Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Szlak Orlich Gniazd, dzień 3: Złoty Potok - Bobolice

Mgły zdają się nie uchodzić. W nocy chyba padało. Droga jednak sucha przed nami. Uwijamy się tym razem dość szybko, włącznie ze śniadaniem. Co dzisiaj wrzuciliśmy na ruszt? No jak to zwykle – jajecznicę, tyle, że tym razem z torebki, czyli liofilizat. To dobre żarcie i szybkie do przygotowania. Trochę drogie, ale na wyprawy idealne ze względu na niewielką wagę i wartości odżywcze. Poranną kawę wypijemy jednak gdzieś na trasie. Program na dzisiaj mamy dość bogaty. Ledwie 17 km szlaku do pokonania, ale z pewnością zrobimy znacznie więcej kilometrów, bo w sąsiedztwie naszego szlaku jest mnóstwo innych atrakcji i miejsc godnych zobaczenia. W wędrówce naszej nie stawiamy wyłącznie na przemierzenie szlaku, gdyż byłoby to marnotrawieniem czasu. Z pewnością nie można tego uczynić przy tym szlaku, gdzie na jego skrajach czekają na odkrycie miejsca mieniące się swoistą niezwykłością. Nie można ich zbagatelizować, bo wędrówka nie miałaby należnej jej wartości. Żegnamy nasz złotopotocki pokoik.

POGODA:
noc
rano
dzień
wieczór

TRASA:
Złoty Potok (282 m n.p.m.) Staw Zielony, Jaskinia Niedźwiedzia Osiedle Wały Pstrągarnia Raczyńskich - Źródło Zygmunta - Źródło Elżbiety - Brama Twardowskiego - Diabelskie Mosty Zamek Ostrężnik Trzebniów (348 m n.p.m.) Ferecia Góra (404 m n.p.m.) Moczydło (385 m n.p.m.) Niegowa (357 m n.p.m.) Wielka Góra (409 m n.p.m.) Mirów (341 m n.p.m.) Zamek Mirów Zamek Bobolice Bobolice (353 m n.p.m.)
OPIS:
O godzinie 8.15 ulicą Klonową kierujemy się w stronę małego ryneczku Złotego Potoku ze studnią. Na rogu ryneczku stoi kościół św. Jana Chrzciciela. Z ryneczku schodzimy ku dolinie potoku Wiercica, gdzie biegnie Szlak Orlich Gniazd. Jego znaki wiodą wzdłuż Wiercicy. Wprowadzają nas do malowniczego rezerwatu Parkowe, chroniącego najbardziej fascynującą część doliny Wiercicy wraz z jej źródłami i wieloma innymi osobliwościami. Rezerwat Parkowe od strony północnej początkuje niezwykle urokliwy Staw Amerykan, znakomite miejsce dla rodzinnej rekreacji, popularne szczególnie latem, kiedy zbiornik zamienia się w kąpielisko. W jego pobliżu jest pole namiotowe, ale obecnie wygląda na nieco zaniedbane. Może w sezonie wakacyjnym zmieni się jego wygląd. Ponadto przy stawie działają bary, smażalnie i grille, przy których wczorajszego popołudnia mieliśmy sposobność skosztować tutejszego specjału, czyli złotopotockiego pstrąga. Do dyspozycji odwiedzających jest też Jurajski Park Linowy.

Staw Amerykan nosił wcześniej nazwę „Staw Gorzkich Łez”, którą nadał mu Zygmunt Krasiński w 1857 roku, gdyż to właśnie tutaj wypłakiwał łzy po śmierci swojej 4-letniej córeczki Elżbietki. Jednak pod koniec XIX wieku Raczyńscy zmienili nazwę stawu na cześć senatora amerykańskiego, który przywiózł zalęgową partię ikry pstrąga tęczowego z Ameryki do Złotego Potoku. Stąd też zjedzenie smacznego pstrąga nad tym stawem jest niemal kultowe. Idziemy dalej laskiem w pobliżu Stawu Amerykan, gdzie łapiemy czerwony szlak. Szlak ten niebawem zbliża się do szosy, lecz wkrótce skręca w lewo i kieruje nas przez mostek na drugi brzeg Wiercicy. Wiercica zaczyna emanować tutaj co raz większą dzikością i tajemniczością.

amerykan
Staw Amerykan.

most
Most nad Wiercicą powyżej Stawu Amerykan.

wiercica
wiercica
Wiercica.

Grota Niedźwiedzia


Za mostkiem wchodzimy nieco wyżej na zalesione zbocze do Groty Niedźwiedziej, ogólnodostępnej jaskini o długości około 70 m, która nie jest trudna do zwiedzenia. Składa się z jednej komory o wymiarach 11x14 m podpartej skalnym filarem, z której odchodzą trzy korytarze. Pierwszy korytarz ma długość 7 m i prowadzi ku północy do drugiego otworu. Drugi liczy sobie 5 metrów i prowadzi na południowy zachód do podstawy 6-metrowego komina. Wejście do trzeciego korytarza, tzw. Korytarza Południowego. Znajduje się w południowej części komory. Przejście do niego prowadzi przez niski przełaz, za którym pokonać trzeba 2,5-metrowy prożek i kolejny zacisk. Z nimi mamy obszerniejszy korytarz w postaci pionowej szczeliny o długości 20 metrów, z niewielkimi korytarzykami bocznymi. Choć miejsce to znane było od tysięcy lat, o czym świadczą znalezione w niej szczątki mieszkańców z epoki kamienia łupanego, to można powiedzieć, że jaskinia była odkryta po raz drugi przez Zygmunta Krasińskiego w 1857 roku, a stało się to przypadkowo podczas zwiedzania okolicy. Po tym odkryciu nakazał poszerzyć wejście do jaskini, a gdy wszedł do niej znalazł kieł mamuta i kości innych zwierząt – renifera, nosorożca włochatego, a także czaszkę niedźwiedzia jaskiniowego, która zainspirowała go do nadania nazwy jaskini. Jesienią 2012 roku odkryto dalszą część tej jaskini, którą nazwano Jaskinią Niedźwiedzią Górną. Ma ona aż 648 metry długości i odznacza się niebywałym pięknem, przede wszystkim wyjątkową, niezniszczoną szatą naciekową. Znaleziono w niej liczne kości zwierząt z epoki lodowcowej zatopione w stalagmitach. Jednakże ta część jaskini nie jest udostępniana do zwiedzania.

jaskinia
jaskinia
Jaskinia Niedźwiedzia.

mlyn
Młyn Kołaczew.

O godzinie 9.10 opuszczamy Jaskinię Niedźwiedzią i schodzimy nad Zielony Staw, którego wody wiosenną porą nabierają barwy zieleni od rozwijających się w niej glonów i sinic. Staw ten powstał w wyniku sztucznego spiętrzenia Wiercicy w celu napędzania turbin młyna Kołaczew. Obecnie ten tradycyjny młyn wodny napędzany jest elektrycznie. Młyn w tym miejscu istniał najprawdopodobniej już w średniowieczu. Wspominany jest bowiem młynarz Piotr Palis, który pracował tu dla właściciela młyna, Piotra Potockiego herbu Szreniawa, a zapis ten pochodzi z 1473 roku. Z kolei zachowany budynek młyna pochodzi z przełomu XVIII i XIX wieku, kiedy wchodził wówczas w skład rozległego, złotopotockiego majątku ziemskiego. Na mapie Królestwa Polskiego z 1839 roku młyn oznaczono już pod znaną nam nazwą Kołaczew, która ma pochodzić od odgłosów kołatania, jakie towarzyszą mu podczas pracy.

Staw Sen Nocy Letniej


Przed młynem rozlewają się niezwykle malowniczo wody Wiercicy, gdzie gniazduje łabędzia rodzina. Rozlane wody Wiercicy tworzą tutaj staw nazywany „Zielonym”, albo w brzmieniu niezwykle romantycznym jako „Sen Nocy Letniej”. W jego baśniowym lustrze przeglądają się buki, brzozy, sosny, dęby i akacje. Ponoć jego zwierciadło zapamiętuje ludzkie twarze, a gdy nadejdzie letnia, księżycowa noc w srebrzystej, księżycowej poświacie odtwarza zapamiętane wizerunki. W sąsiedztwie Zielonego Stawu mamy źródło „Spełnionych Marzeń”. Nieco głębiej w dolinie za tym i kilkoma mniejszymi stawami mamy pstrągarnię, założoną przez hrabiego Edwarda Raczyńskiego, tuż u źródeł Zygmunta i Elżbiety, ale zaglądniemy tam nieco później, bowiem teraz szlak wyprowadza nas na zalesione wzgórze. Nieco wyżej szlak momentami wygląda, jakby mało kto go przechodził. Nieco meandruje przechodząc przez gęściejsze zarośla młodników. Tak wchodzimy na wzgórze okalające dolinę od południowego wschodu.

zielony
zielony
zielony
Staw Zielony (Sen Nocy Letniej).

labedz
Łabędzica z młodymi.

przy stawie
Przy Stawie Zielonym.

szlak
szlak
szlak
Szlak na Osiedle Wały.

Osiedle Wały


Szlak doprowadza nas na cypel obszernego wzgórza, gdzie napotykamy wysokie wały. Miejscowi nazywają je szwedzkimi okopami, ale w powszechnym użyciu przylgnęła nazwa „Osiedle Wały”. Badania archeologiczne wskazują, że są to pozostałości po prehistorycznym grodzisku. Przypuszcza się, że powstało w okresie VIII-IX wieku. Otoczone było wówczas trzema pierścieniami wałów z ziemi i z drzewa. Centralna zabudowa grodu znajdowała się w najbardziej na zachód wysuniętej części, opadającej przepaściście do doliny Wiercicy. Cała zabudowa grodowa zajmowała imponującą powierzchnię 1,7 ha, co pretenduje go do największego z grodów na ziemiach polskich z czasów przedchrześcijańskich. Nie wiadomo, kto go zbudował i kto w nim mieszkał, choć musiał należeć do jakiegoś znaczącego władcy.

waly
Ślady obwarowań grodu.

podegrodzie
podegrodzie
Obszar podegrodzia.

Po obejrzeniu pozostałości dawnego grodziska oddalamy się od niego. Po chwil schodzimy łagodnie ze wzgórza, potem przez moment ostrzej ku leśnej drodze, biegnącej od wsi Ludwinów do doliny Wiercicy, czyli do przechodzącej doliną szosy nr 793, tam gdzie mamy starą pstrągarnię, a powyżej niej źródła Elżbiety i Zygmunta. Zostawiamy zatem nasz szlak i udajemy się wpierw do pstrągarni. Wybudowane przy pstrągarni stawy hodowlane nazwano wiążąc je z wieszczem Zygmuntem Krasińskim, np. Opiniogóra, Miłość, Przyszłość, Pokusa, Staw Żalu, czy odwiedzony przez nas Staw Nocy Letniej. W poszukiwaniu źródeł Wiercicy udajemy się w górę doliny. Wpierw przechodzimy obok Stawu Zygmunta, który znajduje się bezpośrednio nad Pstrągarnią Raczyńskich. To właśnie Raczyńscy nazwali tak ten staw na cześć swojego słynnego przodka Zygmunta Krasińskiego. W Stawie Zygmunta znajdują się liczne źródła przydenne i przybrzeżne, które włącznie ze źródłami znajdującymi się powyżej stawu zasilają go wodami.

Podobno mieszkają w tym stawie źródlane panny wodne, które wieczorami zaplatają warkocze, śpiewając przy tym pieśni, kusząc tym młodych chłopców do wejścia do wody. Wody stawu są jednak zwodnicze. Śmiałków wciągają pulsujące źródłami piaski denne, a staw w rzeczywistości jest dość głęboki, bo kryształowe wody czynią pozory jego płytkości.

Wody Stawu Zygmunta są naprawdę najlepszej jakości, a wskaźnikiem ich czystości jest występujący w niej relikt epoki lodowcowej, maleńki skorupiak podobny do krewetki – kiełż zdrojowy.

parkowe
parkowe
Oddalamy się od Osiedla Wały.

drozka
Zejście do szosy i pstrągarni.

pstragarnia
Pstrągarnia Raczyńskich.

staw
staw
Staw Zygmunta.

Źródła Zygmunta i Elżbiety


Do Stawu Zygmunta wpływają dwa potoki źródliskowe – Potok Zygmunta i Potok Elżbiety. W miejscu, gdzie oba potoki łączą się rzeka stanowi niebagatelny ciek o szerokości 10 metrów i głębokości dochodzącej miejscami do 2 metrów. Potok Zygmunta posiada piaszczyste dno i na długości 500 m tworzy kilka meandrów. Nieznacznie głębszy Potok Elżbiety posiada dno kamieniste. Wzgórze, w którego jarach poszukujemy źródeł Wiercicy poszatkowane jest pajęczyną ścieżek i dróżek, lecz trzymając się nitek wspomnianych potoków po niedługiej eksploracji odszukujemy na nim nasze cele, wpierw Źródło Zygmunta, a niedługo potem Źródło Elżbiety. Źródła te oddalone są od siebie o kilkadziesiąt metrów. Noszą nazwy pochodzące od imion dzieci naszego wielkiego poety epoki romantyzmu, Zygmunta Krasińskiego, który przebywał tutaj z rodziną w 1857 roku. Przy źródłach obu potoków żyje kolejny relikt epoki lodowcowej, niewielki ślimak źródlarka karpacka.

rozlewisko
Rozlewisko pod Źródłem Zygmunta.

zrodlo
zrodlo
Źródło Zygmunta.

szlak
Ścieżka przy Źródle Zygmunta.

ciek
Ciek odchodzący od Źródła Elżbiety.

zrodlo
zrodlo
Źródło Elżbiety.
Musimy już opuścić niezwykle uroczą dolinę, ale wciąż pozostajemy w jej bliskości. Będzie nam żal oddalać się od niej. Tymczasem wciąż nie wracamy jeszcze na szlak, lecz od Źródła Elżbiety kierujemy się na północny zachód, gdzie znajduje się pewna osobliwość skalna.

Brama Twardowskiego


W odległości 700 metrów od naszego czerwonego szlaku znajduje się Brama Twardowskiego. Docieramy do niej o godzinie 10.40. Do Bramy Twardowskiego można podejść ścieżką zielonego szlaku turystycznego, który biegnie po północno-wschodniej stronie szosy do wsi Siedlec odchodzącej od szosy nr 793, przy której zostawiliśmy Szlak Orlich Gniazd. Brama Twardowskiego stoi w lesie, około 50 m od tej szosy. To wapienny most skalny o wysokości 4 metry, często wskazywany jako symbol północnej Jury. Znajdziemy w tej formacji również schroniska jaskiniowe o nazwach: Schronisko przed Bramą Twardowskiego I i Schronisko przed Bramą Twardowskiego II.

brama
brama
Brama Twardowskiego.

Brama Twardowskiego swoją nazwę zawdzięcza Zygmuntowi Krasińskiemu. Wiąże się z nią oczywiście legenda o czarnoksiężniku Twardowskim. Na skale tej znajdują się odciski, które miał pozostawić kogut, który stąd startował wynosząc Twardowskiego na Księżyc. Powiadają też, że pannie, która przejdzie przez otwór Bramy Twardowskiego, nadarzy się niebawem szansę wyjścia za mąż.

Diabelskie Mosty


To nie koniec diabelskich zetknięć na naszym szlaku. Idąc dalej szlak doprowadza nas do Diabelskich Mostów, czyli kolejnej osobliwości skalnej. Składa się ona z trzech skał o wysokości 15-18 m. Kasiński nadając im nazwę zapewne zasugerowany były kolejnymi legendami o diable. Mówią one o tym, iż stąd diabeł obserwował poczynania Twardowskiego przebywającego na Księżycu. Wpatrując się w niego miał wpaść do skalnej szczeliny między skałami, w której dzisiaj można dopatrywać się odbicia diabelskiej głowy.

Jest też legenda o rycerzu, który miał tutaj zamek. Na swoją zgubę wszedł w pakty z diabłami, które kusiły go pomocą w zebraniu wielkiego majątku. Postawiły rycerzowi tylko jeden warunek, że nigdy nie może przespać porannego piania koguta. Rycerz przystał na to, nie bacząc na swoje skłonności do całonocnych libacji. Zmęczony po nich rycerz przespał pianie koguta. Diabły zniszczyły zamek, a rycerza zamieniły w kamień.

mosty
mosty
Diabelskie Mosty.

Cały zespół tutejszych osobliwości włącznie ze Złotym Potokiem związany został jedną legendę przez tutejszego poetę i przewodnika Ireneusza Bartkowiaka:

W dawnych czasach gdy Źródła Zdarzeń biły jeszcze na Ostrężnickim Zamku, rycerz Bartosz Odrowąż zaprosił słynnego czarodzieja krakowskiego Pana Twardowskiego, aby ten przysporzył mu złota i skarbów. Jednym skinieniem Twardowskiego wypływający na zamku potok zaczął błyszczeć od grudek złota. Odrowąż nie krył zdziwienia i krzyknął: - „Złoty Potok”. Stąd podobno wzięła się nazwa miejscowości. Za ten czyn Twardowski życzył sobie tyle wina ile zdoła wypić, ale że miał tęgą głowę na zamku zabrakło trunku. Postanowił tedy dokończyć uczty w pobliskiej czerwonej karczmie, która zwała się Rzymem. Na to tylko czekał diabeł z którym Twardowski podpisał cyrograf. Kiedy Twardowski zorientował się jaki popełnił błąd, wybiegł z karczmy, chwycił koguta, mocą czarów go powiększył i zaczął na nim uciekać w kierunku Siedlca. Diabeł skoczył za nim wypatrując go między skałami. W pewnym momencie był tak blisko, że przed Twardowskim otwarły się bramy Piekła, a piekielny ogień wypalił kawałek ziemi zamieniając ją w pustynię. Tak powstała Pustynia Siedlecka a miejsce przy skale na której stał diabeł nazwano Piekłem. Diabeł pewny zwycięstwa, obserwując przerażenie Twardowskiego, przysiadł na pobliskim wzniesieniu i cieszył się popierdując ze śmiechu. Tak też wypierdział dziurę w ziemi zwaną Jaskinią na Dupce, a pudla, który go obszczekiwał zamienił w skalny ostaniec. Twardowski zorientował się, że nie da rady ujść przeznaczeniu, spiął więc ostrogami koguta, a ten odbijając się od jednej ze skał wybił w niej dziurę i poszybował na księżyc. Skała zwie się dlatego Bramą Twardowskiego a na zwieńczeniu posiada trzy zagłębienia od pazurów koguta. Diabeł zaś zaskoczony wspiął się na pobliską skałę, aby zobaczyć gdzie poszybował Twardowski, a że skała miała głębokie szczeliny, diabeł wpadł do środka i bardzo się potłukł. Gdy wdrapał się ponownie, wyczarował na szczycie wiszące mosty, aby nie spaść z powrotem. Do dziś skały nazywają się Diabelskie Mosty i odstraszają swoim wyglądem. Wściekły diabeł za niedotrzymanie umowy odebrał Twardowskiemu jego moc i w tym samym momencie, wyczarowane przez Twardowskiego w Złotym Potoku skarby i złoto zapadły się pod ziemię razem ze złotodajnym źródłem i potokiem, obracając Zamek Ostrężnicki w ruinę. Od tego czasu Źródła Zdarzeń miały wypływać tylko diabelską mocą w złych czasach, wróżąc nieszczęścia. Złoty Potok aby ominąć diabelskie przekleństwo wypłynął w innym miejscu Źródłami Zygmunta i Elżbiety. Żeby zmylić diabła, wierci się między skałami i zmienił nazwę na Wiercicę. Taką to historię opowiadają starzy ludzie w Złotym Potoku. Chcecie to wierzcie - nie chcecie nie wierzcie, ale musicie zobaczyć na własne oczy te dziwy natury, aby przekonać się czy legenda zaklęta w kamieniu mówi prawdę.
(Legenda o Złotym Potoku w opracowaniu Ireneusza Bartkowiaka).

szlak
Opuszczamy Złoty Potok. Szlak do Ostrężnika.

Szlak prowadzi nas lasem wzdłuż drogi, potem trochę oddalamy się od niej, lecz po chwili skręcamy na południowy zachód, by wejść na nią w niewielkiej leśnej osadzie Ostrężnk. To tutaj odszukamy chyba najbardziej tajemniczy z zamków na Szlaku Orlich Gniazd, a właściwie jego relikty, gdyż niewiele zachowało się po nim. Jego pozostałości znajdują się na wzgórzu wznoszącym się nad osadą po południowo-zachodniej stronie. Prowadzą doń leśne ścieżki i niebieski Szlak Warowni Jurajskich, z którym krzyżuje się tu ze Szlakiem Orlich Gniazd. Wapienne wzgórze „Ostrężnik” objęte jest leśnym rezerwatem przyrody utworzonym 1960 roku. Na wzgórzu jest kilka jaskiń. U stóp wzgórza znajdują się okresowe wywierzyska, zwane Źródłami Zdarzeń. Od czasu do czasu tryska z nich krystaliczna woda, ponoć bardzo smaczna. Jest to źródło okresowe, ale nieprzewidywalne. Miejscowi wierzą, że gdy pojawia się w nim woda, to z pewnością wiąże się to z wystąpieniem jakiegoś ważnego wydarzenia. Z kolei gdy jest suche, to zwiastuje to dobry urodzaj.

Zamek Ostrężnik


Ruiny Zamku Ostrężnik znajdują się na szczycie skały Ostrężnik. Jest to największa ze skał znajdujących się w obrębie rezerwatu z Jaskinią Ostrężnicką. Główny otwór jaskini znajduje się u północno-wschodniej podstawy skały. Ma wygląd łukowatego portalu o wysokości 5 m i szerokości 3 m. Na skale znajduje się jeszcze kilka innych otworów łączących jaskinię ze światem zewnętrznym. Korytarz wejściowy po 3 metrach od otworu rozgałęzia się na inne duże korytarze, jawiąc się niczym gardło ludzkie. Każdy z nich ma wysokość około 3 m i szerokość 2 m. Lewy ma długość 11 m i prowadzi lekko w górę ku jednemu z otworów w południowej ścianie. Korytarz prawy ma długość 12 m i prowadzi do niedużej komory o rozmiarach 3×4 m i wysokości 1 m. Jaskinia ma inne pomniejsze korytarze i komory.

rekonstrukcja
Zamek Ostrężnik (rekonstrukcja oparta na wizji M. Szelerewicza).
Lata 1958-1960.

ostreznik
Zamek Ostrężnik dzisiaj.

ostreznik
ostreznik
ostreznik
ostreznik
Zamek Ostrężnik.

W czasach użytkowania zamku Jaskinia Ostrężnicka była prawdopodobnie wykorzystywana jako piwnice i zamkowe magazyny. Z zachowanych szczątków Zamku Ostrężnik można dowodzić się, że składał się on z zamku górnego oraz dolnego z jednym, bądź dwoma podzamczami. Otoczony był głęboką fosą. Zamek otoczony był kamiennym murem oraz wałami z palisadą, które mogły też oddzielać podzamcza. Przez zamek dolny przypuszczalnie przechodziły dwa wjazdy do zamku. Zamek posiadał z pewnością jedną wieżę, nieco wysuniętą przed mury o przekroju 6x9 m. Być może była w nim jeszcze jedna wieża dostawiona do budynku mieszkalnego. Niewiele pozostało po tej warowni – resztki murów, pozostałości wieży, budynku mieszkalnego, muru obwodowego, a przede wszystkim fundament, na którym stał zamek górny, czyli wapienna skała Ostrężnik. Właściwie też nie ma żadnych informacje pisanych o nim. Dlatego też nie ma pewności, czy zamek w ogóle był kiedykolwiek ukończony, czy zamieszkiwany. Jeśli tak było, to być może jego budowy zaniechał sam Kazimierz Wielki, ze względu na istnienie w pobliżu innych warowni. Choć z drugiej strony przeczyć temu może rozległość budowli, która rozlokowana była na powierzchni blisko 10 tysięcy metrów kwadratowych, czy też mury 2-metrowej grubości, czy w ogóle jej strategiczne usytuowanie. Jakże więc taki zamek mógłby ktoś uznać za niepotrzebny. A może jednak tak było, bo badania archeologiczne ujawniły usypane pryzmy kamienia wapiennego, jakby przygotowane pod budowę. Tajemniczości dodaje fakt, że znaleziono też wówczas ceramikę i monety z okresu Cesarstwa Bizantyjskiego. A więc być może zamek był siedzibą rycerzy rabusiów. Jedna z legend o zamku mówi, że zamieszkali go zbójcy, którzy przechowywali w nim skarby zdobyte w czasie łupieskich wypraw. Są też hipotezy mówiące o tym, że służył za tajne więzienie dla królewskich przeciwników. Już chyba na zawsze pozostanie tajemnicą, jak to naprawdę było z Zamkiem Ostrężnik.

Z dużą pewnością można jednak powiedzieć, że w XV wieku zamek już popadał w ruinę, o czym mówi z przekąsem jedyna z wzmianka historyczna o zamku z rejestrów częstochowskich, mówiące o tym, że w Ostrężniku stoi „rudera wieży czy zamku”. Teren Zamku Ostrężnik można poznać można dokładniej, poruszając się ścieżką przyrodniczo-dydaktyczną „Tropem tajemnic” o długości 1,5 km.

jaskinia
jaskinia
Jaskinia Ostrężnicka.

jaskinia
jaskinia
jaskinia
jaskinia
Zwiedzamy jaskinie we wzgórzu Ostrężnik.

dworek
Żegnamy restaurację Dworek.

Po zejściu ze wzgórza zamkowego zatrzymujemy się w pobliskiej restauracji „Dworek” na pucharek lodów i kawkę. Ostrężnik opuszczamy o godzinie 12.40. Ruszamy Siedlecką Drogą w kierunku południowo-wschodnim. Zostawiamy za sobą te kilka budynków, które tworzą tutejszą niewielką osadę. Przy ostatnim z budynków następuje rozwidlenie dróg. Szlak Warowni Jurajskich odchodzi na prawo, a Szlak Orlich Gniazd prowadzi dalej prosto wchodząc pod parasol lasu. Leśna droga pokryta jest asfaltem. Kieruje nas powoli na wschód. Pnąc się lekko w górę, a za niedługo obniża się. Opuszczamy wówczas las i wchodzimy w płytki, nieckowaty wąwóz, pokryty łąkami i pełen niskich sosnowych kęp. Po lewej wznosi się wał Wilczej Góry, po prawej mamy grzbiet Góry Bukowej (zwany też Na Bukowem). Obniżająca się droga doprowadza nas do wsi Trzebniów, w której na głównej szosie skręcamy w prawo. Przechodzimy przez wieś otoczoną ze wszech stron wysokimi wzgórzami, poruszając się szosą na południe. Wzgórza wokół naszpikowane są skałkami, o rozmaitym ukształtowaniu, co przyciąga sympatyków wspinaczki. Występuje w nich też wiele jaskiń.

droga
Droga do wsi Trzebniów.

przetacznik
Przetacznik ożankowy (Veronica chamaedrys L.).

groszek
Groszek żółty (Lathyrus pratensis L.)

W najstarszych źródłach znajdujemy informację, że w latach 1386-1402 wieś Trzebniów była własnością rycerza i dziedzica herbu Jelita - Wojciecha z Potoku. W 1402 roku Wojciech zastawił wieś za 80 grzywien Żyrze z Mękarzewa. Prawdopodobnie przed 1436 rokiem przeszła w kolejne ręce, tj. Kobyłów z Żarek. W rękach prywatnych Trzebniów był do XVIII wieku, kiedy wraz z kilkoma innymi wsiami przekazany został jako uposażenie Paulinów z klasztoru Paulinów z pobliskiego Leśniowa.

Musimy przejść przez niemal całą długość wsi. Będąc już na jej południowym końcu zatrzymujemy się pod sklepem spożywczym. Twardy asfalt nie jest przyjemny do stąpania, gdy na plecach dźwiga się jeszcze kilkanaście kilogramów. Wieś opuszczamy kilka minut po czternastej.

Ferecia Góra


Z jurajskiej wsi Trzebniów wychodzimy wraz z główną szosą, z której schodzimy niedaleko za wsią odchodząc w lewo na polną dróżkę, częściowo przechodzącą przez młodniki (na tych odcinkach ścieżka jest bardzo błotnista). Podchodzimy zbocze wzgórza opatrzonego na niektórych mapach nazwą Ferecia Góra (404 m n.p.m.). Jest to widokowe wzgórze. W jego części wierzchołkowej znajduje się unikatowa Jaskinia w Laskach na S od Trzebniowa, oddalona od naszego szlaku około 200-250 metrów na południowy-zachód. Chodzi o skałę, w której znajduje się ta jaskinia. Geolodzy nazywają ją kopułką trawertynową. Otóż mamy tutaj jedyną w Polsce jaskinię, czy może raczej grotę, zbudowaną z trawertynu, czyli skały z węglanu wapnia, podobnej do powszechnie występującego w Jurze wapienia, ale powstałej w środowisku słodkowodnym. Takie pochodzenie skał wapiennych na świecie jest bardzo rzadkie i ma jedynie 3% skał wapiennych. Obecny tu trawertyn powstał prawdopodobnie 7,5–5,5 tysięcy lat temu poprzez źródło artezyjskie, wybijające słodką wodę z głębi ziemi. Dlatego też na skałach tworzących Jaskinia w Laskach na S od Trzebniowa można dostrzec skamieniałe mchy, małże i skorupy ślimaków, żyjących wyłącznie w wodach słodkich. Jaskinia ta jest łatwo dostępna. Ma niespełna 14 metrów długości, rozwinięcie poziome, a najobszerniejszą jej część stanowi kilkumetrowej długości korytarzyk o wysokości około 1,5 metra.

ferecia
ferecia
Na łąkach wzgórza Ferecia Góra.

kapliczka
Kapliczka na polach.

ferecia
Błotnisty fragment szlaku.

bez
bez
Bez czarny, dziki bez czarny (Sambucus nigra L.).

Niestety, mimo dłuższych poszukiwań, a później wsparcia GPS nie udaje się nam odnaleźć Jaskini w Laskach na S od Trzebniowa. Być może została zasypana. Opuszczamy wzgórze niepocieszeni. O godzinie 15.05 osiągamy północny skraj wsi Moczydło, która w 1257 roku dawała dziesięcinę klasztorowi Klarysek w Zawichoście. Jest to więc dość stara, średniowieczna wieś. Od 1437 roku leżała w kluczu dóbr Zamku w Mirowie, należącego do polskiego rodu szlacheckiego Koziegłowskich herbu Lis. Później od 1445 roku należała do Rogowskich herbu Działosza, a od 1487 roku do Myszkowskich herbu Jastrzębiec. W Moczydle nie bawimy długo. Kierując się na wschód dochodzimy do odejścia drogi do wsi Niegówka leżącej tuż na północy. My utrzymujemy kierunek wschodni, a właściwie południowo-wschodni, gdyż szosa nieco odchyla swój bieg na południe. Lekko pnie się przechodząc przez bezimienne wzgórze, pokryte pasami pól i pastwisk, czy też może również nieużytków. Z rzadka porośnięte jest grupami krzewów i drzew. Z prawej pokazuje się nam masywna wieża przekaźnika Stacji Linii Radiowych Niegowa (SLR Niegowa). Początkowo jej wygląd do złudzenia kojarzy się nam ze smukłym wieżowcem, ale skąd by się tutaj taki wziął. Z pewnością z jego wysokiej konstrukcji byłby wspaniały widok na okolicę, bo to najwyższy punkt w okolicy. Ma 42 metry wysokości.

wieza
Wieża przekaźnika Stacji Linii Radiowych Niegowa (SLR Niegowa).

Wkrótce schodzimy w dół wzgórza. Wchodzimy do kolejnej wsi o bardzo starym rodowodzie. To Niegowa założona w średniowieczu na prawie polskim, która początkowo była własnością królewską, a później wsią szlachecką. W dokumentach po raz pierwszy wymieniona w 1306 roku jako własność niejakiego Imbrama, złupiona wówczas w czasie walk. Już wtedy posiadała kościół. W XIV wieku podlegała panom na Zamku w Bobolicach. W roku 1394 król polski Władysław Jagiełło na prośbę Andrzeja, właściciela Zamku w Bobolicach zmienił przywileje jego dóbr (w tym dla wsi Niegowa) z prawa polskiego na prawo magdeburskie.

Pierwszym mijanym obiektem wsi jest cmentarz parafialny. Kilkadziesiąt metrów dalej mamy kościół św. Mikołaja, który należy do najstarszych w okolicy. Wspomnieliśmy już o początkach parafii, które sięgają początków XIV wieku. Kościół, który jest tutaj obecnie zmienił się w wyniku przebudów, ale w swoich murach kryje średniowieczną świątynię. Z pewnością w 1440 roku w Niegowej stał już kościół murowany i jego duchowni mieli dobrze uposażoną prebendę. Nawa, wieża, obecna zakrystia oraz południowa kruchta przypuszczalnie zostały dobudowane w XVI wieku. Górujący na wzgórzu kościół św. Mikołaja jest najstarszą świątynią w okolicy.

niegowa
Kościół św. Mikołaja BW w Niegowej.

Szlak Orlich gniazd przechodzi obok świątyni św. Mikołaja. Wychodząc ze wsi przechodzi ruchliwą ulicą Wojska Polskiego. Wkrótce schodzimy z szosy na południe, gdzie za domami wiedzie dalej prosto polnymi dróżkami w dół dolinki, a następnie w górę na porośnięte lasami wzgórze Wielkiego Bukowca. Na grzbiecie tego wzgórza znajdują się liczne skałki, które kryją kilka jaskiń. Wśród nich blisko szlaku (około 100 metrów położona jest Jaskinia Księdza Borka. Jej nazwa pochodzi od nazwiska proboszcza parafii Niegowa, który miał podobno jaskinię zwiedzić. Wejście do niej skryte w sosnowym lesie jest trudne do odnalezienia. Ma postać leja ziemi, tuż pod pniem sosny. Otwór ma wymiary 40x 60 centymetrów i wprowadza do 5,5-metrowa studzienki, zakończonej niewielką półeczką. Od półeczki biegnie dalej bardzo stromy korytarz (pochylnia) o długości 25 metrów, prowadzący do niewielkiej salki. Przełaz z tej salki prowadzi do wyższych korytarzy i salki końcowej i o wysokości 15 m.

Niedaleko Jaskini Księdza Borka jest też bardzo nietypowa Gliwicka Studnia, mająca formę pionowego otworu o głębokości ponad 15 m i średnicy. Ma wygląd studni, albo pionowo wciśniętej w ziemię rury. Jej otwór widoczna jest dopiero, gdy się koło niego stanie. Wejście Gliwickiej Studni wymaga liny i sprzętu.

droga
Droga na Wielki Bukowiec.

ostaniec
Jeden z wapiennych ostańców na Wielkim Bukowcu.

Pod szczytem Wielkiego Bukowca przecinamy Szlak Warowni Jurajskich i schodzimy stromo, kierując się niebawem na południowy zachód do szosy łączącej Niegową i Mirów. Po wejściu na szosę do centrum Mirowa mamy niecałe 500 metrów. Wkrótce z lewej ukazuje się nam majestatyczny widok Zamku Mirów. O godzinie 17.10 dochodzimy do skrzyżowania dróg, przy którym stoi kaplica mszalna pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Najstarsza wzmianka o wsi Mirów pochodzi z 1234 roku, kiedy jej właścicielem był niejaki Klemens. Jej nazwa była zapisywana wówczas jako Mirava. Została założona na prawie polskim. W XIII wieku została zniszczona przez Tatarów w 1241 roku.

Zamek Mirów


Najpewniej około połowy XIV wieku na wzgórzu znajdującym się na wschód od wsi wzniesiony został murowany zamek, jeden z najstarszych zamków na Szlaku Orlich Gniazd. Zapewne, choć nie ma takiej pewności, zamek powstał z inicjatywy Kazimierza Wielkiego w miejscu starszego drewniano-ziemnego grodu. Nie wymienia go bowiem ani Jan Długosz w swojej XV-wiecznej Historii Polski, ani też wcześniej nie wspomina o nim Janko z Czarnowa, a który musiał być dobrze zorientowany w tego rodzaju inicjatywach, jako urzędnik kancelarii królewskiej Kazimierza Wielkiego. Być może było to spowodowane traktowaniem tego zamku jako swego rodzaju strażnicy osłaniającej zamek w pobliskich Bobolicach. Jednak jakakolwiek byłaby historia powstania tego zamku, to niewątpliwie z racji swojego położenia stanowił ważne ogniwo linii obronnej granic z Czechami.

Zamek zmieniał swoich właścicieli i w międzyczasie rozbudowana została do rozmiarów dużej warowni. Po śmierci Kazimierza Wielkiego w 1370 roku Zamek w Mirowie stał się lennem księcia opolskiego Władysława Opolczyka, podobnie zresztą jak zamek w Olsztynie i inne oddane mu wówczas lenno. Po odkryciu konszachtów Opolczyka z wrogami państwa polskiego król Władysław Jagiełło odebrał siłą powierzone mu przez jego poprzednika ziemie wraz ze stojącymi na nich warowniami. Zamek przechodził z rąk do rąk kolejnych właścicieli – rozbudowywał się dalej, szczególnie, gdy był w posiadaniu szlacheckiego rodu Myszkowskich. Piotr Myszkowski podniósł część mieszkalną zamku o dwie kondygnacje i dostawił w niej reprezentacyjną wieżę. Nadał budowli charakter renesansowej, którą odtąd zaczęli traktować jako główną siedzibę rodową. Jednakże podczas rozbudowy zamku zignorowano dostosowywanie jego walorów obronnych do rozwijających się technik wojennych, dlatego w 1587 roku zamek z łatwością został zdobyty przez arcyksięcia Maksymiliana Habsburga, który rywalizował o tron polski z Zygmuntem Wazą. Od tego czasu Zamek Mirów zaczął stopniowo podupadać, a po zniszczeniach w czasie potopu szwedzkiego zaczął coraz bardziej popadać w ruinę, aż w końcu XVIII wieku został opuszczony. Już nikt do niego nie wrócił, a materiał jego budulca pozyskiwany był do budowy domów w okolicznych wsiach.

zamek
Zamek Mirów (rekonstrukcja oparta na wizji J. Gumowskiego z 1935 roku).
zamek
1932 rok (fot. H. Poddębski).
zamek
Lata 1920-1940.

mirow
Zamek Mirów dzisiaj (od zachodniej strony).

Ruiny warowni o smukłej bryle emanują obecnie cechami gotyckimi. Zaliczane są do grona najbardziej malowniczych w Polsce. Z całego zamku zachowały się przede wszystkim pozostałości zamku górnego, ze ścianami sięgającymi trzeciego pietra, ale pozbawione już schodów i stropów. W ścianach tych zachowały się gotyckie okna i otwory strzelnicze. Nad ruinami zamku dominuje charakterystyczna wieża mieszkalna. Po zamku dolnym pozostały fragmenty muru obwodowego i osadzonych w nim wież strażniczych.

Zamek Mirów stoi na skraju niezwykłego pasma skał wapiennych, zwanych Mirowskimi Skałami. Całe to pasmo nazywane jest Grzędą Mirowsko-Bobolicką. Na drugim przeciwległym jego skraju stoi drugi zamek. Cały ten kompleks Mirowskich Skał wraz z okalającymi je zamkami znajduje się w rękach prywatnych i za pobyt na ich obszarze pobierana jest opłata. Pobierania kilku złotych za korzystanie z tego prywatnego areału jest dla nas zupełnie zrozumiałe, tym bardziej, że jej intencją jest utrzymanie czystości, jak również rewitalizacja ruin zamkowych. Efekty takiej rewitalizacji widoczne są już na zamku znajdującym się na drugim końcu grzędy, który przeszedł już gruntowną rekonstrukcję. Niebawem zobaczymy ten zamek.

zamek
Zamek Mirów od południowej strony.

skala
skala
Z Odstrzeloną Basztą.

zamek
Zamek Mirów od wschodniej strony.

brama
Brama zamkowa.

mur
Mur zamkowy.

Grzęda Mirowsko-Bobolicka


Przechodzimy pod ruinami Zamku w Mirowie, które aktualnie przechodzą rewitalizację (dlatego nie można obecnie wejść do tych ruin). Kierujemy się na Grzędę Mirowsko-Bobolicką, bo jakże moglibyśmy postąpić inaczej. Nie można pominąć tego skrawka jurajskiego piękna. Zmiana własności wymusiła również zmianę przebiegu Szlaku Orlich Gniazd, który obecnie prowadzi równoległą mało atrakcyjną szosą, a nie tak jak dawniej Grzędą Mirowsko-Bobolickę. Nie stanowi to jednakże dla nas żadnego problemu, jak też nie ma żadnych przeciwwskazań, aby skorzystać choć częściowo z pierwotnego przebiegu tego szlaku. Wystarczy tylko zakupić bilet i pozostaje już tylko cieszyć się jurajskim pięknem. Cały grzbiet jest niezwykle urodziwy oraz posiada niewątpliwe walory widokowe. Na długości około 1 km naszpikowany jest wieloma skałkami, cieszącymi się dużą popularnością wśród wspinaczy. Wytyczono na nich ponad 150 dróg wspinaczkowych, o szerokim spektrum trudności. Większość z nich ubezpieczona jest ringami. Możliwość wspinania się po nich jest w cenie zakupionego biletu. Przemierzających pasmo wędrowców z pewnością zaskakuje bogactwo krajobrazowe, gdy za każdą skałką zostajemy zaskoczeniu czymś nowym. Wapienne formacje mają wysokość 5-30 m. Mijamy kolejne skały porośnięte roślinność kserotermiczną, otoczone trawiastymi zboczami, w dali dwa wspaniałe zamki – od jednego oddalamy się, do drugiemu zbliżamy. Przeżywamy istną kontemplacje nad pięknem Jury. Kolejne mijane grupy skał to: nieco oddalone od siebie Skały przy Zamku (Grzyb, Studnisko, Z Odstrzeloną Basztą), Grupa Trzech Sióstr (Ścianka pod Wanną, Trzy siostry, Trzecia Grzęda, Skoczek, Czwarta Grzęda), Grupa Turni Kukuczki (Turnia Kukuczki, Szafa, Studnisko), Krótka Grzęda, Szeroka Baszta, Mniszek, i odsunięta nieco na północ Grupa Skały z Grotą (Klawiatura, Skała XL, Skała z Grotą, Szara Płyta, Skrzypce). Autorami nazw dla skał (zresztą nie tylko tych, ale dla większości na obszarze w Jury Krakowsko-Częstochowskiej) są wspinacze.

W tej ostatniej grupie skał mamy też ciekawą Jaskinię Suchą, która ma aż 75 m długości, ale zejście do niej jest niebezpieczne i wymaga dużej uwagi, szczególnie na końcowym odcinku, który stromo opada w dół, przechodząc dalej w studnię (konieczna tu jest lina). Speleolodzy piszą, że przejście to przypomina zjazd w rurze w aquaparku, zakończony zeskokiem do basenu. Zdecydowanie łatwiej dostępna jest jaskinia Stajnia, do której główne wejście ma kształt portalu o wysokości 8 m i szerokości 3 m. Za wejściem mamy obszerny korytarz o długości 23 m z bogatą rzeźbą krasową. Z tego korytarza odchodzą otwory niedostępne dla człowieka. W namulisku przestronnej jaskini Stajnia archeolodzy dokonali w 2008 roku niezwykłego odkrycia - znaleźli jedyne w Polsce fragmenty szczątków neandertalczyka. Ogromne ilości krzemieni i narzędzi znaleziony w jaskini wskazują, że neandertalczycy długo i przez długi czas korzystali z niej. Nazwa „Stajnia” została nadana w 1986 w oparciu o przekazy miejscowej ludności, mówiące o stajniach, które urządzone mieli w nich powstańcy podczas postania styczniowego. Wcześniej nazywana była „Schroniskiem koło wsi Mirowa II”.

zamek
Zamek Mirów i skała Grzyb.

mirowskie
Mirowskie Skały.

zmijowiec
Żmijowiec zwyczajny (Echium vulgare L.).

mirow
Zamek Mirów widziany z Mirowskich Skał.

bobolice
Zamek Bobolice widziany z Mirowskich Skał.

Obecnie Mirowskim Skałami nie da się przejść do Zamku w Bobolicach. Musimy zawrócić z nich pod Zamek w Mirowie, a następnie przejść szosą. Po niedługim przejściu znów ukazują się nam romantyczny widok na Zamek w Bobolicach. Jakże bardzo zmieniła się jego ruina w ciągu ostatnich lat. Odbudowany Zamek nabrał z powrotem pełnej bryły i błyszczy w pełni na nowo znamienitością.

Zamek Bobolice


Zamek Bobolice wzniesiony został w połowie XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego, zapewne na miejscu drewnianej warowni. Legenda mówiła o starym zamku niejakiego Boboli, będącego rycerzem Bolesława Krzywoustego. Przekazany został później przez króla Ludwika Węgierskiego w ręce Władysława Opolczyka, który jak wkrótce okazało się był nielojalny wobec polskiej korony, a po za tym uprawiał politykę grabieżczą wobec przejeżdżających tędy kupców. Dlatego też kolejny król Władysław Jagiełło odbił zbrojnie zamek i przyłączył z powrotem do Polski. Dzieje tego zamku były podobne do dziejów pobliskiego Zamku Mirów. Trwał zmieniając kolejnych właścicieli, aż do najazdu Maksymiliana Habsburga pod koniec XVI wieku, kiedy uległ poważnym zniszczeniom. Nie próbowano go ratować i kilkadziesiąt lat później najazd Szwedów zmienił bobolicką warownię w zupełną ruinę. Odtąd degradacja warowni postępowała tak szybko, że w 1683 roku wojska Jana III Sobieskiego ciągnące na Wiedeń podczas postoju w Bobolicach, spały tu w namiotach, gdzieś przy zamku Bobolice, albo przy Zamku Mirów, nie ryzykując noclegu w bardzo zniszczonej budowli. W XVII wieku zamek opuścili ostatni jego właściciele Męcińscy, a ruiny w wyniku parcelacji otrzymała chłopska rodzina Baryłów, których spadkobiercy sprzedali je w 1999 roku Laseckiemu. Ten doprowadził warownię do drugiej świetności, co możemy obecnie podziwiać na własne oczy. Odtworzono zamek górny i zamek dolny z dziedzińcem, które otoczono murami. Część zrekonstruowanych kondygnacji zamku została udostępniana do zwiedzania. Obok odbudowanej warowni znajduje się również hotel i restauracja.

Zamek Bobolice (rekonstrukcja oparta na wizji J. Gumowskiego z 1936 roku).
1939 rok (fot. H. Poddębski).
Lata 1965-1970.

bobolice
Zamek Bobolice dzisiaj.

laseckich
Skała Laseckich.

laseckich
Na Skale Laseckich.

brama
brama
Brama zamkowa.

herb
Herb nad bramą.

elewacja
Południowo-wschodnia elewacja.

bobolice
bobolice
Zamek Bobolice.

Odbudowany Zamek w Bobolicach ma kształt zbliżony do wyglądu zamku z XVI wieku. Pierwotnie zajmował on tylko centralną część wyniosłego, wapiennego wzgórza wznoszącego się na wysokość 360 m n.p.m. Na najwyższym, północnym cyplu wzgórza stała cylindryczna wieża, przylepiona do budynku mieszkalnego. Być może już w XV wieku istniały na nim półkoliste baszty, wzmacniające system obronny zamku. Od południowej i zachodniej strony do zamku przylegało podzamcze. Zamek wraz z podzamczem chroniony był oczywiście murem z bramą wjazdową. Całość otaczała sucha fosa z przerzuconym mostem wjazdowym.

Oba zamki, bobolicki i mirowski, łączą wspólne wątki historii oraz przepiękne otoczenie, w jakich zostały wzniesione. Ponoć są połączone tajemnym korytarzem, w którym mają znajdować się dotąd nieodkryte skarby, których część została odkryta w XIX wieku w podziemiach Zamku Bobolice. Mówią o nich legendy, które wiążą te skarby z dawnymi panami na tych zamkach, z dwoma braćmi tak podobnymi do siebie, że ludzie nie byli w stanie ich rozróżnić. Bracia, Miru i Bobol, gromadzili skarby właśnie w tym tajemnym przejściu – tunelu, który łączył oba z zamki. Strzeżony był przez zatrudnioną przez nich odrażającą czarownicę o czerwonych ślepiach i złego ducha, którego ucieleśniał agresywny pies. Razu pewnego Bobol przywiózł z wyprawy, oprócz srebra i złota, także piękną białogłowę. Złoto i srebro powędrowało jak zwykle do wspólnego skarbca w podziemnym korytarzu. Miru jednakże zakochał się w białogłowie, a ta odwdzięczyła mu się wzajemnością. Pewnego wieczoru Bobol nakrył parę kochanków w podziemnym skarbcu. Rozgniewany zasztyletował brata, a dziewczynę zamurował w lochach zamku. Duch tej pięknej białogłowy do dzisiaj straszy na zamku.

W tutejszych stronach usłyszeć też można o trzech białych damach, które czasami ukazują się w zamkowej wieży. Miały to być duchy niewiast, które popełniły samobójstwo rzucając się w przepaść w obawie przed hańbą, jaka mogła je spotkać ze strony rycerzy Władysława Opolczyka.

O godzinie 19.05 kończymy zwiedzanie Zamku Bobolice. Schodzimy na szosę, którą idziemy na wschód, tam, gdzie znajdują się zabudowania wsi Bobolice istniejącej w już średniowieczu, o której pierwsze wzmianki pochodzą z XIV wieku. Została założona prawdopodobnie na prawie polskim i na początku była własnością królewską. Później stawała się własnością panów Zamku Bobolice. Wśród domostw leżących nieopodal zamku znajdujemy nader wygodny nocleg w Jurajskiej Chacie.


Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas