Twoja przystań przed kolejną wędrówką i dziennik turystycznych przedsięwzięć.

sobota, 21 maja 2011

GSB na raty, etap 2: Przełęcz Beskidek - Przełęcz Kubalonka

TRASA:
Jawornik Przełęcz Beskidek, czes. Beskydek (684 m n.p.m.) Soszów Mały (763 m n.p.m.) Schronisko na Soszowie Wielkim (792 m n.p.m.) Soszów Wielki, czes. Velký Šošov (886 m n.p.m.) Cieślar (920 m n.p.m.) Stożek Mały (843 m n.p.m.) Stożek Wielki, czes. Velký Stožek (979 m n.p.m.) Schronisko PTTK na Stożku Kyrkawica (973 m n.p.m.) Kiczory (989 lub 990 m n.p.m.) Przełęcz Łączecko (774 m n.p.m.) Beskid (824 m n.p.m.) Przełęcz Kubalonka (758 m n.p.m.)

sobota, 14 maja 2011

Śladami orawskich władców i kubińskich pasterzy

Śladami orawskich władców i kubińskich pasterzy
Dawno, dawno temu, dużo wcześniej przed nami, przybył na te ziemie pewien rycerz o imieniu Marek, a widząc skałę, tą samą przed którą my dziś stoimy, pomyślał, że nawet gdyby potrzebował pomocy diabła, to wybuduje tu zamek. W tym momencie usłyszał głos, który zaoferował mu pomoc, a jak się domyślacie był to głos diabła. Jednak jak to z niejednym czartem już bywało, pomoc w spełnieniu marzeń Marka nie miała być za darmo. Marek musiał podpisać cyrograf na swoją duszę. Początkowo chłopak się wahał, ale ostatecznie zgodził się mając nadzieję, że czartowi nie uda się spełnić wszystkich wymogów umowy. Mówiła ona o tym, że diabeł musi wybudować zamek w ciągu siedmiu dni i siedmiu nocy, i wtedy po siedemdziesięciu latach będzie mógł przyjść po duszę Marka. Szatan zgodził się i z werwą od razu zaczął budowę. Pracował ciężko, znosił głazy całymi dniami i nocami. Głazy potrzebne do budowy musiał przynosić z daleka. Musiał też uważać, aby budowla nie spadła do płynącej poniżej Orawy, bo skała zamkowa była wysoka i nachylona w jedną stronę. Zamek szybko rósł. Widząc to Marek zaczął obawiać się, że jednak przyjdzie mu iść do piekła, i zaczął modlić się do Pana Boga, aby go przed tym uchronił. Diabeł cieszył się, że przysporzy piekłu jeszcze jedną duszyczkę. Gdy kończyła się ostatnia noc, twierdza była już prawie gotowa. Został jeszcze jeden głaz do wniesienia, ale nagle rozległo się pianie koguta, oznajmiające ranek ósmego dnia. Dusza Marka została uratowana. Wściekły diabeł wrzucił ów kamień do rzeki, gdzie pozostał aż do dziś. Ludzie nazwali go Markową Skałą, a budowę zamku Marek dokończył własnymi siłami.

sobota, 7 maja 2011

Wysoka

Do Jaworek przyjechaliśmy dopiero o 9.40. W miarę jak zbliżaliśmy się do Jaworek niebo stawało się co raz bardziej zachmurzone. Jeszcze przed Szczawnicą błękit nieba zupełnie zaniknął, choć w Krakowie o poranku nie było ani jednej chmurki. Utrzymuje się jednak bardzo turystyczna aura, jest dość pogodnie, nie jest gorąco i co najważniejsze nie pada.

poniedziałek, 2 maja 2011

Cztery kopce

Cztery kopce

Jeszcze wycieczki nie rozpoczęliśmy, a już musieliśmy stawić czoła najtrudniejszemu wyzwaniu - otworzyć oczy i wstać z łóżka. Budziki zrobiły nam pobudkę o godzinie 4.15, a powieki chyba nam ktoś skleił w nocy, bo jakże trudno nam je rozewrzeć. Nie dotyczy to jednak ośmioletniej Eli, która na hasło „pobudka” błyskawicznie stanęła na nogi, jakby to była godzina dziewiąta. Nie dotyczy to również Alicji, ale z zupełnie innych przyczyn - postanawia dziś spauzować z powodu bólu gardła i poleżeć pod ciepłą kołderką. Oj, chyba nam odbiło, by w wolny dzień wstawać tak wcześnie.

Gdyby ktoś nas teraz widział, pewnie kazał by popukać się po czole, tym bardziej, że celem naszej wędrówki będzie miasto w którym na co dzień mieszkamy. Za oknem widać gwiaździste niebo, gałązki drzew sterczą nieruchomo na bezwietrzu. Zanosi się na słoneczny dzień, dokładnie tak jak wskazywały to prognozy pogody. Nie dziw się więc człowieku, dlaczego tak wcześnie wstajemy, bo dzisiejszy dzień jest wyjątkowy dla miejsc do których wyruszamy - Kopiec Wandy i Kopiec Krakusa znajdą się dzisiaj na azymucie wschodzącego słońca i chcemy zdążyć na tą chwilę.