Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Jaki tu spokój...


4

Beskid Niski, Bieszczady
WSCHODNIE KRAŃCE
ŁEMKOWSZCZYZNY
dzień 10        rozdział 22
Wiosenny czas nastał. Bociany powróciły już z afrykańskiego zimowiska. Przemierzyły dolinę Nilu, ominęły morza, pokonały chwile niepogody i inne trudności. Zwykle wracają do tych samych zeszłorocznych gniazd. Nie mają powodów szukania innych miejsc gniazdowania, jeśli w dotychczasowym okres lęgowy był udany. Jeżeli jednak jest inaczej, to w takich sytuacjach nie przenoszą się zbyt daleko i osiedlają się nie dalej niż w sąsiedniej wsi. Wolą wychowywać swe potomstwo w dobrze znanym sobie terenie. Nie muszą tracić czasu na poznawanie go i od razu mogą czerpać z niego to co potrzebne im do życia. Gdy zaś zatęsknią do poprzednich włości mogą bez problemów do nich pofrunąć w odwiedziny i zobaczyć je znów.

TRASA:
Karlików – Przybyszów – Połoński Wierch, Szeroki Łan (688 m n.p.m.) – Rzepedka (708 m n.p.m.) – Rzepedź

OPIS:
Bocian biały (Ciconia ciconia).
Bocian biały (Ciconia ciconia).
Dawno temu bocianie kolonie gniazdowały w zadrzewieniach, podmokłych obszarach zalewowych rzek. Powracające na obszary lęgowe bociany są zwiastunem wiosny, czyli czasu kiedy z zieleniących się łąk i kwitnących drzew promieniuje życie. Ich przylot przynosi człowiekowi radość, bo wtedy ziemia budzi się do życia, otulona świeżą zielenią. Człowiek był i jest do bocianów przyjacielsko nastawiony, a te odwzajemniły się zaufaniem gnieżdżąc się w ludzkich obejściach. Ludzie wierzą, że bocian przynosi pomyślność, dobrą wróżbę, dlatego również sami zachęcają je do zakładania gniazd w obrębie gospodarstw. Mówiono „szczęśliwy dom, gdzie boćki są”. Ponoć bociany zakładają swe gniazda, w miejscach, gdzie nigdy nie biją pioruny, a więc dają bezpieczeństwo dla domu. Bocianie gniazdo jest symbolem szczęścia i obfitości plonów dla gospodarstwa. Tego roku pojawiło się ich mnóstwo na wschodnich krańcach Łemkowszczyzny.

Zapewne pod koniec kwietnia 1947 roku mieszkańcy Łemkowszczyzny również wyczekiwali dobrej wróżby, lecz nie spodziewali się, że zmiana jaka lada dzień miała nadejść odmieni ich los w zupełnie innym kierunku, na zawsze i bezpowrotnie. Nic już nie będzie takie samo jak kiedyś.

Karlików.
Karlików.

Karlików.
Karlików.

W tamtym czasie już wielu Łemków opuściło swe rodzinne ziemie w wyniku przesiedleń na mocy umowy władz polskich i sowieckich, które miały doprowadzić do przekształcenia Polski, a także terenów ówczesnych republik radzieckich w obszary jednorodne etniczne. Początkowo były on dobrowolne. Wiele rodzin skuszonych obietnicami dobrobytu, wyjeżdżało wówczas na sowieckie tereny, szczególnie z wiosek, które zostały doszczętnie lub znacznie zniszczone w wyniku działań wojennych. Prawda okazywała się jednak zupełnie inna i Łemkowie po przybyciu na nowe miejsce nie zastawali obiecywanych „złotych gór”. Niektórzy próbowali wówczas wracać na ojcowiznę, ale było już za późno i czekało ich już tylko aresztowanie za nielegalne przekroczenie granicy. W między czasie na Łemkowszczyznę zaczęła docierać wieść o zmyślonych obietnicach i Łemkowie coraz bardziej zaczęli opierać się namowom do przesiedlenia. Zazwyczaj bezskutecznie ze względu na różnego rodzaju naciski, w wyniku których przesiedlenia nabierały charakteru przymusowego. Tak było do lipca 1946 roku, kiedy polsko-sowiecka umowa przesiedleńcza wygasła, a strona sowiecka nie zgodziła się na jej przedłużenie. Wydawało się wówczas, że mieszkańcy Łemkowszczyzny rozpoczną w końcu normalny, spokojny żywot. Tak zapewne Łemkowie myśleli nie spodziewając się, że dnia 28 kwietnia 1947 roku rozpocznie się ostateczne, brutalne wygnanie, które zupełnie opustoszyło łemkowskie doliny. Władze polskie opatrzyły go kryptonimem „Wisła”.

Karlików.
Karlików.

Minęło już wiele lat od wysiedleń w łemkowskich dolinach. Niektóre zasiedlili Polacy, ale raczej te łatwiejsze do życia, które nie wcinają się głęboko między góry, tak jak Karlików w którym rozpoczynamy wędrówkę. Do niektórych dolin wrócili Łemkowie, ale to tylko garstka tego co było kiedyś, w przededniu dramatu przesiedleń. Jednak większość łemkowskich dolin pozostała na zawsze na łasce przyrody.

Od Karlikowa droga była pokryta asfaltem, potem pokryta betonowymi płytami. Płyty kończą się na wysokości dolnej stacji wyciągu orczykowego na stokach Połońskiego Wierchu. Odtąd idziemy ubitą drogą, podążając w głąb doliny potoku Płonka. Po prawej coraz bardziej dominuje masyw Tokarni (778 m n.p.m.), zaś z lewej Połoński Wierch (688 m n.p.m.). Stoki jednego i drugiego wzniesienia pokryte są rozległymi łąkami, porozdzielanymi skrawkami lasów. W lecie łąki pokryte są wysokimi trawami, w których giną wszystkie ścieżki. Nie wiedzieliśmy nawet o ich istnieniu, gdyż nigdy wcześniej nie byliśmy tutaj wczesną wiosną, kiedy trawy dopiero zaczęły rosnąć. Wiosną widać co w trawie piszczy, kiedy w lecie wszystko w trawie tonie, nawet człowiek, który wkroczy na ich łany.

Łąki w Karlikowie.
Łąki w Karlikowie.

Droga w dolinie Płonki.
Droga w dolinie Płonki.

Stok Tokarni.
Stok Tokarni.

Dolina ogarnięta jest jednak taką samą ciszą, może teraz wiosną jeszcze większą, bowiem nie słychać charakterystycznego brzęczenia, bzykania, czy buczenia owadów i odgłosów innych żyjątek chowających się w trawach. Patrzymy pod nogi przezornie, choć żmije jeszcze nie są bardzo ruchliwe. Nawet przy aurze pełnej słońca wiosenny poranek jest jeszcze chłodny, a więc gady i węże są jeszcze ospałe. Po półgodzinnym marszu od skrzyżowania w Karlikowie docieramy do drogowskazu Głównego Szlaku Beskidzkiego, który schodzi stokiem Tokarni i biegnie naszą dróżką w górę doliny.

Po lewej mijamy niewielki drewniany domek, przed którym na ławce pod oknem dwóch mężczyzn sączy sobie piwko. Prawdziwa sielanka. Nie pamiętamy, aby domek taki stał tutaj wcześniej... oferują w nim noclegi. Nad drzwiami widać nazwę „Chata w Przybyszowie”. Za domem płynie potok, czyli jest woda, jest też miejsce na ognisko. Na blisko trzydziestokilometrowym ciągu Głównego Szlaku Beskidzkiego, od Komańczy do Puław jeszcze trzy lata temu nie było takiej oferty noclegu.

Chata w Przybyszowie.
Chata w Przybyszowie.

Przybyszów i Rzepedź na mapie WIG z okresu międzywojennego.
[źródło: http://polski.mapywig.org/]
To jedyny dom w Przybyszowie. W nieistniejącej wsi łemkowskiej położonej na wschodnich krańcach Beskidu Niskiego nie ma już żadnych domów z czasów, kiedy dolinę zamieszkiwała rdzenna ludność. W roku 1898 wieś liczyła 393 mieszkańców i 62 domy. Działał w niej duży tartak. Przybyszów bardzo ucierpiał podczas II wojny światowej w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Przestał istnieć po jej zakończeniu, kiedy cała ludność w ramach wymiany ludności została wysiedlona na tereny obecnej Ukrainy. Na zboczach schodzących do doliny spostrzec można drzewa owocowe, w otoczeniu których stały niegdyś łemkowskie domy. Od strony Tokarni są też resztki po cmentarzu. Stoi jeszcze kilka nagrobków, ale większość jest uszkodzona. Wśród nich, blisko drogi tkwi w betonowym cokole metalowy krzyż, a raczej jego fragment z jednym ramieniem. Mimo zniszczeń zachwyca kunsztem wykonania i misternymi zdobieniami. Niedawno został polakierowany na czarno. Niedawno ktoś zapalił pod cokołem dwa znicze. Nagrobek ma swego opiekuna.

Cmentarz łemkowski w Przybyszowie.

Cmentarz łemkowski w Przybyszowie.

Cmentarz łemkowski w Przybyszowie.

Cmentarz łemkowski w Przybyszowie.

Cmentarz łemkowski w Przybyszowie.

Cmentarz łemkowski w Przybyszowie.
Teren cmentarza w Przybyszowie.

Wiosna przyszła. Zagościła w dolinie wsi bez domów i mieszkańców, w dolinie opuszczonej. Jaka w niej cisza i spokój... jakby życia w niej brak.
Słońce strzałami grzbiety dziurawi
w parowy zagania
białe stada
wygonami
siwy chłód goni
wiosna wiozbę wlecze
smugami

Łem...
jeno czekać
aż ptaki strzechom
radość roztrzepoczą
do gniazd rodzinnych powrócą

Ptaki jeno
Łem...

(Petro Murianka, Wiosna, przekład Barbary Dohnalik)

Idziemy dalej, droga nieznacznie opada. Przecinamy bród potoku. Po drugiej stronie Płonki drogi rozwidlają się w trzy strony. Tutaj gdzieś stała cerkiew. Trudno znaleźć jakiekolwiek pozostałości po niej. Czerwony szlak odchodzi na prawo, prowadzi drogą, która ginie w łące, prowadzi dalej łąką do lasu, gdzie na skraju w skryciu drzew stoi stary krzyż pańszczyźniany. My kierujemy się na drogę odchodzącą na lewo. Idziemy bez szlaku. Przeskakujemy jeden ze źródliskowych potoków Płonki i zaczynamy wspinać się na szczyt Połońskiego Wierchu.

Początek podejścia na Połoński Wierch.
Początek podejścia na Połoński Wierch.

Spojrzenie w kierunku Tokarni.
Spojrzenie w kierunku Tokarni.

Drzewa w Przybyszowie.
Drzewa w Przybyszowie.

Połoński Wierch zwany jest też Szerokim Łanem. Mijamy kilka kwitnących drzew, a potem dość wyraźną dróżką powoli zbliżamy do szczytu. Stok pokryty zielonymi murawami dostarcza niezwykłych wrażeń estetycznych. Cały czas podczas podejścia mamy wspaniały widok na Tokarnię. Na północy widać wieś Bukowsko. Za nią na stokach wzniesień Patryji, Wyszylasu i Dziadów kręcą się wiatraki farmy wiatrowej. Apogeum widoków mamy o godzinie 12.45, kiedy zdobywamy szczyt Połońskiego Wierchu wznoszący się tylko 688 m n.p.m., dlatego góra zaskakuje walorami widokowymi. Jakże tutaj nie poleżeć i popatrzeć w bezruchu na imponujący krajobraz, albo pomarzyć wpatrując się na wędrujące po niebie chmurki.

Podejście na Połoński Wierch.
Podejście na Połoński Wierch.

Na stoku Połońskiego Wierchu.
Na stoku Połońskiego Wierchu. W tle widać stok masywu Kamienia.

Podejście na Połoński Wierch.

Podejście na Połoński Wierch.
Podejście na Połoński Wierch.
Podejście na Połoński Wierch.
Podejście na Połoński Wierch.

Tokarnia widoczna ze stoków Połońskiego Wierchu.
Tokarnia widoczna ze stoków Połońskiego Wierchu.

Panorama ze stoków Połońskiego Wierchu.
Panorama ze stoków Połońskiego Wierchu.

Na północy widać wieś Bukowsko.
Na północy widać wieś Bukowsko.

Wiatraki nad Bukowskiem.
Wiatraki nad Bukowskiem.

Połoński Wierch, zwany też Szerokim Łanem (688 m n.p.m.).
Połoński Wierch, zwany też Szerokim Łanem (688 m n.p.m.).

Na południowym wschodzie, za płytkim siodłem przełęczy widać przedłużenie grzbietu z kulminacją Rzepedki. O godzinie 13.00 ruszamy w kierunku tej przełęczy. Łapiemy na niej utwardzoną drogę, która biegnie dalej grzbietem przechodząc kolejne dwa wierzchołki Rzepedki. Zatrzymujemy się na wyższym o wysokości 708 m n.p.m. Na wierzchołku stoi trójnóg geodezyjny. Jest tabliczka z oznaczeniem wierzchołka góry oraz jej wysokości. Łemkowie nazywali ją Rożynkania, przypuszczalnie od kształtu góry, która musiała kojarzyć się im z rogiem.

Droga na grzbiecie Rzepedki.
Droga na grzbiecie Rzepedki. Z prawej za nami widać Połoński Wierch.

Droga grzbietowa. Przed nami wierzchołek Rzepedki.
Droga grzbietowa. Przed nami wierzchołek Rzepedki.

Widok na Bieszczady.
Widok na Bieszczady.
W głębi nieco po lewej widać Smerek i Połoninę Wetlińską. Z prawej Chryszczatą.

Rzepedka (708 m n.p.m.).
Rzepedka (708 m n.p.m.).

Na ciągu grzbietowej drogi cały czas mieliśmy przepiękne widoki, zaś ze szczytu są one zniewalające. Kto by pomyślał, że taka niewielka górka może dać tak wiele wrażeń. Jest jak miniatura bieszczadzkich połonin, które widać na południowo-wschodnim horyzoncie. Tam właśnie widoczne są wyraźne kształty tych wielkich, znanych bieszczadzkich połonin - od Smereka po Caryńską. Góra oferuje cudowną panoramę na wschód i południe. W przeciwnych kierunkach ograniczone są lasem. Na południu za doliną ciągnie się grzbiet Długiego Łazu (680 m n.p.m.), za nim pokazuje się fragment wierzchowiny Wahalowskiego Wierchu (666 m n.p.m.).

Wyczuwamy chłodniejszą bryzę wiatru, ale żal opuszczać wierzchołek góry. Droga prowadzi na niższy wierzchołek Rzepedki. Po zielonych murawach płyną cienie chmur. Te zielone połacie sprawiają wrażenie ruchomych, majestatycznie falujących. Za niższym wierzchołkiem Rzepedki droga wyraźnie obniża się. Z lewej mamy zwarty las, z prawej kilka pojedynczych małych sosen, a za nimi wciąż jakby równo i gładko przykoszoną łąkę, jak na polu golfowym. Niebawem droga odchodzi na lewo na północno-wschodnią stronę grzbietu i zaczyna schodzić w kierunku Szczawnego. Naszym celem jest jednak przeciwległa dolina. Jeszcze zanim osiągniemy ścianę lasu schodzimy z drogi na prawo i połoniną Rzepedki podążamy w dół do doliny.

Przed nami niższy wierzchołek na Rzepedce.
Przed nami niższy wierzchołek na Rzepedce.

Droga grzbietowa.
Droga grzbietowa.

Za nami niższy wierzchołek Rzepedki.
Za nami niższy wierzchołek Rzepedki.

Murawa Rzepedki.
Schodzimy do Starej Rzepedzi...

Murawa Rzepedki.
...po zielonych murawach Rzepedki.

O tej porze roku jest tutaj niezwykle pięknie. Wszędzie mnóstwo drzew ozdobionych kwitnącymi kwiatami. Kwiaty wypełniają koronę drzew owocowych, oplatając je niczym obłok, który promieniuje uwodzicielskim zapachem. Przypominają o dawnych Łemkach. Oni nagle zniknęli, drzewa wciąż trwają, tak samo strojąc się kwiatami, jak za czasów Łemków.

Przed sobą, na horyzoncie, widzimy pierwsze bieszczadzkie wzniesienia: masyw Suliły (759 m n.p.m.), a na prawo od niej masyw Chryszczatej (997 m n.p.m.). Chryszczata początkuje od północnego zachodu pasmo Wysokiego Działu, stanowiące wschodnią granicę łemkowskiej krainy. Tak się powszechnie uważa, choć określenie wschodniej granicy Łemkowszczyzny sprawia badaczom wiele trudności. Granicę tą próbowano ustalić w okresie międzywojennym, kiedy zauważyć można było wzrost zainteresowania Łemkowszczyzną. Jeszcze wtedy można ją było zobaczyć żywą.

Drzewa ozdobione kwiatami. Na horyzoncie widać Bieszczady.
Drzewa ozdobione kwiatami. Na horyzoncie widać Bieszczady.

Rzepedź.
Rzepedź.

Cerkiew w Rzepedzi.
Cerkiew w Rzepedzi.


Udostępnij:

1 komentarz:

  1. Niedawno w sumie odwiedziliśmy ponownie te miejsca. przed świętami bodajże. Wtedy w Przybyszowie przy chatce były tylko dwa psy ;) No i niestety nie spotkaliśmy bobra, a szkoda..

    Piękne zdjęcia, tyle na nich soczystej zieleni..


    Pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas