m. Zasłania się nią ołtarz główny świątyni. Pozostałe kurtyny przypuszczalnie pochodzą z początku XIX wieku. Dwie z nich używa się do zasłaniania ołtarzy bocznych, natomiast czwarta zasłania grupę rzeźb ukrzyżowania znajdującą się na belce tęczowej. Kurtyny wielkopostne w Orawce namalowane zostały temperą na płótnie lnianym barwionym czernią. W okresie wielkopostnym stwarzają niespotykany klimat i mają silne oddziaływanie wizualne.
|
Kurtyna wielkopostna - Pieta i Arma Christi. |
|
Kurtyna wielkopostna - Matka Boża Siedmiobolesna (w ołtarzu bocznym). |
|
Kurtyna wielkopostna - Pokutująca Maria Magdalena (w ołtarzu bocznym). |
|
Kurtyna wielkopostna - Biczowanie Pana Jezusa. |
Po wejściu do świątyni z rozwieszonymi kurtynami percepcja zmysłów ludzkich zostaje przytłoczona niecodziennością jej wystroju. Dookoła widać tłok kolorowych polichromii, ale czernione płótna ogromnych kurtyn nadają mroku starej świątyni. Wywołuje to trudne do opisania emocje, z jednej strony zachwytu, z drugiej strony skłaniające do zupełnego wyciszenia. Tego nie da się opisać, najlepiej przyjechać i osobiście oddać się cudownej magii kościoła w Orawce, z ołtarzami odzianymi w wielkopostne kurtyny. W tym roku jednakże jest już za późno. Dzisiaj jest ostatni dzień eksponowania kurtyn, ale będzie je można zobaczyć znów za rok, a warto. Pani Lucyna nie jest typowym przewodnikiem - wyczuwa się ogromną pasję z jaką opowiada historią kościoła w Orawce, i ten niepowtarzalny sposób w jaki to robi, jak dociera do słuchacza.Opowiedziana historia wnika w głąb serca, gdzie zostaje na długo. Nie można oderwać się od myśli o kościółku, które wciąż żyją w nas nawet po wyjściu na zewnątrz, a nawet po powrocie do domu.
Kościół św. Jana Chrzciciela to jedyny zachowany drewniany kościół z wielu istniejących wcześniej na polskiej Orawie, który szczęśliwie uniknął pożarów. Można go odwiedzać cały rok. Na pewno do niego wrócimy, by zobaczyć jego inne oblicze bez kurtyn wielkopostnych. To postanowione.
PS. Dziękujemy pani Lucynie za spotkanie i ujmującą opowieść o orawczańskiej świątyni.
Kolekcjonerska Karta Etapu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz