Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Rajdowe dni


52. CENTRALNY RAJD HUTNIKÓW
„GŁUCHOŁAZY-2014”
19-24 czerwca 2014 r.

W 52. edycji Centralnego Rajdu Hutników uczestniczyło blisko 500 osób, z czego 391 zagościło na mecie rajdu w Głuchołazach. Wiele grup zrealizowało trasy, które zaproponowaliśmy. Stwierdzamy to z radością, nie tylko dlatego, że trafiliśmy w gusta, ale przede wszystkim dlatego, że mogliśmy spotkać sympatycznych wędrowców, pogwarzyć w schronisku, a później przywitać się ponownie na mecie Rajdu. Wędrowały nimi grupy bardzo zróżnicowane, o szerokim przekroju pokoleniowym: dzieci, młodzież, matki i ojcowie, babcie i dziadkowie. Dotyczy to też naszej grupy - grupy organizatorów. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, iż nie można wszystkim dogodzić i w związku z tym pozostawała alternatywa realizacji własnych programów. Co robiliśmy przez cztery wspaniałe rajdowe dni?
Udostępnij:

Tam gdzie legendy złotem się mienią

Udajemy się dzisiaj w góry poprzecinane licznymi sztolniami i podziemnymi przejściami, góry owiane tajemnicą i legendami wiążącymi się z górnictwem złota. Już dawno temu słyszeliśmy o nich różne opowieści. Jedne mówiły o chciwych właścicielach szybów, a inne o zasypanych górnikach, których nigdy nie odkopano - wciąż podobno można usłyszeć spod ziemi ich stukanie i nawoływania. Mówi się tu też o zaginionym mieście Rosenau, o którym krąży mrożąca krew w żyłach legenda.
Udostępnij:

W królestwie Pradziada

Na pograniczu Moraw i Śląska rozciąga się pasmo Wysokiego Jesionika - wyniosłe góry o stromych zboczach, ale o płaskich wierzchowinach. To drugie co do wysokości (po Karkonoszach) pasmo w Sudetach jest równie dostępne, jak i niedostępne. Pokrywa je gęsta sieć szlaków turystycznych, ale jednocześnie obfituje w miejsca trudno dostępne i dzikie. Panuje na nich bardzo zróżnicowany klimat, od łagodnego w dolinach do chłodnego i surowego w najwyższych partiach gór.
Udostępnij:

Przez najdziksze ostępy Sudetów

Naszym celem jest nadgraniczny grzbiet otaczający dolinę Białej Lądeckiej. Rzeka ta rodzi się z licznych potoków spływających na pograniczu Gór Złotych i Gór Bialskich. Ustalono, iż główne cieki źródliskowe tworzą dwa strumienie spływające ze stoku góry Postawna o nazwach: Biały Spław i Długi Spław.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.9)

Wierchowinia - Połonińskie Lato

Niedziela, 16 czerwca, Wierchowinia (Verchovyna) u podnóża Czarnohory - na zielonych połoninach słoneczko rozkłada się promieniście, a na polanie Zapidok pasterze uczestniczą w huculskiej imprezie folklorystycznej „Połonińskie Lato", która znalazła się w programie Redyku Karpackiego 2013. Na to spotkanie ludzi gór przybywa oficjalna delegacja powiatu tatrzańskiego i inni goście z Polski: Podhala, Gorców i Beskidu Żywieckiego.

Karpaty łączą górali - spotkanie na Wierchowinie. Na polanę przyszło kilka tysięcy Hucułów.
Wójt wioski huculskiej (drugi z prawej) będzie zapalał watrę - ognisko pasterskie.
Po jego obu stronach stoją górale tatrzańscy‎.
Udostępnij:

Wokół Kotliny Żylińskiej

Ponownie zagościliśmy w jednym z najpiękniejszych zakątków krajobrazowych Karpat, w kraju tak nam bliskim zarówno pod względem językowym, jak i kulturowym. Ostatni raz byliśmy tu dwa lata temu i już wtedy wiedzieliśmy, że kiedyś powrócimy, bo tamte trzy dni były zbyt krótkim czasem by w pełni nasycić się klimatami fantastycznego pasma górskiego Małej Fatry. „Pragnęłabym bardzo zachować te widoki i wrażenia w mojej pamięci, a może przede wszystkim w zakamarkach duszy” - pisała o tamtej wycieczce Mirka, z którą to mieliśmy przyjemność wspólnie dzielić turystyczny szlak.

Dziś przyszła pora na drugą część Małej Fatry, mniej znaną, mniej popularną, ale równie piękną tzw. Małą Fatrę Luczańską... Tego dnia mglista pogoda skryła pełnię jej piękna. Z nieba oprócz deszczu spadają również płatki śniegu, a my w tym czasie zdobywamy najwyższy szczyt Luczańskiej Małej Fatry - Veľká lúka (1476 m n.p.m.). Grupa imponuje gotowością do dalszej wędrówki. Wędruje dalej grzbietem pasma, pokrytym rozległymi górskimi łąkami. Na szlaku pojawiają się liczne młaki, które tworzą się tu dość łatwo ze względu na nieprzepuszczalne podłoże ze skał krystalicznych. Jednak ich pokonanie nie stanowi dla tak wytrawnych wędrowców większego problemu i za niedługi czas ich zdobyczą pada kolejny szczyt Minčol (1364 m n.p.m.).
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.8)

Rachów - wyjście baców na połoniny

Jeszcze przed południem w niedzielę 2 czerwca na granicy rumuńsko-ukraińskiej w Sigheti Marmatei (Solotyino Syget) Huculi z Karpat Wschodnich witają bacę Piotra Kohuta i pozostałych pasterzy Redyku Karpackiego ludowym zwyczajem - chlebem i solą. Niestety przepisy Unii Europejskiej nie zezwalają na przepędzenie stada przez granicę. Stado pozostaje zatem w Rumunii, zaś pasterze przechodzą przez granicę licząc na pomoc tutejszych pasterzy, Hucułów, by z ich stadami przejść symbolicznie przez ukraińskie Karpaty.

Przejście graniczne rumuńsko-ukraińskie. Młodzież z Rachowa wita Piotra Kohuta‎.
Udostępnij:

Živčákova

Jeszcze tego samego dnia przemieszczamy się do malowniczej krainy w dolinie rzeki Kisuca, która wciska się pomiędzy Jaworniki i Pogórze Turzowskie (słow. Turzovská vrchovina) stanowiące przedgórze Beskidów Śląsko-Morawskich (czes. Moravskoslezské Beskydy, słow. Moravskosliezske Beskydy).
Udostępnij:

Súľovské skaly, Súľovský hrad

Oprócz oczywistych atrakcji jakimi przepełniona jest Mała Fatra, innym wdzięcznym miejscem na górskie wędrówki są Sulowskie Skały o fantazyjnych kształtach pobudzających ludzką wyobraźnię. Naturalna erozja materiału skalnego była tu wyjątkowo wymyślna, zarówno w odniesieniu do pojedynczych skał, jak też grup.
Udostępnij:

Jánošíkove Diery

Znajdujemy się w słowackiej wiosce Terchová na osiedlu Biely Potok. Zbieramy siły odpoczywając w pobliskim bufecie po przedpołudniowej wędrówce na najwyższy szczyt Gór Kisuckich. Obok nas spokojnie przepływa Dierowy Potok. Jednak kilkadziesiąt metrów wyżej jego nurt jest zgoła odmienny. Tam skąd płynie przelewa się kamienistym korytem usłanym powalonymi konarami, często hucznie rozbryzgując kaskadami, w cienistym międzyskalnym zagłębieniu, w którym zionie jakąś nieziemskością. Przed nami kanion Janosikowych Dier, z którym chcemy się zmierzyć.
Udostępnij:

Pupov - najwyższy szczyt Gór Kisuckich

Na pograniczu Małej Fatry i Gór Kisuckich leży wieś Terchowa (słow. Terchová, węg. Terhely). Jest ona rodzinną wioską Juraja Jánošíka - najsłynniejszego karpackiego zbójnika...
Udostępnij:

Zamek Strečno

Zamek Strečno (słow. Hrad Strečno) jest końcowym punktem dzisiejszej wędrówki. Wspinamy się do niego z parkingu przy drodze E50. Najpierw po stopniach, które doprowadzają nas do podgrodzia, w którym zrekonstruowano drewnianą zabudowę średniowiecznej wsi Paseka. Obchodzimy zabudowania wioski, a po jej opuszczeniu wspinamy się wyżej tym razem drogą wyłożoną kamieniem. O godzinie 16.25 docieramy pod zamkową bramę.
Udostępnij:

Mglistym grzbietem Małej Fatry Luczańskiej

Trafiliśmy dzisiaj w jeden z najpiękniejszych zakątków krajobrazowych w Karpatach, do kraju nam bliskiego językowo i kulturowo. Ostatni raz byliśmy tu dwa lata temu. Wędrowaliśmy granią Małej Fatry Krywańskiej i już wówczas wiedzieliśmy, że kiedyś powrócimy na wzniesienia Małej Fatry (słow. Malá Fatra, węg. Kis-Fátra, niem. Kleine Fatra). Dziś to się stało. Ruszamy na mniej znaną część Małej Fatry nazywaną Luczańską.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.7)

Pasterstwo to krajobraz gór

Pasterze wędrują przez góry i doliny rzek siedmiogrodzkiej krainy. W którąkolwiek stronę by się nie odwrócić na horyzoncie widać Karpaty, ich hale i połoniny, a na nich pasące się owce pod czujnym okiem juhasów i agresywnych psów pasterskich. Widoki takie są nieodłącznym elementem krajobrazu górskiego w Rumunii. Przestrzeń otaczająca pasterzy wyzwala w ich sercach uczucie wolności, tej charakterystycznej i jakże pociągającej. Tutaj każdy pragnie zostać pasterzem choć na kilka dni. Kolejny raz na trasie wędrówki pasterze obdarowani zostają serdeczną gościnnością mieszkańców mijanych wiosek i bezinteresowną pomocą. Pod koniec rumuńskiej wędrówki, gdy Redyk przechodzi przez region Maramureș pewien rolnik z wioski Baia Mare - Alin de la Vima z synami - pomagają pasterzom w nocnym czuwaniu.

Wioska Moreşti.
Udostępnij:

Starorobociański - podejście drugie

Psotna aura była wczoraj dyrygentem i zmieniła plany. Na nic się zdały prognozy pogody. Jak sprawdzą się dzisiaj? Na dzisiaj również są obiecujące, ale zapowiadają znacznie mniej słońca. Czas zatem by ponowić próbę wejścia na Starorobociański Wierch. Śliczny poranek nastraja optymizmem.
Udostępnij:

Starorobociański - nieudana próba

Przed nami nie raz już przemierzana Dolina Chochołowska. Podprowadzi nas ona do szlaków podejściowych na tatrzańską grań, a konkretnie na Starorobociański Wierch, który chcemy dzisiaj zdobyć. Postanowiliśmy już wczoraj skorzystać z działającej tu wypożyczalni rowerów. Będzie jakaś odmiana przy po raz wtóry pokonywanym szlaku prowadzącym przez Dolinę Chochołowską, a po za tym pokonamy szybciej blisko ośmiokilometrowy odcinek biegnący dnem doliny.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.6)

Sighișoara

Tegoroczny maj jest wyjątkowo gorący. Zmęczenie przychodzi szybciej niż zwykle. Panująca susza powoduje, że w strumieniach niekiedy brakuje wody, a to poważny problem, bo przecież woda, to podstawa przetrwania stada. Jednak dzięki życzliwości miejscowych, którzy zawsze służą pomocą wskazując wodopoje, a nawet zapraszając do własnej studni. Redyk szczęśliwie zostawia za sobą kilometry. Również mieszkańcy leśnych ostępów okazali się być przychylni, a szczególnie niedźwiedzie, które głód zaspokajały z dala od Redyku Karpackiego.

Redyk szedł czasem drogą asfaltową, by ominąć pola uprawne.
Udostępnij:

Puszcza Żeromskiego

Na Żeromszczyznę lało obficie. Rzeki szybko wezbrały, a na ścieżkach zrobiły się grzęzawiska. Sceptycznie podchodziliśmy do zaplanowanej na dzisiaj trasy. Lubrzanka wylała się na niżej położony fragment szosy przechodzącej przez wieś Ciekoty. W Ciekotach zatrzymaliśmy się przy zrekonstruowanym dworku Żeromskich. Przestało padać gdy zwiedzaliśmy go - nie mniej widok zalanych ścieżek nie zachęcał do wejścia na Radostową, domową górę Żeromskiego. Kiedyś przyjdzie na to lepszy czas, a dziś wyruszmy na Łysicę, do Świętokrzyskiego Parku Narodowego gdzie ścieżki szlaków są z pewnością suchsze.
Udostępnij:

Na Żeromszczyźnie

„Dworek mały, bielony, nieforemny, złamany w sobie. Ściany jego śnieżne widniały pod nawisłym czarnym dachem. Dzikie wino obrastało ganek. W tyle dworu rosły cztery lipy prastare, z boku grusza olbrzymia rozpościerała nad dachem konary. Całe obejście było wygrodzone płotem pleciakiem z jodłowych spławin, co nadawało miejscu charakter porządku i czystości. Przed oknami i w tyle domu było mnóstwo kwiatów, nagietek, bratków, balsaminów, lewkonii. Wielkie krzaki klematisów na białych ścianach pięknie się odznaczały. Wygracowane ścieżki biegły w różnych kierunkach i prowadziły do furtek, w ogród na zboczu góry. W głębi ogrodu, na dole stał samotny wielki modzew. (...) Mieszkanie było małe, złożone z paru izb zupełnie prostych, wapnem bielonych. Dziwiły pod tą niską powałą wykwintne meble i sprzęty, które się tam znalazły.”
Ten opis z „Urody życia” Stefana Żeromskiego idealizowany były domem rodzinnym pisarza w Ciekotach, gdzie spędzał dzieciństwo i młodość w latach 1869-1883. Na niewielkim ciekockim skrawku ziemi zwanej „Żeromszczyźną” rodzili się również bohaterowie jego powieści, nawet później gdy już tu nie mieszkał.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.5)

Niedźwiedź

W Rumunii niedźwiedzie nie są rzadkością.
Bywa, że atakują stada owiec lub krów.
Stado pędzone jest przez buczynowy las ku kolejnej hali. W pewnym momencie Cristian zatrzymuje się pokazując na leśnej ścieżce trop - odciśnięty ślad. Czabani są pewni czyj, bo takie tropy występują w rumuńskich Karpatach powszechnie. Na szczęście ten osobnik raczej jest już daleko, bo odciśnięte ślady są jest stare.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.4)

Duch Karpat

Wioska Homorod.
Redyk przechodzi przez wioski Rupea Gara i Homorod. Nie wzbudza tutaj większych emocji, bowiem w Rumunii pasterstwo nie jest niczym nadzwyczajnym. Jest ono w tym kraju powszechną formą gospodarki i opłacalnym źródłem utrzymania. Pasterze rumuńscy nazywani tutaj czabanami (po rumuńsku cioban) cieszą się powszechnym szacunkiem. Stado 300 owiec pędzone przez pasterzy Redyku ginie na tle setek pasących się wokół na halach. Niemniej pasterze spotykają się z ogromną życzliwością, sympatią i otwartością mieszkańców mijanych osad. Przychodzą, gdy trzeba, służyć pomocą, czy też by razem przysiąść przy ognisku. To jest właśnie duch Karpat, którego chcą obudzić pasterze Redyku, szczególnie tam gdzie postrzegany jest już jako archaizm, tak jak w kraju Piotra Kohuta, bo w Rumunii takie spotkania na pasterskim szlaku są czymś zwyczajnym. Baca Piotr wielokrotnie podkreślał, że:

Celem Redyku jest międzynarodowe spotkanie ludzi żyjących i tworzących w Karpatach, ich integracja, możliwość poznania oraz pokazania bogactwa kulturowego mieszkańców, jak również bogactwa i unikatowości przyrody oraz sposobu na zrównoważony rozwój terenów górskich.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.3)

Pierwsza noc, pierwsza pobudka

12 maja, niedaleko Rotbav, gdzie dzień wcześniej rozpoczął się Redyk Karpacki, mija pierwsza noc, owce budzą się wcześnie - około godziny 4.30. Jest chłodno, podobnie było całą noc, ale ciepło ogniska nie pozwalało zmarznąć pasterzom. Trzeba było go tylko pilnować, aby nie zgasło przez noc. Tej nocy było to zadanie Adama, który ma towarzyszyć Redykowi przez kolejne dni i dokumentować wszystko co się dzieje wokół niego. W znacznej części to dzięki jego pracy mógł powstać ten materiał.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.2)

I stało się - 11 maja 2013 roku w Rotbav

Mamy 11 maja 2013 roku. Nad halami Rotbav w rumuńskiej Transylwanii wstaje słońce. Rozpoczyna się nowy dzień. Niby zwyczajny, a jednak szczególny. Tego dnia zgromadzili się tutaj ludzie, dla których Karpaty oraz ich kultura jest wyjątkowa i bliska sercu. Jest tu też stado 300 owiec, i choć nie jest ono tutaj czymś nadzwyczajnym, bo Rumunia to przecież kraj gdzie pasterstwo jest wciąż czymś zwyczajnym, powszechnym i opłacalnym, do Rotbav przybyli przedstawiciele karpackich narodów. Przy owcach stoi polski baca Piotr Kohut oraz rumuńscy czabani: Cristian Suciu i Vasile Hordilă związani z rodziną Căţean. Niebawem wyruszą w drogę przez Karpaty, a podczas wędrówki dołączą do nich bacowie z innych państw.
Udostępnij:

Na Modyń i do łąckij doliny

Dość daleko od kolei odsunięta i mało uczęszczana ta góra. Od północy stroma i dzika, buczyną aż po podłużny wierzchołek zarosła. Po jej zachodnim podnóżu toczy się gościniec Tymbark-Zabrzeż, który między Zalesiem a Zbludzą przewija się przez malowniczą gardziel górską...
Kazimierz Sosnowski
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.1)

Wędrówka historycznego Redyku Karpackiego została zakończona. Pasterze z owcami szczęśliwie dotarli do celu. Przemierzyli setki kilometrów karpackimi szlakami i halami, którymi niegdyś wędrowali Wołosi. Ponad cztery miesiące trwała ich misja. Co czuli, gdy wspinali się na Karlův kopec - ostatnie wzniesienie na swoim szlaku. Zapewne otaczały ich podobne uczucia do tych, których sami doświadczamy kończąc wielodniową górską wędrówkę. To taka dziwna mieszanka radości, satysfakcji, ale jednocześnie smutku i żalu. Gdy przychodzi ten ostatni dzień na szlaku człek tak sobie myśli: szczęśliwie udało się przemierzyć szlak, wytrwać trudy wędrówki, doznać wspaniałego spotkania z przyrodą i kulturą, poznać wspaniałych ludzi... i cóż... trzeba już kończyć, powrócić do codzienności, choć tego dnia ciężki plecak w jakiś cudowny sposób przestaje już ciążyć na ramionach. Ktoś, kto choć raz odważył się oddać wielodniowej wędrówce, zdać się na los natury, zawierzyć swoim siłom i wytrwałości – nigdy nie będzie już tym samym człowiekiem. Po wędrówce wróci do domu, gdzie zacznie myśleć o nowych szlakach i kolejnym wyzwaniu, tak jakby to było najprzedniejszą jego naturą.
Udostępnij:

Anastazja na Sudeckim Szlaku - podsumowanie

Tydzień temu skończyłam Główny Szlak Sudecki. Teraz siedzę w domu tysiąc kilometrów od gór, po dwóch dniach w pracy, jeszcze nie mogę uwierzyć, że chodziłam tętnicą Sudetów. I wszystkie cele zostały osiągnięte: szlak przeszłam w samotności mając dużo kontaktów z mieszkańcami górskich okolic.
Udostępnij:

Borowy Jar i Perła Zachodu

Kiedyś, nie tak dawno istniał tu Ogród Muz, w którym przechadzano się pośród skałek, którym nadano romantyczne lub mitologiczne nazwy np. Tartar, Zadora, Urwista, czy Urania. Ślady tych ścieżek o równie romantycznych nazwach jak „Ścieżka Nimf”, czy „Ścieżka Poetów” można jeszcze odnaleźć. Łączyły one kawiarenki i inne budowle m.in. Świątynię Apollona, Panteon, pawilon zwany Helikonem.
Udostępnij:

Wielka Izerska Łąka

Słychać szemranie Izery, która prawie dotyka naszej drogi. Piękny dzień kusi by zatrzymać się tu, nad brzegiem rzeki, ściągnąć buty i zamoczyć w jej chłodzie schodzone nogi. Gdy wychodzimy na jeszcze bardziej rozległe polany zwane Wielką Izerską Łąką - przestrzeń otwiera się wokół nas zachwycając niecodziennym pięknem krajobrazu.

TRASA:
Szrenica, Schronisko na Szrenicy (1362 m n.p.m.) [czarny szlak] Pod Szrenicą (1313 m n.p.m.) Hala Szrenicka (1067 m n.p.m.) [zielony szlak] Jakuszyce, Przełęcz Szklarska (890 m n.p.m.) Samolot (980 m n.p.m.) Stacja Turystyczna „Orle” (827 m n.p.m.) Dziczy Jar (845 m n.p.m.) Chatka Górzystów (845 m n.p.m.) niebieski szlak Polana Izerska (964 m n.p.m.) niebieski szlak Świeradów-Zdrój

OPIS:
Minęło już ponad pół godziny od widowiskowego wschodu słońca. Opuszczamy Schronisko na Szrenicy. Było ono znakomitym miejscem na nocny spoczynek. O godzinie 6.20 jesteśmy już na szlaku. Podążamy na Halę Szrenicką. Wędrujemy we mgle, która pochłania wszelką widoczność. Po dotarciu do czerwonego szlaku skręcamy w prawo - schodzimy dość szybko ze szczytu Szrenicy (niem. Reifträger; 1362 m n.p.m.). W miarę obniżania wysokości rośnie przejrzystość powietrza. Czerwony szlak o godzinie 6.35 doprowadza nas pod budynek Schroniska PTTK na Hali Szrenickiej (niem. Neue Schlesische Baude; 1195 m n.p.m.).

Hala Szrenicka.
Hala Szrenicka.
Hala Szrenicka.
Schronisko PTTK na Hali Szrenickiej.

Nie zatrzymujemy się. Spod budynku Schroniska PTTK na Hali Szrenickiej idziemy za zielonymi znakami. Kierujemy się na Przełęcz Szklarską. W powietrzu jest dużo wilgoci. Ścieżka, na którą wchodzimy jest podmokła. Już na samym początku pojawia się drewniany pomost, który umożliwia przejście na sucho jedno z bardziej błotnistych miejsc. Zaraz potem mamy drewniany mostek nad jednym z cieków wodnych - to jeden z wielu źródliskowych dopływów Kamieńczyka.

Szlak schodzi cały czas spokojnie w dół. Wędrówka jest lekka i przyjemna, mimo pochmurnej aury. Jest jak po deszczu, ale z błotnistymi przeszkodami i grząskimi miejscami radzimy sobie tak czy owak, przechodząc po gałązkach, wystających korzeniach lub kamieniach, albo po ustawionych pniaczkach. Przechodzimy kolejne mostki nad dopływami Kamieńczyka. Po części zniszczony las jest fascynujący, choć zionie demonizmem. To ciekawe jak bardzo odmienne mielibyśmy odczucia na tym szlaku, gdyby nie było mgły.

Mostek nad jednym z dopływów Kamieńczyka.
Mostek nad jednym z dopływów Kamieńczyka.

Przez mokradła.

Przez mokradła.

Przez mokradła.
Przez mokradła.

O godzinie 7.10 przeprawiamy się po głazach przez potok Kamieńczyka. Znamy go z ekscytującego wodospadu, jaki tworzy niżej - najwyższego w całych Sudetach. Przekraczając Kamieńczyk opuszczamy Karkonoski Park Narodowy. Ścieżka dalej wciąż przemyka przez podmokły źródliskowy obszar potoku Kamieńczyka. Pokonujemy go bez dużych trudności, utrzymując buty w całkiem niezłej czystości.

Przejście przez Kamieńczyk.
Przejście przez Kamieńczyk.

Około godziny 7.25 wchodzimy na drogę śródleśną. Skręcamy na nią w lewo. Przez chwilkę idziemy delikatnie pod górkę, po czym znów w dół tym razem do obszaru źródliskowego potoku Kamienna. Po około pół godziny marszu leśną drogą natrafiamy na jej poważnie zniszczenia wywołane działaniem spływającej wody. W niektórych miejscach posiada bardzo głębokie, wypłukane wodą zagłębienia. Niebawem jednak kończy się niewygodna droga.

Utrudnienia na szlaku.
Utrudnienia na szlaku.

Wypłukane wodą zagłębienia.
Wypłukane wodą zagłębienia.

Wychodzimy na polanę, na której znajdują się ujęcia wody. Tutaj mamy jezdną drogę gruntową, którą prowadzi zielony szlak. Dziesięć minut później przechodzimy koło pierwszych zabudowań Jakuszyc, gdzie stoi m.in. leśniczówka. Zaraz za nimi wchodzimy na ruchliwą drogę krajową nr 3. Szlak skręca tutaj w lewo i kieruje się wzdłuż drogi na Przełęcz Szklarską oddzielająca Karkonosze od Gór Izerskich.

Ujęcie wody na potoku Kamienna.
Ujęcie wody na potoku Kamienna.

Maszerując poboczem drogi przechodzimy na potokiem Kamienna i podążając dalej lekko w górę mijamy stację benzynową i budynki hotelowe. Tuż przed przełęczą o godzinie 8.30 zatrzymujemy się na przerwę. Usadawiamy się wygodnie, korzystając z ogródka Gospody Granicznej „Bombaj”. Gospoda mieści się w typowym dla regionu Karkonoszy i Gór Izerskich drewnianym budynku o konstrukcji przysłupowej na wysokiej podmurówce z kamienia. Stolik i krzesła są tu rozstawione, jakby czekały na nas. Nad nimi zaś rozłożony jest parasol, chyba tak na wszelki wypadek, gdyby miało padać. Restauracja jest jeszcze zamknięta, ale mamy własny prowiant wraz z ciepłą herbatę. Przyjemnie jest usiąść, nawet jeśli wędrówka nie była męcząca.

Potok Kamienna.
Potok Kamienna.

Droga krajowa nr 3 wiodąca na Przełęcz Szklarską.
Droga krajowa nr 3 wiodąca na Przełęcz Szklarską.

Gospoda Graniczna „Bombaj”.
Gospoda Graniczna „Bombaj”.

O istniejącej tu miejscowości wzmiankowano w 1825 roku. W latach międzywojennych liczba jej mieszkańców wynosiła około 100 osób. Po II wojnie światowej, gdy Jakuszyce (niem. Jakobsthal) weszły w skład terytorium Polski, stały się najwyżej położoną dzielnicą Szklarskiej Poręby. Oprócz drogi krajowej na przełęcz dochodzi również linia kolejowa, a na skraju polany znajduje się najwyżej położona stacja kolejowa w Polsce (ok. 80 m wyżej od stacji Zakopane).

Gospoda Graniczna „Bombaj”.
Gospoda Graniczna „Bombaj”.

O godzinie 8.50 kończymy odpoczynek i kontynuujemy wędrówkę zielonym szlakiem. Po minucie lub dwóch osiągamy Przełęcz Szklarską (czes. Novosvětský průsmyk, niem. Neuweltpass; 886 m n.p.m.). Na Przełęczy Szklarskiej rozkłada się Polana Jakuszycka znana z organizowanego corocznie Biegu Piastów. Jest to międzynarodowa impreza narciarstwa biegowego organizowana od 1978 roku, uważana za najstarszą i największą w Polsce imprezą narciarską. Jakuszyce posiadają doskonałe warunki do uprawiania narciarstwa biegowego dla amatorów i wyczynowców. Zwykle pokrywa śnieżna zalega tutaj grubą warstwą do późnej wiosny (może z wyjątkiem bieżącego roku). Jakuszyckie trasy są również wyśmienite do uprawiania jazdy psimi zaprzęgami. Odbywają się na nich zawody nawet rangi międzynarodowej.

Od Jakuszyc szlaki piesze często prowadzą wzdłuż tras narciarskich. Na Polanie Jakuszyckiej zmieniamy kolor szlaku na czerwony, który prowadzi po takiej trasie pnąc się po zalesionym stoku wzniesienia Cicha Równia (1002 m n.p.m.). Wędrówkę tym szlakiem rozpoczynamy o godzinie 9.00. Skręcamy w prawo z Przełęczy Szklarskiej i tym samym wchodzimy w obszar Gór Izerskich.

Droga na „Samolot”.
Droga na „Samolot”.

Utwardzona droga leśna którą idziemy wspina się niezbyt stromo na Cichą Równię. Po jakimś czasie skręca w prawo, potem robiąc łuk na lewo przyjmuje kierunek południowo-zachodni, by po chwili wykonać skręty najpierw w prawo, potem w lewo. Zaraz potem osiągamy miejsce o nazwie „Samolot” (jest to punkt kontrolno-orientacyjny dla trasy narciarskiej) położone na wysokości 980 m n.p.m. Znajdujemy się w pobliżu płaskiego szczytu Cichej Równi, który względem kierunku marszu znajduje się po naszej prawej.

Od „Samolotu” droga ciągnie się przez dłuższy czas idealnie prosto, opadając zboczem Cichej Równi. Odtąd nogi same przebierają w marszu nabierając tempa. O godzinie 9.30 mijamy drewniany schron turystyczny usytuowany przy punkcie kontrolnym nr 11 o nazwie KGHM Polska Miedź „S” (925 m n.p.m.). „Samolot” widoczny z tyłu znajduje się 1 km za nami. Kilka minut później mijamy kolejny punkt nr 10A o nazwie Cietrzewi D,C (920 m n.p.m.). Za tym punktem droga z trasą narciarską odbija w prawo i nieznacznie oddala się od naszego szlaku, który wprowadza nas na leśną ścieżkę.

Droga z „Samolotu” na Orle.
Droga z „Samolotu” na Orle.
Droga z „Samolotu” na Orle.

Leśna ścieżka sprowadza nas w dół po zboczu. Po niecałych 10 minutach przecinamy drogę z trasą narciarską, którą niedawno opuściliśmy. Schodzimy przez chwilkę znów leśną ścieżką, by powrócić na znaną nam utwardzoną drogę - podążamy nią już płasko i prościutko przed siebie. Po krótkim czasie o godzinie 9.50 osiągamy Szklarską Drogę.

Szklarska Droga nazywana była dawniej Starą Drogą Celną (niem. Alte Zollstrasse). Istniała już co najmniej w XVII wieku i była wówczas jednym z najważniejszych traktów w Górach Izerskich. Wiedzie ze Szklarskiej Poręby Górnej z okolic dawnej huty szkła z 1617 roku w Białej Dolinie, przez północne zbocza Wysokiego Kamienia, Rozdroże pod Izerskimi Garbami, Rozdroże pod Cichą Równią, kolonię Carlsthal (gdzie obecnie znajduje się stacja turystyczna „Orle”), za nią przechodzi koło skałki Granicznik za którą znajduje się most graniczny na Izerze i dawna komora celna, od której droga wzięła swoją wcześniejszą nazwę. Droga biegnie dalej do wsi Jizerka znanej z wydobycia kamieni szlachetnych i hutnictwa szkła. Obecna nazwa „Szklarska Droga” przyjęła się w XVIII wieku, gdy łączyła ona huty i szlifiernie szkła w Białej Dolinie z nową hutą szkła „Carlsthal” w osadzie Orle .

Na Szklarskiej Drodze skręcamy w prawo i przechodzimy przez drewniany most nad potokiem Kamionka. Za mostem skręcamy w lewo i po chwili wychodzimy na rozsłonecznioną polanę. Jest godzina 9.55. Pogoda wypiękniała najlepiej jak tyko mogła. Do stacji turystycznej mieliśmy tylko zaglądnąć, ale skończyło się na prawdziwej kawie i wyjątkowej szarlotce. Prawdziwej kawie - nie odżałowanej porcji kawy i wody oraz mleka w normalnej szklance, a nie w filiżance wielkości naparstka. Wyjątkowej szarlotce - bo pysznej jak u mamy i porcji znacznie przekraczającej rozmiary znaczka pocztowego, jak określił to nader sympatyczny pan Stanisław, gospodarz obiektu. Ciepły klimaty schroniska i uśmiech gospodarza udzieliły się nam. Jego ustronna okolica pociąga niesamowicie. Byłoby to świetne miejsce na dłuższy pobyt, chcielibyśmy pokazać je innym, a nawet zachciało się nam tutaj zorganizować metę rajdu turystycznego.

Stacja turystyczna „Orle”.

Stacja turystyczna „Orle”.

Stacja turystyczna „Orle”.
Stacja turystyczna „Orle”.

Stacja Turystyczna „Orle” mieści się w budynku administracyjnym dawnej huty szkła „Carlsthal”, który później funkcjonował jako leśniczówka, a także jako niemiecki posterunek graniczny Grenzschutzu. W sąsiedztwie schroniska stoją dwa budynki w stylu sudeckim wówczas dodatkowo wybudowane. Po II wojnie światowej, gdy zaczęła działać tu strażnica WOP teren ten został zupełnie wysiedlony i stał się niedostępny dla osób postronnych aż do 1990 roku.

Orle otoczone lasami Gór Izerskich jest oazą spokoju. Tu czas nie ucieka, tu jest czas na to by odetchnąć, odsapnąć, czy też z dystansu spojrzeć na codzienne problemy. Choć gospodarzyć na Orlu nie jest łatwo, to pana Stanisława nie opuszcza uśmiech i życzliwość, bo znalazł tu to czego szukał. Dziękujemy za to i za gościnę. Musimy iść dalej. Opuszczamy przytulne mury stacji turystycznej o godzinie 10.35 i czerwonym szlakiem udajemy się w górę doliny rzeki Izera.

We wnętrzu schroniska „Orle”.
We wnętrzu schroniska „Orle”.

Czerwony szlak wiedzie łagodnie, wręcz niezauważalnie pod górę, wygodną, utwardzoną drogą. Słoneczko rozgościło się na dobre na niebie, na którym płyną z wolna malownicze, białe obłoczki. Zaraz po opuszczeniu murów schroniska przechodzimy obok pierwszego punktu ścieżki dydaktycznej „Model Układu Słonecznego”. Jest to Gnomon - instrument astronomiczny w postaci pionowego słupa o wysokości około 2 m, którego cień pozwala odczytać położenie Słońca (ewentualnie Księżyca) na niebie. Kolejne punkty ścieżki dydaktycznej „Model Układu Słonecznego” usytuowane są na szlaku Orle - Chatka Górzystów - Polana Izerska - Stóg Izerski. Składa się na nią 14 obiektów: Słońce, 8 planet i 5 planet karłowatych, oddalone są z zachowaniem skali odległości 1:1 000 000 000. W skali tej przedstawiane są również obiekty Układu Słonecznego: model Słońca ułożony z granitowej kostki oraz modele planet i planet karłowatych zobrazowanych na metalowych płytkach przymocowanych do niedużych głazów. Płytki te zawierają otwór odpowiadający rozmiarowi planety w powyższej skali oraz jej nazwę i symbol, a także nazwę fundatora. Z kolei głazy na których umieszczone są metalowe płytki obrazują bogactwo geologiczne Sudetów - każdy z nich to skała innego typu występującego na obszarze Sudetów.

Statuetka szklarza dmuchającego szkło.
Statuetka szklarza dmuchającego szkło, pamiętającą czasy tutejszego dawnego hutnictwa.

Gnomon.
Gnomon.

Po prawej mijamy statuetkę szklarza dmuchającego szkło, pamiętającą czasy tutejszego dawnego hutnictwa. Następnie z lewej jeden z dwóch budynków służących dawniej straży granicznej, zbudowany w latach 30-tych XX wieku o nazwie „Glogau”. Potem przechodzimy drewnianym mostem nad potokiem Kamionek, który za około 400 metrów wpada do rzeki Izera (czes. Jizera, niem. Iser). Za jakiś czas szlak zbliży się do tej rzeki.

Budynek „Glogau”.
Budynek „Glogau”.

Most nad potokiem Kamionek.
Most nad potokiem Kamionek.

Zaraz za mostem spotykamy: - Ojej! Żmija zygzakowata! Piękny okaz mający około 50 cm długości. Po chłodnej nocy wygrzewa się na skraju drogi. Żmija zygzakowata (Vipera berus) jest jedynym jadowitym wężem żyjącym w Polsce. Występuje na obszarze niemal całej Europy. Zwykle spotkać ją można na obrzeżach lasów, podmokłych łąkach lub polanach leśnych, które są jego naturalnym siedliskiem. Solidne buty i długie spodnie zwykle zabezpieczają przed jej ukąszeniami, choć w przypadku zagrożenia najchętnie wybiera ucieczkę, niż atak. Na ukąszenie decyduje się gdy zostanie zaskoczona zagrożeniem (np. gdy zostanie nadepnięta) lub gdy nie ma odwrotu do ucieczki.

Żmija zygzakowata (Vipera berus).
Żmija zygzakowata (Vipera berus).

Ukąszenie żmii zygzakowatej jest często niezauważalne, przypominające na początku dwie drobne ranki naskórka, które na początku nie bolą. Często jej ukąszenie jest suche, czyli bez wstrzyknięcia jadu. Dzieje się tak, gdy nie zdążyła wyprodukować jeszcze trucizny po wcześniejszym użyciu. Gdy jednak jad zostanie wstrzyknięty to po 15-20 minutach ranki po ukąszeniu zaczynają puchnąć i boleć. Pojawiają się duszności i zawroty głowy. Dorosły, zdrowy człowiek ukąszenie takie przeżyć powinien bez komplikacji. Bardzo rzadko dochodzi do śmierci ukąszonego człowieka. Najbardziej niebezpieczne mogą być ukąszenia w twarz i szyję ze względu na szybkie przemieszczanie się jadu w krwiobiegu. Ukąszenia żmii zygzakowatej są rzeczywistym zagrożeniem dla życia w przypadku dzieci, gdyż toksyczność jadu jest odwrotnie proporcjonalna do wagi ciała ofiary. Są też niebezpieczne dla osoby będącej pod wpływem alkoholu. W celu szybkiego zneutralizowania działania toksyn na organizm człowieka podaje się specjalną antytoksynę w zastrzyku.

Żmija zygzakowata (Vipera berus).
Żmija zygzakowata (Vipera berus).
Żmija zygzakowata (Vipera berus).

Idziemy dalej. O godzinie 10.50 mijamy turystyczne przejście graniczne do Czech. Nad śródleśną polaną pojawiają się rusałki pawiki (Inachis io), zaś po kamyczkach drogi przebiegają chrząszcze drogoń (Poecilus lepidus). Uzmysławiamy sobie, że szlak który pokonujemy jest idealną propozycją dla mniej „wychodzonych” turystów. Tędy można przemieszczać się nawet na wózku inwalidzkim.

Mijamy turystyczne przejście graniczne do Czech.
Mijamy turystyczne przejście graniczne do Czech.

Rusałka pawik (Inachis io).
Rusałka pawik (Inachis io).

Drogoń (Poecilus lepidus).
Drogoń (Poecilus lepidus).

O godzinie 11.10 wychodzimy z lasu na Kobielową Łąkę. Słychać szemranie Izery, która prawie dotyka naszej drogi. Piękny dzień kusi by zatrzymać się tu nad brzegiem rzeki, ściągnąć buty i zamoczyć w jej chłodzie schodzone nogi. Gęstwina świerkowego lasu prawie sięga przeciwległego brzegu Izery, ale tam też jest dużo miejsca, by usiąść nad wodą. Panuje tu niezmącony spokój. Wcześniej jeszcze w 1945 roku Kobielowa Łąka była zamieszkana i stały na niej 3 domy. Osada nosiła nazwę Kobelhäuser (pol. Kobielowe Domy) i stanowiła przysiółek Wielkiej Izery.

Kobielowa Łąka. Obok drogi płynie Izera.
Kobielowa Łąka. Obok drogi płynie Izera.

Kobielowa Łąka.
Kobielowa Łąka.

Po prawej stronie naszej drogi znajduje się rezerwat „Torfowiska Doliny Izery”. Chroni on górskie torfowiska wysokie i przejściowe, jak też osobliwości przyrodnicze. Rosną na nich: brzoza karłowata, bażyna obupłciowa, żurawina drobnolistkowa, bagnica torfowa, bażyna czarna, wełnianeczka darniowa, turzyca bagienna, sit cienki. Wśród występujących roślin wiele gatunków należy do rzadkich i bardzo rzadkich: rosiczka okrągłolistna, rosiczka pośrednia, widłaczek torfowy, widłak wroniec, sosna błotna, jałowiec pospolity halny, arnika górska. Bogactwa świata roślinnego o tej porze roku jeszcze nie widać, ale już za niedługo wszystko się tu zmieni - i to jest już wystarczająco istotny powód by jeszcze raz zagościć w tych stronach. Osobliwy świat zwierzęcy reprezentują tu: cietrzew, czeczotka, żuraw i traszka górska.

Wkrótce przekraczamy mostkiem potok Kobyła (niem. Kobelwasser), który łączy się tu z Izerą. Kobyła ma źródła w okolicach Rozdroża Pod Cichą Równią. Droga szlaku wchodzi między rozległe łany kosodrzewiny. Jest ona również osobliwością, jako najniżej położone stanowisko w Polsce, potwierdzając tym faktem surowość tutejszego klimatu. Rośnie tutaj na wysokości około 820 m n.p.m. (dla porównania w Tatrach zaczyna pojawiać się na wysokości 1700 m n.p.m.).

Mostek nad potokiem Kobyła.
Mostek nad potokiem Kobyła.

Potok Kobyła.
Potok Kobyła.

Mostek nad potokiem Kobyła.
Mostek nad potokiem Kobyła.

Odcinek przez pas kosodrzewiny.
Odcinek przez pas kosodrzewiny.

Po wyjściu z kosodrzewiny wychodzimy na jeszcze bardziej rozległe łąki zwane Wielką Izerską Łąką (niem. Große Iserwiese). Przestrzeń otwiera się wokół nas zachwycając niecodziennym pięknem krajobrazu. To przepiękne miejsce, choć jednocześnie najzimniejsze w Polsce, gdzie zimą temperatura spada do -30°C, zaś latem temperatury powyżej 15°C zdarzają się średnio przez zaledwie 25 dni w roku, a i wtedy też temperatura lubi spaść poniżej zera. Z tego też względu miłośnicy biegówek i psich zaprzęgów znajdują tu idealne warunki do uprawiania swoich sportów. Zimą teren Wielkiej Izerskiej Łąki przypomina śnieżną pustynię.

Wielka Izerska Łąka.
Wielka Izerska Łąka.

Wchodzimy na przestrzenie Wielkiej Izerskiej Łąki. Radość z bycia pośród otaczającego piękna próbuje wyrwać się z piersi. Delikatnie pofalowany obszar aplikuje niesamowitą panoramę. Po lewej ciągnie się Średni Grzbiet Izerski (czes. Střední Jizerský hřbet), na którym widać grupy skałek wystające ponad las. Przed sobą widzimy Smrek (czes. Smrk, niem. Tafelfichte; 1123 m n.p.m.), a na prawo od niego Stóg Izerski (czes. Stoh, niem. Heufuder; 1105 m n.p.m.) zwieńczony masztem telekomunikacyjnym. Od nich dalej na prawo widać kolejne wzniesienia na grzbiecie Gór Izerskich, przez które maszeruje teraz Anastazja. Dokładnie nie wiemy w którym jest miejscu, ale na pewno tam jest. Góry Izerskie są ostatnim odcinkiem jej wędrówki. Dzisiejsza jej wędrówka wiedzie już do końcowej kropki Głównego Szlaku Sudeckiego. Do tej kropki chcemy dotrzeć razem, tak jak się jeszcze wczoraj umawialiśmy. Mamy nadzieję, że uda się zrealizować taki plan.

Średni Grzbiet Izerski.
Średni Grzbiet Izerski.
Skałki na Średnim Grzbiecie Izerskim.

W dali widać stojący budynek ze stodółką - jedyne ocalałe zabudowania wioski Wielka Izera (niem. Groß-Iser), która po 1945 roku tajemniczo zniknęła z map. W tym większym mieściła się szkoła wybudowana w 1938 roku, która wówczas zastąpiła starą. Obecnie działa w nim schronisko turystyczne Chatka Górzystów.

Szlak prowadzi nas obok zrujnowanych fundamentów pozostałych po domach Wielkiej Izery. Wioskę tą założyli w XVII wieku ewangeliccy uchodźcy. Pierwszy dom wybudował tu podobno niejaki Thomas w 1620 roku. Wielka Izera rozwijała się dość dobrze. Działały w niej kościół i karczma, gospody, młyn wodny, remiza, powstały również schroniska młodzieżowe. Na początku XX wieku stało tu ponad 40 domów mieszkalnych. Po II wojnie światowej wioska zaczęła zanikać z powodu utworzenia strefy nadgranicznej. Ludność musiała opuścić Wielką Izerę, zaś tajemnicą owiane jest to dlaczego i w jaki sposób zostały zniszczone zabudowania wsi.

Pozostałości po domach Wielkiej Izery.
Pozostałości po domach Wielkiej Izery.
Pozostałości po domach Wielkiej Izery.

Przed Jagnięcym Potokiem.
Przed Jagnięcym Potokiem.

W dali widać Smrek, a na prawo od niego Stóg Izerski.
W dali widać Smrek, a na prawo od niego Stóg Izerski.

O godzinie 11.40 przekraczamy mostkiem kolejny dopływ Izery - Jagnięcy Potok, który niegdyś Walonowie wskazywali jako jedno z zasobniejszych miejsc w cenne kruszce. Pod drugiej stronie mostku droga wyłożona jest asfaltem. Mijamy kolejny punkt ścieżki dydaktycznej „Model Układu Słonecznego”, gdzie usadowiono planetę „Neptun”. Na wschodzie w dali majaczą się Karkonosze. Widać tam Szrenicę z budynkiem schroniska na szczycie i Śnieżne Kotły z budynkiem przekaźnika radiowo-telewizyjnego.

Jagnięcy Potok.
Jagnięcy Potok.

Na wschodzie w dali majaczą się Karkonosze.
Na wschodzie w dali majaczą się Karkonosze.

W trawach wypatrujemy kamień z tablicą upamiętniającą Paula Hirta, który w Groß-Iser Paul prowadził schronisko „Groß-Iserbaude”. Podczas II wojny światowej był jej jedyną ofiarą we wsi. Został zastrzelony 11 maja 1945 roku przez czerwonoarmistów.

Tablica upamiętniająca Paula Hirta.
Tablica upamiętniająca Paula Hirta.

Droga do Chatki Górzystów.
Droga do Chatki Górzystów.

Jeszcze tylko parę kroków i zanim mija południe gościmy we wnętrzu Chatki Górzystów, po sufit wypełnionym książkami. Prowadzący „Chatkę Górzystów” próbują odtworzyć historię Groß-Iser. Stali się kustoszami historii tutejszych ziem, co widać na ścianach wolnych od regałów z książkami, gdzie wiszą stare fotografie i wycinki z gazet zdobyte od rodzin niegdyś tu mieszkających.

Przed nami Chatka Górzystów.
Przed nami Chatka Górzystów.

Zamawiamy tutejszy specjał w dwóch odmianach, by spróbować każdego z nich: naleśniki z borówkami i naleśniki z pieczarkami. Do tego po piwku również w dwóch wersjach: Svijany warzone w jednym z najstarszych czeskich browarów - browarze „Svijany” założonym w 1564 roku w Svijanach; Lwówek Książęcy - gatunek piwa uwarzony po raz pierwszy nie tak dawno, w 2000 roku w browarze „Lwówek” w Lwówku Śląskim, którego tradycje piwowarstwa sięgają średniowiecza (wzmianki o piwowarach w Lwówku Śląskim pochodzą z 1209 roku). Napoje mają zróżnicowany smak, ale oba są wyborne. Dokładnie to samo można powiedzieć o naleśnikach - są wyśmienite. Żadne z nas nie odważy się wskazać, które lepsze. Sława Chatki Górzystów w tym względzie nie jest ani trochu bezpodstawna. Jedynym mankamentem dla spożywającego może być wielkość porcji. Lepiej dobrze się zastanowić z decyzją, czy zjemy normalną, czy małą porcję. Myśmy mieli te małe, ale ledwie je zmieścili. Prawdę powiedziawszy trochę wpychaliśmy je już na siłę bo takich smakowitości żal zostawić na talerzu :)

Specjały Chatki Górzystów.
Specjały Chatki Górzystów.

Chatka Górzystów.
Chatka Górzystów.

Księgozbiory w Chatce Górzystów.
Księgozbiory w Chatce Górzystów.

Dzisiaj w Chatce Górzystów zatrzymują się Polacy, Niemcy i Czesi. Wnętrze wypełnia się różnymi językami wędrowców zauroczonych Izerami. – A co słychać u Anastazji? Siedzimy tu, czas miło leci, a ona pędzi grzbietem Gór Izerskich. Czyżby już była na Stogu Izerskim? Nie! Ona zostawiła plecak w lesie i schodzi do nas, na naleśniki do Chatki Górzystów. W progach schroniska pojawia się o godzinie 12.50. I ten sposób Chatka wypełnia się czterema narodami.

Po naleśnikach i piwku najlepiej byłoby zalegnąć na trawiastych połaciach Wielkiej Izery. Poleżeć patrząc na płynące obłoczki, a nawet zapaść w błoga drzemkę. Musimy jednak iść dalej, jeśli mamy zdąrzyć na autobus do Jeleniej Góry. Mija 13.15, gdy opuszczamy Chatkę Górzystów.

Opuszczamy Chatkę Górzystów.
Opuszczamy Chatkę Górzystów.

Spod Chatki Górzystów podążamy niebieskim szlakiem na Polanę Izerską, gdzie krzyżuje się on z czerwonym Głównym Szlakiem Sudeckim. Anastazja będzie kontynuować swoją wędrówkę, zaś my dalej niebieskim szlaki schodzić będziemy do Świeradowa-Zdroju. Anastazja ma dłuższą drogę do przebycia, więc wkrótce przyspiesza i opuszcza nas. Spotkamy się w Świeradowie, a potem zachęceni zaproszeniem Anastazji udamy się do Gór Sokolich, gdzie zanocujemy w Taborze pod Krzywą.

Droga asfaltowa wspina się po łagodnym izerskim zboczu przez młody las świerkowy. O godzinie 13.55 osiągamy skrzyżowanie dróg, z wiatą turystyczną - tu skręcamy w prawo. Kilkanaście minut później jesteśmy na wysokogórskiej Polanie Izerskiej (965 m n.p.m.), gdzie przecinamy Główny Szlak Sudecki. Polana Izerska pokryta jest międzyleśną łąka, gdzieniegdzie zatorfioną i podmokłą. Powstała w XVIII wieku w wyniku wykarczowania lasu, na której postawiono kilka bud osady leśnej, która nosiła nazwę Kammhäuse. Miejsce to było chętnie odwiedzane przez kuracjuszy ze Świeradowa-Zdroju, którzy spotykali się w istniejącej wówczas gospodzie. Po II wojnie światowej została ona wysiedlona.

Droga na Polanę Izerską.
Droga na Polanę Izerską.

Polana Izerska (965 m n.p.m.).

Polana Izerska (965 m n.p.m.).

Polana Izerska (965 m n.p.m.).
Polana Izerska (965 m n.p.m.).

Schodząc z Polany Izerskiej podążamy dalej asfaltowaną dróżką leśną. Po pięciu minutach rozwidla się na tzw. Nową Drogę Izerską odbijającą w lewo i Stara Drogę Izerską odbijającą w prawo. Niebieski szlak kieruje nas na prawą odnogę pozbawioną asfaltu. Droga ta zaczyna co raz stromiej schodzić w dół zbocza. Przed sobą między drzewami widzimy Pogórze Izerskie (niem. Isergebirgs-Vorland, czes. Frýdlantská pahorkatina) reprezentowane wzniesieniami Złotnickiej Czuby (436 m n.p.m.) i Kałużanki (429 m n.p.m.), wznoszącymi się na przełomem Kwisy. Bliżej nas widoczne są zabudowania wsi Giebułtów (niem. Gebhardsdorf) oraz miasta Mirsk (niem. Friedeberg) położonego 8 km od Świeradowa-Zdroju.

Droga Izerska.
Droga Izerska.

Pogórze Izerskie.
Pogórze Izerskie.

Przez chwilę towarzyszy nam rusałka żałobnik (Nymphalis antiopa), która lata wokół przysiadując to tu, to tam. O godzinie 14.25 przechodzimy koło źródełka dr Adama (Adams Quelle), koło którego stoi wiata turystyczna z pięterkiem noclegowym. Nazwa źródełka odnosi się do lekarza uzdrowiskowego, który pracował w szpitalu w Świeradowie-Zdroju (niem Bad Flinsberg) na przełomie XIX i XX wieku i jednocześnie opiekował się mieszkańcami osiedla Gross-Iser. Dziesięć minut później przecinamy wąską asfaltówkę i dalej podążamy w dół zbocza. Mijamy górną stację narciarskiego wyciągu orczykowego „Kamieniec”. Na chwilę wchodzimy na asfaltowe uliczki, gdzie nagle szlak skręca w lewo i sprowadza nas ostro na dno doliny potoku Świeradówka (niem. Steinbach).

Rusałka żałobnik (Nymphalis antiopa).
Rusałka żałobnik (Nymphalis antiopa).

Widok na Pogórze Izerskie znad górnej stacji wyciągu  „Kamieniec”.
Widok na Pogórze Izerskie znad górnej stacji wyciągu „Kamieniec”.

Przekraczamy Świeradówkę i idziemy wzdłuż niej w kierunku wylotu doliny. Wkrótce wchodzimy na asfaltową alejkę, którą dochodzimy uliczki Graniczna, gdzie spotykamy Główny Szlak Sudecki. Łączymy się telefonicznie z Anastazją. Jest jeszcze za nami. Graniczną spokojnie schodzimy w dół do miasteczka wspominając czas, kiedy rozpoczynaliśmy tutaj naszą wędrówkę Głównym Szlakiem Sudeckim. Wtedy nawet nie myśleliśmy, iż niecały rok później znów znajdziemy się w tym samym miejscu. To wzruszające zobaczyć te same drzewa i budynki. Wydaje się nam nawet, że mijamy tych samych co wówczas spacerowiczów.

Świeradówka (niem. Steinbach).
Świeradówka (niem. Steinbach).

O godzinie 15.00 jesteśmy pod Domem Zdrojowym. Wchodzimy do pijalni wód, by znów zobaczyć jej przepiękne, modrzewiowe wnętrze i skosztować wody mineralnej, której poprzednio nie mieliśmy sposobności spróbować, bo byliśmy zbyt wcześnie. O leczniczych właściwościach świeradowskich wód pisał już w 1572 roku berliński lekarz Leonard Thurneysser. Zainteresował się ich właściwościami, gdy zobaczył, że leżąca przez dłuższy czas w jednym ze źródeł żaba nie rozkłada się. Nie wiedział jeszcze wówczas, że wody te zawierają radon, ale miał dowód na jej unikatowe właściwości. Kosztujemy radoczynnej wody, ale zamawiamy tylko jeden mały kubeczek „na spółkę”. Smak i zapach radoczynnej szczawy nie zachęca do wlania w siebie tego płynu, ale skoro ma ona szereg różnych właściwości, a na dodatek jest ogromną rzadkością w Polsce...

Deptak z Domem Zdrojowym w Świeradowie-Zdroju.
Deptak z Domem Zdrojowym w Świeradowie-Zdroju.

Hala Spacerowa.

O godzinie 15.10 w hali pijalni wód pojawia się Anastazja. Wnet udajemy się razem pod „Sztuczną Grotę”, gdzie dawniej funkcjonowała pijalnia wód mineralnych. Obok niej mamy tablicę z podobizną dr Mieczysława Orłowicza - nestora polskiej turystyki i patrona Głównego Szlaku Sudeckiego, gdzie robimy pamiątkowa fotografię. Potem udajemy się w dół ulicą Parkową i tak o godzinie 15.20 wchodzimy na ulicę Wyszyńskiego, gdzie znajduje się czerwona kropka Głównego Szlaku Sudeckiego. Jest też przystanek autobusowy, gdzie stoi autobus do Jeleniej Góry, oczekujący godziny swego odjazdu. Tutaj Anastazja kończy swoją przygodę. Kończymy również my, zadowoleni z jej szczęśliwej drogi i naszego wspólnego spotkania.

Świeradów-Zdrój. Czerwona kropka Głównego Szlaku Sudeckiego.
Świeradów-Zdrój. Czerwona kropka Głównego Szlaku Sudeckiego.


LINKI DO INNYCH OPISÓW:
Anastazja na Sudeckim Szlaku: dzień 11


GALERIE FOTOGRAFICZNE:
Żmija zygzakowata (Vipera berus)

Udostępnij:

Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas