Dziś 11 października i jak z planu wynika, Jedziemy w Góry Leluchowskie – zdobyć Kraczonika! Pogoda o poranku nieco się zachwiała, Grupa na miejscu zbiórki gęstą mgłę zastała. Lista obecności jest u przodownika, Dobrze nam znanego Janeczka Ślazika. Po zliczeniu wszystkich, wyszło – trzech brakuje, Tym to od wycieczki, bardziej sen smakuje… Nareszcie ruszamy. Postój w Łososinie, Każdy z siku i kawą… w kwadrans się uwinie. Już dziewiąta rano; jesteśmy u celu, Na przejściu granicznym jest handlarzy wielu. Czym tu nie handlują? Znicze i wiązanki… „Kupcie parasolkę!” – wołają Cyganki. Są małe autka, lalki dla dziewczyny, A w co drugim domu, swojskie „potrawiny”… Pierwszym naszym celem – cerkiew w Leluchowie, O której historii proboszcz nam opowie. Żyli tam do wojny Łemki rodowici, Dziś są katolicy, a byli unici. Parafia jest mała, proboszcz nam obwieści, Że wiernych jest tylko: dwieście i trzydzieści. Zwiedzanie cerkiewki trwa godzinę „z hakiem”, Potem wyruszamy za niebieskim szlakiem. Od początku w górę, duże przewyższenie, Więc grupę dopada niewielkie zmęczenie. Ale wszyscy idą i się nie poddają, Po drodze widoki sobie oglądają… Jedni rwią podgrzybka, a drudzy rydzyka, I już coraz bliżej jest do Kraczonika. Nikt nam się nie zgubił, wszyscy się sprężyli, I po dwóch godzinach Kraczonik zdobyli! Jeszcze niezbyt zdrowa, więc się w mękach wiła, Lecz szczyt też zdobyła! Dzielna Radomiła… Na szczycie pojedli oraz popiliśmy, Ciekawe historie sobie „sprzedaliśmy”. (Płakał cały oddział i cała rodzinka, Bo Gienkowi Halo, wypadła „jedynka”!) Teraz będzie zejście, czas z zegara znika, By po dwóch godzinach dojść do Powroźnika. Tu kolejna cerkiew, murem wkoło spięta – Lecz nie oglądniemy, no bo jest zamknięta… Lepiej więc zrobili, Ci co w sklepie byli, I piwko z gorzałką dla zdrowia wypili… A teraz przed nami droga do Krakowa, Niech każdy w pamięci, wycieczkę zachowa. Dzień ten był udany, myśmy w górach byli. Wieczorem piłkarze, Niemców rozłożyli! Uczestnik wycieczki - Waldemar Ciszewski |
sobota, 11 października 2014
Zdobywamy Kraczonika (wg Waldemara Ciszewskiego)
niedziela, 5 października 2014
60. Zlot Turystów Górskich - Hala Krupowa
Beskid Żywiecki, Czyrniec, Hala Krupowa, Jasna Góra, Polica, Sidzina, zlot turystyczny, Złota Grapa
3 komentarze
Dzielimy się górami z innymi wędrowcami. Są one naszym wspólnym dobrem, napawającym pięknem i dającym regenerującą siłę ducha na codzienność życia. Samotność na górskim szlaku uspokaja i wewnętrznie wycisza. Człowiek jednak nie jest stworzeniem desygnowanym do samotności. W końcu niezależnie od wszystkich posiadanych zmysłów, został obdarzony również mową. Wędrując dłuższy czas samotnie szczególnie cenimy sobie spotkanie na szlaku z drugim człowiekiem. Wówczas nawet krótkie pozdrowienie dodaje nam pewności i otuchy, że nie jesteśmy sami w tym co lubimy robić, że są ludzie nas rozumiejący i nie próbują dociekać, czy zadawać pytań: co ja tutaj robię, po co idę dalej, czym są w ogóle dla mnie góry. Turystyczny zlot jednoczy nas wokół tej samej pasji wędrowania i zdobywania szczytów górskich. Na ten rok przypadł jubileuszowy 60. Zlot Turystów Górskich, odbywający się rokrocznie pod Schroniskiem PTTK na Hali Krupowej.