Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

czwartek, 31 stycznia 2013

Pasje i zainteresowania (Blog Roku 2012)

W tym roku udział w konkursie Blog Roku kończymy na etapie głosowania, na znacznie odleglejszym niż w ubiegłym roku 92 miejscu. Jest to i tak niespodziewanie wysoki wynik, bowiem tak jak zapowiadaliśmy do konkursu w tym roku podeszliśmy z ogromnym dystansem, bez szalonej gonitwy za sms-owymi głosami, pozostawiając sprawy własnemu biegowi. Nie robiliśmy szeroko zakrojonej kampanii na rzecz zabiegania o sms-y, dlatego szczególnie jesteśmy wdzięczni i dziękujemy za każdy z 28 oddanych na nas głosów. Każdy z nich wsparł szczytny cel, jakim jest pomoc niepełnosprawnym dzieciom w pokonywaniu barier i realizacji marzeń. Dochód z tych smsów zasili teraz projekt Fundacji Marka Kamińskiego pn. „Obóz Zdobywców Biegunów”. Jest to rehabilitacyjno-integracyjny obóz dla dzieci, na którym nauczą się one zdobywać własne Bieguny, pokonywać swoje słabości, bariery i ograniczenia. Dziękujemy Wam za to.


Dziękujemy za to, że wskoczyliśmy do pierwszej setki z 808 blogów startujących w kategorii „Pasje i zainteresowania”. Szkoda tylko, że blogi nam podobne zostały rozproszone w tym roku po różnych kategoriach konkursowych. Z satysfakcją jednak przyjmujemy wiadomość, iż jeden z bratnich nam bogów wszedł do następnego etapu konkursu. Nie znajdziecie go jednak w naszej kategorii, lecz w „Lifestyle” do której został przeniesiony przez organizatorów konkursu, choć intencje jego autora były inne: „Marcogor o górach” trzymamy za Ciebie kciuki, byś zaszedł w konkursie dalej niż my rok temu.

czwartek, 24 stycznia 2013

Poranek na Soszowie

Nasilająca się czerwień na horyzoncie rozwiewa wolno mrok. Po drugiej stronie doliny Wisły, zza grzbietu gór wolno wypływa błękit nieba. Nasz przytulny pokoik na Soszowie wypełnia się pobudzającym brzaskiem, ale cieplutka podusia i kołderka wyhamowują jeszcze przez kilka minut chęć opuszczenia łóżeczka. Jeszcze chwilkę poleżmy.

środa, 23 stycznia 2013

Soszowanie na Soszowie (Soszów SKI)

Niedaleko centrum Wisły, ponad doliną Jawornika, wznosi się Soszów Wielki (czes. Velký Šošov) na wysokość blisko 886 m n.p.m. Jego północno-wschodnie zbocza pokrywa kompleks tras narciarskich stacji narciarskiej „Soszów”. Jest to jedna z popularniejszych stacji na Śląsku, mniej znana Małopolanom, jak twierdzą miejscowi, a częściej nawiedzana przez Warszawiaków, po Ślązakach rzecz jasna. Wokół stacji funkcjonuje dość dobra infrastruktura. Mamy tu serwis narciarski i wypożyczalnię sprzętu, działa tu także szkoła narciarska i przedszkole narciarskie. Zaś przy trasach istnieje bogate zaplecze gastronomiczne i noclegowe.

wtorek, 22 stycznia 2013

Retrospektywna przechadzka przez Wisłę

Cudownie było obudzić się w górach, spojrzeć o poranku przez okno schroniska na czarowną zimę. Na zewnątrz prószy delikatnie śnieżek ubierając świat na biało. Przed przyjazdem nie myśleliśmy, że będzie tu tak cudownie. Zamieszkaliśmy w klimatycznym schronisku pod szczytem Soszowa Wielkiego (czes. Velký Šošov), sięgającego 886 m n.p.m. Przechodzi przez niego granica polsko-czeska, nasze schronisko stoi kilka metrów od niej. Wychodzimy ze schroniska i po kilku krokach jesteśmy już na terenie Czeskiej Republiki. Dwa kroki wstecz i jesteśmy z powrotem w Polsce.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Wokół Trójstyku

21 grudnia 2007 roku trzy graniczące ze sobą państwa - Polska, Czechy i Słowacja weszły do strefy Schengen. Fakt ten był impulsem do urzeczywistnienia turystycznych wizji zbliżenia pięknych terenów górskich położonych w tych trzech państwach. Pomysł taki zrodził się już dużo wcześniej wśród bratnich organizacji turystycznych ze Słowacji - RR KST Čadca, Czech - KČT Třinec i PTTS-Beskid Śląski, Polski - PTTK oddział w Żywcu i PTTK oddział w Wiśle. Współpraca wymienionych organizacji turystycznych zaowocowała ciekawym projektem o nazwie „Międzynarodowa Odznaka Turystyczna BESK(i)DY”, promującym turystykę na górskich terenach wokół Trójstyku trzech państw, znajdującym się pomiędzy wsiami Jaworzynka, Čierne i Hrčava.

Z Wisły na Soszów

TRASA:
Wisła, Zameczek Myśliwski Habsburgów (430 m n.p.m.) niebieski szlak Wisła Jawornik niebieski szlak Czupel (591 m n.p.m.) niebieski szlak Schronisko na Soszowie (792 m n.p.m.)

OPIS:
Rozpoczynamy dzisiaj zimowe spotkanie z górskim miasteczkiem Wisła, położonym malowniczo w dolinie pośród gór Beskidu Śląskiego. Nasz pobyt rozpoczynamy obok przepięknego drewnianego budynku Zameczku Myśliwskiego Habsburgów. Niegdyś stał on na Polanie Przysłop, na stokach Baraniej Góry opadających ku Dolinie Czarnej Wisełki. Wybudowany w 1898 roku pełnił funkcję domku myśliwskiego arcyksięcia Fryderyka Habsburga. Potem od 1925 roku mieściło się w nim schronisko PTT, a następnie PTTK. Nasilający się ruchu turystyczny sprawił, że w latach 1973-1979 na Polanie Przysłop wybudowano duże murowane schronisko. Stary budynek schroniska stał tutaj jeszcze kilkanaście lat, aż w 1985 roku rozebrano go i przeniesiono do centrum Wisły. Mieści się w nim teraz siedziba wiślańskiego oddziału PTTK. Zaś na Polanie Przysłop pozostały jeszcze dwa obiekty pamiętające czasy Fryderyka Habsburga - drewniany budynek dawnej gajowni Habsburgów z II połowy XIX wieku, w którym mieści się obecnie „Izba Leśna”, a także drewniany budynek gospodarczy starego schroniska mieszczący obecnie Baraniogórski Ośrodek Kultury Turystyki Górskiej.

Zameczek Myśliwski Habsburgów we Wiśle.
Zameczek Myśliwski Habsburgów w Wiśle.

Nie przypadkiem znaleźliśmy się akurat w tym miejscu. Nie pierwszy raz gościmy w tych malowniczych stronach, ale dzisiejsza wizyta ma dla nas szczególne znaczenie i planowaliśmy ją od czasu, gdy zdobyliśmy ostatni punkt przedsięwzięcia pn. „Międzynarodowa Odznaka Turystyczna BESK(i)DY”. No było to już dość dawno, bo pod koniec maja ubiegłego roku (jak ten czas leci). Wówczas zdecydowaliśmy, że finał wędrówek nastąpi w mieście jednego ze współorganizatorów „Międzynarodowej Odznaki Turystycznej BESK(i)DY”. W ten sposób znaleźliśmy się w Wiśle niedaleko do punktu, w którym łączą się granice państw, w których sobie niedawno wędrowaliśmy. Niebawem ponownie do nich wyruszymy, bo tak się składa, że projekt „BESK(i)DY” doczekał się nowej edycji. Od 1 stycznia 2013 roku mamy do zdobycia nowe punkty i nowe odznaki. Finalizując w Wiśle pierwszą edycję MTO BESK(i)DY, rozpoczynamy jednocześnie nową edycję MTO BESK(i)DY II, inaugurując ją w Zameczku Habsburgów. To tak jakbyśmy naszej włóczęgi nie przerywali, a jedynie rozpoczynali nowy jej etap.

Do Wisły i jej mieszkańców jeszcze wrócimy. Tymczasem śnieżek prószy i pobliskie stoki narciarskie Soszowa na nas czekają. Poniżej szczytu Soszowa Wielkiego na wysokości 792 m m n.p.m. mamy schronisko, w którym zatrzymamy się na nocleg. Poprowadzi nas tam niebieski szlak, który rozpoczyna się w centrum Wisły położonym na wysokości 430 m n.p.m.

Niebieski szlak ma początek nieopodal Zameczku Myśliwskiego Habsburgów, przy dworcu PKP Wisła Uzdrowisko. Biegnie ulicą Lipową mijając Zameczek Myśliwski Habsburgów, a potem dworzec PKS i kościół katolicki Wniebowzięcia NMP. Następnie przechodzimy pod wiaduktem kolejowym i dalej wędrujemy ścieżką wzdłuż brzegu Wisły.

Wisła. Przed wiaduktem kolejowym.
Przed wiaduktem kolejowym.

Wzdłuż brzegu Wisły we Wiśle.
Wzdłuż brzegu Wisły.

Po kilkunastu minutach docieramy do mostu nad Wisłą. Skręcamy w lewo na ulicę Jawornik, oddalając się od Wisły. Wchodzimy w dolinę potoku Jawornik. Idziemy chwilę wzdłuż drogi mijając zabudowania. W głębi doliny znajduje się centrum osiedla o nazwie takiej samej jak nazwa potoku wzdłuż którego maszerujemy.

Wisła. Most nad potokiem Jawornik.
Most nad potokiem Jawornik.

Wkrótce osiągamy przystanek PKS Wisła Jawornik. Tu początek ma czarny szlak dojściowy na Przełęcz Beskidek. Chwilkę idzie on wspólnie z naszym niebieskim, za niedługo jednak czarny odbija w prawo, a nasz niebieski skręca w lewo wspinając się drogą na szczyt wzniesienia Czupel o wysokości 591 m n.p.m. Robi się górsko i widokowo, bo wzniesienie to jest bezleśne. Nie są to jednak dziś dalekosiężne widoki bo panuje zimowa mgła. Wierzchołek wzniesienia nie ma wyrazistej kulminacji.

Podejście na Czupel (591 m n.p.m.).
Podejście na Czupel (591 m n.p.m.).

Czupel.
Czupel.

Wkrótce mijamy pierwsze wyciągi narciarskie. Szlak prowadzi wygodną, szeroką drogą. Sypie trochę mokry śnieg, ale klimaty w które wstępujemy są bardzo zimowe. Chciałoby się być już na górze, już teraz, założyć narty i sunąć w dół z innymi narciarzami. Drogę przez chwilę otacza rzadki młodnik, ale wkrótce pojawiają się w przy niej starsze drzewa. Za niedługo przecinamy drogę do „Lepiarzówki” i mijamy kilka domów. Szlak podrywa się bardziej w górę wgłębiając w starszy las.

Przy szlaku.
Przy szlaku.

Jeszcze kilkanaście minut marszu i musimy przeciąć nartostradę. Musimy to zrobić ostrożnie i szybko. Na szczęście nie ma na niej wielu narciarzy. Plecak pełen bagażu zaczyna już cisnąć w ramiona. Po przecięciu nartostrady wchodzimy do lasu. Szlak prowadzi nas wciąż po szerokiej wyratrakowanej drodze. Do naszego schroniska już niedaleko, ale warunki zimowe wydłużają czas wędrówki. Z Wisły wyruszyliśmy o 9.30, a pod Schroniskiem „Soszów” jesteśmy dopiero o 12.20. Nigdzie jednak nam się nie spieszy. Teraz robimy krótki odpoczynek, posiłek i niebawem udamy się na stoki narciarskie.

Schronisko „Soszów” (792 m n.p.m.).

środa, 16 stycznia 2013

Podróże to prawdziwy lajfstajl

W tym roku w konkursie Blog Roku 2012 zabrakło kategorii „Podróże i szeroki świat”. Bardzo zdziwiliśmy się tym faktem, ale pomyśleliśmy: może to i lepiej dla nas, bo uchroni nas to od konkursowego szaleństwa. Nie ma naszej kategorii, nie ma nas w konkursie. Niedługo potem dotarła do nas wiadomość: dochód z konkursu wesprze misję Fundacji Marka Kamińskiego, a to przekłada się na bezcenną pomoc chorym dzieciom i młodzieży w pokonywaniu barier i realizacji ich marzeń. Czy mielibyśmy nie pośredniczyć w tej szlachetnej idei? Raczej nie.


W tym roku do kwestii konkursowych podchodzimy zatem bardzo chłodno, ale z nadzieją, że dostaniemy choć parę głosów, a nie będzie to łatwe w gąszczu konkurencyjnych blogowych rozmaitości. Długo zastanawialiśmy się do jakiej z dostępnych kategorii konkursowych nam najbliżej, bo czymże jest nasz blog i opisywane w nim wędrówki? Po części to nasz sposób na życie, efekt poszukiwań piękna świata, ocenianego własną skalą wartości, nasze postrzeganie harmonii natury i jej relacji z człowiekiem. To filozoficzne zabarwienie tego co robimy. Można jednak na to spojrzeć dużo prościej, bo przecież blog „Zanim znów wyruszysz w góry” odzwierciedla nasze najzwyczajniejsze pasje i zainteresowania. Tu padł nasz wybór, bo ta kategoria bardziej kojarzy nam się z zasadniczymi walorami podróżowania, czy wędrowania - chęcią poznawania świata połączoną z aktywnym wypoczynkiem.

Wybraliśmy wariant zdaje się trudniejszy pod względem eliminacji konkursowych, ale przecież to nie konkurs zmotywował nas do ponownego wystartowania w nim. Jest tu też wiele wspaniałych blogów podróżniczych, z którymi chętnie porywalizujemy, ale niestety wiele z nich trafiło do innych kategorii konkursowych z braku tej jednej właściwej. Z tego samego względu cała masa wartościowych blogów podróżniczych zrezygnowała z udziału w konkursie. Czy o to chodziło Onet-owski Blogu Roku? Sami czujemy się bardzo dziwnie pośród plejady blogów zaskakująco odmiennych i niepodobnych, choć ogromnie ciekawych. Kategoria „Pasje i zainteresowania” to istna encyklopedia zainteresowań człowieka. Wraz z nami w kategorii tej znajdują się blogi o astronomii, fotografii, giełdzie, grach komputerowych, historii, katolicyzmie, kosmetologii, kulinariach, kulturach, lataniu, malarstwie, miejscach, modzie, motoryzacji, muzyce, origami, psychologii, rękodzielnictwie, samorozwoju, seksuologii, sporcie, stylizacji, tarocie, technice, wampirach, zabawkach, zwierzętach, żeglarstwie i jeszcze ho, ho, ho, wiele, wiele innych. Niektórym będzie bardzo trudno się przebić, bo każda blogowa tematyka ma swoją specyficzną publiczność, bardziej lub mniej liczną, a to z pewnością będzie miało znaczenie w plebiscycie dając większe lub mniejsze szanse. W podobnej sytuacji znalazły się również blogi podróżnicze, startujące w ramach kategorii „Lifestyle”. Jednak wszystkim życzymy finału, choć oczywiście troszeczkę bardziej blogom bliższym nam tematycznie. Chyba to rozumiecie. Życzymy wszystkim powodzenia, ale ostatecznie niech zwyciężą Ci, którzy dzięki nam zyskają najwięcej – niepełnosprawne dzieci i młodzież zmagające się z barierami postawionym przez życie lub los.



post scriptum
Uważamy, że likwidacja przez Onet.pl kategorii „Podróże i szeroki świat” w plebiscycie Blog Roku 2012 zabiera nam szansę na rzetelną ocenę, dlatego przyłączamy się do akcji organizowanej przez Polskie Blogi Podróżnicze – „Podróże to prawdziwy lajfstajl”.
Czy też uważacie, że podróże to prawdziwy lajfstajl, prawdziwy styl życia?
Dorota i Marek Szala



niedziela, 6 stycznia 2013

Niepełnosprawność i góry

Sprawić to może przypadek, chwila nieuwagi, czy po prostu los życia, by na drodze człowieka pojawiła się bariera. Obserwując życie dokoła można powiedzieć, że przytrafić się to może każdemu bez wyjątku, zarówno Tobie, jak i mnie. Nie jeden raz spotykaliśmy się z ludźmi, którym los przewrócił świat do góry nogami i nakazał uczyć się go od nowa. Trudno się pogodzić z takim losem, szczególnie tym, dla których aktywność fizyczna była sensem istnienia. Wydaje się, że wtedy wszystko legło w gruzach - każdy ma tego świadomość, a jeśli nie, wystarczy sobie wyobrazić co by było, gdybym nie miał nogi lub nóg, ręki lub rąk, albo nie mógł widzieć lub słyszeć. Wystarczy odnieść taką niepełnosprawność do rzeczy wydawać by się mogło najprostszych, codziennych. Nawet twardym z natury ludziom gór, sama myśl „co by było gdyby” jest trudna do ogarnięcia, a przecież nikomu nie są obce spotkania z ludźmi, którzy nieoczekiwanie musieli sprostać wyzwaniom jakie stawia niepełnosprawność.

Nie chodzi tu też o wpływanie na emocje ludzkie, gdyż niepełnoprawność nie potrzebuje współczucia, a jedynie zrozumienia i pomocy ze strony innych ludzi oraz integracji z całym społeczeństwem. Wiemy oczywiście, że najczęściej nie da się już w pełni powrócić do tego co było przedtem. Mają tego świadomość również niepełnosprawni. Często jednak życie nie zamyka się przed nimi i wciąż daje szansę, by wspiąć się jak dawniej, choć już nie tak wysoko. Stawia nowe wyzwania i nowy Everest, choć nierzadko o wiele trudniejszy do zdobycia. Od czego jednak są współtowarzysze na szlaku, którzy tak jak zwykle nie opuszczą w potrzebie, pomogą kiedy trzeba. Głównie są to pełnosprawni, którym łatwiej podać pomocną dłoń i ułatwić niepełnosprawnym realizację bardziej śmiałych i odważnych marzeń.

W górach można znaleźć szlaki o skali trudności umożliwiającej poruszanie się osób z określonym stopniem niepełnosprawności. Niektóre z nich nie stanowią żadnego problemu w samodzielnym poruszaniu się wózkiem inwalidzkim, a na pewno można znaleźć również i takie, gdzie wystarczy niewielka pomoc by pokonać duży kamień na drodze lub nierówność, by znalazły się w zasięgu niepełnosprawnych. Niemal stworzone dla górskiej turystyki na wózku inwalidzkim są niektóre doliny tatrzańskie. Po polskiej stronie mamy Drogę Oswalda Balzera wiodącą w głąb Doliny Rybiego Potoku aż do Morskiego Oka, przepiękną Dolinę Kościeliską, czy też Dolinę Chochołowską słynącą z wiosennych krokusów. Po stronie słowackiej bez problemów można skorzystać z dróg rowerowych np. nad Popradzkie Pleso, czy też bardziej forsowniejszych na Hrebienok lub nad Wielicki Staw. Z pewnością znaleźć można wiele innych propozycji, nie tylko w Tatrach, ale też innych pasmach górskich. Dla tych, którzy nie są przywiązani do wózka inwalidzkiego możliwości propozycji górskich są jeszcze szersze. Jeśli znacie takie i macie chęć się nimi podzielić - napiszcie o nich w komentarzach.

Nie zapominajmy też, że z górami ściśle związane są tereny pogórza i zagórza, które z racji swojej większej łagodności są znacznie bardziej dostępniejsze, dają także wiele przyjemności i satysfakcji z wędrówki oraz równie bliski kontakt z naturą.

fot. Integracyjne Koło PTTK „Matragona”

I na zakończenie tej krótkiej noty wspomnieć trzeba o powstających inicjatywach wspierających turystykę aktywną wśród niepełnosprawnych. Bynajmniej nie stawiają sobie one za cel prostowanie i wygładzanie wszystkich szlaków w górach i dolinach, bo i z pewnością nie życzyliby sobie tego sami niepełnosprawni, aby niszczyć naturalność ukształtowaną przez przyrodę. Zasadniczą ich ideą jest integracja środowisk osób niepełnosprawnych i pełnosprawnych. Idąc w tym kierunku realizują one pomysły związane z minimalizowaniem poczucia niepełnosprawności, organizując imprezy turystyczne dostosowane do rodzaju dysfunkcji danej grupy osób niepełnosprawnych, włącznie z kwalifikowaną turystyką górską. Zmagania na trasie, trudy wędrówki i satysfakcja to coś co z pewnością pomaga przezwyciężyć bariery, które przed niepełnosprawnymi postawiło życie. Wielu zna tego typu inicjatywy pod różnymi nazwami jak np. ”Niepełnosprawni w górach”, „Niepełnosprawni pełnowartościowi”, „Razem na szczyty”, „Turystyka dla wszystkich”. Góry zdobywać można nawet z niepełnosprawnym dzieckiem. Jak to zrobić pokazują sami rodzice, a przykładem tego może być rodzinna wyprawa do Zakopanego z Kajetanem, który od drugiego roku życia jest w stanie śpiączki. To był kolejny etap drogi do jego przebudzenia o czym piszą na swoim blogu „To nie jest zwykły sen - to droga do przebudzenia”.

fot. Integracyjne Koło PTTK „Matragona”

Zaś z najbliższego nam podwórka dumni jesteśmy z inicjatywy znanej pod nieco tajemniczą nazwą „Matragona”. Jest to nazwa Integracyjnego Koła PTTK przy Hutniczo-Miejskim Oddziale PTTK w Krakowie. Na koniec 2012 roku Koło to liczyło 40 członków, w tym 20 osób niepełnosprawnych. Integracyjne Koło PTTK „Matragona” organizuje dla chętnych nie tylko wycieczki górskie. W 2006 roku Koło to zapoczątkowało inicjatywę pod nazwą „Spotkania…”. Dziś mija już siódmy rok od powstania tej inicjatywy, które wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem i nie słabnącą popularnością wśród dzieci i osób niepełnosprawnych, do których jest ona kierowania. Świadczy to przede wszystkim o dwóch rzeczach: profesjonalnym podejściu do tej problematyki, ale też o oczekiwaniach społecznych.

wtorek, 1 stycznia 2013

Strefa marzeń wygórowanych II

„Marzysz o rzeczach wielkich, to ci przynajmniej pozwoli zrobić kilka małych”
~ Renard Jules    

Zdobycie Wielkiej Korony Świata, zwanej też Koroną Himalajów i Karakorum to przedsięwzięcie o ogromnej skali trudności, a dla większości ziemskich śmiertelników nieosiągalne z różnorakich przyczyn. W strefie marzeń wygórowanych udało się nam zdobyć wszystkie ośmiotysięczniki. Zrozumieliśmy wówczas, że jest to zupełnie inna kategoria gór, niż te z którymi na co dzień obcujemy. Doznania estetyczne, emocje i satysfakcja, jakich dostarczają muszą być w ich przypadku mierzone inną skalą, podobnie jak wysiłek, jaki trzeba ponieść by stanąć na najwyższym punkcie. Najlepiej o tym wiedzą Ci wielcy, co tam byli.