Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

sobota, 11 października 2014

Zdobywamy Kraczonika (wg Waldemara Ciszewskiego)

Dziś 11 października i jak z planu wynika,
Jedziemy w Góry Leluchowskie – zdobyć Kraczonika!

     Pogoda o poranku nieco się zachwiała,
     Grupa na miejscu zbiórki gęstą mgłę zastała.

Lista obecności jest u przodownika,
Dobrze nam znanego Janeczka Ślazika.

     Po zliczeniu wszystkich, wyszło – trzech brakuje,
     Tym to od wycieczki, bardziej sen smakuje…

Nareszcie ruszamy. Postój w Łososinie,
Każdy z siku i kawą… w kwadrans się uwinie.

     Już dziewiąta rano; jesteśmy u celu,
     Na przejściu granicznym jest handlarzy wielu.

Czym tu nie handlują? Znicze i wiązanki…
„Kupcie parasolkę!” – wołają Cyganki.

     Są małe autka, lalki dla dziewczyny,
     A w co drugim domu, swojskie „potrawiny”…

Pierwszym naszym celem – cerkiew w Leluchowie,
O której historii proboszcz nam opowie.

     Żyli tam do wojny Łemki rodowici,
     Dziś są katolicy, a byli unici.

Parafia jest mała, proboszcz nam obwieści,
Że wiernych jest tylko: dwieście i trzydzieści.

     Zwiedzanie cerkiewki trwa godzinę „z hakiem”,
     Potem wyruszamy za niebieskim szlakiem.

Od początku w górę, duże przewyższenie,
Więc grupę dopada niewielkie zmęczenie.

     Ale wszyscy idą i się nie poddają,
     Po drodze widoki sobie oglądają…

Jedni rwią podgrzybka, a drudzy rydzyka,
I już coraz bliżej jest do Kraczonika.

     Nikt nam się nie zgubił, wszyscy się sprężyli,
     I po dwóch godzinach Kraczonik zdobyli!

Jeszcze niezbyt zdrowa, więc się w mękach wiła,
Lecz szczyt też zdobyła! Dzielna Radomiła…

     Na szczycie pojedli oraz popiliśmy,
     Ciekawe historie sobie „sprzedaliśmy”.

(Płakał cały oddział i cała rodzinka,
Bo Gienkowi Halo, wypadła „jedynka”!)

     Teraz będzie zejście, czas z zegara znika,
     By po dwóch godzinach dojść do Powroźnika.

Tu kolejna cerkiew, murem wkoło spięta –
Lecz nie oglądniemy, no bo jest zamknięta…

     Lepiej więc zrobili, Ci co w sklepie byli,
     I piwko z gorzałką dla zdrowia wypili…

A teraz przed nami droga do Krakowa,
Niech każdy w pamięci, wycieczkę zachowa.

     Dzień ten był udany, myśmy w górach byli.
     Wieczorem piłkarze, Niemców rozłożyli!

                   Uczestnik wycieczki - Waldemar Ciszewski









1 komentarz:

Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.